środa, 30 marca 2022

lody Marletto Sernik Truskawkowy

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami... niespodziewanie zakochałam się w lodach Haagen-Dazs Strawberry Cheesecake. Wówczas jeszcze nienawidziłam słodyczy truskawkowych, a te lody były jednymi z produktów, które mnie do nich przekonały. Obecnie podlinkowane bardzo cenię, ale powrotów nie robię. Trochę to średnio mój wariant się zrobił, a to cena, a to "już przecież je znam" (bo nie jestem na tyle lodowa, by do zbyt wielu wracać; wracam do naprawdę nielicznych i to też rzadko), a to coś tam. Ot. A jednak gdy pojawiła się nowa linia lodów w Biedronce o składach sugerujących coś smacznego, uznałam, że z ochotą ją przetestuję. Były to bowiem analogiczne smaki do HD właśnie, które mimo iż świetne, to jednak po prostu nie dla mnie, aby do nich wracać (i nie w tej cenie). Pominęłam jeden wariant, natomiast jedzenie zaczęłam od... od smaku, na który raz, że miałam wówczas największą ochotę, to dwa: który w przypadku HD był poniekąd "początkiem czegoś". Marletto ogółem żadnych emocji we mnie nie budziły, bo większość to warianty nie w moim typie, a dwa które próbowałam to... no właśnie jeden jednak nie mój: Lody Kawowe 5 składników - znielubiłam "rzeczy kawowe"; a drugi to wegańskie Vegan Coconut & Brownie taste - rzadko kiedy satysfakcjonują mnie wege lody. Gdy jednak zobaczyłam, że producentem lodów jest odpowiedzialny m.in za przepyszne Gelatelli Duo Dough & Brownie z Lidla, od razu moje zainteresowanie wzrosło.

Marletto Sernik Truskawkowy to "lody o smaku sernika z dodatkiem truskawek (16%) i ciastek (10%)", wyprodukowane przez De Dessert Meesters BV dla Biedronki. Zawartość pudła to 500ml/400g.

Po otwarciu poczułam słodki, trochę duszny, ciastowy zapach. Złożyły się na niego: biszkopt, maślane ciastka, śmietankowo-maślany splot i lekka serkowość. Raz czy dwa w pierwszej chwilach mignęło mi to margaryną, ale zaraz (i zwłaszcza po zruszeniu, gdy lody się nieco ogrzały i w trakcie jedzenia), kompozycja zaskoczyła na bardziej serkowy ton. Do głowy przyszedł mi słodziutki serek homogenizowany, acz rosła też ogólna ciężkawa maślaność. Truskawki czuć delikatnie, jako kwaskawo-słodkie... bardziej soczysty sos owocowy (nie świeże owoce). I właśnie raczej dopiero po zruszeniu, już w trakcie jedzenia. Na równo z nimi przeplatały się maliny, potem także owoce leśne ogółem. 

Masa lodowa była gęsta i zwarta, masywna, a jednak nie twarda jak kamień. Twarda... w pozytywnie "pełnym" sensie. W pudle znalazłam mnóstwo rozmaitej wielkości, raczej cienkich kawałków ciastek: od kawałów około 1,5 cm x 1,5, przez małe i niemal wgniecione w lody. W większości były to romby, nieco mniej trójkątów, powiedziałabym, że herbatników.
Sosu też nie pożałowano. Wyglądał na gęstawo-żelowaty i soczysty.
W trakcie jedzenia lody dały się poznać jako kremowo tłuste, trochę otłuszczające usta i syto-gęste. Miały w sobie coś z serka homogenizowanego. Topiły się bardzo powoli.
Sos rzedł tylko trochę, do końca zachował pewną zwartość, esencjonalność. Był lepki, a jednocześnie soczysty i odrobinę przecierowy; naturalny, acz bez żadnych pestek (na szczęście).
Ciastka okazały się zawilgoconymi herbatnikami. I to dość konkretnymi, masywnymi. Nie chrupały, a rozpływały się w ustach na gęstą, zalepiającą i wlepiającą się w zęby papkę. Oprócz kleistości, wykazywały lekką mączność.

W smaku baza lodowa przywitała mnie przede wszystkim wysoką słodyczą, do której doszła wyrazista i pełna śmietanka. Zaraz pomyślałam o śmietankowych serkach. Pojawiła się nutka lekko duszna, kojarząca się z ciastem. Ciastem / biszkoptem bardzo maślanym. Baza albo lekko przesiąkła ciastkami, albo sama też maślano smakowała. Doszukałam się w tym całkiem wyraźnego motywu serka homogenizowanego. Gdy tak porcja rozpływała się w ustach, słodycz szybko okazała się przesadzona, trochę drapiąc. Wydawała się aż irytująco pudrowocukrowa. Wraz jednak z jej wzrostem, rzeczywiście wizja śmietankowo-maślanego serko-sernika nabierała na wyrazistości... Choć wciąż nie był to jednoznaczny sernik. Zaburzała go śmietankowo-tłusta nuta (serka mascarpone? nie lubię go). A z kolei duszno-ciastowy akcent podkreśliły herbatniki, których nie pożałowano.

Ciastka właśnie herbatnikami smakowały... Nie jednak takimi typowymi. Miały melasowo-karmelowe zacięcie. Trochę maślane, słodkawe, ale nie jakoś mocno. Wydały mi się nieco wytrawniejsze i sowicie wypieczone, chwilami aż subtelnie (złudnie?) słonawe. Konkretne, może nieco mączne. Te bardziej zawilgocone masą lodową odbijały nieco w kierunku okrągłych, małych biszkoptów (z jajeczną nutką?).

I właśnie po ciastkach, przesłodzona baza lodowa jawiła się jako bardziej ciastowa, biszkoptowa, aż trochę jajeczna (?) jak ciasto na jasnym, herbatnikowym spodzie. Choć przesłodzona, dała się z czasem poznać jako śmietankowo-pełnomleczna jak tylko się da. I... trochę serkowa.

Słodycz i pewną ciężkawość przełamał sos truskawkowy, chociaż sam był także bardzo słodki. Oprócz słodyczy jednak wnosił soczystą kwaśność... Czy raczej jedynie kwaskawość, mimo że chwilami wydawał mi się podkręcony cytrusami (choć nie wykluczam, że to przez kontrast po za słodkiej bazie). Oprócz truskawek, równie dobrze czułam słodko-kwaskawe maliny, ogólnie owoce leśne. Chwilami wydźwiękiem leciutko zahaczały o "typowy sos owocowy do lodów" (nie umiem tego lepiej określić) z wpisaną sztucznawą słodyczą. To dodatkowo przeszkadzało, dokładając się do słodyczy ogólnej. Kiedy zagarnęłam go więcej, wyłapałam w nim akcent jabłek i chyba cierpkawego bzu.

Po słodko-pseudokwaskawym, owocowym sosie masa lodowa wydawała się bardziej męcząco słodka, tłusto-ciężka... nieco skarpetkowo-serkowo duszna? Wystarczyło jednak zagarnąć kolejną łyżeczkę, jakiś kawałek ciastka, by znów to ciasto / sernikowo-herbatnikowy splot dominował, pomagając sobie cukrem (pudrem?).
Całościowo było to jak ciasto, może i coś serko-sernikowego, z herbatnikowo-melasowym spodem i przeciero-sosem owocowym, serek homo truskawkowy... Płynne, niejednoznaczne, ale w tych klimatach osadzone.

Po zjedzeniu czułam przede wszystkim silne przesłodzenie jak po jakimś biszkoptowo-maślanym cieście. Takim z warstwą sernikową i śmietankową. Było ciężko, też dość... tłusto śmietankowo-maślanie, a jednak nie było to tak bardzo, bardzo straszne. Trzymało się właśnie ciastowych realiów. Najgorsze było przesłodzenie. Czułam też posmak owoców kwaskawych, nawet cierpkawych, ale w tle, gdzie trzymało się ich echo przerysowania. Po tym wszystkim wydały mi się nieco sztucznawe.

Całość uważam za nawet smaczną i udaną, jednak niestety bardzo przesłodzoną. Zupełnie nie odpowiadał mi poziom tak wysokiej słodyczy, choć nie mogę powiedzieć, by był całkowicie nieuzasadniony - wszak kompozycja wyszła bardzo ciastowo. Żałuję jednak też, że tak ciężko ciastowo i maślano. Biszkoptowo-herbatnikowo i dopiero serkowo-sernikowo, ale też... bardziej ciężko-serkowo. Chyba przeszkadzał mi ser mascarpone. Wolałabym, by coś innego budowało sernikowość, która tu w zasadzie była niska, jedynie skojarzeniowa. I właśnie - dobry sernik według mnie powinien być twarogowo kwaskawy, a tu nawet przez moment tego nie czułam. Podobały mi się herbatniki, ale już do sosu mam wątpliwości. Choć nie taki zły, jakoś mi nie pasował do tej kompozycji. Uwypuklił wady bazy, a sam przy niej też jakoś jednoznacznie dobrze nie wyszedł.
Osobiście wolę zdecydowanie Haageny, bo nie były tak słodkie i maślane, zrobiono je m.in. z twarogu, nie mascarpone. To jednak bardzo subiektywne odczucia - warto jednak mieć na uwadze te kwestie.
Na pewno wyszły lepiej od niesmacznych Braci Koral Smaki Dzieciństwa "Sernik Mamusi".
Dość odlegle, ale jednak skojarzyły mi się (i to dopiero, gdy sprawdzałam recenzję) z nieco bardziej "ciekawymi kompozycyjnie" i zgranymi w tym, Ben&Jerry's Birthday Cake.


ocena: 7/10
kupiłam: Biedronka
cena: 7,99 zł (za 400g / 500ml; promocja)
kaloryczność: 248 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 27% śmietanka, mleko odtłuszczone, cukier, 8% przecier truskawkowy, mąka pszenna, żółtko jaja, 2,6% ser mascarpone (śmietana, regulator kwasowości: kwas cytrynowy), 1,6% przecier malinowy, olej kokosowy, mleko w proszku odtłuszczone, melasa, stabilizator (pektyny, mączka chleba świętojańskiego), skoncentrowany sok limonkowy, sok z dzikiego bzu, sól, aromat naturalny, substancja spulchniająca (węglany sodu), ekstrakt z jabłka, melasa, ekstrakt z hibiskusa, ekstrakt z marchwi, ekstrakt z dyni

2 komentarze:

  1. Heja! Widzę, że oprócz bloga o czekoladkach i innych słodyczach masz osobny o zapachach. Tak się zastanawiam czy posiadasz w sieci również swoje miejsca o swoich pozostałych hobby: wyprawach, muzyce, grach, książkach, zwierzaczkach, wróżbach lub jakichkolwiek innych interesujących rzeczach. Może zechciałabyś się i tym z nami podzielić? Szczerze mówiąc trochę ciekawość mnie zżera jak mogłyby wyglądać brzmienia preferowane przez wykwintną smakoszkę. Jeśli opisujesz inne rzeczy tak poetycko jak tutaj, to tym bardziej korci mnie, aby o tym poczytać lub posłuchać, jeśli prowadzisz np. jakieś podcasty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na lubimy-czytać (nie piszę twórczych recenzji, a notki 2-3 zdania, by pamiętać), na filmwebie (tylko oceniam), gry-online (też tylko oceniam), na YouTube są moje filmy, jak przechodzę gry (to jednak dalekie od podcastów, bo komentarz, do tego co aktualnie w danej rozgrywce robię to co innego; nawet coś niecenzuralnego potrafi wlecieć, bo niestety dużo klnę, z czego dumna nie jestem, ale po prostu lubię), ale to nic specjalnie twórczego, więc chyba nie ma sensu się z tym dzielić. Forma podcastów to według mnie najgorsza możliwa komunikacja.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.