Mama kiedyś lubiła ciastka typu Delicje i chyba jako jedna z nielicznych jadła je normalnie, jak ciastka. Mała też je czasami jadałam, ale koniecznie obgryzając wokół galaretki, potem sam biszkopt i część czekolady. Galaretek nie tykałam. Ostatnio jednak naszło nas na galaretki - mnie znacznie słabiej, chciałam ot, tak trochę, bo nigdy nie lubiłam i nie jadałam. Testy różnych trochę nas zmęczyły, ale odkryłam, że wawelska galaretka ananasowa w sumie potrafi smakować. Po tych jednak porównaniach wszelkich cukierków miałam już dość. Za Mamą jednak zaczęły chodzić inne rzeczy, właśnie Delicje. Raz się wrąbała w Delicpol Paryskie Blond Czarna Porzeczka, bo ktoś w sklepie akurat bardzo gorąco je polecał, a Mama zapomniała, że już je miałyśmy i były potworne. Na moje stwierdzenie, że fajne byłyby ciastka z galaretką ananasową Wawelu, odparła, że to by było coś. Ze zdziwieniem jednak odkryłyśmy, że w sumie w Polsce nie ma czegoś takiego. Na szczęście, takie wystawiał sklep na Allegro, z którego zamówiłyśmy m.in. parę czekolad dla mnie w góry. Ogólnie ciastka te nie miały zbyt ładnego składu, ale ilość ananasa akurat można pochwalić (w Mieszance Krakowskiej soku z ananasa i tak było znacznie mniej).
Griesson Soft Cake der Saison Ananas / Pineapple to biszkopty z ananasową galaretką (55%) oblane ciemną czekoladą (17%).
Kartonik zawierający 300g skrywał dwie saszetki po 150g, czyli po 12 ciastek. Ciastka ważyły po około 12,5g.
Po otwarciu poczułam średnio intensywny zapach łączący naturalnego, soczystego ananasa i ciemną czekoladę, która znalazła się tuż obok niego. Średnia intensywność była tu na plus, bo ciastka nie wydały mi się ani trochę przerysowane. Ananas dominował, acz wzmocniła go nuta galaretki cytrusowej po prostu. Kwasek zaznaczył się, ale wszystko było przede wszystkim słodkie. Przy czym nie była to słodycz chamska. Czekolada sama w sobie choć lekko cukrowa, dała się poznać jako wyraźnie ciemna, cierpkawa i szlachetna. Biszkopt zaznaczył się bardzo odlegle.
Ciastka były raczej małe i wydawały się bardzo delikatne. Łatwo je przełamać, uginały się całościowo, łącznie z biszkoptem. Galaretka rwała się, a czekolada łamała z lekkim pyknięciem. Biszkopt trochę się kruszył, mimo że nie był suchy. Co ciekawe, wszystko trzymało się siebie porządnie - podział na obgryzienie wokół, a następnie rozdzielenie galaretki i biszkoptu nie był taki prosty, acz możliwy.
Czekolada na wierzchu była grubawo-średniej, satysfakcjonującej grubości. Pękała, łamała się z racji chrupkawej twardości. Skrywała bardzo miękką, gibką galaretkę. Zaskoczyła mnie tym, iż nie lepiła się specjalnie. Spód to oczywiście biszkopt. Od galaretki nieco wilgotniejszy, na spodzie suchszy, lecz całościowo miękki.
W trakcie jedzenia wszystko okazało się bardzo zgrane.
Czekolada była nieco tłusto-mazista, rozpuszczała się w tempie umiarkowanym, ale bez oporu. Wyszła nieco plastikowo, ale jednocześnie kremowo. Taka pasowała do reszty. Galaretka faktycznie była bardzo miękka. Rozpuszczała się łatwo, nie obklejała przesadnie zębów, jako że wcale nie była lepka. Wyszła przyjemnie soczyście. Rzedła, wydając się przy tym nieco glutkowatą. Biszkopt był miękki i lekko wilgotny, a do tego jakby znacząco napowietrzony. Łatwo nasiąkał i zmieniał się w pyłkową papkę, która szybko znikała. Nie przytłaczał reszty, wyszedł lekko.
Całość wydała mi się nieco za bardzo mięciutko-delikatniusia jak na ciastka tego typu, ale nie jest to jednoznaczny minus, a bardziej moje odczucie.
W smaku czekolada okazała się bardzo słodka, nieco cukrowa, ale też wyraźnie gorzka. Wydała mi się lekko soczysta, acz może to dlatego, iż przesiąkła galaretką. Roztoczyła paloność i cierpkość, które podkreśliła soczysta galaretka. To prawdziwa czekolada, nie tania polewa - mimo że dla mnie za słodka, gdy spróbowałam osobno. Taka jednak dobrze dopasowała się do reszty.
Galaretka przywitała się słodkim, soczystym smakiem ananasa. Wyszła naturalnie i intensywnie. Do egzotycznej słodyczy z czasem dołączył kwasek cytrusów. Ananas stał na pierwszym planie, ale czułam też motyw po prostu cytrusowej galaretki. Reszta stanowiła nienachalne, ale wyraźne tło. Słodycz rosła i z czasem raz po raz przemknęła mi w niej lekka cukierkowość. Czułam ją, może lekko sztucznawą, głównie gdy próbowałam osobno - i tak jednak nie przeszkadzała za bardzo, a w całości w ogóle się chowała. Galaretka jawiła się jako naturalna i orzeźwiająco-soczysta.
Czekolada dodatkowo odwracała uwagę od tego landrynkowego akcent. Podobnie biszkopt to tonował. Ten okazał się słodki i delikatny. Wydał mi się nieco jajeczny, średnio mocno wypieczony. W dużej mierze przesiąkł egzotycznie soczystą galaretką. Też dokładał słodyczy - on już zbędnej. Sam w sobie był trochę za słodki, przy czym - gdy spróbowałam go osobno - czuć lekko waniliowe echo.
Po zjedzeniu został posmak soczystego, słodko-kwaśnego ananasa z cukierkowo-sztucznym echem, lekka cierpkość kakao i motyw słodkiego, ale nieprzesadnie biszkopta.
Ciastka smakowały mi. Mam zastrzeżenia, ale nie były duże. Jak na coś, co ma syrop tak wysoko w składzie, a dalej też olej palmowy, naprawdę dobrze wyszły. Wierzch to dobra, ciemna czekolada, nie zaś tandetna polewa, a to ogromny plus. Pasowała, mimo że sama w sobie nieco przesłodzona, do reszty idealnie. Biszkopt był nienachalny, więc ananasowa galaretka miała okazję pokazać, co potrafi. Soczysta, w dużej mierze naturalnie ananasowa część była ciekawa. Trochę podkręcona cytryną, z landrynkowym echem, ale to w całości jakoś się rozchodziło. Szkoda, że wszystkie poszczególne elementy trochę przesłodzili, co w konsekwencji sprawiło, że mi słodycz za bardzo dawała się we znaki. Myślę, że gdyby biszkopt był neutralniejszy, byłoby idealnie. Przy 6. ciastku zrobiło mi się nieprzyjemnie za słodko, a jako że nałożyłam sobie 7 (nie chciało mi się ostatniego odkładać), zjadłam i je, kompletnie się już zasładzając. Ale właśnie! Wyszły tak, że człowiek miał ochotę zjeść aż tyle!
Delikatna struktura średnio do mnie przemówiła. Ciastka jawiły się jako delikatniusie, mięciutkie - wolałabym, by były nieco konkretniejsze. Zwłaszcza te miękkie biszkopty mogłyby być nieco mniej miękkie, ale to akurat już sprawa bardzo subiektywna. Jakość, to jak to się trzymało mimo właśnie delikatności, na plus. I tak jednak, jak pomyślę o ciastkach tego typu, jak kogoś najdzie na Delicje czy ananasowe galaretki, to naprawdę pozycja warta uwagi.
Co ciekawe, wcale nie wydały mi się bardziej ananasowe, czy naturalniej ananasowe od galaretek Wawelu. Z tym że w przypadku produktu dziś opisywanego, ananas zyskał towarzystwo dobrej czekolady, co w moim odczuciu stawia to w hierarchii zwykłych słodyczy wyżej.
Podzieliłam się z Mamą, bo tak się umówiłyśmy. Jej opinia: "One miały być... ananasowe? Trochę takie ananasowo-cytrusowe, ale... jakie dobre! Soczyste, orzeźwiające i takie rześkie. I ta czekolada, może nie lubię ciemnej, ale ta tutaj jest dobra i właśnie! To czekolada, a nie tania polewa! Pyszne, mi w nich nic nie przeszkadza i może faktycznie są nieco delikatniejsze niż znane mi ciastka tego typu, ale to nie przeszkadza w nich. Jak dla mnie chyba mogłyby mieć i 10 - dawno ze słodyczy czegoś tak pysznego nie jadłam".
ocena: 9/10
kupiłam: Allegro
cena: 7,90 zł (za 300g)
kaloryczność: 381 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym do nich wrócić (ale kiedyś)
Skład: cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, sok ananasowy z koncentratu soku ananasowego (10%), mąka pszenna, miazga kakaowa, jaja 6%, tłuszcz palmowy, tłuszcz kakaowy, stabilizator (syrop sorbitolowy), skrobia pszenna, substancja żelująca substancja (pektyna), kwas (kwas cytrynowy), emulgatory (E471, lecytyny sojowe), naturalny aromat, skrobia z tapioki, substancje spulchniające (wodorowęglan amonu, wodorowęglan sodu), regulator kwasowości (cytryniany sodu), sól, naturalny aromat waniliowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.