czwartek, 25 lipca 2024

Reber Mozart Kugeln

Po teście różnych cukierków, jaki zafundowała nam Mama, miałam ich kompletnie, zupełnie dość. Ona myślała jeszcze o białych Michałkach, które wszyscy nam polecali, ale ja nie chciałam już nawet o cukierkach słyszeć. Wtedy jednak do jednego zamówienia czekolad dostałyśmy gratis trzy pralinki, które często widywałam w internecie i sklepach. Kulki Mozarta to chyba dość popularny typ słodkości, którego ja nigdy nie jadłam. Miałam jednak do czynienia z czekoladą tym inspirowaną, Moser Roth Chocolat Amandes Mozart. Choć nie lubię czekoladek, postanowiłam poznawczo spróbować. Pogoglałam trochę, co do mnie trafiło, bo naczytałam się, że "oryginalne są wyrabiane ręcznie wg XIX-wiecznej receptury", a skład moich na pewno XIX-wieczny nie był. Otóż do dziś cukiernia rodziny Fürst ma patent na te słodkości i inne firmy trochę kombinują z nazwami. Bawarski Reber właśnie swoje ponoć nazywa "Echte Reber Mozart-Kugeln". Jego "echte" ("prawdziwy") można więc pewnie w procesach bronić jako "prawdziwie reberowe kulki...". Prawdziwe jednak są tylko w Salzburgu we wspomnianej już cukierni rodziny Paula Fürsta, który pralinki takie wymyślił na cześć kompozyctora. Jego zawierały pistacjowy marcepan i nugat. Gdy oglądałam zdjęcia w internecie, Rebera wyglądały nieco inaczej.


Reber Mozart Kugeln to czekoladki / praliny z marcepanu pistacjowego (30%), marcepanu migdałowego (25%) i nugatu z orzechów laskowych (10%) w czekoladzie mlecznej (18%) i czekoladzie ciemnej o zawartości 60 % kakao (17%).

Po rozwinięciu sreberka poczułam zapach cierpkawej, a zarazem cukrowej ciemnej czekolady i marcepanu. Czekolada wydała mi się łagodzona nugatem z orzechów laskowych, co przywiodło na myśl krem-smarowidło kakaowo-orzechowe. W tle przemknęło mi alkoholowe echo. Po podziale i w trakcie jedzenia doszło do tego wyraziste nadzienie. Od niego rozchodziła się przede wszystkim silna woń orzechów laskowych, a także migdałów, które w połączeniu z czekoladą dodały laskowcom trochę chlebowego wydźwięku. Miały marcepanowy, lekko goryczkowaty akcent. Leciutka alkoholowość pobrzmiewała w oddali wraz z pistacjami. Wszystko wydawało się bardzo naturalne. Słodycz nie była bardzo wysoka, ale zdradzała cukrowy charakter.

Czekoladki wyglądały i wydawały się w dotyku trochę ulepkowe. Były duże i dość ciężkie - sztuka ważyła 20g. Po podziale od razu tknęła mnie jedna rzecz - takie rozmieszczenie składników nie pasowało mi do tej wielkości. Połowa czekoladki to marcepan migdałowy, druga pistacjowy - fajnie byłoby poczuć, jak to się uzupełnia, jednak gabaryty czekoladki uniemożliwiają włożenie do ust całej. Gryzłam więc w różnych konfiguracjach, że tak powiem. Wolałabym, by były mniejsze - jedzenie byłoby łatwiejsze.
Ogólnie można powiedzieć, że czekoladki rozpływały się w tempie umiarkowanym i gęsto-tłusto.
Wierzch zrobiono z dwóch warstw czekolady - grubszej ciemnej i cieniutkiej mlecznej. Obie były dość twarde, ale łamały się bez trzasku. Rozdzielenie ich graniczyło z cudem. Oddzielenie czekolad od środka przychodziło za to z łatwością.
Oba marcepany były plastyczne i wilgotne. Łatwo się kulkowały - były raczej gładkawe, ale nie gładkie, a grudkowe. Pistacjowy wydał mi się gładszy.
Nugat w środku był gęstawy, niby zbity, ale też bardzo plastyczny i tłusty.
W trakcie jedzenia czekolady rozpływały się powoli i trochę maziście-polewowo. Wydawały mi się trochę ulepkowate. Jedna od drugiej niezbyt się różniła. Wyszły trochę lekko tłusto, a z czasem ujawniały proszkowość.
Marcepany częściowo rozpływały się dość kremowo, jednocześnie rozchodząc się na miękkie grudki. Były wilgotne i tłustawe. Różniły się od siebie, ale nie jakoś bardzo. Pasowały do siebie.
Migdałowy marcepan był konkretniejszy, bardziej grudkowo-drobinkowy, i końcowo trzeszczący. Przedstawił się jako zbity i gęsty, acz z czasem czuć w nim lekką wodnistość. 
Pistacjowy marcepan okazał się bardziej kremowy, lekko śmietankowo-tłustawy i gładszy, acz też lekko drobineczkowo-grudkowy.
Środek stanowił tłusty i plastyczny, mazisty nugat. Rozpuszczał się w tempie umiarkowanym, mięknąc i trochę zalepiając. Niby był gładki, acz czuć w nim drobinki orzechów. Wykazywał oleistość, mimo że był gęsty.
Czekolada w zasadzie odsłaniała wnętrze i towarzyszyła mu niemal do końca. Gdy ugryzłam tak, że wszystkie części znalazły się w ustach, najpierw rozchodził się marcepan rozpływający się powoli, potem szybko wkraczał nugat, by po paru chwilach zniknąć i zostawić marcepan z czekoladą. Jego grudki i drobinki zostawały jeszcze po niej. Nie wymagały tego, ale można je niezobowiązująco pociamkać.
Całość wyszła spójnie. Wszystko do wszystkiego pasowało, jakby nie jeść. Było to mięknąco-tłuste, gęste i nieco zalepiające. Odebrałam je jako konkretne, ciężkie na granicy przesady. W moim odczuciu za tłuste i chwilami trochę ulepkowate.

W smaku czekolada na samym wierzchu, ciemna, przywitała mnie splotem cierpkości i cukrowej słodyczy. Nie była gorzka, a jedynie gorzkawa. Kryła lekką paloną wytrawność, acz kojarzyła mi się trochę z ciemną polewą kakaową, nie czekoladą.
Mleczna czekolada spod niej tchnęła trochę mleczności. Kontynuowała cukrową słodycz. 
Mieszające się czekolady dały efekt przecukrzonej ciemnej mlecznej. Gdy się w nie wczuwałam, czułam jednak, że to dwie czekolady się mieszają: wierzchnia była bardziej cukrowo-cierpka, ta pod spodem cukrowo-mleczna.

Nadzienia odzywały się bardzo szybko. Każde miało wyrazisty smak, zgrywały się ze sobą, nie kłócąc się i nie zagłuszając zbytnio.

Najpierw debiutowały marcepany.

Marcepan migdałowy był przede wszystkim cukrowo słodki, ale jednocześnie intensywnie migdałowy. Miał specyficzny, poważniejszy charakterek. Odnotowałam w nim nieśmiałe, alkoholowe echo. Wydał mi się lekko chlebowy w marcepanowo-czekoladkowym sensie.

Marcepan pistacjowy wyszedł także bardzo słodko, ale nie tak jawnie cukrowo. Wydał mi się lekko śmietankowy, a jego słodycz poniekąd należała do samych pistacji. Czuć je w nim, ale znacznie delikatniej niż migdały w migdałowym marcepanie. Zielony marcepan mimo że też miał specyficzny charakterek, wyszedł łagodniej. Chwilami podkradał się pod marcepan migdałowy, a gdy spróbowałam go osobno, jawił się jako lekko marcepanowo przearomatyzowany.

Marcepany uzupełniały się wzajemnie - migdałowy wychodził naprzód, ale nie zagłuszał pistacjowego zupełnie. Przyćmiewał go, ale nie w 100%.

Nugat orzechowy po paru chwilach przebijał się za to przez nie w moment. Był tak orzechowy, jak to tylko możliwe. Orzechy laskowe mieszały się z wysoką, ale nie chamską słodyczą. To lekko prażona, słodka orzechowa pralina była wyczuwalna na pierwszym i drugim planie. Przewinęła się tam nawet lekka goryczka orzechowych skórek, nadająca nugatowi charakteru. Marcepan także nugatowi podszepnął nieco chlebowe echo, a ja doszukałam się w nim jeszcze lekkiej oleistości, trochę zaburzającej smaczność. Nugat gdy się z czasem rozpłynął, znów dopuszczał do głosu marcepany.

Gdy wszystko się mieszało, słodycz zaczynała trochę męczyć. Miała cukrowy charakter i choć nie była bardzo nachalna, z czasem dawała się we znaki.

Czekolada rozpływała się na tyle długo, że nawet pod koniec jeszcze wtłoczyła swoją lekką cierpkość. I cukrowość. Po debiucie wnętrza bowiem wydawała się bardziej i cierpko-palona, i przesadnie cukrowa.

Końcowo w ustach zostawały jednak drobinki i grudki marcepanu. On też swoim smakiem zamykał kompozycję. Motyw marcepanu w przypadku migdałowego był intensywniejszy. Gdy np. ugryzłam tak, że po trochu każdego marcepana się trafiło, marcepan migdałowy końcowo dominował.

Po zjedzeniu zostało lekkie przecukrzenie, a także wyrazisty posmak orzechów laskowych i marcepanu migdałowego. Nugat i marcepan poszły w nieco chlebowym kierunku. Cierpkawa czekolada także na koniec wyraźnie się zaznaczyła. Czułam jednak też lekką mleczność i maślaność ogółu. Pistacje za to ukryły się prawie zupełnie.

Do czekoladek tych mam mieszane uczucia. To zdecydowanie nie mój typ słodyczy, a już wielkie, złożone czekoladki, które najlepiej byłoby zjeść na raz, ale rozmiar nie pozwala, to w moim słodyczowym świecie najgorsze z możliwych. To ich spora wada. Kolejna to to, że miały być złożone, a wyszły prościej. Jako bowiem marcepanowo-nugatowe czekoladki po prostu, były świetne. Gdy jednak mają być czekoladkami z marcepanem pistacjowym, już gorzej, bo pistacje w tym wszystkim były marginalne. Marcepan migdałowy był jednak dobry, laskowy nugat również. Czekolady przecukrzono - a szkoda, bo suma summarum słodyczy ogółem się tu nazbierało tak, że przy drugiej czekoladce cukrowość zaczęła mi trochę przeszkadzać. Porządnie kakaowa ciemna i porządnie mleczna mleczna mogłyby sprawić, że czekoladki byłyby pyszne, a tak jednak ta cukrowość to już przegięcie. Środek był wystarczająco słodki. Słodki mocno, ale nie za mocno, a zrozumiale. Produkt teoretycznie i z opisu ciekawy, zaś "w jedzeniu" zwyczajnie smaczny, w bardziej prosty sposób. Dużo więc zależy, czego się od nich oczekuje. Jak liczy się na pistacjowy marcepan, można się trochę zawieść, ale jak na po prostu smaczne czekoladki, są warte uwagi.

Dostałam 3, zjadłam równo połowę, bo 1,5 i resztę dałam Mamie. Wprawdzie chciałam jej je po prostu pokazać i myślałam, że zjem 2, ale jakoś trochę zmęczyły mnie zwyczajnie będąc nie tym typem słodkości, z którymi lubię spędzić więcej czasu. 
Mama po zjedzeniu swojej części tak to podsumowała: "Czekoladki jak czekoladki, niezbyt mi smakowały, ale nie to, że coś w nich wyjątkowo złego było. Trudno to jeść, nie wszystko ze wszystkim współgra, a za duże, by na raz. Tych pistacji to ja tam wcale nie czułam. Najbardziej się sprawdziło połączenie marcepanu i nugatu, ale to bo ten sam marcepan migdałowy był bardzo smaczny. Najbardziej mi smakował. Ten nugat był dziwny, niby mocno orzechowy, ale było w nim coś pobrzmiewającego, co mi nie smakowało. A czekolady jak czekolady. Całościowo rzeczywiście chyba trochę za słodko, ale nie wiem, co najbardziej przesłodziło. Chyba rzeczywiście czekolady, bo środek był zrozumiale słodki. Ot, takie z potencjałem, ale nic, żeby się zachwycać. 7 chyba można im dać, bo jak ktoś chce po prostu marcepanowo-nugatowe cukierki, to powinny mu smakować. Ale że niby pistacjowe? Nie bardzo.".


ocena: 7/10
kupiłam: dostałam
cena: nie znam
kaloryczność: 509 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, migdały (36% w marcepanie), miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, orzechy laskowe (36% w nugacie), pełne mleko w proszku, syrop cukru inwertowanego, pistacje (3,5% w marcepanie pistacjowym), laktoza, substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza, glicerol; emulgator: lecytyna słonecznikowa; alkohol, rum, naturalny aromat (rum)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.