Heidi Grand'Or Golden Almonds Dark wzięłam pod wpływem impulsu, okazyjnie będąc w Aldim. Tego marketu prawie nie odwiedzam, bo musiałabym z mojego mieszkania chyba z godzinę jechać, a w zasadzie nie ma w nim nic dla mnie. Tylko niektóre czekolady uważam za naprawdę dobre. Ale... akurat nie Moser Roth. Te mam za przeciętne. A jednak kiedy dostrzegłam obiekt dzisiejszej recenzji uznałam, że w góry będzie świetna - dobrze wspominałam Kaufland Classic Fein Herbe Mandel Schokolade i liczyłam na podobny efekt. No i właśnie już z nią w dłoniach wpadło mi do łba, że dobrym pomysłem jest porównanie jej z podlinkowaną, ech. Dlatego właśnie na kolejną trasę wzięłam dziś przedstawianą - by kiepską Kaufland........... zakryć innymi migdałowymi wspomnieniami. Dopiero jednak przygotowując wstęp i przepisując skład tknęło mnie, że w zasadzie bliżej może być jej do J.D.Gross Superieur Czekolada z migdałami 32 % Migdały niż do typowej, zwykłej czekolady z migdałami, bo w składzie dostrzegłam też migdały zmielone. Ostatnie dwie trasy nie były bowiem zbyt szczęśliwe dla migdałów (Ritter Sport Nut Selection Ganze Mandel / Whole Almonds też mi podpadła). Padło, że dzisiaj przedstawiana ruszyła ze mną na Jagodną. Aż do chwili ruszenia z parkingu, z którego zaczynały się szlaki na Jagodną, byłam pewna, że tę tabliczkę wezmę na Śnieżnik. Ten odłożyliśmy, bo po prostu Jagodna była po drodze i nie chcieliśmy się wracać ze względu na czas - koledze bardzo zależało na pieczątkach do KGP, a że pierwszego dnia przez mój pomysł z Bruskiem, odpuściliśmy Śnieżnik, chcieliśmy jednego dnia 14 kwietnia zrobić trzy szczyty. Dlatego, choć pętla na Jagodną bardzo kusiła, poszłam szlakiem najkrótszym. Nie był trudny, ale trochę mnie zmęczył. Jego monotonia miała urok ze względu na cudne odcienie zieleni choinek, jednak szło się po dufto-asfalcie, więc czułam się, jakbym szła na Morskie Oko. Stwierdziłam jednak, że koniecznie kiedyś tam wrócę, by pójść inną drogą i sprawdzić, czy ten szczyt się obroni.
Tym razem jednak cóż... Jeden plus! Po tej prawie prostej drodze, kręcone schody na wieżę nie wydawały się takie złe. Dziwne jednak było, jak wibrują pod schodami, a odsłonięta metalowa konstrukcja chwilami chwiała się od silnego wiatru. Nie dziwne, że nazywają ja wieżą strachu. Ale ja lubię straszne klimaty. Choć nie wieże - nie wszystkie i nie wszędzie. Niektórym szczytów odbierają klimat. Wygląd tej jakoś mi nie leżał.
Moser Roth Chocolat Compose Dark Almond 33%Almonds in Dark Chocolate to ciemna czekolada o zawartości 52% kakao z migdałami mielonymi, karmelizowanymi siekanymi i całymi.
Po rozchyleniu sreberka poczułam zapach, łączący wyraziste migdały i cierpkość czekolady. Ewidentnie była ciemna, ale nie gorzka i dodatkowo złagodzona migdałami bliskimi świeżym i surowym. Jej słodycz była wysoka, ale nie chamska, a trochę waniliowa i karmelowa.
Tabliczka o wyglądzie sugerującym kremowość i być może polewowość była masywnie twarda. Jej trzask był średnio głośny, a właśnie masywny, lekko stłumiony. Słychać było też kruche łamanie się - jak się okazało - płatków migdałów. Migdały całe nie łamały się, a po prostu zostawały w którejś części. Patrząc na spod, wysnułam błędny wniosek, że trochę ich poskąpiono.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanie-wolnawym, wykazując mazistość i gładkość. Była tłustawa i wyraźnie przy tym masywnie maślana, konkretna, ale nie ciężka. Wyginała się i z czasem miękła. Długo uparcie pokrywała migdały, acz częściowo wyłaniały się po jakimś czasie. Na języku czuć już, że nie pożałowano ich, a dodano pod różną postacią. Było średnio dużo migdałów całych i znacznie więcej sporych i grubawych płatków oraz ich kawałków migdałów karmelizowanych. Te miejscami pozbijały się w zlepki-skupiska. Wraz z czekoladą rozpływał się karmel, którym były pokryte. Nie dano go jednak dużo - nie było tu mowy o żadnych skorupkach czy coś. Końcowo prawie nie zostawał - może tylko trochę. Migdały cały były duże i pozbawione skórek.
Dodatki gryzłam, gdy czekolada już zniknęła. Całe migdały okazały się twarde i chrupiące. Na płatkach i kawałkach tylko miejscami został karmel, nadający im chrupkości bardziej kruchej. Potem już były po prostu subtelnie chrupkie.
W smaku przywitała mnie wysoka słodycz cukru, uszlachetnionego wanilią. Miała sporo do powiedzenia, acz to cukier rządził. Do głowy przyszedł mi cukier puder, przechodzący w migdałowy nugat czy migdałową gianduję.
W tle zaznaczyła się leciuteńka cierpkość i marginalna gorzkawość, dodająca słodyczy ciemnoczekoladowego echa, ale nie przełamująca jej.
Słodycz cały czas rosła i szybko nieco mnie zasłodziła, aż drapiąc w gardle. Od płatków migdałów płynęło jej bowiem jeszcze więcej. Nie był to jednak po prostu zwykły cukier, a cukier lekko palony.
Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa cierpkość nie zdążyła się rozwinąć, a wygładziła ją migdałowa mgiełka. Cała czekolada lekko nią smakowała, acz ta jej nugatowość była tak lekka, że uwierzyłabym iż to po prostu iluzoryczna nuta. Choć wyczuwalna. Utwierdziłam się w tym, próbując trochę osobno samej czekolady. A jednak migdałowy smak rozchodził się w dużej mierze też od kawałków.
Mimo słodyczy, mimo że gorzkość była znikoma, do głowy przyszła mi migdałowa kawa. Taka, w której migdałowa nuta jest istotniejsza od samej kawowości. Tonęła w cukrze z echem wanilii, który to jednak w przypadku kolejnych kęsów, po kolejnych pogryzionych migdałach, opamiętał się z drapaniem w gardle.
Bliżej końca migdały wychodziły na pierwszy plan. Niegryzione dominowały karmelizowane za sprawą nuty karmelowej. Do głowy przyszły mi migdały wysmażone w słodkim karmelu. Tylko nieliczne były bardziej palono karmelowe i czuć w nich wyraźną paloność.
Migdałowe płatki wydawały się przesiąknięte i nasączone karmelem po całości, a nie, że był tylko na wierzchu. Migdałowy wątek w nich podporządkował się karmelowi, lecz był wyczuwalny. Miał łagodny, słodki charakter. Gdy przy płatkach pojawił się cały migdal, bez trudu wychodził na przód. Potwierdził się niemal surowy charakter całych migdałów. Były naturalnie słodkie i takie... Czyste, prażone leciuteńko. Na żadnym nie trafiła mi się nawet drobinka skórki.
Po zjedzeniu został posmak migdałów - jakich, to zależy od tego, jak się ułożyły. O dziwo to jakby surowawe całe miały lepszą siłę przebicia. Płatki z karmelowym przesmażeniem uplasowały się za nimi. Czułam też przesadą słodycz czekolady - całą mieszankę, ale nie chamską, a cukrowo-waniliową i z echem migdałowej giandui. W gardle słodycz się zaznaczyła, ale do zniesienia.
Czekolada smakowała mi, mimo że była za słodka. Choć z tym przegięli, uzyskali ogólne ciekawy efekt była naprawdę mocno migdałowa i w dodatku w złożony sposób. Gdyby była nieco mniej słodka, a jeszcze bardziej migdałowo giandujowa, mogłaby może nawet powalczyć o maksymalną ocenę. Słodka, ale ewidentnie ciemna i jednocześnie migdałowa baza świetnie współgrała z harmonijnymi migdałami całymi i migdałowymi płatkami, kawałkami karmelizowanymi.
ocena: 8/10
kupiłam: Aldi
cena: 7,49 zł (za 125g)
kaloryczność: 571 kcal / 100 g
kaloryczność: 571 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym się kiedyś poczęstować albo dostać
Skład: migdały 33% (całe, krojone, mielone), cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, syrop karmelowy, wyciąg z wanilii
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.