środa, 28 sierpnia 2024

Kaufland Favourites Chocolat Edel-Zartbitter Mandel-Orange 52 % Kakao ciemna z kawałkami migdałów i kandyzowanej skórki pomarańczy

Śnieżnik musiał poczekać jeszcze trochę, bo kolejny dzień wycieczki w Sudetach rozpoczęłam od Orlicy na rozchodzenie się. Ruszyłam zielonym szlakiem z Zieleńca. Tę trasę wybrałam prawie że spontanicznie. Znaczy... niby zerknęłam, że w okolicy, w której będę, jest Orlica, ale jakoś nie brałam jej pod uwagę. A wszystko w końcu poukładało się tak, że jednak. Znajomemu zależało na pieczątce do KGP, więc poszliśmy. Szybko doszłam na szczyt, na którym znalazła się trochę zabawna wieża - jakby znacznie za duża do małego budynku, ale przynajmniej kamiennego, więc masywnego, na którym osiadła. Acz ogół prezentował się naprawdę ładnie. Schody na nią jakoś mi nie podpadły - w zasadzie nie była zbyt wysoka - i przy pięknych widokach zajęłam się zdjęciami. Czekolady spontanicznie nie wybrałam, bo zaplanowałam sobie zestawienie paru tabliczek podczas tej wyprawy. - uznałam, że będzie miłym połączeniem mini serii z tego wyjazdu, bo zawierała i migdały jak Moser Roth Chocolat Compose  i pomarańcze jak BTB Chocolate Czekolada Ciemna Madagascar 82% z Pomarańczą. A od samej bazy nie spodziewałam się niespodzianek, bo czysta Kaufland Favourites Chocolat Edel-Bitter 85 % Kakao bardzo mi smakowała.

Kaufland Favourites Chocolat Edel-Zartbitter Mandel-Orange 52% Kakao to ciemna czekolada o zawartości 52% kakao z kawałkami migdałów i kandyzowanej skórki pomarańczy.

Po rozerwaniu sreberka rozbrzmiał intensywny zapach pomarańczy w wydaniu głównie olejkowym, choć też skórka się zaznaczyła. Wyszło to ciężko i głównie słodko. Do słodyczy dołożyła się też wysoce słodka w cukrowy, trochę waniliowy sposób czekolada. Wplotła też leciutką, nieśmiałą gorzkość. W trakcie jedzenia i po podziale odnotowałam jeszcze sugestie migdałów. 

Raczej cienka tabliczka była twarda i masywna, choć ze względu na zatopione w niej dodatki, także krucha. Łamała się jednak w miarę  nieźle po liniach podziału. Trzaskała średnio głośno i krucho.
Choć widać to już na spodzie, przekrój potwierdził, że dodatków nie pożałowano. Migdały wystąpiły w postaci głównie słupków i paru ich kawałków oraz kawałków dość grubych płatków migdałowych, a pomarańcza jako większe i mniejsze kawałki skórki.
W ustach czekolada rozpływała się łatwo, w tempie umiarkowanym. W pierwszej chwili zasugerowała suchość. Zaraz miękła, wykazując kremowość i trochę ulepkowatą gibkość. Długo trzymała luźny kształt, kryjąc w sobie dodatki.
Te na języku zaczęły zaznaczać się już po paru chwilach, ale trzymały się czekolady. 
Tylko pojedyncze podgryzałam już wcześniej obok czekolady; większość zostawiłam na koniec. 
Migdały wystąpiły w postaci sporych słupków i płatków migdałowych, niektórych bardziej podrobionych.
Gryzione skórki okazały się do końca dość suche, soczyste w znikomym stopniu. Niektóre zaś w ogóle nie były soczyste. W większość były miękkawe i dość zwarte, acz część była twardsza. Lekko trzeszczały.
Kawałki migdałów wyszły przy nich jako "te twardsze", ale nie bardzo twarde. Chrupały lekko i miękły w zetknięciu z zębami. 

W smaku pierwsza przywitała mnie niezbyt pewna siebie słodycz, która jednak miała taki charakter, że wiedziałam, iż zaraz się odważy.

Niemal od razu zaznaczyła się też pomarańcza. Czuć jej olejkowe pochodzenie, a więc też lekką gorzkawość. 

Ta dopuściła z czasem do głosu również delikatną gorzkawość czekolady, która jednak do gorzkości jako takiej się nigdy nie zbliżyła. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa cały czas czuć, że to ciemna czekolada, ale głównie słodka i mocno pomarańczowa.

Migdały odezwały się jedynie jako echo, nawet gdy kawałki wyłaniały się coraz lepiej. Od kawałków pomarańczy za to dochodziło coraz więcej cukrowej słodyczy.

Pomarańcza dominowała prawdzie cały czas, acz jako olejek. Skórka była dopiero za nim. Kandyzowania jako takiego nie czuć szczególnie mocno, nie dawało się we znaki.

Końcowo czekolada jakby prawie w ogóle dała sobie spokój, gorzkawość przycichła, a tylko słodycz coraz silniejszego cukru i coraz słabszej wanilii się ostała. Wyszła ciężko.

Dodatki gryzłam głównie, gdy baza się już rozpłynęła. To, co dominowało, zależało od tego, ile czego się trafiło. Skórki pomarańczy, wciąż mocno słodkie, ogólnie odważniej prezentowały swój smak. Do końca cechowała je przede wszystkim docukrzona słodycz. Goryczką jednak też smakowały, tylko że słabą. Wyszły naturalnie i wyciszały olejkowy motyw.
Gdy pomarańczy trafiło się mniej, migdały też były dość wyraźne. W obliczu pomarańczy były trochę jakby niepewne siebie, ale czuć je. Okazały się prażone leciuteńko i delikatne, trochę słodkie.

Po zjedzeniu został posmak głównie olejku i skórki pomarańczowej. Migdały się schowały, a czekolada pobrzmiewała przesadzoną słodyczą. Gorzkawość była znikomym echem - ta czekoladowa jakby kryła się w skórce pomarańczy.

Całość rozczarowała mnie przesadzoną słodyczą. Słodycz samej czekolady mimo wszystko mogłaby tak nie męczyć, gdyby skórki pomarańczowe były kwaśno-gorzkie, a nie tak cukrowe, mogłyby przyjemnie ją przełamać. Żal mam też o ten olejek, który zdominował wszystko. Choć jeszcze nie tak całkowicie, zupełnie, to za mocno.

Zjadłam jakieś 4 kostki - wystarczająco, by poznać, ale na więcej nie miałam ochoty - zwłaszcza na te, które wróciły z gór. W warunkach domowych po małej weryfikacji tego, co czułam, zupełnie to-to nie chwytało - sprawę zawaliła pomarańcza, będąca esencją tego, co mi nie pasuje w wielu czekoladach z pomarańczą.


ocena: 5/10
kupiłam: ojciec kupił w Kaufland
cena: nie znam
kaloryczność: 537 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kandyzowane skórki pomarańczy 7% (skórka pomarańczy, syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, glukoza, zagęszczony sok cytrynowy), posiekane migdały 7%, lecytyna ze słonecznika, olejek pomarańczowy, ekstrakt z wanilii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.