piątek, 23 sierpnia 2024

Festables Mr Beast Bar Deez Nutz mleczna z Peru z masłem orzechowym

Za drugą otrzymaną od ojca tabliczkę tej marki zabrałam się wcześniej niż myślałam, ponieważ już na początku kwietnia temperatury znacząco podskoczyły i zwyczajnie nie chciałam trzymać w komodzie nadziewanych czekolad zbyt długo w obliczu nadchodzącego lata.

Festables Mr Beast Bar Deez Nutz Milk Chocolate with Peanut Butter to mleczna czekolada o zawartości 43 % kakao z Peru nadziewana masłem orzechowym z fistaszków z solą.

Po otwarciu poczułam intensywny, dominujący zapach masła orzechowego o słodkim charakterze, który przechodził trochę w fistaszkowy nugat. Towarzyszył mu karmel. Także wyraźnie odezwało się naturalne, pełne mleko, budujące wiejski klimat. Słodycz wydała mi się niby średnio wysoka, ale także dosadna za sprawą palonego karmelu.

Tabliczka w dotyku wydała mi się masywna i konkretna, mimo że była bardzo cienka.
Przy łamaniu z kolei zaskoczyła tym, że czasem wydawało się, iż zaraz zamiast się złamać, prostu miękko się wygnie. Nie wydawała z siebie żadnego dźwięku, ale okazała się trochę krucha. Acz nie kruszyła się jakoś szczególnie. A miejscami była zwyczajnie dość twarda.
Była nadziana prawie po całości - bez wyraźnego, widocznego na pierwszy rzut oka, podziału na kostki czy paski, nadzienie teoretycznie szło po prostu przez całą tabliczkę, acz miejscami była sama czekolada - czyli jednak podział (na paski?), ale ukryty. Miejscami kremu fistaszkowego było znacznie więcej, miejscami malutko.
W sumie nie wiem, czy tak miało być, czy to moja tabliczka trafiła się tak nierówno i nie całkowicie nadziana.
Masło orzechowe w środku wyglądało na twarde i zbito-suchawe.
Bardzo trudno oddzielić jedno od drugiego - to prawie nie możliwe. Ja uparcie próbowałam i jakoś tam spiłowałam trochę czekolady nożem.
W ustach czekolada rozpływała się maziście, w tempie umiarkowanym. Robiła się coraz bardziej miękka, ale wciąż zbita. Była bardzo maślano-tłusta.
Nadzienie wyłaniało się spod niej po pewnym czasie, łącząc się z nią w harmonii. Także było gęsto-lepkie i tłuste, ale w charakterystyczny dla masła orzechowego sposób. Cechował je pełny konkret i niemal idealna gładkość. Miękło z łatwością, acz zachowywało lekką zbitość. Znikało trochę wolniej od czekolady - to ono zostawało na sam koniec. Całość choć konkretna i zbita, wyszła pozbawiona czekoladowej, kremowej gęstości.

Czekolada przywitała się karmelową słodyczą i mocno mlecznym smakiem, który przywołał skojarzenie ze wsią. Było to bowiem mleko niezwykle naturalne, pełne. Zaraz dołączyło do niego masło, wpisujące się w sielski klimat.

Arachidy leciutko zaznaczyły swoją obecność już po chwili.

Czekolada sama w sobie nie wydała mi się specjalnie - może tylko trochę - przesiąknięta fistaszkami (co zweryfikowałam, próbując jej trochę osobno). Jej karmelowa słodycz rosła, a wnętrze po pewnym czasie odważniej wyłaniało się spod niej. W harmonii wplatało się w karmelową słodycz wierzchu. Przedstawiło się jako słodkie, niemal arachidowo nugatowe. Odnotowałam też akcent wanilii.

Fistaszki jednak po chwili zaskoczyły na wyraźniej masło orzechowy tor, acz z gorzkawą nutą. Wciąż było to jednak słodkie, amerykańskie "peanut butter", ze średnio mocno prażonych orzeszków. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa arachidy zasugerowały niemal pewną fasolkowość, a raz po raz pojawiła się też sól. To chyba ona kierowała uwagę na gorzkawość. Ta sprawiła, że masło orzechowe z łatwością zrównało się z czekoladą, acz właśnie w czekoladowym klimacie. Nie próbowało jej zdominować, ale masło orzechowe wyszło tu wyraźnie i dosadnie.
Gdy spróbowałam nadzienia osobno, wydało mi się z jednej strony bardzo słodkie, wręcz nugatowe (za sprawą wanilii?), a z drugiej trochę gorzkawe i dziwnie słono-niesłone.

Coraz słodsza czekolada długo była dobrze wyczuwalna, acz przy niektórych kęsach masło orzechowe przez pewien czas trochę się porządziło, wychodząc przed nią. Przy każdym kęsie po pewnym czasie serwowało epizodyczne słone wtrącenia. Raz czy drugi, mimo wysokiej słodyczy, zrobiło się po prostu słono. A nawet bardzo słono.

Czekoladzie udało się jeszcze trochę popisać na końcówce już za wysoką, nieco drapiącą słodyczą karmelu, która to fistaszkom znów podsunęła słono "peanut butterowy" nugat. Sama jawiła się wtedy jako bardziej maślana niż mleczna. Sól w kremie podkręciła słodycz całości, że wyszła aż drapiąco-męcząco. 
Całościowo, potem przy każdym kolejnym kęsie, po tej słoności, sama czekolada szybciej męczyła słodyczą.
Przedstawienie kończyło jednak masło orzechowe - niemal nugatowo słodkie, gorzkawe i słone.

Po zjedzeniu został posmak słono-słodkiego masła orzechowego z nutką mocno mlecznej, maślanej czekolady o nieco przesadzonej słodyczy. Tę budował karmel i wanilia. Drapała trochę w gardle. 

Całość wyszła w miarę udanie, ale nie bez sporych wad. Na pewno nie jest warta swojej ceny. Nie podobała mi się forma - wolałabym grubszą tabliczkę z wyraźnym podziałem, nie zaś nadzienie idące przez całość, ale miejscami. Na plus naturalność. Słodycz choć nie przegięła jakoś bardzo, mogłaby być niższa. Wolałabym, by smak masła orzechowego był czystszy, a nie by przez słodycz szło w trochę waniliowo-nugatowym kierunku. Chyba to sól tak słodycz wydobyła. Nie podobała mi się jej ilość - momentami było po prostu słono. Na smak, gdyby to była zwykła czekolada do 5-6 zł za 100g, mogłaby mieć i 6, ale przy tej cenie - za nic.

Z 60g zjadłam 1/3, czyli 20g, zasładzając się i trochę zasalając. Ciekawostkowo, by poznać ok, ale więcej nie miałam ochoty na ani odrobinkę. Zrobiona nie po mojemu, ale nie mogę powiedzieć, by jako produkt była bardzo zła. Po prostu zwyczajnie kiepskawa i nieadekwatnie droga.
Kończyła Mama w dwóch podejściach. Podsumowała: "Jeszcze za pierwszym razem lepiej mi tak nawet smakowała, jako taka przeciętna. Za drugim już nie. Chwilami to w ogóle bym nie powiedziała, że to z masłem orzechowym, chwilami coś tam czuć, ale z takim dziwnym, nieprzyjemnym posmakiem, którego określić nie mogę. Że po prostu niesmacznie wyszło. W ogóle nie podoba mi się taka forma nadziewanej czekolady".


ocena: 5/10
kupiłam: ojciec kupił w Dealz
cena: chyba 15 zł (za 60g)
kaloryczność: 600 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, mleko, orzeszki ziemne, sól, sproszkowana wanilia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.