niedziela, 5 października 2025

Cacao Crudo Scorze di Limone / Lemon Zests Dark Chocolate 77 % Cacao Dark Organic Chocolate Raw Cru Peru ciemna ze skórką cytryny

Przejadłam już parę czekolad ze skórką pomarańczy i w większości mnie nie chwytały. Mam wrażenie, że przeważnie skórkę producenci robią po prostu nie w moimi stylu. Czekolad ze skórką cytryny jednak znam o wiele, wiele mniej. A właśnie jako dodatek wydaje się równie ciekawa. Daje spore pole do popisu dla twórcy. Tu w dodatku dodano nie byle jakie cytryny, a certyfikowane Siracusa Lemon PGI. 
Jak można przeczytać w opisie na stronie, ręcznie oddzielono skórki od cytryn, a następnie suszono przez 36-40 godzin w temperaturze około 30°C. Gdy tylko zobaczyłam te czekoladę, przeglądając, co jeszcze mogę zamówić razem z czystymi Cacao Crudo, zainteresowałam się. Na rękę była mi malutka gramatura: idealna, by spróbować, ale gdyby miała okazać się kiepska, nie zostać z dużą i z bardzo uszczuplonym portfelem. Wzięłam ją na Wielką Raczę (co za ironia, że czekolada właśnie bynajmniej nie wielka), na którą weszłam początkiem marca żółtym - niczym cytryna - szlakiem z Rycerki Górnej.


Cacao Crudo Scorze di Limone / Lemon Zests Dark Chocolate 77 % Cacao Dark Organic Chocolate Raw Cru Peru to ciemna surowa czekolada o zawartości 77% surowego kakao Criollo z Peru z kawałkami suszonej skórki cytryny.

Po otwarciu poczułam złożony zapach, którego wszystkie elementy były bardzo intensywne i dość ciężkie. Goryczkowata, okrojona z soczystości skórka cytryny mieszała się z rozmarynem, który stał na czele całego ziołowego bukietu. Wszystko to na tle czarnej, wilgotnej ziemi. Słodycz była wycofana i niska, trochę ciężka i palona. Pod nią krył się trudny do uchwycenia, nieoczywisty, wręcz trochę pudrowy motyw... słodkiego sorbetu malinowo-cytrynowego?

Tabliczka na pierwszy rzut oka nie zdradzała obecności dodatków, jednak gdy przyjrzeć się uważnie spodowi, małe kropki lekko prześwitywały.
Przy łamaniu trzaskała średnio głośno, ale kojarzyła mi się trochę ze skałą. Gdy zaś odgryzałam kawałek, sprawiała wrażenie kruchej (ze względu na dodatki).
Przekrój ujawnił obecność malutkich kawałków skórki cytrynowej. Wydawało się, że nie dodano ich zbyt wiele, ale to złudzenie. W istocie trudno o kęs bez nich, acz da się - zachowując ostrożność i wytężając wzrok, odgryźć odrobinkę czekolady bez nich.
W ustach rozpływała się powoli i maziście. Była gęsta i zbita, trochę oleista i mięknąca, ale nie porzucająca swego kształtu. Gdyby nie powoli wyłaniające się malutkie kawałki skórki, byłaby gładka. Z czasem pojawiała się niska soczystość niezwiązana z dodatkiem cytryny.
Kawałki skórki cytrynowej wyłaniały się powoli. Niektóre dłużej siedziały w czekoladzie, inne z niej wypadały. Aż prosiły się o podgryzanie ich obok czekolady - nawet ja całkiem często tak robiłam, nie zawsze zostawiałam dodatki na koniec (jak to mam w zwyczaju).
Mikroskopijne skórki były zwłaszcza na początku twarde jak kamień i suche. Twarde pozostawały do końca. Niektóre były nieprzystępne jak piasek, ale większość dało się gryźć. Brak im soczystości. 

W smaku od razu poczułam skórkę cytryny, jakby wypływającą z ziół. Jej goryczka mieszała się z ziemią i dokładniej rozmarynem, który stanął na czele motywu ziół. Cytryna szybko rosła w siłę. 

Zioła były to suszone, goryczkowato-wytrawniejsze. Słodycz zaznaczyła się subtelnie w tle. Miała palony, karmelowy charakter i wywalczyła trochę rześkości w kompozycji, która to zdawała się zdecydowana na ciężki wydźwięk.

Pomyślałam o trochę przygaszonej melasie i mocno wypieczonych, mało słodkich ciastkach cytrynowych z nutą karmelu. To jednak cytryna zdawała się rządzić kompozycją, decydować, co i kiedy może się odezwać, mimo że nie zdominowała czekolady.

Cytrynę czuć w całej czekoladzie wyraźnie, jednak bez dwóch zdań nasilała się wraz z wyłanianiem się kawałków skórki. Nie było to jednak takie oczywiste, że na pewno płynie z nich.

Cytryna po paru chwilach wydała mi się trochę olejkowa, a mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa znacząco dominująca. Olejkowo-skórkowy motyw nie był kwaśny.
Gdy gryzłam kawałki cytryny obok czekolady, kompozycja smakowała wyraźnie skórką cytryny, skojarzenie z olejkiem cytrynowym słabo. Kawałki gryzione obok czekolady przywoływały jednak więcej słodyczy. Same w sobie wydawały się mniej wyraziste niż na koniec. Ja wolałam na przemian raz je podgryzać, raz zostawiać na koniec.

W obu przypadkach zioła przeszły w ziemię, a gorzkość zaserwowała kawę. Czarną i dość mocną, która jednak też zaraz wtopiła się w ziemię.

W tym czasie raz po raz przemykały mi nuty... Wina czerwonego? Na pewno wytrawnego, trochę ciężkawego. Imperatywna cytryna przekierowała wino w kierunku wina białego. I jakiegoś goryczkowato-cytrusowego drinka?

W oddali doszukałam się prawie kwasku... czerwonych owoców, może wiśni. Gdy czerwone wino zniknęło, coś na ich kształt - pudrowo słodkiego sorbetu wiśniowo-cytrynowego? - zaczęło lekko pobrzmiewać.

Ziemi zbierało się coraz więcej, ale w tym czasie rosła też słodycz. Pozbierała resztki ziół i zmieniła je w kwiaty. Wyniosła słodycz kwiatami na średni poziom. Charakter ziół starał się jednak przy nich utrzymać. Do głowy przyszedł mi pieprz ziołowy i pieprzne wytrawne wino o cytrusowych nutach.

Gryzione na koniec kawałki skórki cytrynowej były średnio-mocno intensywne, ale na pewno wyraźne. To łagodna (jak na skórkę cytrusową) skórka o gorzkim, nienapastliwym smaku, który jednak i tak prawie zupełnie odciągał uwagę od posmaku czekolady. Nie była soczysta, ale raz po raz zdarzyło jej się spojrzeć w kierunku świeżawej.

Po zjedzeniu został posmak olejku cytrynowego, przechodzącego w skórkę. W posmaku rządziła właśnie cytryna. Czułam też echo ziemi i trochę czerwonego wina, może wiśniowego, a także niską, paloną słodycz. Posmak utrzymywał się dość mocno i długo, ale jeszcze nie męczył i nie przytłaczał.

Czekolada była bardzo smaczna, choć widziałabym ją nieco inaczej. Jakiś bardziej cytrusowy region (Madagaskar? Ekwador?) mógłby lepiej zagrać. Podobała mi się niska słodycz i ciężkość surowego kakao, jak również gorzkość, ziemia. Cytryna mogłaby mieć mniej olejkowe zapędy. Choć nie jestem fanką takiej drobnicy gdy o dodatki chodzi, w przypadku skórki cytryny, taka forma się sprawdziła (mimo tych paru kamiennych).


ocena: 9/10
kupiłam: brainmarket.pl
cena: 9,62 zł (za 30g)
kaloryczność: 549 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: nieprażone ziarna kakaowca, skoncentrowany sok z kwiatów kokosa, suszona skórka cytrynowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.