piątek, 7 listopada 2025

SOL Dark Chocolate Tanzania 75 % ciemna z Tanzanii

Kiedy zastanawiałam się, jaką czekoladę degustować tego dnia, w głowie siedziała mi Soar 78 % Tanzania Dark Chocolate / Темний шоколад i uznałam, że z ogromną ochotą porównam ją sobie z inną ukraińską czekoladą z Tanzanii. Sol na pewno różniła się użytym cukrem - ją posłodzono trzcinowym, który jest moim nr 1 w kategorii słodzenia czekolad. Miała niby trochę mniej kakao, ale nie wydawało mi się, by miała przez to wyjść mniej charakternie. W zasadzie... liczyłam, że przebije wspomnianą.


SOL Dark Chocolate Tanzania 75% to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Tanzanii.

Po otwarciu uderzył kwaśny zapach balsamicznego, czerwonego octu winnego, może też octu jabłkowego ze względu na wyraźnie owocowy charakter całości. Czułam też bowiem mnóstwo niedojrzałych owoców leśnych i czerwonych porzeczek, a także namiastkę limonki. Za kwaśno-soczystymi wątkami rozchodziło się spokojne, jakby zawilgocone drewno. Oczami wyobraźni zobaczyłam szare konary i szare pomosty nad morzem, przesiąknięte pewną morską świeżością i wiatrem. Ogólna słodycz była niska i miała bardzo palony, karmelowy, może wręcz zahaczający o melasę, charakter.

Tabliczka była bardzo twarda, a przy łamaniu wydawała się bardzo masywna. Jej głośne dźwięki upewniały w przeświadczeniu o masywności.
W ustach czekolada rozpływała się średnio wolno i bardzo kremowo. Niby była śmietankowo-maślano tłusta, jednak ta tłustość jakby odchodziła w niepamięć. Czekolada dała się poznać jako przeogromnie soczysta i trochę mazista. Z czasem też lekko soczyście-wodnista i miała skłonności do rzednięcia. Mimo oceanu soczystości, zostawiała lekko suche wrażenie.

W smaku najpierw poczułam zaskakująco słodkie owoce leśne: jagody, borówki. Wyszły wręcz uroczo, a jednocześnie bardzo - coraz bardziej! - soczyście i świeżo.

Ogólna słodycz stanęła na średnim poziomie. Nie spieszyła się ze wzrostem, acz obok, niezależnie od tej leśnoowocowej, pojawił się palony karmel. On wzrósł znacząco, przedłużając słodycz owoców, a stopując kwaśność, która jakby zawisła w powietrzu. Wśród słodkich owoców zaplątało się coś kwaśniejszego... trochę "borówkowate" maliny czarne?

W oddali swą obecność zaznaczyła subtelna, szlachetna gorzkość. Nie wtrącała się jednak do tego, jak inne nuty ze sobą wirowały i się przeplatały.

Palony karmel przejawiał lekko mleczne skłonności, jakby zabiegając o wprowadzenie czegoś łagodzącego do owocowej kompozycji.

Do słodkich owoców leśnych zaczęły przenikać kwaśniejsze od nich czerwone maliny. Nagle kwaśność wystrzeliła. Kwaśne maliny mieszały się... z limonką? Limonka przemknęła i zaraz mi się zatraciła w motywie kwaśności octu balsamicznego.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa czerwony ocet winny balsamiczny zajął dominującą pozycję. Jego kwaśność była wszechobecna, ale z czasem coraz mniej jednoznaczna. Do głowy przyszedł mi jeszcze ocet jabłkowy, co wykorzystały owoce.

Zrobiło się znów bardziej owocowo, choć wciąż kwaśno. Wkradło się nawet pewne przerysowanie. Za kwaśnością jednak zmieniła się też gorzkość: trochę wzrosła i otuliła się motywem wilgotnego drewna. Wyobraziłam sobie szare, powykręcane konary gdzieś na dzikiej plaży lub zawilgocony most wystawiony na morską, rześką bryzę; wiatr.
W tej jakby niemal słonawej rześkości wychwyciłam bardzo ulotny akcent limonki z solą.

Kwaśność przez moment zarysowała wizję jakiegoś zbyt kwaśnego - skwaśniałego? - soku z czerwonych porzeczek, jednak zaraz przeszły na normalniejszy tor. Czerwone porzeczki dominowały, ale mieszały się już z malinami, a do tego wciąż pobrzmiewały też leśne, przywracające słodycz.

Drewniane akcenty trochę uładziły kwaśność ogólną, a z lekko mlecznego karmelu wymknął się nabiałowy akcent i do głowy przyszedł mi jogurt i kefir.

Końcowo drewno zrobiło się bardziej neutralne, a odrobina palonego karmelu zamknęła kompozycję już w bardziej słodkim stylu, lekko zaznaczając się w gardle. Drewno... otarło się nawet o pewną ostrość świeżo ciętego drewna. I znów przemknął motyw octu, aż lekko gryzącego w język?

Po zjedzeniu został posmak suchego drewna i czerwonych porzeczek, do których przyłączył się ocet winny. Drewno końcowo wyszło bardzo uspokajająco, neutralizująco. Czułam też pewną świeżość - morze? - i subtelną, paloną słodycz. Słodycz ta narzuciła drewnu bardziej suchy wydźwięk.

Czekolada wyszła bardzo ciekawie. Wolałabym trochę mniej octowych nut, a więcej owoców, ale i tak było dobrze ze względu na stateczność drewna oraz wszelkie intrygujące niuanse zawilgoconego i nasiąkniętego morską bryzą drewna czy trochę wycofanego palonego karmelu i jogurtowo-kefirowy motyw. Podobało mi się, jakie zaskoczenie na początku zafundowały słodkie owoce leśne - tak nieoczekiwane po kwaśnym, octowym zapachu. Niska słodycz, niska gorzkość, wysoka kwaśność - a jednak tak obudowana, że nie za kwachowata.

Zdecydowanie bardziej harmonijna, bez cukru o zbyt imperatywnych zapędach, przez co ogólny odbiór był lepszy niż Soar 78 % Tanzania Dark Chocolate / Темний шоколад .


ocena: 9/10
cena: 250 UAH (około 24 zł; za 70g)
kaloryczność: 498,1 kcal / 100g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.