czwartek, 6 listopada 2025

Pszczelarz Kozacki Miód lipowy

Odkąd pamiętam, w mojej rodzinie wszyscy cenili prawdziwe, dobre miody. Ja z Mamą wolałyśmy gryczane, ojciec wielokwiatowe dziadkowe z własnych uli (bo za darmo?), babcia lipowe od kobiecin z bazarku. Zawsze z Mamą kręciłyśmy nosami na te jej. Ja nawet nie pamiętam dlaczego (bo inny niż w domu i coś mi nie leżało, po prostu?), Mama za to pamiętała: ze względu na kwaśność. Ostatnio nie możemy jednak znaleźć satysfakcjonujących gryczanych i nawet drogi Miód z pasieki Moja Pszczoła Nektarowy Gryczany nie był tak cudnie gryczany, jak niektóre ze wspomnień z małych mazurskich pasiek. Do miodu Skarby Roztocza Miód wrzosowy dostałyśmy z kolei książeczkę z opisami różnych miodów i zauważyłyśmy, że opis lipowego brzmi... właśnie bardzo po naszemu: "smak: słodki, delikatnie ostry, gorzkawy". Właśnie tej gorzkości, ostrości szukamy w miodach gryczanych. Czyżby więc lipowy miałby być jednak w naszym typie? Co ze wspomnieniami, że nam nie pasował? Mama postanowiła zaryzykować i jakiś kupiła, bo był akurat w promocji. "I tak używam go tylko do słodzenia, to nie czuć, jaki on tam jest dokładnie". No cóż... Ja wolałam sama spróbować, by właśnie poczuć, jaki on jest. Przynajmniej ten zakupiony przez Mamę.

Pszczelarz Kozacki Miód lipowy to miód lipowy pszczeli nektarowy wyprodukowany przez Pszczelarz Kozacki Pasieka Tadeusz Kozak / Kozacki Honey.

Po odkręceniu poczułam średnio intensywny, słodko-ostry zapach. Słabo kojarzył mi się z kwitnącą lipą, ale jednak. Był bardzo słodki, jednak to ostrość wydawała się bardziej istotna w zapachu.

Miód słomkowego koloru był idealnie płynny, jednak nie rzadki. Przy mieszaniu wydawał się wręcz gęsty. Z łyżeczki jednak ściekał szybko, a lany z niej tworzył słabe stożki. Na łyżce tworzył małą wypukłość, ale już jego krople zacne  "kuleczki". Oczywiście, jak to miód, bardzo się kleił.
Jedzony był rzadki i zostawiał dziwaczne wrażenie jakby wypolerowanych ust (?).

W smaku najpierw poczułam wysoką słodycz, a potem... jeszcze więcej słodyczy. Nie od razu była bardzo wysoka, ale rosła szybko. Po chwili okazała się drapiąca i dosadna. Wydała mi się w pewien sposób czysta, na pewno kwiatowa. Czy lipowa? Najpierw nieszczególnie.

Zaraz jednak w oddali przemknął kwasek i obudził kwiatową ostrość. Kwitnące lipy zawitały do moich myśli, a kwasek zmieszał się z pikanterią. Ich połączenie sprawiło, że słodycz wydała mi się jeszcze bardziej dosadna, wręcz przenikliwa. Z czasem słodycz związała się z ostrością - wydawały się jednością. Ostrości nie dało się przegapić i choć to nie ona dominowała, miała wiele do powiedzenia. Kwasek oddalił się na tyły, acz wciąż trochę pobrzmiewał. Przy wtórowaniu... pewnej goryczki? Goryczka też raz po raz przewinęła się w tej kompozycji.

W posmaku została intensywna słodycz kwiatów - może i lipy, bo stała przy nich wyraźna kwaskawa ostrość. Drapało. Szybko poczułam się przesłodzona, przytłoczona słodyczą.

Miód odebrałam jako niezły i ciekawy. Bardzo słodki, ale nie tylko słodki. Lipę w nim czuć, z wyraźną ostrością i lekkim kwaskiem. Kwasek mi tu nie leżał, ale nie był zły (nie był bowiem taniomiodowy). Ostrość za to uważam za bardzo przyjemną. To miód w bardzo dobrej cenie, więc jak komuś miodowy kwasek nie straszny, szuka ostrości, warto zwrócić na niego uwagę. Najpierw myślałam, że wystawię mu 7, ale Mama ubłagała mnie, że należy mu się 8 (dodała, że ona dałaby mu w ogóle 10/10). Jako że nie jestem aż tak wielką fanką miodów, a jednak to ona go próbowała w rozmaitych rzeczach, uznałam, że chyba ma rację.

Mama opisała: "W pierwszej chwili wydał mi się taki niezły, niby przeciętny, ale od razu byłam nim pozytywnie zaskoczona. Czuć, że to lipowy. Im więcej go jadłam, tym bardziej byłam z kolei... zachwycona. Źle go pamiętałam i że mi nigdy nie smakował, bo teraz bardzo mi pasuje, bo nie jest czysto słodki, a ma wszystko to, czego zawsze szukałam w gryczanych. Bardzo wyraźnie czuć w nim ostrość, jest specyficzna, a także lekką goryczkę. Zupełnie inną niż w gryczanych, ale jakaś taka specyficzna dla lipy trochę jest. A jednak pojawia się też kwaśność, ale i ona nie przeszkadza. Bardzo mi smakuje. Im jednak więcej go używałam, tym bardziej byłam z niego zadowolona.".

Jako że Mama przerzuciła się z miodów gryczanych na konkretnie ten, chcąc zrobić swój jogurt a'la Snickers ze "zdrowym karmelem" (więcej o tym pisałam na instagramie), raz przyszło mi użyć właśnie tego miodu lipowego.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że karmel wyszedł... zupełnie nie karmelowo. Był jednocześnie dziwnie niesłodki, jak i słodki powalająco, ale nie karmelowy. W zasadzie, wyraźnie było w nim czuć krem fistaszkowy, a obok niebotyczną, drapiącą słodycz. Daktylowość trochę wyprzedzała miód, który tu wyszedł nieszczególnie miodowo. Wszystko to przełożyło się na efekt zasładzającego, niesłodkiego w karmelowy, a czysto słodki sposób masła orzechowego. Miód lipowy mi do takiego karmelu za nic nie pasował. Gryczanemu czy spadziowemu lepiej idzie przybranie trochę karmelowego klimatu.


ocena: 8/10
kupiłam: Kaufland
cena: 37,56 zł (za 1,3kg)
kaloryczność: 181 kcal / 100g
czy kupię znów: Mama tak, ja nie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.