Są pewne słodycze, które po prostu kojarzą się z luksusem, drogimi i lubianymi prezentami, czy to za sprawą reklam, czy tego, że ludzie z naszego otoczenia już nas do takowych przyzwyczaili. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie lubię prezentów. Niestety, jestem osobą dość wybredną. Pewnie dlatego, każda możliwa okazja do dostania czegoś kojarzy mi się właśnie z pralinami od ferrero, gdyż ludzie po prostu zakładają, że tego nie da się nie lubić. Mają rację?
Zapraszam na recenzję trzech pralin: Raffaello, Ferrero Rocher i Ferrero Randnoir.
---------------------
Raffaello
Nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła od pralinki kokosowej, czyli Raffaello - waflowej kuleczki obsypanej wiórkami z kremem i migdałem w środku.
Skoro formalności, czyli przedstawienie (chociaż nie znam nikogo, kto by tego nie znał), już za nami, przejdźmy do tego, co w recenzjach najlepsze.
Od razu, przy otwieraniu, w moim kierunku podniósł się kokosowy zapach. Słodki i przyjemny.
Wiórki kokosowe sypią się, jak tylko mogą, jednak i tak w końcu, tak jak cała pralinka, kończą w moich ustach.
Pozwolę sobie od nich zacząć. Są twarde i chrupiące, jednak nazwanie ich "twardymi jak kamień" byłoby po prostu ogromnym oszustwem, grzechem i złem. Dostarczyły mi sporą dawkę kokosowego smaku. Są doskonałe. Oblepiają one wafelek; bardzo cienki i delikatny.
Mimo takiej "anatomii", w pełni zachował to, co w wafelkach najlepsze - "chrupiącość" (?). Jest dobrze wypieczony i typowo wafelkowy w smaku.
Po jego przełamaniu, tudzież przegryzieniu, na opinię świata (a w tym wypadku - moją) wystawia się dość rzadki, wręcz lejący, krem, o gładkiej strukturze. Jest on tłusty, w sposób przyjemny i przez wielbicieli kremów, pożądany oraz bardzo słodki. Silnie odznacza się tu kokosowy smak, z mlecznością i śmietankowością, niczym prosto z doskonałej białej czekolady wyjętymi. Ten krem przebija po prostu wszystko inne. A na koniec jeszcze migdał, jako chrupiące i charakterystyczne w smaku uzupełnienie całości.
Mimo takiej "anatomii", w pełni zachował to, co w wafelkach najlepsze - "chrupiącość" (?). Jest dobrze wypieczony i typowo wafelkowy w smaku.
Po jego przełamaniu, tudzież przegryzieniu, na opinię świata (a w tym wypadku - moją) wystawia się dość rzadki, wręcz lejący, krem, o gładkiej strukturze. Jest on tłusty, w sposób przyjemny i przez wielbicieli kremów, pożądany oraz bardzo słodki. Silnie odznacza się tu kokosowy smak, z mlecznością i śmietankowością, niczym prosto z doskonałej białej czekolady wyjętymi. Ten krem przebija po prostu wszystko inne. A na koniec jeszcze migdał, jako chrupiące i charakterystyczne w smaku uzupełnienie całości.
Pralinka jest bardzo słodka, kokosowa i zarazem delikatna w smaku. Przepyszna.
ocena: 10/10
kupiłam: dostałam
cena:
kaloryczność: 623 kcal / 100 g (pralinka 10 g - 62 kcal)
czy znów kupię: kupić nie kupię, liczę na ponowny podarunek
--------------
Ferrero Rocher
Teraz część dla fanów orzechów, do których ja również się zaliczam. Ferrero Rocher, czyli waflowa kulka oblana czekoladą z kawałkami orzechów z kremem i orzechem laskowym w środku.
Krótko mówiąc, orzechowa pralinka, co czuć już od momentu rozrywania złotego papierka. Zapach orzechów i czekolady jest naprawdę silny i, jak łatwo się domyślić, równie smakowity.
Nic się tutaj nie obsypuje, siekane orzechy przebijają się przez czekoladę, ale są w niej głęboko wtopione. Kiedy ta wierzchnia warstwa rozpuszcza się, można powiedzieć o niej: orzechowo-czekoladowa i najlepiej ją to podsumuje. Ja jednak rozwinę tę myśl.
Czekolada jest mleczna, a co za tym idzie, bardzo słodka. W sposób wysublimowany. Kawałki orzechów, chrupiące, a zarazem trochę miękkie, dają posmak nie tylko, gdy je się rozgryza. Czuć je cały czas, a dodatkowo są świetny urozmaiceniem konsystencji.
Dalej spotkałam się z wafelkiem; grubszym niż w Raffaello, lecz wciąż delikatnym. Pokuszę się o stwierdzenie, że jest minimalnie, prawie niewyczuwalnie, wafelkowo-słonawy. Smaczny, ale prawdziwie pyszne jest dopiero to, co pod nim.
Krem. Czekoladowo-orzechowy. Przypomina on Nutellę, ale jest od niej o wiele gęstszy. Gładki, nieco tłustawy i bardzo słodki. Czuć tutaj orzechy laskowe, jak i czekoladę z wyraźnym akcentem kakao. Słodycz nie zabiła ani smaku orzechów, ani kakao, a wręcz wydobyła je.
Zwieńczeniem całości jest orzech laskowy, który, gdy się go wreszcie rozgryzie, daje ostatniego, silnego, orzechowego kopa. Niczym ostatnia kropka, kończąca dobrą powieść.
ocena: 9/10
kupiłam: dostałam
cena:
kaloryczność: 573 kcal / 100 g (pralinka 13 g - 74 kcal)
czy znów kupię: kupić nie kupię, liczę na ponowny podarunek
--------------
Ferrero Randnoir
A wreszcie, na samym końcu, przedstawiam Wam trzecią, o wiele mniej znaną od poprzednich, pralinkę - Ferrero Fandnoir,czyli waflową kulkę w deserowej czekoladzie z kakaowym kremem i migdałem. Czy popularność przekłada się także na smak? Sprawdźmy.
Gdy tylko zaczęłam rozwijać brązowy papierek, poczułam czekoladowy zapach. Mówię tutaj o ciemnej czekoladzie, którą osobiście bardzo lubię.
W końcu moim oczom ukazała się kulka nieco mniejsza od swoich wyżej opisanych krewniaków, cała pokryta małymi czekoladowymi kuleczkami i "plackiem" polewy. Od razu wszystko zaczyna się sypać, jednak drobnych kulek jest tak dużo, że nie robi to żadnego większego znaczenia dla całości.
Taka forma od razu skłoniła mnie do spróbowania ich. W smaku zdecydowanie deserowe, z silną nutą kakao i delikatną słodkością. Nie jest to "gorzka siekiera", a delikatna, deserowa czekolada, która większości powinna odpowiadać. Fragment czekoladowej polewy również może pochwalić się dość silnie wyczuwalną goryczką kakao, jednak tutaj zdaje mi się, że wyczułam także delikatną mleczność. Wszystko oczywiście łączyło się z delikatną słodyczą, która wraz z rozpuszczaniem się, zdawała się rosnąc w siłę.
Wafelek smaczny i chrupiący, dość grubawy. Na pewno dobrze wypieczony, co sprawiło, że on również się trochę kruszył.
Jak zwykle, wnętrze skrywa krem. W Randnoir jest on gęstawy, bardzo "ciągnący". Przypomina roztapiającą się czekoladę. Gładki i kremowy, a także bardzo czekoladowy. Znów jest to czekolada deserowa, ewidentnie z kakaową nutą, która jest tu na pierwszym (i drugim) miejscu i z całkiem silnym słodkim posmakiem.
Czekolada, czekolada, czekolada i nagle... migdał. Smaczny i chrupiący, jak na migdał przystało.
Wiem, że brzmi to co najmniej świetnie, ale zastanawiam się... do czego właściwie ten migdał tu pasuje? Dla mnie wydał się taki "kompletnie z innej bajki", chociaż sama nie wiem, czy jest to plus, czy minus.
kupiłam: dostałam
cena:
kaloryczność: 534 kcal / 100 g (pralinka 10 g - 53 kcal)
czy znów kupię: kupić nie kupię, liczę na ponowny podarunek
----------
Reasumując, uważam, że te praliny są bardzo smaczne, a za każdym razem, gdy je dostaję, podejrzanie szybko znikają. Mimo, że znam je od lat, nigdy mi się nie nudzą.
------------
PS Jeśli czytasz tę recenzję po roku 2020, zapraszam na nowszą recenzję, gdyż na przestrzeni lat sporo się zmieniło.
Każdemu buzia się cieszy, gdy zostaje obdarowany pudełkiem tych słodkości.
OdpowiedzUsuńNawet moja Mama, która po porostu nie lubi słodyczy, zawsze zje parę raffaello ;)
Pierwszy raz spotykam się Ferrero Randnoir...
Który według Ciebie jest naj naj najlepszy? :)
Tak, jak oceniłam. :P Między dwoma z niższą oceną nie potrafię wybrać.
UsuńPochłonęłabym wszystkie :D
OdpowiedzUsuńJak na wielbicielkę wszystkiego co kokosowe przystało oczywiście najbardziej lubię Rafaello i uwaga, uwaga.. Wczoraj w Aldim znalazłam nareszcie ta czekoladę Chateau! Pycha:)
OdpowiedzUsuńTo świetnie! Cieszę się, że smakowała. :)
UsuńZa górami i lasami, dawno temu na blogu... http://livingonmyown.pl/2014/11/19/ferrero-prezentuje-dwie-praliny-nadziewane-szczesciem-i-miloscia/ :D
OdpowiedzUsuńNasza hierarchia jest odwrócona. Dla mnie najlepsze R.noir, potem Rocher i na końcu Raffaello. Wiadomo, biała kulka byłaby wyżej, gdyby nie wiórrry.
Randnoir może i by mi bardziej od Rocher pasowało, ale ten migdał... no, sama nie wiem. Za jakiś miesiąc moje imieniny, pewnie od kogoś jak zwykle dostanę to raz jeszcze porównam sobie, tak "na świeżo".
UsuńIdź Ty z tym uprzedzeniem do wiórek! :P
Wszystkie je ubóstwiam i mają u mnie 10/10. Jak je kupie to nie potrafię ich nie zjeść na raz :3 Ale moim faworytem jest Ferrero randnoir :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę prezentu, ale coś jest w tym co piszesz o luksusie, prezentach... do tej pory na niektóre słodyczę patrzę przez pryzmat dziecińśtwa np. toffifee, rafaello, merci itp :) podejrzenie znikają, naprawdę fascynujące :)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze prezent na dzień kobiet był i wtedy mniej więcej recenzja napisana, powiem jako ciekawostka. :D
UsuńDo wszystkich trzech mam słabość. Żałuje, że Radnoir nie da się kupić oddzielnie, bo Raff i Roch mmożna dostać wszędzie, a tu trzeba kupić cały zestaw.
OdpowiedzUsuńTak, mam tak samo. A dalej nie wiem, jaki mam stosunek do tego migdała i chciałabym raz jeszcze je zjeść... A proporcje też są beznadziejne, bo na 4 Randnoir chyba 8-10 sztuk każdego pozostałego smaku.
UsuńKocham wszystkie 3 pralinki,głównie przez idealny wafelek i krem. Jedyne co mi w nich przeszkadza to...orzechy:( No niestety dla mnie Raffaello bez migdała i pozostałe 2 pralinki również pozbawione orzechów byłyby o wielee pyszniejsze i wciąż mam jakąś nierealną nadzieje że pojawi się kiedyś wersja właśnie bez nich:P
OdpowiedzUsuńBez orzechów i migdałów specjalnie by nawet mojej uwagi na siebie nie zwróciły. :P
UsuńO Rafaello można mówić wiele ale po co? To po prostu najlepsza pralinka pod słońcem i nie sądzę aby kiedykolwiek powstała taka, która ją zmiecie z piedestału, koniec kropka. :D
OdpowiedzUsuńFerrero Rocher nie jadłam z parę dobrych lat. Jestem pewna, że mi smakowało. Mleczna czekolada i orzechowy krem, no to nie może się nie udać.
Ferrero Randnoir nie przypominam sobie abym kiedykolwiek jadła. Pewnie moja ocena byłaby niższa za czekoladę ciemną ale z drugiej strony z kakaowym nadzieniem to mogło by być fajne mocno czekoladowe doznanie. Spróbuję jeżeli będę miała sposobność.
Brakuje mi tylko jeszcze jakiegoś wariantu mlecznego, wtedy już w ogóle miałabym mix idealny. :D
Na rynku jest mnóstwo podrób Raffaello ale jednak co oryginał to oryginał :D Tego kremu w środku jeszcze nikomu nie udało się zrobić identycznego :P
OdpowiedzUsuńTego ostatniego kolegi jeszcze nigdy nie jadłyśmy i bardzo mamy na niego chętkę :P
Ja nigdy żadnej podróbki tak szczerze to nie jadłam. xD
UsuńJak będziecie miały okazję spróbować, to koniecznie napiszcie, jak Wam smakowało!
Hmmm...Trochę to dziwne bo jadłam te ciemną pralinkę kilka lat temu i pamiętam że wtedy nie było na niej tego śmiesznego placka s w środku znajdowała się mała kuleczka z ciemnej czekolady zamiast migdałów:)widocznie od tego czasu zmienili recepturę...muszę ją znowu spróbować:)ciekawe która wersja była lepsza:)pozdrawiam i czekam na kolejne recenzje:*
OdpowiedzUsuńGWIAZDECZKA*
Kuleczka z czekolady? Jeju, to musiało być doskonałe... Mimo, że migdały uwielbiam, to do tych pralinek jakoś mi nie pasują...
UsuńRaffaello bardzo lubię,ale dla mnie na pierwszym miejscu jest na ostatnia czarna perła i ubolewam,że nie ma już od długiego czasu jej w sprzedaży solo tylko połączone z innymi smakami:(
OdpowiedzUsuńZawsze proszę mojego lubego o Rafaelki, a potem zjadam wszystkie na raz :3
OdpowiedzUsuńIris
Wiadomo, w stosunku do nich nie istnieje coś takiego jak 'na potem'. ;)
UsuńWolę fererro od rafaello, ale tej ostatniej pralinki jeszcze nie miałam chyba okazji jeść.. :)
OdpowiedzUsuńwszystkie trzy pralinki bardzo lubię :) ale ostatnio najbardziej w moim guście jest Randnoir -czarny, mroczny i wytrawny
OdpowiedzUsuńJa tam bym go wcale takim wytrawnym nie nazwała, ale jest smaczny, taki inny. Pewnie dlatego, że człowiekowi się dwie pozostałe latami już trochę przejadły. :P
UsuńA moja miłość do kokosa nieskończona...
Jakiś czas temu po znacznej przerwie sprobowalam Rafaello i pamietam, że o dziwo bardzo przeszkadzal mi ten tlusty krem... A pozostałych pralinek to juz zupełnie nie pamiętam kiedy jadlam.
OdpowiedzUsuńTłusty, czy nie, ja jestem bezkrytyczna w stosunku do Rafaello. :P
UsuńUwielbiam :) Szkoda tylko, że cena jest NIENORMALNA i jedna bombonierka kosztuje prawie tyle co taka super wypaśna od Lindt'a. Najlepsze są Ferrero Randnoir! Mogłabym je jeść na kilogramy, potem Raffaello, a na końcu Rocher. Ogólnie z tych ''sławnych'' cuksów Ferrero to lubię jeszcze takie twarde z orzeszkiem, one się chyba Kusschen nazywały czy jakoś tak. Jadłam i klasyczne i w białej czekoladzie - oba smaczne, ale w Polsce niedostępne. Potem nawet smaczne są Giotto (btw. teraz w Niemczech wyszły cytrynowe), potem te kawowe, a na końcu Mon Cheri...to jest dla mnie niejadalne :P
OdpowiedzUsuńMam w zanadrzu recenzje niektórych z wymienionych pralinek... no, na razie (żeby nie spoilerować), powiem, że rzeczywiście Rafaello i Randnoir najlepsze.
UsuńCena? To fakt, że jest zawyżona, ale oczywiście marka i jej reklama robią swoje. Szkoda, bo tak człowiek mógłby sobie ot tak kupić np. Randnoir (taka ja... żebym mogła się wreszcie zdecydować, czy ten migdał na plus i dać 10, czy na minus i zostawić obecną ocenę).
Kolejność ułożona tak jakbym sam ją ułożył, względem "podobania się smaku".
OdpowiedzUsuń*od najmłodszych lat: Raffaello - kokos, biały krem, mówić wiele nie trzeba ;)
* jakoś w liceum: Ferrero Rocher - bo już twardsza czekolada, też inny orzech, inne nadzienie
* stary zgred: Ferrero Randnoir - bo czekolada gorzka, taka tajemniczość, wytrawność, kunszt w pewnym sensie
Przyznam, że podobnie jak i Tobie w Ferrero Randnoir nie do końca pasuje orzech. Sam widziałbym tam coś innego. Cholernym minusem tych pralinek jest to, że są dostępne wyłącznie w wielkich zestawach. Ostatnią tubkę (5 kulek) widziałem kilkanaście lat temu... A nie przeczę: z wielka chęcią bym ten smak odnowił.
Zamówię je u koleżanki... serio... wredna istoto, przypomniałaś mi o ich istnieniu :D
A ja właśnie najpierw wolałam Rocher, bo za dzieciaka wkurzały mnie wiórki, haha.
UsuńSłyszałam, że kiedyś w Randnoir była kulka z czekolady w środku... chciałabym takiej wersji spróbować!
U mnie klasyfikacja byłaby nieco inna: Rocher, Rafaello, Randnoir :)
OdpowiedzUsuńTak czy siak.. Wielbię wszystkie. :)
U mnie to wygląda tak:
OdpowiedzUsuńFerrero Randnoir, Rocher i Rafaello, a to dlatego, że kiedyś zjadłam go na raz za dużo...
Nie cierpię Rafaello, Ferrero Rocher uwielbiam a Ferrero Randnoir nie jadłam.
OdpowiedzUsuńJadłam Rafaello ponownie jakiś rok temu, uważam je za margarynową porażkę i obecnie całe trio mnie odrzuca.
Usuń