niedziela, 21 czerwca 2015

Peter's Pecare Chili - Kirsch / Chilli Cherry ciemna 60 % z truflowym kremem wiśnia-chili

Internetowe zakupy mają chyba prawie tyle samo wad, co zalet. Cena czasem bywa może i niższa, ale trzeba wydać jeszcze na przesyłkę. Więcej rzeczy do wyboru, to fakt, ale ja mam coś takiego, że jak mam przed sobą tysiące rzeczy do wyboru, to w końcu nic nie zwróci na siebie mojej uwagi. Ostatnio jednak znalazłam produkt, który bardzo mnie zainteresował, jednak ze względu na przesyłkę pozwoliłam sobie wybrać jeszcze parę rzeczy według zasady - jak już kupować, to hurtem.

Jedną z rzeczy kupionych przy okazji miała być elegancka czekolada nieznanej mi firmy z truflą z dodatkiem wiśni i chili. Uwielbiam wręcz chili w czekoladach, więc to ta tabliczka poszła na pierwszy ogień.

Peters Pecare Chili-Kirsch to ciemna czekolada o zawartości 60 % kakao nadziewane truflą wiśniową z chili i alkoholem (kirsch).

  Kiedy wyjęłam z szuflady, uniosłam metalowe wieczko, poczułam... zalewające mnie rozczarowanie. To nie była czekolada, jak było napisane na stronie, a czekoladki... Nie mniej jednak, deserowe czekoladki z truflą z wiśnią i chili, to prawie to samo, co czekolada z truflą z wiśnią i chili, nie?

W eleganckim, metalowym pudełku znajduje się sześć sporych kostek, z małymi rysuneczkami przedstawiającymi wiśnie i papryczkę chili każda, z których dobiegł mnie smakowity, czekoladowy zapach. Była to woń charakterystyczna dla deserowych czekolad / czekoladek - delikatnie silna i zapraszająca do skosztowania. Jak tu takiej się oprzeć?
Spróbowałam. Czekolada jest bardzo dobra, gładka i wręcz kremowa. Lekko tłustawa i słodka. Nutkę kakao oczywiście czuć i to nawet całkiem wyraźnie, pomimo, że słodycz jest wyraźniej zarysowana. Nie da się jej nie nazwać smaczną, jednak żadnej głębi kakao w niej nie odnalazłam. 
Czekolada w końcu odsłania truflowe nadzienie w połączeniu smakowym wiśnia-chili. Jak dla mnie, mało trufli w trufli, środek określiłabym jako prawie lejący krem, bardzo słodki i śmietankowy. Idealnie aksamitny, lekko tłustawy. 
Najpierw po ustach rozlał się słodki smak dojrzałych wiśni z delikatną kwaskawą nutą. "Rozlał się" to chyba trochę za dużo powiedziane. Był on wyczuwalny, jednak to czekolada cały czas była na pierwszym miejscu. Nic jej nie zagłuszyło. Czekoladowa słodycz z nutką kakao. Wiśnia dopiero na którymś tam miejscu z kolei. Wyczułam także odrobinę alkoholu, co było bardzo mgliste, krótko mówiąc: niewyraźne. Niewyraźny był jeszcze jeden dziwaczny posmak, którego nawet nie umiem bliżej do czegoś porównać. Taki... cierpko-buraczany, chociaż był wyczuwalny tylko chwilowo. Przy każdej kosteczce.
Po paru chwilach w gardle poczułam... "drapanie" chciałoby się napisać, ale nie. Raczej coś w rodzaju delikatnego zaakcentowania. Był to smaczek ostry, w końcu chili to cały 1 %. Dodawał on swoistej pikanterii, jednak dopiero w gardle. Wiem, że to dziwne, ale jako tako, samego smaku chili prawie nie wyczułam, tylko ta lekka ostrość. Gdyby jej nie było, czekolada smakowałaby tak samo, a świat by się nie zawalił.

Całość jest wykwintnie słodka, z bardzo, bardzo drobnymi elementami wiśniowo-pikantnymi. Czekolada smaczna, ale bez jakiegoś "szarpnięcia", czegoś, co by mnie porwało, zachwyciło. Zjadłam, bo zjadłam i na tym tyle. Konsystencja i wygląd są dopracowane, ale smak jest po prostu niedopracowany. Przerost formy nad treścią - dobry średniak. Dotarło do mnie dopiero, że wydałam tyle głównie na opakowanie, nie na jakość / smak, a w tej cenie oczekuję mimo wszystko znacznie więcej od smaku. Szczególnie, że to wariant "wiśnia-chili", a wiśni i szczególnie chili jest tyle, co mysz napłakała.


ocena: 6/10
kupiłam: frisco.pl
cena: 19.99 zł (za 63 g)
kaloryczność: 529 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, śmietanka, środek utrzymujący wilgoć: syrop sorbitolowy; syrop glukozowy, pełne mleko w proszku, alkohol: kirsch 1%, alkohol neutralny; koncentrat soku owocowego z: wiśni 0,8%, buraków; syrop inwertowany, lecytyna sojowa, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; naturalny aromat waniliowy, olejek chili 0,002%, dwutlenek tytanu

20 komentarzy:

  1. Chilli, chilli...oj nie. Dostałam z Niemczech gorzką z wiśniami, musem czekoladowym i chilli i leży, nikt jej nawet kijem nie chce tknąć. Dla nie połączenie nie do zjedzenia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mi ją wyślij, haha. :D Ja kocham to połączenie!

      Usuń
    2. W sumie to niegłupi pomysł :D Ale chętniej bym się za coś wymieniła :P :D

      Usuń
  2. Ładnie wyglądają,ale mi kiedyś nie posmakowało połączenie wiśni i chilli i pewnie bym tych czekoladek nie kupiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiadała się ciekawie, również uwielbiam czekoladę z chili!
    polarois.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam czekoladki tej marki w PiP, ale ciągle miałam w głowie pytanie, czy będę płacić za jakość czekolady czy za opakowanie. No i mam teraz odpowiedź. Nie mówię, że kiedyś nie kupię, ale stanowczo chwilowo sobie daruje tą markę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie czeka jeszcze jeden smak, bo kupiłam od razu dwa, ale cóż... na razie sobie daruję, bo jestem za bardzo rozczarowana tym smakiem.

      Usuń
  5. Łoł, ciekawie się tak zaskoczyć, prawda ? :)

    Szkoda, że niebardzo przypadły Ci do gustu. Czuję że mogłabym zaadoptować je wszystkie bez wyjątku. To totalnie moje smaki - przynajmniej tak mi się wydaje :)

    Ale... Cena... Mmm..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cena podbita oczywiście przez opakowanie, wzorki na czekoladkach itp.
      Nie wiem, czy Twoje smaki, bo ona jest po prostu nijaka strasznie...

      Usuń
  6. "Gdyby jej nie było, czekolada smakowałaby tak samo, a świat by się nie zawalił" - mało tego, byłaby szansa, że jej spróbuję! Wait,,, 2 dychy za niecałe 70 g? Nie, jednak nawet bez chilii nie byłoby szans ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowanie jej nie ma sensu, kompletnie nic wartego uwagi za kupę kasy! :P

      Usuń
  7. O właśnie, Czoko mnie uprzedziła - kiedyś zwróciły moją uwagę w Piotrze i Pawle. Teraz wiem, że nie ma co się nimi zbytnio emocjonować. Przerost formy nad treścią w klasycznym wydaniu. Szkoooda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nastawiłam się na coś lepszego, a jeszcze druga mnie czeka. :(

      Usuń
  8. Ciemna? Średnio lubię. Wiśnie? Kojarzą mi się z pralinami takimi z alkoholem no zdecydowanie nie lubię. Podsumowując? Kupiłabym - czyli o tym co dobre opakowanie robi z biednym i głupim człowiekiem. Nawet mimo ceny, dla tego pudełeczka bym kupiła. To znaczy teraz po recenzji jednak nie, aczkolwiek nie czytając jej jak najbardziej. :D Szkoda, że wyszło tak jak opisałaś, bo oczekiwałam produktu niemalże luksusowego... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja, głupia, kupiłam od razu dwa smaki... głupie opakowanie!

      Usuń
  9. Chilli - tak, wiśnie - nie. Wiśnie w czekoladzie - trauma z dzieciństwa, gdy chciało się coś słodkiego a tu... wiśnie w czekoladzie, albo jakieś czekoladki z alkoholem :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wiśnie z alkoholem właśnie lubię, ale... tutaj nawet tych wiśni specjalnie się nie czuło.

      Usuń
  10. Szkoda, ale trzeba przyznać, że kosteczki wyglądają uroczo z tymi nadrukami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem zachwycona wizualną stroną tej czekolady! :)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.