piątek, 26 czerwca 2015

lody Gelatelli Master of Taste Crunchy Chocolate

O tygodniach tematycznych w Lidlu chyba każdy słyszał, a czy każdy je lubi? Ja, owszem, zawsze, podczas każdego tygodnia, znajdę coś dla siebie, jednak uważam, że pomysł z "tygodniami" jest niezbyt dobry. Wolałabym, gdyby Lidl był sklepem z produktami międzynarodowymi, z poszczególnymi działami, czy coś takiego. Po prostu chciałabym, żeby wiele produktów było w stałej ofercie. Wiadomo także, że tak się nie stanie, bo ludzie wychodzili by z założenia "co masz kupić dziś, kup jutro", a tak wszyscy wszystko tonami kupują "na zapas". Kolejną irytującą mnie rzeczą jest zmienność asortymentu. Podczas jednego tygodnia są inne smaki lodów, podczas kolejnego - inne bądź zmienione. Ostatnio mieliśmy masę lodów McEnnedy (w tym bananowe, które bardzo chciałam kupić, bo ostatnio nie zdążyłam, a tym razem już ich chyba nie ma), a teraz wszystkie są pod szyldem Gelatelli.

Ostatnio opisywałam Pretty Peanut Butter i Cookie Dough, ale nie wiem, czy czegoś w nich nie zmieniono. Słyszałam, że w tych pierwszych teraz dodano całe orzeszki, ale to niepotwierdzone informacje - sama tym razem tych lodów nie kupiłam.
Mam za mało miejsca w zamrażarce, a bardzo chciałam spróbować nowy smak i...

...i Gelatelli Master of Taste Crunchy Chocolate, czyli lody czekoladowe z kawałkami białej czekolady (3%) i czekolady deserowej (3%), migdałami w czekoladzie (3%), orzechami włoskimi (2%) i orzechami pekan (2%),  z racji tego, że na lody czekoladowe czaiłam się już te parę miesięcy temu. Wydaje mi się, że kiedyś nazywały się inaczej, ale jeśli o ich zawartość chodzi, nie potrafię porównać różnic (o ile takie są), bo to moje pierwsze z nimi spotkanie.

Wystawiłam 438-gramowe pudełko z zamrażarki i poczekałam parę minut, nie chcąc połamać łyżki. (Później odkryłam, że nawet na opakowaniu jest informacja, żeby wystawić na 10 min wcześniej, ale ja zawsze i tak czekam, bo nie lubię siłować się z twardą jak kamień masą.)
W tym czasie miałam okazję, żeby dokładnie przyjrzeć się opakowaniu i uznałam, że po prostu jest urocze! Mało tego, skład także jest dość... uroczy. Nawet skład np. białej czekolady jest lepszy od większości popularnych białych czekolad. Kaloryczność podana, co jest rzadkością dla lidlowych słodyczy... jednym słowem: miodzio! (nie lubię tego powiedzenia)

W końcu otworzyłam, z nieskrywaną nadzieją na coś wybornego, i pociągnęłam nosem. Kakao jak nic! Ładny, intensywny brązowy kolor lodów i równie mocny zapach przypadły mi do gustu. Czas zabrać się za jedzenie. Wbiłam łyżkę, lecz w pewnym momencie zatrzymała się i nie mogłam wbić jej głębiej. Siłowałam się chwilę i spróbowałam trochę dalej. Co się okazało? Trafiłam na pierwszy "kawałek czekolady". Kawałek okazał się być całą, sporą, kostką! Możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie. I tak przy każdej łyżeczce trafiałam a to na czekoladę, a to na orzechy.

Mimo wszystko, opis zacznę od samych lodów, bo i od nich zaczęłam próbowanie. Są gęste, naprawdę gęste, a także zbite, chociaż nie całkiem twarde. Pierwsze miejsce w składzie zajmuje śmietanka, co czuć. Nie powiedziałabym, że są rozwodnione, mimo, że woda także się w składzie znalazła. Pod względem konsystencji są świetne. Smak nie pozostaje w tyle! Ewidentnie czułam kakao, aczkolwiek bez kakaowej goryczki. Po prostu silny, kakaowy smak, który często w lodach "o smaku czekoladowym" jest pomijany. Poza tym, lody były dość słodkie, ale nie przesłodzone - to pewne. Kakao chyba udało się to w miarę stonować, tak, że wszystko było, jak należy.

Jeśli o bogactwo dodatków chodzi, to pozwolę sobie zacząć od tych najłatwiejszych do opisania, czyli orzechów. Włoskie, to chyba jedne z moich ulubionych, a pekan są do nich bardzo podobne, aczkolwiek nie były tak przemrożone, żebym nie odróżniła jednych od drugich. Mało tego, szło to zrobić nawet po kształcie, ponieważ raz, czy dwa trafiłam na cały orzech, a kilka razy na wielkie połówki. Lekko chrupiące, ale raczej miękkie, co było naprawdę przyjemne w odbiorze. Swój smak zachowały w pełni. Orzechy świetnie współgrały z czekoladowymi lodami, a włoskie raz i drugi dodały delikatnej goryczki. Bardzo trafiony dodatek. 
Kolejny to migdały w czekoladzie - również lekko chrupiące, ale nie zbyt twarde. Pokrywała je całkiem gruba warstwa czekolady ciemnej - bardzo słodkiej, ale niepozbawionej nutki kakao. Czuć było, że to migdały, ale migdałowego kopa już mi zabrakło. Mogły być podprażone, czy coś, albo pozbawione tej czekolady.

Na koniec zostawiłam sobie kawałki, a właściwie kostki, czekolady. Zacznę od ciemnych, bo od nich oczekiwałam więcej. Dwie kostki zostawiłam sobie na skonsumowanie już po lodach, a resztę zjadłam razem z lodami. Wniosek? Z lodami, przez zmrożenie, czekolada utraciła część swojego smaku i była straszliwie twarda. Póki zaczęła się rozpuszczać, mijało bardzo wiele czasu. Oddzielnie, w smaku była bardzo słodka i lekko gorzka, a także tłustawa w przyjemny sposób. Bez żadnej wykwintnej głębi, ale prosta i smaczna. Z lodami wypadała gorzej, bo gdy np. zaczęłam ją gryźć, wydawała się proszkowata. Dodawała goryczkowatego motywu, szczególnie, gdy chwilę potrzymało się ją w ustach, by się ociepliła i zaczęła normalnie rozpuszczać. Z białą czekoladą było już lepiej, bo od białej nie oczekiwałam zbyt wiele, a zaskoczyła mnie. Była śmietankowo-maślana, tłustawa w pozytywnym tego słowa znaczeniu i trochę przesłodzona, jednak skonsumowana w towarzystwie lodów, ta słodycz w niczym nie przeszkadzała. 
Dodatek czekolady jest dość ciekawy, ale taka zmrożona czekolada, jak dla mnie, średnio pasuje. Wiecie, jestem ogromną fanką degustacji czekolad i lubię im poświęcić o wiele więcej czasu, niż innym słodyczom. W lodach... nie zawsze ten dodatek wychodzi, a tutaj... sama nie wiem, niby nie było źle, ale wielkie, twarde kostki trochę ciężko się jadło, mimo, że właściwie były dobre. To w końcu czekolada, a nie jakieś grudki pozbawione smaku! Wolałabym jednak chyba, żeby te kawałki były nieco mniejsze. 

Ogólnie rzecz biorąc, patrząc na cenę, gramaturę (438 g / 500 ml) i oczywiście skład i smak, jestem usatysfakcjonowana. Pyszne lody, które pewnie kupiłabym jeszcze nie raz, gdyby nie fakt, że są tylko podczas tygodnia amerykańskiego. Są godne polecenia, zwłaszcza dla osób uwielbiających czekoladę i orzechy, a najlepiej ich połączenie.


ocena: 9/10
kupiłam: Lidl, tydzień amerykański
cena: 7.77 zł
kaloryczność: 283 kcal / 100 g, 248 kcal / 100 ml
czy kupię znów: tak

Skład: 29,2% śmietanka, woda, mleko zagęszczone, cukier, 4,4% czekolada mleczna (cukier, miazga kakaowa, kakao w proszku, naturalny aromat waniliowy), 4,4% kakao w proszku, żółtko jaja, kawałki czekolady deserowej 3% (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna sojowa; naturalny aromat waniliowy), 3% kawałki białej czekolady (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, mleko, lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy), 3% migdały w czekoladzie (cukier, miazga kakaowa, 25% migdały w czekoladzie, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna sojowa; naturalny aromat waniliowy), mleko w proszku odtłuszczone, orzechy włoskie 2%, orzechy pekan 2%, stabilizatory: guma guar, karagen

26 komentarzy:

  1. Tonę we własnej ślinie...toooonnnnneęęęęę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co mnie osobiście najbardziej zachwyciło w tych lodach to, że znajdują się w nich całe kawałki orzechów i czekolady. Rzadko się zdarza, aby w innych lodach były większe od wiórek kokosowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, aczkolwiek nie wiem, czy te całe kostki to do końca dobry pomysł.

      Usuń
  3. Moim zdaniem te lody, to naprawdę ciekawa propozycja i warto je wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lody mają piękny kolor nie jak co niektóre lody czekoladowe mają kolor jasnego kakao:( . Duże kawałki czekolady mnie zdziwiły,ale ja nie lubię twardych i zmrożonych kawałków czekolady już bym wolała wiórki które się fajnie rozpuszczają w buzi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie mam co do tych kawałków czekolady mieszane uczucia...

      Usuń
  5. Mmm, ale pyszne. Ja jadłam tylko te z masłem orzechowym i muszę powiedzieć, że nie zachwyciły mnie jak poprzednie wersje, nie są kremowe i gładkie jak kiedyś, są orzechowe z milionem drobnych orzechów (kawałeczki), są też jakby bardziej pudrowe, proszkowe co wcale mi się nie podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To cieszę się, że tym razem ich nie wzięłam. Dla mnie ideałem byłyby takie, jak parę miesięcy temu z np. połówkami orzechów.

      Usuń
  6. Co do bananowych to nie masz co żałować, były strasznie mdłe.Ale rozumiem, że sama chcesz się przekonać o smaku.
    Sama nie pamiętam czy bardziej smakowały mi ciasteczkowe czy te. Z pewnością zachwyciły mnie wielkie kawałki dodatków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i mdłe, ale ostatnio naszło mnie na bananowe lody, nawet takie o smaku chemicznego banana wyprodukowanego w laboratorium z odsądzonym smakiem. :P

      Usuń
  7. Hohoho i to ten moment w życiu - kiedy nie mogę się doczekać! Mam je w lodówce :)

    Skonfrontujemy nasze wrażenia. Ale liczę, że posmakują mi tak jak i Tobie. Jeśli tak jak piszesz, są gęste i zbite a nie wodniste.. Jestem kupiona:) Bogactwo dodatków! Nie pożałowali :)

    Lidl mógłby wprowadzić parę produktów do stałej oferty, oj mógłby :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie najsłabsze z całej serii. Ciastka, masło orzechowe, migdały. Kolejność przypadkowa. Te ostatnie zresztą... totalnie niszczą system przez swój karmel.

    Czekolada i w tych lodach mnie zawodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie lubi czekolady w lodach, to tak już jest. :P
      Migdałowe z karmelem czekają na mnie w zamrażarce, więc no... zobaczymy, jak mi do gustu przypadną.
      Masło orzechowe rzekomo tym razem zepsuli. :( Jadłeś może wersję z tego obecnego tygodnia amerykańskiego?

      Usuń
    2. Moim zdaniem, co do tego masła orzechowego i generalnie innych smaków, to trochę taka loteria, zależy jak się trafi. Na początku tygodnia kupiłam pierwsze opakowanie z masłem no i cóż, delikatnie się zawiodłam. Lody raczej gładkie, z małą ilością wyraźnych kawałków czekolady, masła i orzechów. W smaku trochę wodniste, nie to co kiedyś. No ale że zbliża się koniec tygodnia... dzisiaj dałam im drugą szansę i to był obłęd. Ogromne, na prawdę ogromne grudy masła orzechowego i czekolady, które zdominowały te lody. Więcej orzechów, w ogóle całość jakaś w smaku bardziej orzechowa. Aż trudno uwierzyć, że tak bardzo różniły się te dwa opakowania. Podobnie miałam z cookie dough, tylko niestety w drugą stronę. Pierwsze opakowanie mega, dużo ciasteczek (chociaż mi to tam bardziej kruszonkę przypomina <3), przyzwoita ilość czekolady. Dzisiaj o połowę ciastek mniej, czekolady tym bardziej. A tych czekoladowych nie brałam, jak dla mnie najsłabsze. Z tego co pamiętam z ostatniego tygodnia masa lodowa trochę mało czekoladowa, taka bardziej kakaowo- pudrowa. Chociaż kawałki czekolady i orzechów bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.

      Usuń
  9. Jakieś 3-4 lata temu miałam "fazę" na te lody, próbowałam wszystkich i czekoladowe były w czołówce. Sernikowe były za słodkie, bananowe dobre, ale to nie to (za to mojemu facetowi bardzo smakują), ciasteczkowe podobnie. W zeszłym roku spróbowałam tych o smaku masła orzechowego i przepadłam. I ubolewam, bo nie mogę już jeść lodów i niczego innego z cukrem/syropem g-f, a chętnie skusiłabym się teraz na kubełek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję z tym cukrem... To bezterminowo będziesz już tak miała? :(

      Usuń
  10. A mi się podoba, że są tygodnie i na produkty trzeba czekać. To sprawia, że bardziej ma się na nie ochotę i bardziej się je docenia. Ile razy kupiłabyś te lody, gdyby były dostępne zawsze? A tak to ludzie robią zapasy na tony, co jest oczywiście zyskiem dla sklepu, jak zauważyłaś.

    Tym razem rzeczywiście nie było wersji bananowej. Kiedy wczoraj poszłam do Lidla, z ciekawości zajrzałam do zamrażarki, gdzie zauważyłam same sernikowe i... ciasteczkowe! resztki. Póki co ja też mam wypchany zamrażalnik, ale w przyszłym roku (za dwa tygodnie amerykańskie) kupię po kubku z każdego smaku. Oby były wszystkie, a nie wybrane. No, sernika może nie być, bo i tak nie zamierzam go brać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno co jakiś czas bym kupiła, a tak - nie mam zamiaru, bo z moim szczęściem akurat, gdy będzie ten tydzień, to będę miała zamrażarkę zapchaną. Jak zostanie jakieś pudło i przecenią, to może i kupię, a tak to wątpię.

      Ja zostaję przy swoim, bo w dodatku ciągle coś zmieniają, zabierają. Nie można mieć pewności, że w następnych tygodniu będzie to samo, albo, że np. nie zmienią. Nastawiłam się na bananowe i co? I nie ma akurat tych. Szkoda.

      Usuń
  11. Te lody są fenomenalne... Ja nie wiem jak oni to robią ale co smak to lepszy. :D Ciasteczkowe i masło orzechowe mam w zamrażarce i czekają na mnie i wołają. Gdyby nie fakt, że nie mam naprawdę już odrobinki miejsca w zamrażarce, to wykupiłabym chyba wszystkie smaki, a już najlepiej po dwa opakowania wszak ten tydzień jest tylko 2x w roku. :<

    OdpowiedzUsuń
  12. Zamiast bananowych był nowy smak karmelowe z prażonymi migdałami i był genialne :D A te z masłem orzechowym nadal są naszymi ulubionymi ale w naszych tegorocznych nie było żadnych orzechów w całości tylko grudki masła orzechowego :)

    Same jesteśmy ciekawe czy między McEnnedy a Gelatelli jest teraz jakaś różnica, bo wydawało nam się, że lody z pod tej pierwszej marki mają proszkową strukturę i posmak a te drugie nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam i mam nawet zakupione, ale mimo wszystko, wolałabym, żeby był to po prostu nowy smak, a nie "zamiast".
      O tych z masłem słyszałam wiele opinii, że były całe orzechy. O.o
      U mnie teraz wszystkie były jako Gelatelli, więc myślę, że to jednej firmy jest...

      Usuń
  13. Mi o dziwo te czekoladowe najmniej smakowały. Zagapiłam się i w minionym Tygodniu Amerykańskim nie kupiłam wersji ciasteczkowej, która jako jedyna została mi do wypróbowania :/. Zapomniałam o nich, bo o Lidla zahaczyłam tylko raz w trasie i wyszłam z sześcioma słoikami masła orzechowego. Lody by nie dotrwały w podróży do domowej zamrażarki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda. A co do masła orzechowego... ja z kolei kupiłam tylko jeden słoik, bo mam taką kolekcję maseł orzechowych w domu, że kupowanie kolejnych byłoby już wielką przesadą.

      Usuń
  14. Ooo, właśnie te kupiłam i stoją jeszcze zamknięte, ale po Twojej recenzji nie żałuję, że zdecydowałam się w sklepie na ten smak. ;)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.