Mount momami to niemiecka firmą, z którą miałam już styczność, raz bardzo dawno temu z trójkątną tabliczką, a raz z białą z solonymi migdałami i wanilią. O tyle, o ile tej pierwszej nie pamiętam zbyt dobrze, tak co do tej drugiej snuję plany licznych powrotów. Od dawna ubolewam, że ich czekolady nie są łatwo dostępne. Owszem, w niektórych marketach można je dorwać, ale wybór jest naprawdę ubogi.
W okolicach świąt pojawiły się w tym roku w Biedronce, jednak jakoś nie było mi po drodze do tego sklepu, a później nie mogłam ich nigdzie znaleźć. "Trudno" - pomyślałam, stojąc ostatnio w Biedronce, kiedy moje zakupy już leżały na taśmie. Wtedy obojętnie rzuciłam okiem w kierunku rzeczy przecenionych i wytrzeszczyłam oczy.
Dwie, wielkie kwadratowe opakowania (ale sama czekolada ma tylko 90 g): czerwone i białe po 1.49 zł każde. Pobiegłam po nie natychmiast i tak oto stałam się posiadaczką dwóch ciekawych czekolad Creation firmy momami (dawniej Mount momami).
O wiele bardziej atrakcyjna wydała mi się wersja "czerwona", czyli momami Creation Zartbitter Chocolade mit Lebkuchenmandel & Weisse Chocolade mit Orange-Gebrannte Mandel, czyli "czekolada ciemna z piernikiem migdałowym (56 % zawartości masy kakaowej) i biała ze skórkami pomarańczy i migdałami (28% zawartości kakao)". Opakowanie było nieco zmasakrowane, a czekolada połamana tak, że do zdjęć musiałam ułożyć ją trochę tak, jak puzzle, ale wynagrodził mi to zapach, towarzyszący już otwieraniu. Silny zapach pierniczków w czekoladzie z silną cynamonową nutką. Sam zapach był cudowny!
Logicznie zaczęłam próbowanie od części białej (najlepsze, jak przypuszczałam, postanowiłam zostawić na koniec). Kawałki prażonych migdałów i skórek pomarańczy były nierównomiernie rozłożone. Miałam wrażenie, jakby ktoś po prostu pożałował dodatków, ale koniec końców i tak ugryzłam kawałek, a zbliżając go do twarzy już czułam, że mam do czynienia z dobrą białą czekoladą. Zapach był bowiem słodko-mleczny i lekko pomarańczowy, czyli po prostu przyjemny.
Czekolada zaczęła rozpuszczać się powoli, jak na białą czekoladę. Działo się to w sposób kremowy i minimalnie proszkowaty. Mleczna słodycz była silna, jednak nie przesłodzona. Głównie czułam śmietankową mleczność, słodką i smaczną. Owszem, jak to biała czekolada, zasładzała w szybkim tempie, jednak nie było tu niczego obrzydliwie cukrowego. Odebrałam ją jako lekką, ze względu na tłustawość w minimalnym i pozytywnym, mlecznym, stopniu.
Bogactwo smaków dodatków skutecznie łamało słodycz, pomimo, że nie było ich tak dużo, jakby chciała. Świetnie wyprażone migdałowe cząstki chrupały i dodawały czekoladzie charakteru swoją nutą. Dobrze wysuszone skórki zachowały swoją soczystość i były dość miękkie. Goryczka wydobywała się z nich za każdym razem dość dosadnie, ale doskonale współgrając z ogólną lekkością i mlecznością.
Oprócz tego wszystkiego, czekolada miała w sobie korzenną nutę, ale założę się, że po prostu nią przesiąkła od tej drugiej części.
Była bardzo smaczna, jednak dodatków mogłaby być zdecydowanie większa ilość. Bardziej korzenna, albo np. waniliowa nuta w samej czekoladzie także byłaby mile widziana.
ocena: 8/10
kupiłam: Biedronka
cena: 1.49 zł (za całość)
kaloryczność: 548 kcal / 100 g (ale nie wiem, jak to się odnosi do poszczególnej części)
czy znów kupię: jakbym jeszcze upolowała to na pewno, zwłaszcza w tej cenie
Druga część już od samego początku ciekawiła mnie o wiele bardziej. Gorzka czekolada z migdałami z przyprawami do piernika. Strasznie ciekawiło mnie, jakich konkretnie przypraw użyto, więc nie pozostało mi nic innego, jak natychmiastowe sprawdzenie tego osobiście.
Tutaj dodatków także nie było tak dużo, jakbym sobie życzyła, ale migdały były o wiele lepiej rozmiejscowione.
W końcu ugryzłam pierwszy romb.
Od razu poczułam gorzki smak kakao ze słodkawą nutą. Czekolada zaczęła się powoli i gładko rozpuszczać w minimalnie mazisty sposób. Całość była przesiąknięta piernikowym smakiem. Czułam tutaj nutkę cynamonu. Sama czekolada była bardzo smaczna, miała w sobie coś delikatnie orzechowego. Słodycz wydobywała stanowczą goryczkę kakao. Słupki migdałów w końcu zaczęły się wyłaniać, jednak z początku nie smakowały migdałowo. Przy nich jednak rozpoczęłą się symfonia przypraw: w głównej roli znalazł się cynamon, a zaraz za nim goździki. Lekka korzenna pikanteria wydobyła z czekolady jeszcze bardziej jej słodką kakaowość. W końcu i same migdały dały popis, jednak ich smak był nieco osłabiony przez ciepłą ostrość kardamonu, który w pewnym momencie także wyczułam. Delikatny kwasek także się gdzieś tutaj umiejscowił, a potem ta cała typowo piernikowość zgrała się z samą czekoladą.
Cóż to był za efekt! Taki bardzo czekoladowy piernik z lekką, rozgrzewającą pikanterią przypraw. Cała czekolada przesiąkła tymi przyprawami, ale nie wiem, czy tak miało być, czy to kwestia zbliżającego się terminu. Tak, czy inaczej, wypadło fenomenalnie.
ocena: 10/10
kupiłam: Biedronka
cena: 1.49 zł (za całość)
kaloryczność: 548 kcal / 100 g (ale nie wiem, jak to się odnosi do poszczególnej części)
czy znów kupię: jakbym jeszcze upolowała to na pewno, zwłaszcza w tej cenie
Zapachniało mi świętami...Muszą naprawdę być obłędne. Zdecydowanie bardziej zachwyca mnie druga propozycja :)
OdpowiedzUsuńKiedy ją kupiłaś? :)
Niedawno, góra dwa tygodnie temu. Ostatnio jak byłam w Biedronce (w czwartek chyba), to widziałam jeszcze jedną sztukę, strasznie zmasakrowaną co prawda, wiec myślę mogą jeszcze w niektórych jakieś być.
UsuńMiałam je kupić, ale się rozmyśliłam, bo obie wersje (biała i czerwona) miały w sobie dodatek skórki pomarańczowej, fuj :P
OdpowiedzUsuńAle za to ma +10 do prezentacji, bo jest piękna ;)
Zawsze mogłaś wyjeść ciemną czekoladę (bo jest przecudowna!), a białą ze skórką komuś oddać. :P
UsuńGłupia byłam, stałam przy nich i przebierałam ostatnio. Koniec końców - nie wzięłam :/ Dziwi mnie, że ludzie ich nie wykupują i świąteczny asortyment tak zalega.
OdpowiedzUsuńCo do czekolad. Nie, pluję sobie dalej w brodę że jej nie wzięłam. Część ciemna - zupełnie moja. Przyprawy korzenne, piernik. Całe moje życie! :)
Głupia ja... :/
Ludzie chyba się po prostu nie znają i tak, jak np. ja teraz świątecznej edycji Wedla nie wzięłabym nawet za darmo, tak ludzie mają z tym.
UsuńA jesteś pewna, że już ich na pewno nie ma?
Jutro sprawdzę ! :)
UsuńAle nie liczę na cud :(
Nie ma to jak w czerwcu kupić grudniową czekoladę :D Ja bym sobie życzyła zęby wszystkie produkty momami były dostępne w polskich sklepach, jest to naprawdę dobra jakość.
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że byłyby na bieżąco wykupywane przeze mnie. :D
UsuńDobrze, że recenzujesz bożonarodzeniowe słodycze, bo przez chwilę zapomniałam, jaką mamy porę roku. Teraz wiem, że zimę. Idę po kożuch... :D
OdpowiedzUsuńA o czekoladzie czytałam i pisałam już u Basi i czoko. Nie lubię takich wyszukanych kształtów, nie lubię też posypek. Jeśli jakiś nieświadomy nieszczęśnik kiedyś mi jej nie kupi, pozostanę w błogiej nieznajomości jej jakże wybitnego smaku. A do białej w ogóle się ostatnio zraziłam, więc tym bardziej podziękuję.
A czymś konkretnym się zraziłaś? Ostrzeż, to unikać będę.
UsuńZ tą czekoladą... wszyscy o wakacjach a ja łamię system, haha. Teraz trzeba jeszcze tylko lampki choinkowe znaleźć!
Recenzja w piątek, na wszelki wypadek do tego czasu niczego nowego nie kupuj... ale i tak o tej czekoladzie przeczytasz i dobre, i złe rzeczy, może nawet sama ją lubisz. Nie ma się co bać :P
UsuńOby to nie był ten maślankowo-cytrynowy Ritter, bo właśnie stałam się jego posiadaczką, haha.
UsuńMnie oczywiście bardziej kusi biała chociaż obie części spróbowałabym bardzo chętnie. :-) Słyszałam same dobre opinie na jej temat więc jeżeli jakimś cudem pojawią się jeszcze w Biedronce to zakupię. :-) Lubię takie ciekawe czekolady i chociaż kształt mnie akurat razi - wole zwykłe duże kostki to jednak to jak wygląda mi to wynagradza. :D
OdpowiedzUsuńPychota i ta skórka pomarańczowa daje taki aromat fantastyczny;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie zimowo u Ciebie. :> Ale skoro smaczna, to czemu nie..?
OdpowiedzUsuńTy narzekasz na brak fajnych sklepów z żywnością blisko domu, a ja u siebie w Biedronce takiej tabliczki nigdy nie widziałem ;)
OdpowiedzUsuńPiernik, migdał - mooooooooooooooje smaki.
Skórka pomarańcz - nie, ale jestem w stanie zrozumieć, że dodali ją przez obecność smaku ciasta/ ciasteczek. Gdyby jej nie było, sądzę, że byłoby jeszcze lepiej. Słodko w niebiosa, ale lepiej ;)
Jakby można było kupić tylko ciemną wersję z migdałami to kupowałybyśmy tą tabliczkę tonami xD Te korzenne smaki wręcz cudownie wkomponowały się z gorzką czekoladą. Biała ze względu na cytrusowy dodatek była u nas na przegranej pozycji :P
OdpowiedzUsuńTa biała dla mnie smakuje, ale jakby piernikowa była sprzedawana osobno, na pewno zrobiłabym jej zapas. :P
UsuńA ja mam jeszcze nieodpakowaną 'tabliczkę' tej czekolady. Jadłam już tą ciemną wersję i zgodzę się, że jest pyszna! :)
OdpowiedzUsuńHaha jadłam to niedawno, bo było na przecenie i kupiłyśmy z siostrą! Chociaż skład fatalny, sama chemia i cukry, to smak bardzo dobry ♥ A zapach...Po prostu Święta!
OdpowiedzUsuńBez przesady, skład w niektórych czekoladach bywa o wiele, wiele gorszy! Nie mówię, że ten jest doskonały, ale ja aż tak bym na niego nie narzekała.
UsuńO, zapach to jest boski! Jak dla mnie takie czekolady powinny być dostępne cały rok!
Tak się cieszę, że ją dorwałaś! Też uwielbiam tą korzenną część... Moja mama wykupiła sporo tych czekolad na przecenie :D. Część dała mi i wzięłam dla siebie korzenną część, a białą oddałam Ukochanemu :D.
OdpowiedzUsuńTo świetne rozwiązanie! Szkoda, że w Biedronce nie było już więcej ani jednej czerwonej tabliczki. Białe jeszcze co prawda są, ale strasznie zniszczone, że cudem wybrałam jedną taką w miarę nienaruszoną. :(
UsuńA w mojej odwrotnie. Dzisiaj właśnie kupiłem czerwoną :D
Usuńpolarois.blogspot.com
To tylko pozazdrościć!
Usuń