piątek, 19 czerwca 2015

Lindt Cocos biała z kokosem

Czy istnieje coś takiego jak biała czekolada? Często słyszymy: "biała czekolada to dla mnie nie czekolada". Skoro nie czekolada, to co? To nie jest pytanie retoryczne, naprawdę mnie interesuje, jak się na to zapatrują inni. Ja jestem takim zlepkiem, bo mimo, że doceniam dobrą, gorzką czekoladę, to lubię czasem sięgnąć także po coś słodkiego, znacznie słodszego od przeciętnej mlecznej czekolady. 
Biała czekolada to kwestia naprawdę sporna. Według mnie, dochodzi jeszcze jedna kwestia, a mianowicie - jakość. Jest bardzo niewiele białych czekolad, które są wykonane tak, że nie mam im nic do zarzucenia. Tańszych białych w ogóle nie kupuję, bo wiadomo, jak łatwo twór ten jest zepsuć, pod względem zarówno smaku, jak i składu.

Są jednak firmy, których biała czekolada jest dla mnie poezją. Jedną z takich firm jest zdecydowanie Lindt. 
Tabliczka Lindt Cocos, czyli biała z kokosowym kremem, to moje najnowsze odkrycie, przy którego zdobyciu musiałam się sporo namęczyć.

Wreszcie opakowanie czekolady tej znalazło się w moich rękach. Prawie umarłam z zachwytu nad jego wyglądem. Biało-srebra tekturka z wypukłym obrazkiem... to jest po prostu śliczne! 
Skoro opakowanie jest takie cudowne, to jak cudowna musi być czekolada? 
Otworzyłam, a sreberko zaczęłam rozrywać i już to poczułam... Kokos i śmietanka. Gdy zgrabne kostki ukazały mi się w całej swojej okazałości, poczułam się, jakbym wsadziła twarz w opakowanie wiórek kokosowych. Oszalałam z zachwytu. 

Gdy tylko kostka znalazła się w ustach, zaczęła się rozpływać, a smak, który z niej emanował, był czymś, o czym już wiedziałam, że nigdy nie zapomnę. Była to bezkresna słodycz, kompletne przesłodzenie, wymieszana z nieskończoną śmietankowością lekkich jak piórko lodów śmietankowych z nutą wanilii, i mlecznością, która była niczym wymieszanie świeżego mleka z mlekiem kokosowym. Czekolada już sama w sobie miała kokosową nutkę. 
Słodkość aż drapała w gardle, jednak było to tak dziwnie przyjemne uczucie, że aż ciężko mi to opisać. Kiedy czekolada rozpływała się gładko, wyłaniać zaczęło się nadzienie. Było ono bardzo mleczne i kokosowe. Konsystencja tego kremu skojarzyła mi się z lodami, lub raczej puszystym deserem. Smak kokosa był delikatny i subtelny, jednak prażone wiórki (których swoją drogą mogłoby być więcej) co jakiś czas wyciągały pazurki. Kiedy raz po raz chrupnęły między zębami, smak kokosa ujawniał się jeszcze silniej. 
Mówię tutaj o sile, to prawda, jednak mimo tego silnego smaku i silnej słodkości, to była najdelikatniejsza tabliczka, jaką ostatnio (jak nie w ogóle) jadłam. 
Z początku znikomą ilość wiórek uznałam za wadę, jednak po kolejnych kostkach uświadomiłam sobie, że większa ich ilość zabiłaby tę delikatność. Słodycz również była intensywna, jednak w sposób uzależniająco wyśmienity.

Czekolada ta była słodko-kokosowym muśnięciem, jak letni wietrzyk, czy dotyk skrzydła motyla. Nie sądziłam, że czekolada może być tak... kremowo aksamitna. Ta tabliczka była tak odmienna od solidnie nadzianej Chateau, w której można było wiele dobrodziejstw pochrupać, że mimo prawie takiego samego połączenia, te czekolady są kompletnie różne. 

Lindt Cocos to po prostu delikatny, słodki, kokosowy krem w formie czekolady. Miałam nie szaleć z takimi wysokimi ocenami, ale po prostu nie mogę nic innego tej tabliczce wystawić. 
Zakochałam się.


ocena: 10/10
kupiłam: zamówienie
cena: z moich obliczeń wyszło około 15 zł (nie wiem dokładnie, bo zamawiałam kilka czekolad)
kaloryczność: 582 kcal / 100 g
czy znów kupię: jak gdzieś znajdę stacjonarnie to tak

30 komentarzy:

  1. Też bym się w niej zakochała <3
    Białą czekoladę lubię, ale tylko taką, którą Tata przywozi mi z Włoch :)
    Prażone wiórki kokosowe- czy może być coś lepszego delikatnej czekoladzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak biała, to tylko ta dobra! Ktoś mnie kiedyś poczęstował białą z Biedry... i przez parę miesięcy miałam uraz do białych tabliczek.
      Może! Więcej wiórek! :D

      Usuń
  2. Jadłam białą z kokosem z RS (letnia limitka) i byłam zakochana. Lindt ma jeszcze lepszą jakościowo czekoladę, to ta musi być po prosu majstersztykiem! Biała czekolada i kokos to wyjątkowo udane połączenie i nie masz pojęcia jak mi żal d...serce ściska, że nie ma tej tabliczki w Polsce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta RS to dla mnie jak święty Graal... wiele bym zrobiła, żeby ją spróbować, mimo, że Rittery nie są moimi ulubionymi czekoladami. Szkoda, że najlepsze smaki to zawsze limitki.

      Usuń
    2. Dokładnie. Nie rozumiem logiki RS

      Usuń
    3. To chyba raczej brak logiki.

      Usuń
  3. O mój Boże. Brzmi jak porażka!
    polarois.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie będę komentował. Za dużo dobrego ;)

    Po różnie odbieranej płaskiej tabliczce, jestem ciekaw tylko jak jej krytykanci by odebrali tę. Masa, tj. mus zdecydowanie bardziej treściwy. Kolor czekolady też wygląda inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno ta jest dla tych wolących kremy, a Chateau dla "chrupaczy".
      Ja sama nie umiem powiedzieć, która jest lepsza, bo... no cóż, są jak ogień i woda! A niedługo na blogu jeszcze Zotter kokosowy się pojawi. :P

      Usuń
  5. Czemu ja jej nie jadłam? Brzmi jak mój ideał czekolady. Nie dość, że biała Lindt to i pyszny krem kokosowy... To jest cała kwintesencja mojego CHCĘ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie pytasz? :D Powiem Ci tylko tyle, że jak gdzieś dostrzeżesz... bierz, najlepiej hurtowo!

      Usuń
    2. Ja za 5 zl ja dorwałam :) tak jak miętową:p pycha!

      Usuń
    3. To masz szczęście! Jak ja bym chciała Lindt'y za 5 zł gdzieś znajdować...

      Usuń
  6. Werdykt: zjadłabym!
    Ja nawet nie zastanawiam się, czym jest biała czekolada i czy zarzuty względem jej braku kakao i z tej stopy odmawianie czekoladowego tytułu są zasadne. Tak się przyjęło, więc tak jest. Rdzenni mieszkańcy Ameryki też nie pochodzą z Indii, a nadal nazywa się ich Indianami.
    Pozostając w temacie, u mnie niedługo (?) przeciwieństwo dobrej białej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że zjadłabyś!
      A ja się właśnie nie zgadzam, że tak się przyjęło... kurczę, rozumiem, że można jej nie lubić, czy coś, ale wtedy, jak się nie lubi, to się po prostu nie je... a spotkałam się z prychaniem na nazewnictwo "biała czekolada", więc to już trochę dziwne. Stereotypyy!

      To czekam, czekam! Chyba nawet nie będę próbować zgadywać, co to konkretnie.

      Usuń
  7. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że jest dobra :D dostałam ostatnio kilka czekolad Lindt, w tym tą, ale jeszcze nie próbowałam, czeka na swoją kolej ;) A próbowałaś może Spaghetti -Eis lub Amarena Kirsch?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hojnie ktoś Cię obdarował! :D

      Amarena Kirsch mam zamówioną, ale słyszałam, że jest dobra. Spaghetti-Eis nie próbowałam i raczej nie spróbuję, bo nie cierpię truskawkowych słodyczy. Niech zgadnę... właśnie tę też dostałaś? Jak spróbujesz, koniecznie napisz, jak smakowała! :D Mimo, że truskawka to te "spaghetti" trochę ciekawi.

      Usuń
    2. Ok, ok, dam znać, mam nadzieję, że wszystkie będą dobre ;) Od wujka dostałam, bo on mieszka w Niemczech ;)

      Usuń
  8. Twoja recenzja otworzyła mi umysł i głowę. I oczy. Muszę wrócić do białej czekolady - ale takiej naprawdę dobrej, "z wyższej półki". Może błędem było to, że próbowałam jakiegoś niedorobionego shitu :)

    Ta... Brzmi jak niebo na ziemi i niebo w gębie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to jest niebo w gębie! :D

      Nie ma nic gorszego od złej białej czekolady! Po te dobre naprawdę warto sięgnąć. Czekolada Lindt'a jest rewelacyjna!

      Usuń
  9. Ja jestem miłośniczką białej czekolady ale tylko tej naprawdę DOBREJ. Dokładnie tak jak wspomniałaś po te marnej jakości nie sięgam, bo wiem, że nic dobrego z tego nie będzie. Natomiast porządna biała czekolada smakuje mi już bardzo. :-) Ta jest spełnieniem moich marzeń ze względu na dodatek. Zjem chyba wszystko co z kokosem i jeszcze zapiję kokosowym mlekiem. :D Chcę ją. Nie, ja muszę ją mieć, koniec kropka. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile ja bym dała, żeby ta czekolada pojawiła się w Polsce... to spełnienie również moich marzeń. ;)

      Usuń
  10. Takie połączenie wydaje mi się być zbyt słodkie, ale po ocenie sądzę że jest idealne. ;) Akurat u mnie dzisiaj też kokosowo. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może minimalnie zbyt słodka jest, ale w tym kokosowym przesłodzeniu także tkwi jej urok.
      Zgrałyśmy się z tym kokosem. :D

      Usuń
  11. Jadłyśmy ją i jest boska :D Wiadomo, że dla nas była mega słodka ale generalnie wszystko w niej było tak jak w białej czekoladzie z kokosem powinno być :) Według nas schłodzona smakuje najlepiej :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak ja lubię białe czekolady:) tak tak biała czekolad to CZEKOLADA!!!! bez dyskusji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...a biała z kokosem to już nadczekolada i niebo w gębie! :D

      Usuń
  13. Jadłam ją dwa lata temu: http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2013/07/lindt-cocos-biaa-z-nadzieniem-kokosowym.html . Wprawdzie moja recenzja jest bardzo skąpa, ale doskonale pamiętam, że moje odczucia były podobne do Twoich. Wspaniała biała czekolada i idealny kokos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takich czekoladach nie sposób zapomnieć nawet po dwóch latach.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.