Twaróg, twarożek... to jedna z tych rzeczy, która w mojej obecności długo nie poleży. Po prostu nie ma siły, która by mnie powstrzymała, przed zjedzeniem go, niezależnie od tego, czy jest to malutka porcyjka, czy byłby to kilogram. Mogę go jeść ze wszystkim, a nawet lubię czasem sam, zwykły twaróg. Mam tak od dziecka, kiedy to w sobotnie poranki, które dość często spędzałam u babci, zawsze serwowano mi bułeczkę z twarogiem i miodem.
To już druga recenzja, w której przytaczam wspomnienia o jedzeniu u mojej babci. Uważam, że bardzo słusznie, gdyż seria mit Liebe gemacht właśnie z takim pysznym, babcinym jedzonkiem mi się kojarzy. Po pierwszej tabliczce, którą miałam okazję spróbować, stwierdziłam, że muszę sięgnąć po kolejne. A jako, że moja miłość do twarogu jest naprawdę ogromna, zdecydowałam się na Lindt Quark-Kirsch, czyli czekoladę mleczną z nadzieniem wiśniowym i twarogiem.
Ostrożnie otworzyłam tekturkę i rozerwałam sreberko. Tej dobrze znanej mi czynności od samego początku towarzyszył równie znany zapach - mlecznej, lindt'owskiej czekolady, wzmocniony o wiśniową nutkę.
Ostrożnie otworzyłam tekturkę i rozerwałam sreberko. Tej dobrze znanej mi czynności od samego początku towarzyszył równie znany zapach - mlecznej, lindt'owskiej czekolady, wzmocniony o wiśniową nutkę.
Pierwsza, urocza kapsułko-kostkeczka powędrowała do ust. Słodycz, przeplatająca się z kakaową goryczką była wzmocniona przez mleczność, która dodała czekoladzie gładkości i kremowości. Ma w sobie głębię, której nigdy nie mam dosyć.
Wiem, że się powtarzam, ale mleczna Lindt'a jest zdecydowanie jedną z moich ulubionych czekolad.
Wiem, że się powtarzam, ale mleczna Lindt'a jest zdecydowanie jedną z moich ulubionych czekolad.
Przy kakaowej nucie, nagle, zaczyna rozchodzić się posmak słodkiej wiśni, a właściwie domowego dżemu, bądź kompotu, do którego po chwili dochodzi także smaczek nabiału.
Gdy z kostki wydobywa się gęste wiśniowe nadzienie, mój mózg od razu podsunął mi skojarzenie, którym był dosłodzony, domowy dżem wiśniowy. W konsystencji również dżem przypominał.
Szybko znikał, gdyż nie było go zbyt dużo, ale swoje robił, więc uznałam tę ilość za wystarczającą.
Gdy smak wiśni zanikał, przychodził czas na debiut twarożku. To nie był gładki mleczny krem, jaki często dodają do czekolad, a grudkowaty, gęsty i zbity twarożek. Z silnym, naturalnym mleczno-twarogowym smakiem, wspieranym przez jogurtowy, lekko kwaśny, akcent.
Rozpuszczał się bardzo powoli, łącząc się z czekoladą, co dawało naprawdę smakowity efekt słodkiej i orzeźwiającej przekąski, jaką jest wyjęty z lodówki twarożek, do którego dodało się wyborną czekoladę i wiśnie, których została tylko mgiełka, bo wyjadło się je na samym początku. Takie skojarzenie towarzyszyło konsumpcji każdej kostki i nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęła ostatnia.
Ta czekolada była po prostu pyszna; słodka wiśnia, kwaskowaty twarożek i rewelacyjna czekolada. Nie spodziewałam się, że posmakuje mi bardziej, niż sernikowa, ale tak się właśnie stało.
ocena: 10/10
kupiłam: specjalne zamówienie z Niemiec
cena: około 12 zł (nie jestem jednak pewna, gdyż płaciłam za kilka tabliczek)
kaloryczność: 484 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią do niej wrócę
Czekolady Lindta maj to coś w sobie, że każda ich smakowa wersja idealnie odtwarza smaki. chcesz czekoladę z twarożkiem i dżemem- dostaniesz najlepszej jakości czekoladę z prawdziwym twarożkiem i dżemem. Z ogromną ochotą spróbowałąbym ją :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze! :P Chciałam czekoladę z mousse'em i pomarańczą, a dodatków tych było tak mało, że prawie ich nie poczułam... za tamto Lindt ma u mnie duży minus.
UsuńJest tak pyszna, że pewnie na spróbowaniu by się nie skończyło. :D
Miałam nadzieję, ze podasz stronę gdzie kupiłaś a tu specjalne zamówienie z Niemiec, no to pupa.
OdpowiedzUsuńI tak mimo, że do twarożków mam stosunek obojętno-ostateczniezjem, to na tego Lindta się czaję od jakiegoś czasu.
Zawsze pozostaje jeszcze allegro, ale trzeba by czekać na jakąś pogodę dogodniejszą...
UsuńWarto się za nią rozejrzeć jeśli kiedyś będzie okazja, bo pewnie w Polsce nieprędko się pojawi:( Po Twojej recenzji Chateau białej z wiórkami kokosowymi i chrupkami wszędzie, dosłownie wszędzie jej szukam i nic :( Zwiedziłam wszystkie Krakowskie i Żywieckie Lidle! Widziałam tylko w Aldim jakąś fioletową, ale to była chyba z bakaliami. Narobiłaś mi ochoty :D
OdpowiedzUsuńW Lidlu nigdy i ja nie widziałam Chateau, ale warto szukać w małych sklepikach oferujących chemię i słodycze z Niemiec. W nich zawsze jakaś się znajdzie.
UsuńZ bakaliami rzekomo też jest dobra, ale sama nie próbowałam, bo nie specjalnie pasują mi bakalie w czekoladzie. ;P
Mi rownież bakalie niezbyt pasują :( orzeszki jeszcze tak, ale rodzynek nie znoszę w czekoladzie
UsuńJa też, chociaż są wyjątki, w których ich obecność mi nie przeszkadza, ale to za mało, by kupić tabliczkę, w której są głównym dodatkiem.
UsuńMówicie, ze te Chateau takie dobre? Na "moim" ryneczku "walają się" u każdego sprzedawcy... Chyba czas spróbować!
UsuńJa jestem zdecydowanie ,,nabiałowa". Dzień bez twarożku/serka wiejskiego to dla mnie dzień stracony. Twaróg zjem ze wszystkim i również w każdej ilości. Jadłam nawet w wersji gotowanej na ciepło, coś wspaniałego. Stąd też pewnie jedynym ciastem jakie lubię oprócz szarlotki (to z kolei ze względu na kwaśne jabłka) jest sernik. :D Dlatego wiem, że tą czekoladę jakbym dostała w swoje ręce to uciekłabym gdzieś aby nie musieć się z nią nikim dzielić. :D ,,Mleczna Lindt'a jest zdecydowanie jedną z moich ulubionych czekolad" - dokładnie tak, AMEN.
OdpowiedzUsuńDżem wiśniowy? Kojarzony z dzieciństwem kiedy nakładany był na chałkę z piekarni. Do tego lekko kwaskowy twarożek? Nie mogło być lepiej, naprawdę.
Ja też za ciastami nie przepadam! Sernik, sękacz, szarlotka i różne biszkopty itp. to tak, ale jak jestem gdzieś u kogoś na imieninach, nałożą mi jakiegoś ciasta z kremem, tortu, to prawie cierpię: ani zostawić, bo wszyscy ględzą, ani to przejeść haha. :D
UsuńDżem wiśniowy z chałką... mm, cudo.
Widzę, że nasze gusta w tym temacie się całkowicie pokrywają.
Dokładnie, też nie znoszę jak mi na imprezach czy spotkaniach wciskają ciasta, bo zazwyczaj są one z kremem, a ja nie znoszę takich. :D Tortów też nie lubię. Zjem tylko aby nie sprawić przykrości gospodarzowi albo na swoich urodzinach bo solenizantce nie wypada zostawić. Trzeba dawać przykład gościom. :D
UsuńFaktycznie mamy podobny gust, piątka! :-)
*przybija* :D
UsuńAle sobie dogadzacie (ogółem blogerzy) tym zamawianiem słodyczy zza granicy. :D
OdpowiedzUsuńDopiero teraz tak na to spojrzałam. Hm, no w sumie to już się u mnie trochę chorobliwe robi (zamawianie słodyczy) haha. :P
UsuńSmak fajny, opinia też dobra, ale przez tabliczkę Pistache ten kształt kostek kojarzyć mi się będzie jednoznacznie źle. Nawet Whisky nie dała rady tego zmienić (nie wspominając już o grogu, ble).
OdpowiedzUsuńEjj, Pistache nie była taka zła...
UsuńChociaż rzeczywiście, jak na Lindt'a mogłoby być lepiej.
Bądź co bądź, te Lindty znacznie różnią się od Pistache.
UsuńOgółem nie cierpię owocowych czekolad, nie smakują mi, są dla mnie mdłe i sztuczne. Jednak tak, jak ty, lubię Lindta i akurat tej tabliczki z chęcią bym spróbowała.
OdpowiedzUsuńJa owocowych z płynnym nadzieniem raczej unikam, ale tutaj był dżemik, który był przepyszny.
UsuńWarto spróbować, gdybyś miała okazję.
A nam babcia zawsze serwowała kozi twaróg z dżemem lub powidłami! Boże jak my tęsknimy za tym smakiem :P My też jak się dosiądziemy do sera to nie ma zmiłuj, nic z niego na później nie zostanie :D
OdpowiedzUsuńA mi twaróg z dżemem to mama serwowała, haha. :D Nic, co z twarogiem mnie nie ominęło.
UsuńMi z tej serii najbardziej smakował sernik z mandarynkami, co nie zmienia faktu, że cała seria jest pyszna :D.
OdpowiedzUsuńMi w serniku z mandarynkami te mandarynki nieco za silne w smaku w stosunku do 'sernikowości' były. :P
UsuńMnie urzekla ta mandarynkowosc, w koncu to rzadki smak w czekoladach.
UsuńA masz je wszystkie? :D
Jeszcze nie, po dwie pozostałe podjadę za jakiś tydzień, ale można powiedzieć, że są już moje, bo czekają odłożone.
UsuńNajlepsza czekolada zaraz obok Milki <3 Pralinki, czekoladki, zajączki. Nic z tej firmy nie ma u mnie szans na przeżycie :3
OdpowiedzUsuńWitam w klubie! Jestem nabiałożercą. W lodówce mam 1 swoją półkę na nabiał, bo jem go tonami! Dlatego mam taką beznadziejną cerę :/
OdpowiedzUsuńA czekolada, mimo płynnego nadzienia, kusi! Zazdroszczę.
W dodatku ono wcale tak bardzo płynne nie jest. :D
UsuńNo właśnie! Czekolada idealna.
UsuńMoże mi ją przywiozą złożyłam zamówienie i czekam:)
OdpowiedzUsuńOby przywieźli!
UsuńTa czekolada to coś dla mnie :D Może uda mi się ją dorwać w internecie ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno, na allegro jest pełno (warto zamówić całą serię, bo za przesyłkę i tak się płaci).
Usuń