poniedziałek, 15 czerwca 2015

Studentska mleczna z orzechami arachidowymi, rodzynkami i galaretkami

Człowiek nie musi się zastanawiać nad tym, żeby zabrać natychmiast rękę, kiedy dotknie czegoś gorącego, co może go oparzyć. Mózg podejmuje tę decyzję za niego. Tak samo u wielu osób działa czynnik, który ja nazywam "lubię-nie_lubię". O co chodzi? O to, że normalny człowiek jeśli czegoś nie lubi, to tego nie zje. Tak też, osoba nie lubiąca mięty w czekoladzie, nie kupi jej, ktoś nie tolerujący smaku mięsa, nie zje nic mięsnego, a ktoś krzywiący się na myśl o tłustych chipsach, powie "nie", gdy go nimi poczęstują. Proste i logiczne.
Jest też taka część społeczeństwa, która sama siebie pojąć nie może. Mało tego, właśnie takiej osoby bloga czytacie. Nie smakowała mi czekolada Studentska, nie lubię rodzynek w czekoladzie, nienawidzę galaretek - w każdej postaci. Pewnie pomyślicie, że upadłam na głowę, pisząc recenzję czekolady Orion, znanej jako... 
Studentska mleczna z orzechami arachidowymi, rodzynkami i galaretkami
Pytanie, wydawać by się mogło proste: dlaczego? W blogosferze zbiera ona bardzo dobre opinie, a ja zostałam nią poczęstowana, więc osobiście nic nie tracę. A może akurat odmieni mój świato- i czekolado-pogląd? (Nie.)


Wzięłam rządzik, oderwany od reszty 180-gramowej tabliczki. Dokładnie: oderwany, bo odłamaniem tego nie nazwę. Zauważyłam ciągnącą się trochę galaretkę i kilka wystających rodzynek. To był moment, w którym chciałam czekoladę rzucić i uciekać przez całą Polskę do mojej szuflady z Lindt'ami i Zotter'ami. Czy to będzie historyczny moment wystawienia 1/10 dla jakiejś czekolady na moim blogu?
Pierwsza kostka powędrowała do ust (a część czekolady zostało także na palcach). Cukier, zdecydowanie bardzo słodka czekolada. Mleczność... tak, zaraz nadeszła. Ku mojemu zaskoczeniu, nie wyczułam jednak żadnych obrzydliwych tłuszczy, chociaż nie wątpię, że w składzie są. Ona była po prostu za słodka i za szybko się rozpuszczała. Niby kiepska, przypominająca te słodkie pseudo-czekoladowe wyroby, ale plastiku mimo wszystko nie wyczułam. Można trochę zjeść, ale chętnie po nią nie sięgałam. 
Czekolady w czekoladzie jest stosunkowo mało. Większość stanowią dodatki, co jest niewątpliwie plusem ze względu na jakość czekolady. Jak ktoś akurat takowe lubi - powinien być usatysfakcjonowany. 
Zacznę od galaretek, by ich opis mieć już za sobą: smakowały jak stopiony w obleśną glutowatą masę cukier. Z lekkim kwaskiem. W dodatku były duże... kilka sztuk w jednym pasku. Okropieństwo, po prostu "ukoronowanie" przesłodzonej czekolady. 
Dalej, rodzynki. Jak już pisałam, nie lubię ich dodatku w czekoladzie, w czymkolwiek właściwie. Kiedy jednak spotkałam się z nimi w czekoladach Zottera, nie miałam nic przeciwko im. Co ze Studentską? Rodzynki były dziwnie miękkie i proszkowato-rozlazłe, jakby bardzo długo poleżały w wodzie z cukrem. Obawiałam się, że będą zatęchłe, ale nie. Słodkie w smaku, ale przy tym jednak wciąż typowo rodzynkowe... Jeśli mam być szczera, nie były takie złe. 
Ostatni dodatek, na poprawę humoru, to orzeszki ziemne, które uwielbiam i mogę jeść kilogramami w każdej formie. Ze wszystkich dodatków to ich było w tej czekoladzie najwięcej, z czego ogromnie się cieszę. Typowo fistaszkowe (jak niby opisać smak orzeszków?) i chrupiące. Takie zwykłe, nieprażone (albo prażone bardzo słabo) orzeszki. Przyznać muszę, że ratują one nieco całość.

Właśnie, jak już o całości... z jednej strony wiem, że bogactwo dodatków komuś innemu może smakować, z drugiej jednak... chcę zapomnieć o smaku tej przecukrzonej czekolady z cukrowymi galaretkami. Rodzynki (wybaczam im już tę konsystencję) i orzeszki spieprzone jednak nie były. Nie było tu żadnego obrzydliwego posmaku, oprócz kompletnego przesłodzenia. To też może smakować komuś, kto lubi słodkie, mleczne tabliczki. Jak ktoś patrzy na kalorie, to z nimi też nie jest fatalnie.


ocena: 3/10
kupiłam: poczęstowałam się
cena: jak wyżej
kaloryczność: 495 kcal / 100 g 
czy znów kupię: nie kupiłam i tak też pozostanie

24 komentarze:

  1. Haha, doskonale rozumiem Twoją ocenę! Mój sentyment do Studenstkiej jest totalnie nielogiczny. Zdaję sobie sprawę z jej miliarda wad, ale i tak pozostaje dla mnie najlepszą pseudo-czekoladą na górski szlak :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no czasami człowiek ma takie niczym nieuzasadnione słabości! :D

      Usuń
  2. Nie zjadłabym tej czekolady, nawet gdyby była ostatnią czekolada na świecie. Nienawidzę rodzynek i wszelkich innych galaretek. Musiałabym je z niej wydłubywać :D ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze byś zrobiła, omijając ją - była ohydna. ;P

      Usuń
  3. Nie wiem o co tyle hałasu z czekoladą . Mi ona nie smakuje jadłam kilka smaków .Kupiłam od razu różnych czekolad i to był błąd bardzo długo je męczyliśmy z z mężem dla mnie za słodka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo nie rozumiem ich fenomenu. To już drugie podejście i chyba tylko orzeszki ratują ją od oceny 2.

      Usuń
  4. Hahaha, ja mam tak samo! Ostatnio dorwałam ostatnią z ''deserowych'' czekolad Nestle i niedługo będzie recenzja (chyba nie muszę mówić jaka?) :D Często kupuję coś, czego nie lubię, bo albo jest to nowość, albo ktoś polecał...głupia logika :P
    Mnie Studencka nie oczarowała i jak będę w tym roku w Czechach to nawet na nie nie spojrzę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już powoli przestaję kupować 'bo nowość'. W tym przypadku, no cóż... poczęstować się można. :P

      Usuń
  5. Ja ją lubię, bo lubię rodzynki, lubię te dziwne galaretki, lubię orzeszki i to wszystko sprawia, że ta słaba w sumie masa czekoladowa nabiera lepszego (moim zdaniem) smaku. Ale rozumiem, ze dla osób cierpiących na widok wymienionych elementów ten czeski klasyk to zło całego świata :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No wiesz... taki paszkwil na Studentską? Fakt, nie jadłam jej od dzieciństwa i być może żywię do niej uczucie tylko ze względu na wspomnienia, ale kurczę... tyle przykrych słów? Aż mnie serce ze smutku boli. Dobrze przynajmniej, że nie wystawiłaś pały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Orzeszki były fajne! Haha. No, ja akurat nie mam z nią żadnych wspomnień, więc oceniałam niczym się nie sugerując. :P

      Usuń
  7. Jedna z tych już od dawna intrygujących nas tabliczek :) Na pewno kiedy będziemy miały okazją ją kupić to nie będziemy się zastanawiały ani chwili, bo same jesteśmy ciekawe czy, ostatecznie zasmakowałaby nam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie jadłam Studentskiej i prawdopodobnie umrę nie doświadczając jej smaku. :D Dla mnie za dużo dodatków, za mało czekolady. Bakalii nie znoszę, sporej wielkości orzechów w czekoladach również, a więc nie nie. :< Nie rozumiem czym się ludzie zachwycają, a naprawdę się zachwycają! Chyba właśnie dlatego, że ona prezentuje się ,,na bogato" i przez to kojarzona jest z wyrobem luksusowym. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze... przy takiej ilości czekolady w czekoladzie jej jakość aż tak strasznie nie przeszkadza, ale gdyby było mniej dodatków - też na dobre by to pewnie nie wyszło.

      Usuń
    2. Gdyby było mniej dodatków, ta czekolada byłaby niezjadliwa - jestem tego bardziej niż pewna!

      Usuń
  9. Zawsze lubiłam studentską, a tu się okazuje, że niewypał :/ Zawiodłam się.

    OdpowiedzUsuń
  10. https://carrefour.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-carrefour-16-06-2015,14305/3/ zobacz na cenę Haagenów! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju... dlaczego ja nigdzie nie mam Carrefour'a?! :(

      Usuń
    2. Ojej nie wiedziałam... :< To teraz przepraszam, że Ci wysłałam tą gazetkę bo tylko narobiłam apetytu, wybacz! :D

      Usuń
    3. Przeżyję, i tak mam całą zamrażarkę zapchaną. ;P

      Usuń
  11. Muszę przyznać Ci rację ;) Jadłam ją 2 lata temu będąc w Pardze - NIEBO! Oraz niedawno kupiłam w Stokrotce i nie smakowała mi ani trochę :o Nie wiedziałam czy to ze mną coś nie tak, czy jednak z tą czekoladą :p Ale widzę, że nie tylko mi nie smakowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Praga i świadomość, że je się coś ciekawego, innego podziałały właśnie na to, że odebrałaś ją jako smaczniejszą? Albo rzeczywiście była lepsza, tak jak np. Milka na niemiecki rynek, co mnie po prostu oburza.

      Usuń
  12. Studentska była moją ulubioną czekoladą z czasów dzieciństwa, gdzie tato przywoził mi ją z Czech. Nie jadłam jej kilkanaście lat, więc gdy zobaczyłam w Tesco, od razu kupiłam. Nie wiem, czy zmienił mi się smak, czy czekolada się po prostu popsuła, ale już mnie tak nie zachwyciła. Jednak Twoja opinia o niej jest mocno krzywdząca, ja dałabym conajmniej 7/10 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Założę się, że na Twoją opinię wpłynął też sentyment i np. lubisz galaretki i bardzo słodkie rzeczy. Jeśli się mylę, wyprowadź mnie z błędu.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.