niedziela, 14 czerwca 2015

lody Italiamo Gelato al gusto di Crema Fiorentina o smaku likieru migdałowego z ciastkami amaretti

Kiedyś marzyło mi się wyjechanie do Rzymu, chciałam nauczyć się włoskiego. Widziałam siebie wśród tych wszystkich Włoszek w lekkich, jesiennych kurteczkach i ogromnych okularach przeciwsłonecznych. Miałam wiele planów, a skończyło się na serwowaniu sobie lasagne raz na jakiś czas. Ogólnie jakiś tam sentyment do tego kraju pozostał, ale teraz mnie już nie fascynuje, kuchnię włoską nawet lubię, chociaż nie kojarzę jej z np. pizzą, której nie jadam. Wszystko to jednak przyczyniło się do tego, że tygodnia włoskiego w Lidlu ominąć nie mogłam. Jedyne, co sobie kupiłam to były pesto i różne pasty, oraz... opakowanie lodów, które były tą jedną nieplanowaną rzeczą, ponieważ nie widziałam jej wcześniej w gazetce, a zaciekawiła mnie dość mocno.

Lody Italiamo Gelato al gusto di Crema Fiorentina, czyli o smaku likieru migdałowego z ciasteczkami amaretti. 
Ciasteczka amaretti to migdałowe, kruche ciastka z likierem amaretto, które wręcz uwielbiam (chociaż tych lidlowych nie kupiłam), w formie lodów skutecznie przyciągnęły mnie do siebie bardziej, niż wersja kawowa. Kawowe lody można kupić zawsze, a takie... no cóż, przynajmniej ja je widzę po raz pierwszy.
200-gramowe (250 ml) opakowanie wydało mi się dziwne pod względem wielkości, ani to zjeść na raz, ani zostawiać "na potem".

Kiedy uniosłam wieczko, zobaczyłam beżowe lody, na których wierzchu znalazło się bardzo, bardzo dużo malutkich ciasteczek. Po bokach widać było także odrobinę sosu, o którym na opakowaniu nic nie napisano. Zapachniało przyjemnie, tak likierowo-ciasteczkowo. 
Próbowanie zaczęłam od samych ciasteczek. W pierwszej chwili wydały mi się chrupkie, jednak szybko zorientowałam się, że tak naprawdę były bardzo wilgotne, co mimo wszystko zadziałało na mnie bardzo pozytywnie. Delikatne i wilgotne, nie zaś rozpapłane i ohydnie mokre. Co się tyczy smaku, pierwszym co poczułam, był lekko gorzkawy posmak dobrze wypieczonych ciastek. W tych maleństwach znalazło się także wieeele słodyczy i, na szczęście, smaku migdałów, ale także alkoholowej nuty. Gdyby nie były aż tak słodkie, byłyby lepsze, ale i tak nie narzekam. W pewnym momencie poczułam się jakby cukier chrzęścił mi pod zębami, co już według mnie zasługuje na wielki minus.
Z lodami traciły większość z tego i były po prostu słodkie, więc zjadłam je najpierw, oddzielnie.
Kolejną rzeczą, nałożoną na łyżeczkę, był sos. Tylko po bokach w ilości całkiem sporej; do środka odchodziły jego wstążki i w samym centrum opakowania - znikały kompletnie. Miał w sobie coś maślano-karmelowego. Nie był to jednak palony, słonawy karmel, a taki po prostu straszliwie słodki sos. Dało się w nim wyczuć także słodkawy posmak likieru.
Wreszcie przeszłam do samych lodów, ładując do ust ogromną porcję. Dwóch rzeczy jestem pewna: były bardzo zimne i bardzo, bardzo słodkie. Po tym pierwszym kontakcie, przyszedł czas na debiut likierowego smaku, który skojarzył mi się z deserem zabaglione, zrobionego z żółtek, cukru i likieru. To było to! Te trzy rzeczy, może tylko w innej kolejności, bo niestety na pierwszym miejscu był cukier. Tak, lody te są wręcz przesłodzone, co jednak nie zmienia faktu, że naprawdę smaczne. Gdyby dać tak o pół kilo cukru mniej - byłyby pyszne. Tym bardziej, że to wszystko było podkreślone przez delikatny smak migdałów. 
W tle, kiedy się porządnie wczułam, znalazła się także mleczność, którą, gdyby zjeść lody bardzo szybko, można by nawet pominąć, nie wyczuć. Lody są gładkie, jak na mój gust odrobinę za tłuste i miękkie, mimo, że dość gęste. Konsystencja właściwie taka jaką lubię, gdyby tak ten tłuszcz wykluczyć.

Z bólem serca stwierdzam, że są przecukrzone. To ich największa wada. Słodkie lody, ze słodkim sosem i słodkimi ciastkami. Nie był to co prawda cukier w cukrze w czystej postaci, bo smak całkiem przyjemny (pomijając nadmierną słodycz), ale pewnie dyskomfort w postaci zamulenia jest. Nie zjadłam na raz, podzieliłam na dwa. Gdybym zjadła na raz, pewnie by już zasłodziło mnie totalnie.

Ciekawią mnie dwa pozostałe smaki - kawowy i cytrynowy, chociaż pewnie nie znalazłabym w nich goryczki i kwaśności.


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl
cena: 3.99 zł
kaloryczność: 191 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

39 komentarzy:

  1. Jak łatwo jest przesłodzić nawet zwykłe (no te są niezwykłe) lody. Najbardziej zachwyciły mnie te małe ciasteczka. Są przesłodkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przesłodkie w każdym możliwym tego słowa znaczeniu w dodatku. :P

      Usuń
    2. Właśnie zjadłam cale opakowanko, pyszne są! A to wszystko przez moje uwielbienie do amaretto <3

      Usuń
    3. Też uwielbiam amaretto i dlatego właśnie ten smak mógłby być intensywniejszy (przy czym słodycz mniejsza) jak dla mnie. :D

      Usuń
  2. W temacie lodów, na jednym z for, za wadę tego smaku wymieniają prze wszystkim małą dawkę ciasteczek. Resztę raczej zachwalają. Faktycznie w głębi ich nie ma... I myślę,że gdyby nie to, pewnie bym je kupił.

    Chociaż za 4zł to naprawdę dobrze się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem w sumie, jakby te ciasteczka wypadły, gdyby były i w masie lodowej - jak łyżeczką zagarnęłam i ciasteczka i lody, to przez zimno nie było czuć smaku ciasteczek.

      Usuń
  3. Mmmm, te ciasteczka na górze wyglądają super :D Z tej serii podobno pyszne są pistacjowe :)
    Ja w tym tygodniu kupiłam wszystkie jogurty (uwielbiam♥), desery i suszone pomidory :) Miałam kupić ciastka biscotti, ale drogie cholery :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat w suszone pomidory (też je uwielbiam!) ostatnio się zaopatrzyłam, a desery sobie darowałam, bo większość można już dostać w innych marketach "na co dzień". ;P

      Usuń
  4. Gdyby nie to,że u mnie kiepsko z miejscem w lodówce to miałam w planach kupić te trzy smaki:) . Wczoraj byłam w Lidlu i już nie było tych lodów:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w dzień po rozpoczęciu tego tygodnia już żadnych lodów też nie było. Szkoda, że tak mało na sklepy zamawiają, w końcu w te upały to chyba najbardziej chodliwy towar...

      Usuń
    2. Pocieszające jest to,że za tydzień jest tydzień amerykański i będą kolejne lody no i masło orzechowe mniam mniam:)

      Usuń
    3. To całe szczęście, bo właśnie skończyłam zapasy masła orzechowego! Hm, z tych lidlowych "amerykańskich" tyle chciałabym spróbować, ale nie wiem, czy będę samochód miała akurat w pierwszy dzień promocji, żeby szybko podjechać... a ludzie tak szybko lody wykupują. :(

      Usuń
    4. Ja mam Lidla 5min drogi od bloku to szybciutko tam dojdę i kupię:),ale na te z masłem orzechowym się już nie czaję bo mi nie smakowały .

      Usuń
    5. Mi co prawda smakowały, ale (jeśli już będę jakieś kupowała, bo na następny poniedziałek auto już chyba będzie zrobione) raczej będę chciała przetestować jakieś smaki, których jeszcze nie jadłam, np. czekoladowe.

      Usuń
  5. Och! Te smaki działają na mnie jak magnes. I byłoby naprawdę cudownie.. Gdyby nie ten cukier w cukrze. Musiałabym sama spróbować :) Kawowy również kusi! Trzeci smak jest mi jakby obojętny.

    Tydzień włoski w Lidlu to chyba ciekawa sprawa, widzę już dziś drugi produkt mych marzeń :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście Lidl wyszedł mi z pomocą i już żadnych lodów z tego tygodnia nie mają. Przynajmniej nie będę narzekać np. że kawowe też przesłodzone.

      Usuń
  6. Też je mam. Przez chwilę, stojąc nad chłodnią, zastanawiałam się, czy by nie wziąć dwóch sztuk, bo ich nazwa czaruje, ale szybko przywołałam się do porządku. Raz, że nienawidzę amaretto, dwa, że wszystkie lidlowe lody są w ch. słodkie. Na spróbowanie więc warto kupować, ale żeby do nich wracać? Nieee.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei do amaretto mam słabość, jednak w lodach i słodyczach nie zawsze to dobrze wychodzi.
      Myślałam, że lidlowe lody mają różnych producentów, więc nie rozumiem, dlaczego wszystkie są tak słodkie.

      Usuń
  7. Po dzisiejszej degustacji jednej z wiosenno-letnich tabliczek Zotter Handscooped stwierdzam, że są one bardziej idealną slodkoscia na upał niż lody - które niestety częstokroć są przeslodzone. Tak jak w przypadku tego deseru... a szkoda, bowiem dla mnie ten smak przedstawia się rowniez bardzo kusząco. Co do Italii - uwielbiam tej kraj, byłam dwa razy, ale tylko na północy (Alpy Retyckie i Dolomity). Zawsze będę z chęcią tam powracać, choćby ze wzgledu na genialne żarcie (i również nie mam tu na myśli pizzy ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że jakaś porządna firma nie może wziąć się za takie ciekawe smaki... A tak człowiek się rzuci i tylko rozczaruje.
      Swoją drogą, jeśli chodzi o wiosenno-letnie Zottery, ja tam na stronie widziałam głównie truskawkowe tabliczki, to za te akurat podziękuję. :P

      Usuń
    2. Fakt, dużo truskawek, ale nie tylko - zdradzę, że dzisiejszy obłęd to biała Rapsberry Juice + Lemon.

      Usuń
    3. O, na niej na stronie Zottera zawiesiłam raz i drugi oko. To połączenie po prostu nie mogło się nie udać.

      Usuń
    4. Myślę, że kolejne letnie połączenia również doskonale się sprawdzą :D. Jestem dobrej myśli po tych wczorajszych pysznościach.

      Usuń
    5. No cóż, może sobie coś zamówię (i może przy okazji na truskawki w czekoladzie spróbuję innym okiem spojrzeć).

      Usuń
  8. Też kiedyś zauważyłam, że większość lidowych lodów jest za słodka, ale i tak są dobre.Niestety nie mogę teraz jeść lodów przez zapalenie oskrzeli. To jest prawdziwa udręka jak się patrzy na te wszystkie pyszność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, zwłaszcza biorąc pod uwagę te upały...

      Rzeczywiście, przesłodzenie lidlowym lodom jeszcze wybaczyć można, ale ja tam sobie lubię ponarzekać. Zresztą... cukru też człowiek potrzebuje (jasne).

      Usuń
  9. kawowe z tej serii są dobre, faktycznie mocno kawowe :) ale równie słodkie, 1/4 opakowania zasłodziła skutecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że się nie skusiłam! Ale kiedyś chciałam kupić kawowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę jednak, że mimo przesłodzenia są warte spróbowania. :P

      Usuń
    2. zdecydowanie warto:) bo to jedne z nielicznych kawowych lodów,które naprawdę są kawowe:)

      Usuń
    3. Ostatnio jadłam Haagen-Dazs kawowe i jestem ciekawa, jakby w porównaniu do nich wypadły. Niestety, w moim Lidlu wszystkie już wykupione. :(

      Usuń
  11. Ja niestety nie lubię alkoholu w słodyczach więc średnio mnie ten produkt zachwyca już na wstępie aczkolwiek w lodach nie próbowałam takiego likieru więc nie mówię nie, bo kto wie? Może akurat tym razem byłby wyjątek? :-) Szkoda, że przecukrzone ale możliwe, że dzięki temu mają one przekonać do siebie takich dziwnych ludzi jak ja, którzy właśnie nie lubią goryczki alkoholu w słodyczach. :D Niestety z tygodnia włoskiego nie kupiłam... nic. :< Nie dotarłam bowiem do Lidla z powodu nadmiaru obowiązków, chlip chlip moje jogurciki, które miałam kupić zostały samotne w lodówkach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie lubię lodów, no nie smakują mi... Chyba że takie które robię sama w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wszystko co alkoholem omijamy, wiec wiedziałyśmy, że po te lody nie sięgniemy ale za to kupiłyśmy pistacjowe w tych dużych opakowaniach :) I też twierdzimy, że gdyby dali o połowę mniej cukru to nawet pistacje byłyby o wiele bardziej wyczuwalne. Niestety, wszechobecna słodycz maskowała wszystkie inne smaki :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba chyba jakąś petycję do Lidla wysłać, żeby mniej cukru dodawali! :P

      Usuń
    2. Ciekawe ile osób, by się pod nią podpisało xD

      Usuń
    3. Niestety pewnie niewiele. xD

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.