wtorek, 29 września 2015

Manufaktura Czekolady Przewrót Mleczny mleczna z palonym jęczmieniem

Jakiś czas temu wstukałam do nawigacji samochodowej kilka krakowskich adresów, po których skrupulatnie jeździłam. Od jednego, do drugiego. Bez powodzenia. W żadnych ze sklepów nie mogłam znaleźć tego, czego szukałam. Chodziło mi o czekoladę ze słodem whisky, ale niestety - nic z tego.
Były to adresy, gdzie można znaleźć czekolady Manufaktury Czekolady, a większość z nich okazała się pustymi sklepikami ze zdrową żywnością. Naprawdę nie lubię tej milczącej, sterylnej atmosfery w takich miejscach. W jednym aż głupio mi było po prostu wyjść, więc zaczęłam uważniej przyglądać się czekoladom i odkryłam, że trafiłam na promocję. 

Oczywiście, znalazłam coś dla siebie. Jedną z dwóch zakupionych 55-gramowych tabliczek była Manufaktura Czekolady Przewrót Mleczny, czyli czekolada mleczna z kakao z Ekwadoru z palonym jęczmieniem. Niby nie słód, ale z ciemnym piwem się kojarzy, prawda? 

Otworzyłam delikatny w dotyku kartonik i uporałam się ze sreberkiem, na które podziałały dopiero nożyczki. Tu spotkało mnie nie małe zaskoczenie, ponieważ cały spód usiany był czarnymi ziarnami jęczmienia (nie spodziewałam się właściwie niczego konkretnego, ale ta ilość i wygląd nieco mnie zdziwiły), a zapach... cóż to był za zapach! Gorzkie kakaowe nuty przeplatały się z głęboko dębowym zapachem oraz motywem palonym.
Zapach był tak gorzko-wspaniały, że prawie natychmiast połamałam cienką tabliczkę i umieściłam kostkę w ustach.
Najpierw zaczęła rozpuszczać się czekolada. Działo się to powoli, odrobinę proszkowo. W pewnym momencie tłustawość zaczęła się rozkręcać, ale nie dała rady. Nie przebiła się. Smak zaczął się rozchodzić po całych ustach, a ja mogłam wyodrębnić jego poszczególne składniki.

Na pierwsze miejsce wybiegła słodycz, bardzo silna, chociaż może jeszcze nie muląca. Zaraz za nią był kakaowy smak i właśnie... nie tyle sama cierpkość, ile taka gorzkawość przemieszana właśnie z cukrem i mlekiem w proszku. Nie było to świeże mleko, głębokie w smaku, a ten właśnie proszek, który ujawniał się także w konsystencji. Odrobina tłuszczyku była maślano-kakaowa, co było oczywiście na plus. Całość odebrałam jako dobrą, aczkolwiek czysta czekolada mogłaby zasłodzić. 
Było tu więcej cukru i kakao niż mleka, więc przypominała deserówkę z mlekiem w proszku, a nie czekoladę mleczną z podwyższoną zawartością kakao. 
Tak, jak napisałam: czysta czekolada mogłaby zasłodzić, ale... nie ta nie zasłodziła. Dlaczego? 

Palony jęczmień, którego było naprawdę dużo, miał gorzki, silny smak. Gorzkość ta była dosadna i nieugięta. Przeplatały się w niej motywy jakby dębowe, drzewne i przypalone. Każde ziarno chrupało przyjemnie, było dość twarde i musiałam trochę czasu spędzić na gryzieniu ich. Wtedy to uwalniały się nuty wręcz kawowe: małej i wręcz gęstej gorzkiej kawy. 
Miała w sobie pewien element upodabniający ją do piwa na słodzie jęczmiennym, aczkolwiek możliwe, że odebrałam to tak, dzięki skojarzeniom.
To wszystko było okrywane mleczno-słodkawą otoczką czekolady, która w końcu cały czas się rozpuszczała. Gorzkość ziaren dominowała, aczkolwiek smak czekolady sprawiał, że była jakby... łatwiejsza i odrobinę lżejsza w odbiorze.

Tabliczka ta kojarzyła mi się z barem w ciemnej kolorystyce, pełnym stołków i stolików w kolorze mahoniowym, gdzie unosiły się aromaty ciemnego piwa i gorzkiej kawy. A może ciemnego piwa o kawowych nutach? Było to skojarzenie przyjemne, lecz nigdy w życiu nie posądziłabym o nie żadnej mlecznej tabliczki.
Tak też mimo swojej słodyczy, ta czekolada słodka nie była. Słodycz w całości robiła za drobny szczegół. 
To była niezwykła czekolada, do której bardzo chciałabym jeszcze wrócić.


PS Zdjęcie kostki jest rozjaśnione, żeby dobrze było widać ziarna.

ocena: 10/10
kupiłam: Polskie Rarytasy
cena: 15 zł
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: chciałabym

Skład: cukier, ziarno kakao, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, palony jęczmień

14 komentarzy:

  1. I teraz przez Ciebie ta czekolada będzie zalegać mi w głowie przez cały dzień i kusić, kusić i jeszcze raz kusić :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta czekolada mnie ciekawi, widziałam ją w sklepie internetowym i już wtedy przyciągnęła mój wzrok. Jest na mojej liście do kupienia. Mam nadzieje, że nie będzie dla mnie za gorzka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest raczej dobrze wyważona, więc wierzę, że i Tobie posmakuje.

      Usuń
  3. http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2014/08/manufaktura-czekolady-przewrot-mleczny.html O mamo, jakże ta czekolada mi smakowała! Na szczęście jadłam też Smoky Joe. Palony jęczmień w Przewrocie Mlecznym wykonał niezły przewrót z tą mleczną czekoladą ;). Z chęcią bym wróciła do tej tabliczki. Jak dobrze, że obie piwne czekolady od Manufaktury zdobyłam dzięki znajomym z piwnych multitapów :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja może niedługo i tę drugą zdobędę, bo ta... no, po prostu się w niej zakochałam. :D

      Usuń
  4. charlottemadness29 września 2015 06:47

    Manufaktura, zawsze, wszędzie na ciemno biorę ! Jeszcze się nie zawiodłam.Wspaniała polska produkcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet w USA jest w miarę popularna (jak na polską firmę). :D

      Usuń
  5. Jak widać dobry bloger nawet jak nie dostanie tego czego szukał to i tak znajdzie inne perełki 😃 Spód czekolady wygląda szczególnie interesująco i z chęcią byśmy się w nią wgryzły ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekolada zapowiada się na bardzo nie w moim guście, ale że ostatnio wkręciłam się w kasze na obiad, to mogłabym spróbować.

    Jeździsz po Warszawie i Krakowie, kiedy Wrocław? ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczny ma kolor ta czekolada taki głęboko czekoladowy:) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, aż dziwne, że mleczna może mieć taki odcień.

      Usuń
  8. Chociaż chrupaczy w czekoladach nie lubię to czuję, że ta czekolada stanowiłaby wyjątek i naprawdę byłabym zachwycona. Sam zresztą wygląd już mnie przekonuje!

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.