czwartek, 3 września 2015

Milka Choco Jaffa toffee flavoured mousse

Na pewno każdy z Was kojarzy delicje, biszkopty z galaretką, oblane czekoladą. Delicjami, przynajmniej w moich stronach, wszyscy nazywali ciastka różnych firm, tak, że "delicje" stały się wręcz nazwą pospolitą. Obecnie modne jest nazywanie ich "jaffa cakes", bo wiadomo, im mniej po polsku coś brzmi, tym na pewno jest lepsze. Lepsze, a co za tym idzie - popularne, komercyjne firmy za takowe je uznały i pozaczynały produkcję, żeby ten biedny konsument wpadł w ich sidła i stał się fanem jaffa cakes, nie zaś nudnych delicji, często nawet nie firmowych. 

Znowu jednak zboczyłam na nieco ironiczny ton, bo mnie czasami anglicyzmy wręcz denerwują, a już na pewno po prostu śmieszą. 
Wracając jednak do tematu tych biszkoptów z galaretką, jakby ich nie nazywać. Pamiętam, gościły w moim domu, ale specjalnie za nimi nie przepadałam. Zawsze, jako dzieciak, obgryzałam biszkopt z czekoladą dookoła, a potem odrywałam resztę biszkopcika i zjadałam ją oczywiście. Galaretkę z czekoladą na wierzchu z obrzydzeniem zawsze oddawałam rodzicom. Po prostu nienawidziłam tych galaretek, w jakim by one smaku nie były. To mi w zasadzie zostało do dziś, więc jasne chyba jest, że ciastek tego typu nie kupuję. 


Producent Milki nie przegapi jednak żadnej okazji, by zarobić jeszcze więcej i jakiś czas temu pojawiły się ChocoJaffa, czyli właśnie takie "delicje", w czterech smakach: z galaretką malinową, pomarańczową oraz mousse'em, czy też pianką czekoladową i toffi. Jak się domyślacie, te z galaretkami nie są dla mnie, czekoladowy mousse w wykonaniu Milki nie kusi, a toffi... 

No, toffi postanowiłam spróbować, żeby chociaż wiedzieć, co jeszcze ta fioletowa krowa wymyśla. Tym bardziej, że u mnie w mieście nigdzie tego nie widziałam, a będąc raz na parę miesięcy w Carrefourze i widząc całą półkę Milka ChocoJaffa toffee flavoured mousse, czyli ciastek z mousse'em o smaku toffi, postanowiłam spróbować.

Biszkopty przeleżały jednak bardzo długi czas w mojej szufladzie i nie cieszyły się moim zainteresowaniem. W końcu jednak, przez zbliżający się termin, postanowiłam wygrzebać paczkę ciastek z dna szuflady i wreszcie otworzyć. 

Skoro już o otwieraniu, to muszę przyznać, że naprawdę ciekawe rozwiązanie zastosowano w tych ciastkach. Można je spokojnie zostawić na potem i nie bać się, że skamienieją, czy coś. 
Gdy tak w odpowiednim miejscu pociągnęłam i zobaczyłam ściśnięte biszkopty, dobiegł mnie bardzo słodki zapach. Była to mleczna czekolada i cukierki typu krówka. 
Wyjęłam kilka ciastek i zaczęłam się zastanawiać, jak je zjeść. Zaczęłam tradycyjnie, sposobem z dzieciństwa. ;) 
Już od razu dopadła mnie słodycz czekolady. Bardzo słodka, mleczna czekolada, taka typowa Milka. W zasadzie, nie było jej zbyt wiele, czekoladowa warstwa jest raczej cienka, więc negatywy (czy też ewentualnie pozytywy) ciężko wyłapać. Jest po prostu słodko. 
Biszkopt z kolei jest już mniej słodki, chociaż wydał mi się słodszy od zwykłych biszkoptów. Był dość dobrze wypieczony, ale zarazem mięciutki jak kaczuszka. Nie rozlatywał się, nie wydał mi się obleśnie mokry, tylko suchy z odrobiną wilgoci, całkiem przyjemnej. Jak współgrał z czekoladą? Bardzo dobrze, ze względu na to, że równoważył jej słodycz. 

Ostatnie, co mi zostało, to mousse o smaku toffi. Tak jak myślałam, okazał się bardzo słodki, chyba nawet słodszy od czekolady, a także zdecydowanie tłustszy od niej. Był lekki, napowietrzony, ale sprawiał wrażenie galaretowato zbitego. W smaku... odrobinę maślano-śmietankowy, jeśli szukać czegoś, oprócz cukru. W zasadzie, takie typowe toffi z nutką... z nutką czegoś sztucznego. Nie potrafię sprecyzować, ale pianka miała lekko chemiczny posmak, który w połączeniu z cukrem tworzył coś trącającego o obrzydliwość.

Mimo tego, co przed chwilą napisałam, ciastka nie były niesmaczne. Trącały o obrzydliwość, ale obrzydliwe nie były. Połączenie słodkiej czekolady i jeszcze słodszej pianki dało naprawdę ogromną słodycz, której lekko słodki biszkopt nie dał rady przezwyciężyć. 
Przez cukier, ciastka bardzo szybko mnie zasłodziły, a przez biszkopty poczułam się totalnie nimi zapchana. 
Zjadłam kilka, zrobiłam sobie bardzo mocną kawę, zapiłam. Stwierdziłam, że było całkiem smacznie, ale... nic więcej nie potrafiłam powiedzieć.
Można zjeść, ale te ciastka należą do kategorii słodyczy, które raz się zje i zaraz zapomina, jak właściwie smakowały, a ich zniknięcia ze sklepowej półki pewnie bym nie zauważyła (gdyby na tych półkach u mnie w mieście były). Większość opakowania powędrowało do mojej mamy, która wręcz zachwycała się ich smakiem.


ocena: 6.5/10
kupiłam: Carrefour
cena: 3.69 zł
kaloryczność: 547 kcal / 100 g (opakowanie, czyli 2 szt. - 230 kcal)
czy znów kupię: nie

33 komentarze:

  1. charlottemadness3 września 2015 05:51

    Nigdy nie przepadałam za ów "delicjami" więc tym razem nie dla mnie takie ciasteczka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niby też, ale mnie szczególnie galaretki odpychały. ;P

      Usuń
  2. Przeszkadzało mi w nich ten mus... Dla mnie przesiąknięty był chemią i sztucznością. A tak to nawet dobre były :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś lubiłam takie ciastka, ale teraz.... nie tyle, że nie lubię ile po prostu uważam, że szkoda na nie czasu. Te z Mili tez mnie nie ciekawią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie: szkoda czasu. I pieniędzy, według mnie, ale dodaję zaległości sprzed lata jeszcze.

      Usuń
  4. Za delicjami szczególnie nigdy nie przepadałam, ale tego milkowego tworu bym chętnie spróbowała. Wygląda naprawdę smacznie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bym po nie sięgnęła, ze względu na ten mus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie właśnie on zaciekawił. xD Chociaż e sumie na nic specjalnie smacznego nie liczyłam.

      Usuń
  6. Jadłam je bardzo dawno temu.. I szczerze powiem, że coś tam przez mgłę kojarzę :) Po prostu ok, bez szału. Można zjeść.

    Wchodząc tu dziś i widząc ciastka doznałam szoku! Zaskoczyłaś mnie z samego rana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskoczyłam? No tak, te ciastka zaskakują bardziej, niż amerykańskie ciekawostki... A przynajmniej u mnie, haha. :D

      Usuń
  7. Ja też nigdy nie lubiłam ciastek typu jaffa cake i nadal nie lubię. Za suchy biszkopt, czekolady tyle, że nawet nie poczujesz, a galaretka stoi na końcu mojej słodyczowej hierarchii. Wyjątek czynię tylko dla Milki, której czekoladę ubóstwiam, a galaretki nie muszę jeść, bo zastąpił ją mus. Choć jadłam tylko wersję czekoladową, jestem pewna, że tu byśmy się nie zgodziły. Zresztą to akurat sprawdzę na 100%. Nie wiem kiedy, ale sprawdzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodziły, ale... masz na myśli, że ocena u Ciebie byłaby znacznie wyższa?

      Usuń
    2. Tak, ale nie tylko. Chodzi raczej o to, że dla Ciebie są smaczne-żadne, a dla mnie smaczne-smaczne. Zgoda jest tylko co do tego, że nie płakałybyśmy, gdyby zniknęły. Ale ja nawet na unicornowymi Choc & Choc bym nie płakała, bo są zbyt drogie i za dużo mam rzeczy do testu, by do nich wracać.

      Usuń
  8. Nie lubię ciastek typu delicje chociaż w moim domu były one absolutnie stale kupowane. Najczęściej wiśniowe delicje od Wedla. Dlatego jadłam z prostej przyczyny - bo były pod ręką. Sama bym nie kupiła. Te już prędzej bym włożyła do koszyka, bo nie mają galaretki, której nienawidzę i nie mają... czekolady Wedla, której nienawidzę jeszcze bardziej. :D Milkowa słodycz mi niestraszna, przywykłam do niej. Wariant toffii - brzmi smakowicie, a zazwyczaj się nie udaję. Ja nie wiem co jest z tym akurat smakiem, ale nie mogę znaleźć nigdy produktu, który nie miałby właśnie tego chemicznego posmaku. No nie ma szans. :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Brrr, jadłyśmy je na Wigilii i o matko do tej pory pamiętamy jak jednej z nas zęby aż zabolały od tej słodyczy :P My lubimy delicje i zdecydowanie bardziej nam smakują niż te biszkopty z pianką :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Te galaretki w podrabianych jak i oryginalnych Delicjach często były denerwujące. Nie przepadałam za ich strukturą. I takie aż przesadnie słodkie. Najpierw zjadałam czekoladę, a potem dopiero albo biszkopt albo galaretkę.
    Powyższych z Milki akurat nie jadłam i niestety jakoś nigdzie ich nie widzę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja galaretki nigdy, przenigdy nie jadłam.
      Wiele nie tracisz... nawet na 7 nie wyciągnęły.

      Usuń
  11. Wow wow co się dzieje, takie normalne, niewyszukane i nieekstremalne ciastka na blogu Kimiko? :P (czy dobrze ogarnęłam, że masz na imię Patrycja? ;))
    Ale tak serio to wszystkie twory ala Delicje omijam szerokim łukiem. Nawet jeśli to wersja z toffi zamiast obrzydliwej galaretki..
    Tak wgl zdobyłaś moje serce porównaniem biszkoptu do kaczuszki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie mam na imię Patrycja. :P
      Haha, taak akurat biszkopt stworzyli specjalnie dla Ciebie. :D

      Usuń
  12. Ja lubię Delicje i bardzo mi się to podoba, że w ich galaretkach nie ma żelatyny. Moimi faworytami od lat są jagodowe i wiśniowe...strasznie kusi mnie wersja jagoda w białej czekoladzie, bo wiem, że kiedyś były.

    Te nie kuszą, bo jakoś ta karmelowa pianka odstrasza...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda? Nie wiedziałam nawet o istnieniu tego smaku! A białej czekolady z delicji chyba bym się trochę obawiała. :P

      Taak, ta pianka to takie... bleh.

      Usuń
  13. Tego typu ciastek (w sensie, że nie z owocową galaretką) nigdy nie jadłam, więc rozwodzić się nie będę, ale... właśnie sobie z moim Wężem przejrzeliśmy Twojego instragrama i kurde naprawdę NIE MOGĘ SIĘ NA CIEBIE NAPATRZEĆ!!!!!!!!!!!!!11111 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie zrobiliście się przypadkiem głodni? :P
      Strasznie miło mi to czytać i po całym, niezbyt udanym, dniu na mojej twarzy wreszcie zagościł uśmiech. :D Dziękuję!

      Usuń
  14. W czasach "młodości" czyli ok 17roku życia jadłam Delicje z takim piankowym nadzieniem w kilku smakach rany jakie to było pyszne. Pamiętam gdy w piątkowe wieczory na spotkaniach klubowych je jadaliśmy:) . Może poszukam ich bo mi przypomniałaś o tych ciastkach:)

    OdpowiedzUsuń
  15. U mnie w domu też to po prostu "delicje" xD
    Lubię je i zaskoczyłaś mnie oceną. Już się bałam, że dostaniesz od nich cukrzycy najwyższego stopnia i więcej twoich zdań nie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja nie wiem, czy szóstka (co prawda z połówką) to taka dobra, zaskakująca ocena. :P Wiesz, biorąc się za jakikolwiek produkt Milki, trzeba nastawić się na cukier i tyle, więc pod tym względem byłam tolerancyjna.

      Usuń
  16. Widzę zupełnie inne metody jedzenia delicji mamy. :D
    Do dzisiaj mi to zostało, że najpierw wciągam galaretkę, później obgryzam pozostała czekoladę, a na końcu od niechcenia wchodzi biszkopcik. :D

    Co do tej Milki, weszli jakoś niedawno z tym, ale w niektórych przypadkach nawet Delicje przebijają.

    Te toffie zależy od gustu bardzo, nie smakuje to co prawda jak czyste toffie, ale jednak coś w sobie ma. Coś co sprawia, że nie są obojętne i albo je polubisz, albo kupiłeś/aś je po raz ostatni. :)
    W moim przypadku wygrywa raczej klasyka, wiśnia albo pomarańcza, ale i te do gustu przypadły. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie cierpię galaretek, więc wiadomo... a tych także ponownie nie kupię. :P

      Usuń
  17. U mnie ich nie ma nigdzie! Nigdzie nigdzie! Nieeeeeeeeee.... < rzuca się... na kanape > xDD Ale kiedyś je dorwę w końcu ^^

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.