piątek, 25 września 2015

Modern Dwellers Smoked Salmon 65 % Chocolate Square ciemna z łososiem

Będąc na Alasce, nie mogłam nie spróbować lokalnych smakołyków. Góry górami, ale nie samymi widokami człowiek żyje. Przy pierwszej możliwej okazji spróbowałam kiełbasek z renifera (niczym nie doprawiane, są lekko pikantne - najlepsze kiełbaski, jakie jadłam). Na jedną noc zatrzymałam się przy zatoce, gdzie ludzie żyją z rybołówstwa. Idąc uliczką nad samą wodą, można było zobaczyć gigantyczne, patroszone właśnie ryby, wiszące przed knajpkami i restauracjami. Wyglądało to wręcz groteskowo. Normalnego człowieka może by i obrzydziło, ale mnie? Ja po prostu weszłam do jednego z barów i zamówiłam curry ze świeżo złowionym łososiem i halibutem.

To był moment, w którym obiecałam sobie, że spróbuję jeszcze jednej rzeczy: alaskańskiej czekolady.

Przed samym odlotem z Anchorage, zajechałam do sklepu, o którym wcześniej trochę poszukałam w internecie. Mimo wielu czekolad na półce, przyszłam tam po konkretną rzecz. Mianowicie po czekoladę Modern Dwellers Chocolate Studio Smoked Salmon 65 % Chocolate Square, czekoladę ciemną, z zawartością 65 % masy kakaowej, z płatkami wędzonego alaskańskiego łososia królewskiego (z wiśniami i przyprawami "alderwood", czyli wędzonymi na dymie z palonego drewna olchowego).

Bałam się... ale nie samej czekolady, a transportu do Polski. O dziwo, nie stopiła się, ani nie połamała. W domu, wyjęłam ją w stanie idealnym. A nastąpiło to niespełna tydzień po powrocie - po prostu za bardzo mnie ciekawiła.

Otworzyłam niepozorne opakowanie, a pierwszą myślą było: "jakiś śledź!", co było po prostu reakcją zszokowanego zmysłu węchu. Wącham czekoladę, czuję rybę.
Po pierwszym "niuchu" zaczęłam wyczuwać także delikatne, kakaowe nuty. Ryba ewidentnie wędzona... łosoś. Mimo wszystko, zapach był po prostu dziwny i średnio mi się podobał. Przypominał ten ze sklepu rybnego, a nie np. zapach świeżej ryby spotykany w restauracjach sushi.

Na sam początek odgryzłam kawałek z brzegu, chcąc spróbować samą czekoladę. Była ona zbita, twarda, lecz trzasku przy łamaniu nie usłyszałam; może tylko lekkie czekoladowe chrupnięcie. W ustach zaczęła rozpuszczać się dość szybko, tworząc lekko mulistą grudkę, zdecydowanie tłustawą, w sposób bardzo przyjemny - czysty tłuszcz kakaowy.

W smaku była gorzka, ale nie zaliczyłabym jej do tabliczek cierpkich. Odnalazłam w niej także słodycz, jednak ułożoną i nienachalną. 

Przy kolejnym kęsie poczułam... rybny posmak. 
Wtedy gorzkość i łagodna słodycz dalej zachowywały się jak gdyby nigdy nic, a obok nich pojawiła się nuta wędzonego łososia. Tak po prostu, jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie. Taka wkomponowana w całość. 
Gorzki smak rozlewał się na końcu języka, przy samym gardle, resztę ust wypełniła słodycz, teraz nieco silniejsza, dalej jednak charakterystyczna dla ciemnych tabliczek, nie był to przesłodzony plastik. 
Wszystko to wręcz absurdalnie łączyło się z łososiem, jego twardymi, lecz uginającymi się pod zębami kawałkami, okryte przez szczyptę soli i dziwny, lecz przyjemny, posmak jakiś delikatnych przypraw i charakterystyczną, niepełną, słodkawość cukru brązowego. 

Momentami smak łososia oraz soli wybijały się ponad wszystko. Ich wyrazistość została jakby podkreślona i wzmocniona przez słodycz, a gorzkość, we własnym tempie, rozchodziła się gdzieś z tyłu. Przy którymś kęsie w głowie mignęło mi skojarzenie: wiśnie? Potem doszłam do wniosku, że to tylko sugestia składu, bo moje kubki zwariowały przez rybę. Owocowości tu raczej nie czułam, chociaż nie dam sobie ręki uciąć, że jej tam nie było. Byłam trochę skołowana połączeniem, tak dziwnym, że aż smacznym. 
Raz wydało mi się, że zaczęło się robić odrobinę za słodko, ale potem trafiłam na większy kawałek słonawego łososia i zapomniałam o tej myśli. Dobrze, że sól i gorzkawość stały na straży łososiowego smaku. 

Po ostatnim kawałku zrobiło się... słodko. Chwilę później w ustach czułam już tylko sucho-gorzkawy posmak kakao, co odebrałam z aprobatą. Potem... potem zostało poczucie jak po zjedzeniu wędzonej ryby. 

Sama jestem zaskoczona, ale... ta czekolada bardzo mi smakowała. Lubię rybę, jem ją kilka razy w tygodniu, ale głównie w sushi. Wędzoną, samą w sobie, lubię, ale nie zwariowałam na jej punkcie. To, że czekoladę kocham, to wiecie, ale... kiedyś żyłam w przekonaniu, że pewnych rzeczy łączyć po prostu nie wolno. Teraz zmieniło się to o 180 stopni i tabliczki takie jak ta, utwierdzają mnie w przekonaniu, że słowo "dziwne" może być o wiele pozytywniejsze, niż "dobre". Ta tabliczka była dziwna, ale nie była dobra... Ona była pyszna. Zotter z bekonem? Ja dziękuję, gdybym mogła kupować tę z łososiem częściej, robiłabym to, bo... to wszystko zostało tak połączone, że nie wyszła "czekoladowa ciekawostka", a smaczna czekolada. 


ocena: 9/10
kupiłam: Modern Dwellers Chocolate Lounge w Anchorage
cena: 8.25 $
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: chciałabym

25 komentarzy:

  1. Z każdą Twoją dziwną recenzją, zastanawiam się, czym nas jeszcze zaskoczysz.... Jesteś pełna niespodzianek! I tak bardzo, jak ciekawi mnie ta czekolada, tak bardzo na pewno jej nie spróbuję :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeszły mnie dreszcze. Ale nie przyjemności. Dobry boże.... Nie, ja za rybami nie przepadam,szczególnie morskimi. Zjem śledzia, zjem sushi, ale przy czekoladzie stawiam znak stopu, zakładam pas cnoty, a klucz wyrzucam do studni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wolałabyś zjeść truskawkowego Wedla, czy taką z rybą?

      Usuń
    2. Moje dziecko dziś dostało truskawkową Wedla i hmm spróbowałam kostkę fuj ohyda nie będe go truła zje mąż:) .

      Usuń
  3. Ah! Zapewne wiesz, jaka jest moja opinia... Jestem zachwycona i bez namysłu również bym kupiła tą czekoladę. Bardzo bym chciała jej spróbować. Wiem, że dobra czekolada jest w stanie świetnie połączyć się z najbardziej kontrowersyjnymi dodatkami. To one potrafią wydobyć z czekolady drugie dno. No i z wielką chęcią znalazłabym się w tym sklepie Modern Dwellers. Co z tego, że zraziłam się do wędzonego łososia jakiś czas temu... z tą czekoladą na pewno odkryłabym go na nowo! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym mogła, chyba przez cały dzień nie wyszłabym z tamtego sklepu. A ta czekolada... założę się, że i Tobie by smakowała, a nawet odbudowała nastawienie do wędzonego łososia.

      Usuń
  4. charlottemadness25 września 2015 06:53

    Uwielbiam takie nowości smakowe. Z wielką chęcią bym ją zakupiła. Wędzonego łososia lubię,a ciekawi mnie jego smak zatopiony w czekoladzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A próbowałaś może rybnego Zottera?

      Usuń
    2. charlottemadness25 września 2015 21:03

      Nie.Dopiero po złożeniu zamówienia ocknęłam się,że mogłam go zamówić :(

      Usuń
  5. Czekolada z rybą... Nie mam pytań, chcę po prostu tego spróbować :D

    Rodzina i przyjaciele chyba mają ciężko kupując ci jakieś słodycze c'nie? Patrząc na twoje ciekawe gusta ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krąg mojej rodziny i przyjaciół można zliczyć na palcach jednej ręki, więc są to osoby, które dobrze mnie znają i... którym wysyłam linki, co chcę dostać i nie obrażają się, gdy jednak czegoś nie chcę.

      Usuń
  6. Czytając o tej czekoladzie.. Sama nie mogę się nadziwić.. Ale zostałam oczarowana! Kocham czekoladę, kocham łososia.. A ta kombinacja wydaje się być ideałem. Sama się sobie dziwię. Bo przecież nie pałam miłością do kontrowersyjnych nieco połączeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak kontrowersja bardzo często przeplata się z pysznością. ;)

      Usuń
  7. Przeszły mnie dreszcze perwersyjnej przyjemności. Z chęcią bym spróbowała tej czekolady. Lubię takie nieoczywiste połączenia.

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko chcę! Pragnę! To coś tak nietypowego, że aż wspaniałego ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś tak nie wiem. Kocham czekoladę i ryby, ale z osobna. Póki nie spróbuję połączenia wykonanego przez producenta, będzie mi się to kojarzyć z położeniem surowej, dopiero co złowionej ryby na cienkiej gorzkiej tabliczce.

    Zazdroszczę tego, że idziesz, coś Ci zapachnie, a wtedy wchodzisz i zamawiasz. Na dodatek curry,.. mój żołądek tak bardzo by tego nie zniósł ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wyobrażenie wielkiego, surowego łososia na cienkiej tabliczce mnie rozwaliło. :P

      Współczuję tych problemów żołądkowych... A sytuacja chociaż zmierza ku dobremu?

      Usuń
    2. Nie, bo od ponad roku jadę na lekach, ale nie jem nic bólotworczego, więc jest ok. Jak zjem - miazga.

      Usuń
    3. A te leki mają Cię w końcu wyleczyć, czy jak?

      Biedna. :(

      Usuń
  10. Jakkolwiek lubię próbować nowych smaków, to pewnych rzeczy kijem bym nie tknęła. Na przykład właśnie tej czeko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Recenzja idealna dla Basi, ona też bardzo lubi takie nietypowe składniki w czekoladach. :-) Dla mnie niestety raczej nie. Lubię rybę i lubię czekoladę. Jednak kiedy znajdują się na oddzielnych talerzykach, w połączeniu niekoniecznie. :D Oczywiście spróbować bym spróbowała, nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Ciekawość też oczywiście jest ogromna i nawet szybko pewnie bym po nią chwyciła gdyby leżała przede mną. Jednak czy bym się nią zachwyciła - tu już się obawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz co lubię bardzo łososia to moja ulubiona ryba na równi z tuńczykiem więc czekoladę taką gdybym spotkała w sklepie stacjonarnym kupiła bym bez wahania :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie, wiemy na 99%, że ta tabliczka nie przypadła by nam do gustu :P Owszem lubimy rybę ale dodać do niej czekoladę nie wchodzi w grę :P Chyba już po samym węchu bałybyśmy się jej spróbować :P

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.