piątek, 28 grudnia 2018

E. Wedel Bombowa Cukier strzelający, draże i żelki mleczna z cukrem strzelającym, drażami kakaowymi i żelkami grejpfrutowymi

Jak wspominałam przy wedlowskiej Szyszce, dostałam także drugą mini-czekoladę. Z tą już miałam większy problem, bo cukierków typu M&M's nie cierpię, żelek... to już nawet lepiej nie mówić, a wsadzenie ich do czekolady postrzegam jako zanieczyszczenie i zbezczeszczenie. Poniekąd... może to dobrze, że to akurat mleczny Wedel, bo go też nie cierpię i... zbezczeszczenie czegoś złego postrzegam jako mniejsze zło niż zrobienie tego dobrej czekoladzie, ale... ja chciałam tę degustację przeżyć. Postanowiłam mimo wszystko ją zjeść, w końcu... białą, strzelającą i z pestkami Rococo White Chocolate Bee Bar Raspberry Fizz przeżyłam. Nie no, w tym momencie żartuję. Sięgnęłam po tę czekoladę trochę dla śmiechu (składa się chyba tylko z rzeczy, których nie lubię), bo... podoba mi się zamysł na zrobienie strzelającej czekolady i nazwanie ją Bombową. Wydaje mi się, że do dzieci, osób młodszych na pewno to trafi.

E. Wedel Bombowa Cukier strzelający, draże i żelki to mleczna czekolada o zawartości 29 % kakao "z cukrem strzelającym, drażami kakaowymi i żelkami grejpfrutowymi" - teoretycznie; u mnie z cukrem strzelającym i żelką.

Po otwarciu poczułam zapach cukrowej, mlecznej czekolady kojarzącej się z jakimiś tanimi wyrobami, figurkami czekoladowymi itp. z silnym motywem czekoladowych / "kakałkowych" draży w cukrowej skorupce.

Przy łamaniu tabliczka wydała mi się konkretna, choć nie trzaskała. Nie kruszyła się, ujawniła jakieś drobinki strzelającego cukru w przekroju.
Czekolada rozpływała się powoli na tłuste bagienko, które cechowała okropna proszkowość. Proszkowa masa zalepiała, ale z pomocą nadchodziły strzelające cukierki (bo na cukier za wielkie?). Były całkiem spore, ale i małe... chwilami raczej pykały-musowały, chwilami dość mocno strzelały. Efektu tego nie brakowało, ale też nie był nachalny.
Żelki (a właściwie jedna!) wydały mi się bardziej galaretkami zrobionymi z soku z owoców i kryształków cukru. Lepiły się do zębów, ale i rozpuszczały dość szybko.
W mojej mini-tabliczce nie było ani jednego draża (z tą jedną żelką też się nie popisali). Wiem, bo gdy stwierdziłam, że mam dość, zaczęłam kroić kostki w poszukiwaniu draży i żelek. Gdybym miała zjeść całość, cieszyłabym się z tego - tak jako ja - ale... jak już robią czekoladę z jakimiś dodatkami, to wypadałoby, żeby w niej wystąpiły. Przecież można na liniach produkcyjnych np. rozrzucić dodatki i dopiero zalać czekoladą albo coś... Albo dać ich tyle, by na pewno w każdej tabliczce się trafiły (tak jak w podobnej Milce - jadłam lata temu i... ta to była najeżona!). Czuję się oszukana - niespecjalnie mnie to boli, ale punkt odejmuję.

Od samego początku uderzył wyrazisty smak słodkiej w pudrowocukrowy sposób i bardzo mlecznej (ale jakoś mdło) czekolady. Od lat kojarzy mi się to z jakimś ptasim mleczkiem, "waniliowatymi" piankami, czyli mdląco-słodkimi rzeczami, których po prostu nienawidzę, więc to była wedlowska czekolada w pełni okazałości. Wydała mi się jakoś bardzo naaromatyzowana czymś sztucznie owocowym.

Po pewnym czasie, gdy strzelające cukierki zaczynały musować, a zwłaszcza przez etap wzmożonego strzelania, smak schodził na dalszy plan - ot, słodka czekolada, a gdy trafiało się ich już coraz mniej, odsłaniały się inne dodatki (no ok, u mnie jedna żelka), pojawiał się ich smak - to zrozumiałe, ale i cukrowo-chemiczny posmak skorupki draży, taka cukierkowa "kakałkowatość" zaznaczały swoją obecność - a przecież u mnie draży nie było. Trochę mnie to skonfundowało.

żelka i cukier; musiałam...
Smak żelek był ściśle z nimi samymi związany. Te wydały mi się głównie cukrowo słodkie (jakby kandyzowane?), lekko goryczkowate, ale również soczyście owocowe. Owocowy smak wyszedł zadowalająco naturalnie, choć był bardziej ogólnie cytrusowo-jabłkowy, niż czysto grejpfrutowy.

Po czekoladzie pozostał posmak słodkiej, sztucznej czekolady mlecznej. Ta "wedlowość" mi tu wyłaziła. Meh.

Czekoladę uważam za źle zrobioną i nieprzemyślaną. Za dużo chcieli napchać do czegoś małego, a i skąpstwo producenta wyszło na jaw. Dodatków dużo w opisie, a w czekoladzie... u mnie w ogóle brak.
Żelki nazwałabym raczej kawałkami owocowymi. Wyszły w sumie nie najgorzej, ale mogły lepiej. Strzelający cukier zaskoczył mnie tym, jak przyjemnym dodatkiem się okazał (może nie w moim stylu, ale dobrze to zrobili). Czekolada jakościowo i smakowo beznadziejna, ale całościowo - ot, można spróbować, bo nie o smak czekolady w tym przypadku chodzi.


ocena: 5/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 506 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, żelki grejpfrutowe 7% (owoce: zagęszczony sok jabłkowy, sok grejpfrutowy 18%, sok cytrynowy, przecier z jabłek, cukier, substancja żelująca: pektyny; syrop glukozowy, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy; naturalny aromat cytrynowy, zagęszczony sok z czarnej marchwi), draże kakaowe 5% (cukier, tłuszcz kakaowy, serwatka w proszku, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 5,4%, mleko pełne w proszku, lecytyna słonecznikowa, substancje glazurujące: guma arabska, wosk carnauba, wosk pszczeli, szelak; barwniki: ryboflawiny, karoteny, antocyjany; dwutlenek tytanu, tlenki i wodorotlenki żelaza), cukier strzelający 3% (cukier, syrop glukozowy, laktoza, dwutlenek węgla), serwatka w proszku, tłuszcz mleczny,emulgatory (lecytyna sojowa i E476), aromat

11 komentarzy:

  1. Ależ za nią tęsknie! Choć moje porcje były hojniejsze w dodatki :D No cóż... nigdy nie dorosnę i pozostanę dzieckiem w środku - o przeklęta, a raczej zbezczeszczona xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie jest niesprawiedliwe. xD
      Zgadnij lepiej, kto ma złamasa Milkę Choco Jelly. I nie, nie krytykuję jej już teraz, tylko ona jest złamana w paru miejscach. Jeszcze ta w starym opakowaniu (bardziej mi się podoba). Leżała samotna, nie chciała byś przez kogoś wzięta, nikt jej nie chciał, a ona leżała na półce i groziła (sobą). No... zgodność charakterów, nie mogłam jej zostawić.

      Usuń
    2. Life is brutal, jak żyć?! :D

      Usuń
  2. Żelki. Grejpfrutowe. W. Czekoladzie.
    Jeżeli skład czekolady ledwo mieści się na opakowaniu, to znak, że nigdy nie powinna powstać.
    Żelki w czekoladzie...Chyba miałaś dobry dzień, 5/10 :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hah, uwaga trafna, ale ja się z nią nie zgadzam... nie w 100%ach, bo trafiały się i takie z okropnym składem, które mi smakowały.
      Dobry? Nie, ta żelka to nie taka do końca żelka nawet. I... słowo "żelki" to nadużycie! Była jedna, haha. A na serio... bez przesady, to taki typowy średniak pod masowy rynek, który jakoś tam smakuje, że się nie umrze ani nawet nie zapamięta zbyt dobrze.

      Usuń
  3. To nie jest czekolada (za mała zawartość kakao), dlatego producent tego słowa na opakowaniu nie umieścił. To wyrób zawierający kakao.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak konserwatywny się zrobiłeś? :P Według mnie i białe, i owocowe są czekoladami, bo dla mnie liczy się interpretacja, a nie liczby. Dlatego też nie uznaję nazywania czekolad "gorzkimi", bo czasem nawet 90 % mogą wcale gorzkie nie być.

      Usuń
  4. Nie jadłam jej, ale jadł Łukasz. Pamiętam, że otworzył buzię, żebym słyszała strzelanie. Było dość głośne. Lubię takie "dziecięce" miksy, dlatego nie uważam ich za profanację czekolady. Milkę Jelly i Studenstką - dla mnie to ten sam poziom dodatków - też uważam za dobre produkty.

    PS Skoro zirytował Cię brak draży, pomyśl, jak zareagowała osoba, która znalazła w swojej miniaturce podwójną porcję. Żelek w zasadzie też. Ciekawe, czy minimalna ilość czekolady utrzymała je w ryzach. To ja już wolę Twoją wybrakowaną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam Milkę Jelly, Studenstkie, które próbowałam przed laty mi nie smakowały, ostatnio jedna mnie oczarowała. Milkę postrzegam jako coś podobnego do tego Wedla, ale Studentskich nie. Galaretki w formie kostki to według mnie kompletnie co innego, niż kakaowe draże w cukrowej skorupce czy zwykłe żelki (w tym Wedlug wyszła bardziej galaretkowata, więc spoko, a profanacją dla mnie są zwykłe żelki w czekoladzie).

      PS Może przez opakowanie się tej osobie poprzebijały. Ja tak ostatnio miałam w przypadku jednej czekolady z twardym dodatkiem. Ja nie wiem, co wolę tak jako do jedzenia, ale wiem, że nie lubię być oszukiwana przez producenta.

      Usuń
  5. Z przyjemnością spróbowałyśmy ją tylko raz i raczej zakupu ponownego na święta nie planujemy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet gramatura potwierdza - nie ma co do niej wracać.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.