piątek, 22 listopada 2019

Zotter Labooko Single Schoko zum Rotwein / Chocolate for Red Wines ciemna z białą czekoladą, czarnymi porzeczkami i wiśniami

Chyba nikt nie ma wątpliwości co do tego, że czekolady Zottera są ewenementem. Tyle pomysłów, tyle szalonych połączeń i tak intrygujące rozwiązania... Nic, tylko odkrywać. Są jednak i takie, które mnie nie ciekawią: wszelkie białe, owocowe... Nie dla mnie i już, nawet jeśli dobrze zrobione. Tak jak nie wyobrażam sobie jeść czekolady pijąc wino / kawę. Wszyscy mówią, że to świetne połączenie, ale no... nie dla mnie. I tu właśnie wchodzi dzisiaj przedstawiana czekolada. Jest bowiem skomponowana do czerwonego wina. Ciemna z dodatkiem owocowych Labooko z owoców, które uwielbiam (wiśnie, porzeczki) brzmiała naprawdę zacnie, więc zostawiłam ją na koniec kupiłam też białą, ale że na nią nie miałam ochoty, musiała jeszcze poczekać). Podeszłam do niej jak do ciemnych do degustacji, przeznaczając jeden z majówkowych poranków. Tak swoją drogą, właśnie myślałam, że w tym kierunku pójdą producenci czekolad "ruby", a nie kompletnie w biel.

Zotter Labooko Single Schoko zum Rotwein / Chocolate for Red Wines to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao (a dokładniej Labooko 2017 Vintage Dry Aged 73 %, czyli z Brazylii, Gwatemali, Ekwadoru, Peru i Kongo) z dodatkiem czekolady owocowej białej porzeczkowej (z czarnych porzeczek) i owocowej białej wiśniowej.

Po rozchyleniu papierka poczułam soczysto-pudrowe połączenie wyrazistej wiśni i porzeczek, podkreślonych cytryną. Kompozycja słodka, trochę jakby fermentująca z kwaskiem owoców - wyraźnie czerwonych. Podłożem tego wszystkiego była znacząco prażona nuta migdałów i drzew, poniekąd wpisująca się w "podfermentowanie".

Tabliczka trochę zaskoczyła mnie kolorem, bo spodziewałam się bordowo-fioletowawych przebłysków, a dostałam czysty ciemny brąz. W dotyku przypominała suchawą ciemną, a przy łamaniu okazała się nadzwyczaj twarda. Trzaskała bardzo głośno.
W ustach twardość została utrzymana... niemal do samego końca. Okazała się dość zbita i oporna z racji silnej tłustości i szorstkości. Z czasem upuszczała nieco soczystości, nie była sucha.

Wgryzając się w tabliczkę, poczułam pudrowość z sugestią wiśni i cytryny. Pomknęła pudrowa słodycz, chowając się za nieco podfermentowanym motywem.

Po ustach rozeszła się gorzkawa, stonowana ziemia i muł. Odezwała się przy tym trochę cieplejsza nuta drzew i lekkie prażenie, łącząc je ze słodyczą.

Słodycz zaczęła rosnąć, oddalając się od pudrowości. Z racji mulistości i prażenia mignęła mi suszonymi figami i rodzynkami. Słodko-kwaskawe, specyficznie słodko-podfermentowane i lekko cierpkawe suszone owoce... Dzięki którym mniej więcej w połowie zaczęły wyrastać i dominować wiśnie. Dojrzałe i miękkie, niemal winne, przejrzałe. W tle mignęły niepewne czarne porzeczki. Słodko-cierpkie i soczyste... Mieszające się z figami i prażonymi nutami.

Gorzkawość mulistej ziemi oraz podsuszone owoce dobrały sobie prażony motyw drzew i migdałów, by po chwili zmienić się w kawę. Kawa niespodziewanie przysłoniła owoce, a jej gorzkawość osłabła. Słodycz odchyliła się ku pudrowości, by zaraz uderzyć jako ogrom śmietanki czy mleka. Jej ciepły charakter podszedł pod migdałowo-karmelowe toffi. Kawa ze słodziutką śmietanką trąciła o podfermentowano-podprażoną słodycz... rodzynek w toffi?

Na samym końcu słodycz śmietankowo-pudrowa przywołała cytrynę i wiśnie / porzeczki. Kojarzyły się z cukierkami pudrowymi, ale też trochę zachowały soczystej autentyczności.

W posmaku pozostała słodycz karmelu i ogrom śmietanki z ciepłymi, drzewno-migdałowymi, łagodnie kawowymi tonami, a także sporo słodkich wiśni i porzeczkowo-cytrynowy akcent w wydaniu słodkim. Kwaśność ostała się, ale jakby iluzoryczna. Silniejsze było poczucie pudrowości i śmietanki.

Całość wydała mi się... nudna. Smaki powoli się przewijały, wszystko płynęło statecznie... To "gorzkawość", "sugestia kwasku", a brak uderzenia. Smaki dość wyraziste, acz tłumione pudrowością. Wyraźnie czuć nuty samej czekolady (śmietanka, maślany karmel, prażony motyw i owoce - wiśnie, rodzynki), jak i owocowy dodatek, jednak... nie aż tak wiśnie czy czarne porzeczki do potęgi. Tych drugich w ogóle jakoś mało było. Wspominając Labooko Vintage 2017 Dry Aged 73 %, ta labooko wyszła zaskakująco kawowo. Chociaż czy zaskakująco? Owoce podkreśliły mulistość, a ogrom śmietanki i słodyczy w oczywisty sposób to właśnie kawę podsunął. Myślałam, że będzie o wiele bardziej owocowo. A tak? Ciężka konsystencja też nie pomogła.
Smaczna czekolada, o przeciętnej strukturze, której te 35g można zjeść i tyle. Nic przełomowego, nic co by w jakiś sposób przyciągało uwagę czy wyjątkowo zapisało się w pamięci. Brakowało mi charakteru porzeczek i wiśni, przeszkadzała mi pudrowość oraz tłustość przy tym smaku (gdyby to była po prostu ciemna, to co innego), ot...


ocena: 7/10
kupiłam: biokredens.pl
cena: 8 zł
kaloryczność: 582 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, suszone czarne porzeczki, odtłuszczone mleko w proszku, suszone wiśnie, lecytyna sojowa, proszek cytrynowy (koncentat soku cytrynowego, skrobia kukurydziana, cukier)

7 komentarzy:

  1. Też zaskoczył mnie jej wygląd, ale spodziewałam się że będzie to coś w stylu niektórych Zotterów, że będzie miała mnóstwo nadzienia w środku :D w ogóle ciekawsza wydawałaby mi się sama biala czekolada porzeczkowo - wiśniowa, na pewno miałaby piękny kolor <3 wydaje mi się że te owoce dobrze by się komponowały z białą czekoladą, bo one są kwaśne a czekolada dodalaby im słodyczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Labooko to nienadziewane czekolady.
      Takie białe owocowe wychodzą kiepsko, zazwyczaj są pudrowe i nie satysfakcjonują mnie. Myślę, że taka forma zabiłaby właśnie cały charakter tych owoców.

      Usuń
  2. Zgadzam się, to całkiem w porządku czekolada, ale nie jest wyjątkowa, szybko się o niej zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wina to w ogóle z niczym nie łączyłam. Nawet na imprezach albo piłam, albo jadłam (co nie jest zbyt rozsądne, owszem).

    Konsystencja kompleeetnie nie moja, a smak raczej okej. Co z resztą stu gramów po zjedzeniu 35? Mama to chyba by Cię wydziedziczyła, gdybyś jej ją wcisnęła :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest zbyt rozsądne, ale... Też tak mam. Albo jem, albo piję. Stąd dziwią mnie wszelkie adnotacje przy winach: "podawać do czerwonego mięsa" / "do deserów", brr. Nic mi by do niczego nie pasowało.

      Z jakich stu? Tabliczka ma tylko 35 gramów. Przypominam, że każdy Zotter to 70g, z czego Labooko to dwie tabliczki po 35g.

      Usuń
    2. Jedyna okazja do łączenia alkoholu z jedzeniem to u mnie Wigilia. W tym roku nie mam świąt, hmm.

      Fak. Słusznie.

      Usuń
    3. Dlaczego w tym roku nie?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.