wtorek, 26 listopada 2019

Katy Exclusive Noir Cote d'Ivoire 74 % ciemna z Wybrzeża Kości Słoniowej

Może to naiwność względem ogólnodostępnych czekolad, ale naładowana ogromem optymizmu po Auchan Bio Chocolat NOIR / Chocolate NEGRO 70 %, zaraz następnego dnia sięgnęłam po ciemną czekoladę z innego marketu (Kauflandu), ale też niby z nieco wyższej półki. To miała być moja pierwsza ciemna Katy, ale jakoś czułam, że będzie dobrze. Po prostu marka zdobyła już moje zaufanie dzięki śmiesznie tanim, a niezłym słodszym propozycjom. Wprawdzie region trochę mi się nie widział (plantacyjna, a jakże!), ale co tam. I żeby nie było, nie dlatego że stamtąd pochodzi większość kakao-masówki, ale tak personalnie (za sprawą np. Morina 100 %) Wybrzeże Kości Słoniowej mi nie podchodzi. Tuż po otwarciu jednak kupiło mnie, że tabliczka wyglądała identycznie co ta "oszołomska" i kraj produkcji (Francja) był ten sam.

Katy Exclusive Noir Cote d'Ivoire 74 % to ciemna czekolada o zawartości 74 % kakao z Wybrzeża Kości Słoniowej, wyprodukowana dla Kauflandu.

Po otwarciu poczułam intensywny, palono-cierpki zapach. Zahaczał o węglową spaleniznę, kojarzył się trochę z wilgotnym chodnikiem po deszczu, przez który przemykała kwaśność... cytryny i wiśni. Mieszała się ze śmietanką. Zapach był ciężki, a jednocześnie trochę kwaskawo-rześki. Na granicy smakowitości, z podchodami do taniości.

Bardzo ciemna tabliczka mimo że w dotyku zapowiadała się tłusto, przy łamaniu okazała się odpowiednio twarda i ładnie trzaskająca.
W ustach rozpływała się niestety trochę miękko-opornie. Miękła, ale pozostawała zbita. Sprawiała wrażenie bardzo, bardzo tłustej i mazistej w sposób śmietankowy. Poczucie tłustości tak bardzo jednak nie męczyło dzięki lekko niby trzeszczącemu efektowi pyłku, jaki pozostawiała.

Gdy tylko wgryzłam się w kostkę, poczułam cierpkość, szybko przywołaną do porządku przez ogrom śmietanki zalewającej usta. W moment zrobiło się bardzo słodko, a ja pomyślałam o gęstych lodach zrobionych na bazie śmietanki. Lodach o smaku palono-kakałkowym, uroczo słodkim i delikatnym, a jednak cierpkawym.

W cierpkości raz i drugi przemykały owocowo kwaśne nuty. Początkowo były to przede wszystkim słodko-kwaśne wiśnie, potem coś bardziej cytrusowego. Kwaśno-goryczkowata cytryna (a więc i sok, i skórka)?

Lekkiej gorzkości nagle uczepiła się palona kawa. Śmietanka nie odstępowała jej ani na krok, co sprawiło, że palono-kawowy smak czekolady w dużej mierze odebrałam też jako maślany i jak pianka na powierzchni kawy. Kawy z mnóstwem śmietanki oczywiście! A może to były kawowe lody na bazie śmietanki? Cierpkość starała się skumulować jak najwięcej paloności. Lekko przypalona, migała taniością, ale nie chamstwem przez ogólnie łagodny wydźwięk. Doszukałam się tu wątku "waniliowatego", który jakby starał się dodatkowo zrównoważyć resztę.

Przypalona kawa i niemal dymna paloność płynęły z wolna. Dym ten unosił się, z czasem odsłaniając... przypaloną dżemo-marmoladę wiśniową. Silna słodycz trwała i przewodziła, a jednak dopuszczała pewne kwaski i cierpkości: pochodzenia owocowego, od odtłuszczonego kakao, spalenizny.

Im bliżej końca, tym mimo słodziutko-śmietankowego smaku, zbierało się więcej cierpkości. Kwasek wiśni, odrobiny cytryny i przypalenia / dymu dominował w momencie, gdy ostatnia smuga czekolady znikała.

W posmaku pozostała przesadzona słodycz śmietankowa i aromatu waniliowego, a także przypalona cierpkawość jako kawa oraz śmietanko-maślaność.

Całość w pewnym stopniu przypominała wszelkie Luximo Barona - pobrzmiewała w niej za mocno palona nuta, a łagodność dodatkowo napędzała nuta aromatu waniliowego, przez co czuć, że to czekolada nie najwyższych lotów. Była jednak całkiem niezła, odlegle podobnie śmietankowo-dymna co boska Pingo Doce Momentos Unicos 72 % (pomyślałam o niej chyba tylko za sprawą pochodzenia kakao, chociaż w podlinkowanej była cała mieszanka regionów).
Zdecydowanie za łagodna jak na 74 %, bo nie gorzka i nie kwaśna (trochę tylko cierpka i raczej kwaskawa), ale przynajmniej też nie za słodka i, co ważne, nie mdła. Szkoda tylko, że wyrazista w te delikatniusie nuty.


ocena: 7/10
kupiłam: Kaufland
cena: 2,99 zł
kaloryczność: 558 kcal / 100 g
czy kupię znów: raczej nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna słonecznikowa, aromat waniliowy

7 komentarzy:

  1. Masz podejrzenia co do tego który zproducentów robi te marketowe zamienniki lepszych czekolad? Składy mają podobne i tabliczki.

    W Auchan jest od wczoraj promocja na czekolady cachete. Tyle tylko że to gorzkie 57% z dodatkami... obawiam się że mogą być słodkie bardzo ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o które konkretnie pytasz? Np. Tesco finest robi producent Vanini (większość) - i to sprawdziłam na kartonie, więc to pewne.
      Niektóre z Biedronki (czarne opakowania) to Kim's, czyli Cachet.

      Zobacz sobie moje recenzje. Większość ma bardzo wysokie oceny, nie są przesłodzone.

      Usuń
  2. Brzmi jak coś dobrego dla mnie, skoro nie jest za gorzka ani za kwaśna :) już wiem, że warto sięgać po marketowe czekolady ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, gdy ma się na uwadze skład, ewentualnie producentów itp.

      Usuń
  3. Jak ja dawno ją jadłam... nawet nie pamietam smaku, czyli była nieszczególna ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, nie taki region plantacyjny czekolady? To niedopuszczalne! #promblemypierwszegoświata

    Czasem w czekoladach trafiam na miękki pyłek, co przyporządkowuję kakao lub mleku w proszku. Czasem jednak proszek trzeszczy. Wtedy obstawiam nieidealnie zmielony cukier. Masz podobne założenia? Ofc zakładamy, że w czekoladzie nie ma przypraw.

    Nigdy nie lubiłam kawy z ekspresu (sam kwach) ani przypalonej (gorycz do przesady). Teraz wypiłabym najgorszą rozpuszczałkę, gdybym tylko miała pewność, że nie będzie boleć.

    Przypomina Millano? Poproszę w ciemno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, to różnie. Czasem takie trzeszczenie przypisuję niedokładnie zmielonemu kakao (jak "gruboziarnisty" to analogicznie jakby "grubopylisty") właśnie albo w mlecznych mleku w proszku (bo ono chyba jak się pozlepia, tylko częściowo rozpuści to chyba może tak ten...). Wydaje mi się, że trudno o niedokładnie zmielony cukier w czekoladzie, bo on się przecież dość łatwo i szybko rozpuszcza, więc czuję, że on przyczyną bywa rzadziej. Wiem jednak, o co chodzi i tak, parę razy miałam wrażenie, że taki cukier właśnie. W tej jednak obstawiam raczej kakao.

      Ekspresu nie mam, ale jak trafi się u kogoś na dobry, to kawa też jakoś tam smakuje od biedy. Przypalona - miałam na myśli jeszcze nie taką spaloną kompletnie (napisałabym "zupełnie spalona" jakby co przecież). Uważam więc, że serio mogłaby Ci smakować, bo tak, przypomina.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.