środa, 20 listopada 2019

Auchan Noir Degustation 74 % eclats de feves de cacao ciemna z nibsami

Gdy pomyślałam, że chyba czas wreszcie otworzyć tę czekoladę, tylko westchnęłam zrezygnowana. Mimo że Auchan Bio NOIR / NEGRO 70 % bardzo, bardzo mi smakowała. Kupując myślałam, że to po prostu propozycja marketu Auchan na ciemną, która nie jest bio, ale w domu zorientowałam się, że oto znów władowałam się w tabliczkę z nibsami. A nibsy to dodatek, którego nie lubię... Nie lubię, ale potrafię tolerować. To pocieszające, no ale cóż...

Auchan Noir Degustation 74 % eclats de feves de cacao to ciemna czekolada o zawartości 74 % kakao z karmelizowanymi nibsami.

Po otwarciu poczułam zapach tak mocno palony, że aż na granicy spalenizny. Niewątpliwie był gorzki, ale złagodzony maślano-śmietankowymi nutami (co chwilami kojarzyło się nawet z łagodną kawą) stanowiącymi przejście do wyraźnie karmelowej słodyczy. W ciemno powiedziałabym, że to czekolada z solonym, raczej maślanym karmelem, za którym chowały się jakieś owocowe sugestie (śliwki i trochę cytrusów?). Gdy po przełamaniu zbliżyłam nos do nibsów, czułam wędzone śliwki i słód.

Mimo raczej tłustawo-suchej struktury w dotyku, przy łamaniu ciemna tabliczka nie stawiała większego oporu, acz wydawała się sucho-twardawa. Pykała w kruchy sposób - pewnie w dużej mierze za sprawą dodatków. Te również się łamały. Po przekroju stwierdziłam, że złotych kawałków naprawdę nie pożałowano.
W ustach czekolada okazała się dość twardo-tłustawa. Rozpływała się powoli i nieco wodniście, acz łatwo i z kremowym zapędem. Odebrałam ją jako zbitą i niechętną do podzielenia się nibsami.
Te wystąpiły jako średniej wielkości kawałki. Miały cukrową otoczkę, która w porę rozgryziona chrupała jak twardy, ale delikatny niczym szkiełko, karmel, a tak to rozpuszczała się z łatwością. Kawałki kakao pod nią zachowały zaskakującą świeżość - przypominały orzechy; były suchawe, dzięki czemu lekko chrupały, ale pod naciskiem zębów w sumie uginały się, jakby przybierając na soczystej miękkawości. Jak na nibsy, zrobili je bardzo dobrze.

W smaku czekolada przywitała się stonowaną słodyczą i za mocno paloną, a jednak tylko gorzkawą (a nie gorzką) bazą o kawowym wydźwięku. Szybko pojawił się podsuszony wątek lekowo-ziołowy, przez który przemknęła cierpkość.

Gorzkawość zaczęła się umacniać jako paloność, nawet spalenizna, przechodząc tym samym do gorzkości. W palonym klimacie chowało się coś "żywszego", wędzonego (?).

Słodycz analogicznie zwiększała swe wpływy. Rosła, stając się coraz bardziej ziołową i jakby słodzikowo-lukrecjową. Kojarzyła mi się trochę z fusiasto-ziołową herbatą lub jakimś "zdrowotnym" naparem. Przemycała lekowo cierpką sugestię, zataczając krąg do niemal cierpko-gorzkiej spalenizny i poczucia lekkiego rozgrzania. Jako że w tle rozgościła się też kremowa śmietanka i pewna maślaność, skojarzenia błądziły od herbaty do kawy. Łagodnej kawy z pianką i pewną ziarnistością... ni soczystością, podwędzanym akcentem... śliwki w karmelu? A może to był śliwkowo-... np. bananowy raw bar?

Paloność i słodycz w pewnym momencie zarysowały jakiś inny karmel, potem dołożyły więcej cukru. Odsłaniające się bliżej końca rozpływania się kęsa nibsy przez pewien czas właśnie nim pobrzmiewały, choć w pewnym momencie za ich sprawą palony cukier wybił się ponad wszystko. Do głowy przyszedł mi jakiś przypalony, śmietankowy creme brulee i jakby zawilgocone karmelem, soczyste ziarna kawy, odrobina czegoś bananowego oraz wędzono-słodowe nibsy. Gdy pod koniec je rozgryzałam, podbijały gorzkie ziarna kawy, herbaciane fusy i palony słód, w którym odnalazłam lekką soczystość (jakby wędzona śliwka?)
Gryzione po rozpłynięciu się czekolady smakowały... słodem, który podsłodzono słodzikiem i owocami.

W posmaku pozostały głównie nibsy o palono-kawowo-słodowej gorzkości i słodycz palonego cukrowo-słodzikowego karmelu lub dziwnie słodkiego, ziołowego naparu z leciutką soczystością "kombinowanych" (wędzonych? karmelizowanych? "herbacianych?) owoców.

Tabliczka smakowała mi, choć stwierdzam to bez większych emocji. Nie odpowiadała mi struktura, bo baza wyszła tak sobie, a tak gęsto wtopionego dodatku nie lubię. Jakości nie mam nic do zarzucenia, ale ot... Smak wyszedł bardzo poprawnie, bo słodko-gorzko. Czekolada miała momenty słodsze i bardziej gorzkie, przy czym karmel i ziołowość dobrze odnalazły się w za mocno palonym klimacie. Nibsy smakowo w sumie zaskoczyły pozytywnie, podobnie jak karmel na nich - nie wyszedł tylko jak otoczka z cukru.
To jedna z tych czekolad, które raz można zjeść.

Czy była podobna do Auchan Bio 70%? Nie, chyba że chodzi o mocno zaznaczoną nutę palenia, śmietanki i "podcukrzonego owocu" (w Bio ananasy, brzoskwinie, a tu jakby śliwka); Bio była o wiele bardziej kwaskowato-cierpka, mniej spalono-palona, a żywsza. Bio to naturalna słodycz owoców, a więc niższa, zaś ta... palono-przypalona. No taka bardziej do chrupania (nibsy), niż do zachwycania się.


ocena: 7/10
kupiłam: Auchan
cena: 4,99 zł
kaloryczność: 572 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, prażone i karmelizowane kawałki kakao 12 % (ziarna kakao, cukier), tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, aromat

9 komentarzy:

  1. Chętnie bym chciała spróbować. Ostatnio w biedronce Kupiłam 95 % widziałaś ją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam. Luximo?
      Nie moja zawartość, bo prawie zawsze jest oszukana i zapchana tłuszczem lub odtłuszczonym kakao.

      Usuń
    2. Aa, już skojarzyłam, o jaką chodzi (takie granatowo-złote, ozdobne opakowanie?). Była rok temu już, wtedy nie kupiłam bo to Baron-Millano i właśnie skład oszukany, więc i w tym roku tak samo się zachowam.

      Usuń
  2. Nigdy nie jadłam czekolady z nibsami, więc trudno mi się wypowiedzieć na jej temat. Nie mam pojęcia, czy by mi smakowała czy nie. Zawartość kakao w sumie przystępna, więc kto wie? Będę musiała kiedyś kupić jakąś czekoladę z nibsami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować, bo nibsy są na tyle specyficzne, że aż nie ma za bardzo do czego ich porównać. I wiele osób je lubi.

      Usuń
  3. Wiem, że nie wolno się śmiać z cudzego nieszczęścia (choć w tym wypadku historia miała pozytywny finał), ale po przeczytaniu wstępu nie mogłam się nie uśmiechnąć. Bo to raz władowałam się w jakieś kupsko, ponieważ nie doczytałam składu/nie zwróciłam uwagi na obrazek? Proza życia żarciowego blogera :D

    Zapach piękny. Dziś mogłabym zjeść taką ciemną. Nibsy lubię, tym bardziej przyjemnie świeże. Czeko wolałabym albo gęstą, albo jednoznacznie "kruchokostną". Zawieszanie konsystencji pomiędzy jest irytujące (ofc dla mnie). Wysoka gęstość dodatku - jeśli jest sympatyczny, a nibsy za taki dodatek uważam - nie przeszkadza mi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem z tych swoich działań sama się śmieję, bo i co zostaje?

      PS Wyobrażasz sobie chrupać same nibsy? Słyszałam, że niektórzy lubią. Ja nie wyobrażam sobie, żeby odpowiadało mi to.

      Usuń
    2. Są stanowczo za małe. A gdyby miały być większe, połamałabym zęby. Zatem nie, same odpadają. Ludzie jednak lubią chrupać słonecznik czy pestki dyni, więc nie dziwi mnie, że i nibsy chrupią.

      Usuń
    3. Te, co ludzie jedzą są większe, wielkości właśnie wspomnianych. No tak, mnie też nie dziwi, że ludzie... ale mi nawet sobie trudno wyobrazić, bym właśnie dynię (którą uwielbiam) miała chrupać tak samą. A nerkowce jak napalona wiewióra mogę!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.