niedziela, 27 grudnia 2020

Novi Nero 70 % Extra bitter / Dark Chocolate with Cocoa Nibs ciemna z nibsami

Zanim zjadłam Novi Nero Ecuador 75 %, marka bardzo, bardzo mnie zainteresowała i nie mogłam o niej zapomnieć. Po podlinkowanej jednak trochę mi to przeszło. Może nie bez znaczenia był fakt, że moją szufladę zapełniło kilka tabliczek z dodatkami? Przygodę z nimi postanowiłam zacząć od zawierającej kawałki ziaren kakao, które zazwyczaj mi w tabliczkach tylko przeszkadzają, ale które czasem... potrafię tolerować czy nawet docenić wykonanie. Może nie to, bym się do nich przekonała, ale już nie wydawały się takie straszne. Mimo to, ryzykowny w moim odczuciu dodatek wolałam puścić przodem.

Novi Nero Nero 70 % Extra bitter / Dark Chocolate with Cocoa Nibs to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z kawałkami nibsów, czyli ziaren kakao, produkowana przez Elah Dufour.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam zapach waniliowego, jasnego biszkoptu i lodów śmietankowych. Nie bez znaczenia był ich chłód - odgrywał istotną rolę. W tle zaznaczył się też palony motyw sugerujący kawę. Czułam się, jakby wszystko to zostało mi podane w zacienionym miejscu; jakbym z oddali patrzyła na jezioro, od którego twarz chłodził mi letni wietrzyk.

Tabliczka w dotyku wydała mi się polewowo-śliska, ale była twarda i ładnie trzaskała, ujawniając mnóstwo średniej i małej wielkości kawałków kakao.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym, raczej wolno niż szybko, lecz bez oporu. Miękła szybko, mimo że długo zachowywała kształt. Robiła się bowiem zlepkiem najeżonym dodatkiem, który sam w sobie był tłusty i znikający wodniście tłusto. Jak... polewa. Zupełnie nie podobała mi się ta struktura.
Na język niechętnie wypadały z tego kawałki kakao; ja zostawiałam je na koniec, dopiero wtedy rozgryzałam.
Drapały nieprzyjemnie podniebienie, ale nie pokaleczyły go do krwi. Okazały się lekko chrupiące, miękkawo-soczyste, dość świeże, mimo że jakby wypalone na krucho.
Uważam, że przesadzono z ich ilością przy tak cieniutkiej tabliczce, bo mimo że nie potworne, to i tak przeszkadzały.

W smaku czekolada od początku była gorzka jak dym. Utrzymywał się w oddali, w tle przez całą degustację. Po chwili dołączył do niego chodnikowy chłód i... znów przeniosłam się w cień, pod parasol. Czułam się, jakbym siedziała w jakimś kompleksie turystycznym, patrząc na jezioro, od którego wiał chłodny wiatr. Czyżbym właśnie zaczęła raczyć się gorzko kakaowymi lodami?

Tabliczka miała wydźwięk lodów, które po chwili zaserwowały mi skąpą słodycz. Lody zrobione na śmietance, delikatne i tłuste... Zaraz ich słodycz zaczęła się rozkręcać, a mi do głowy przyszedł biszkopt. Czyżby wszystko to dosłodzono wanilią? Zwiewne, słodkie przyprawy wpisały się w chłód i dym. Pomyślałam o lukrecji, ale nie pojawiła się żadna ostrość. W połowie rozpływania się kęsa wzrosły za to babkowo-biszkoptowe nuty.

Czułam, jakbym przepiła to wszystko kawą. Jej gorzkość zmieszała się z gorzkimi lodami kakaowymi. W niej też obracała się sugestia dymu. Czyżby była już jakaś chłodniejsza?

Paloność i dym rozchodziły się też od nibsów. Początkowo kawowo-kakaowe, rozgryzane bliżej końca i na koniec podkreślały smak dymu. Kilka z nich podrzuciło motyw piwa. Ciemnego, zimnego piwa.

Po zjedzeniu został posmak kawy, dymu i piwa. Czułam śmietankową tłustość lodów i ich chłodek. Chłodek ogółem. Na koniec może trochę bardziej słodzikowo-lukrecjowy. Pikantniejszy, bo wzmocniony piwem.

Całość przywodziła na myśl wakacje: zacieniony kompleks turystyczny z lodami i piwem, nie ciężki, ale poważniejszy - "dla dorosłych na urlopie". Biszkopto-babka mi niezbyt pasowała do tego wydźwięku, ale poprzez chłodek i lody śmietankowe, wanilię na smak... w zasadzie nie było zgrzytów. Do czasu rozgryzania nibsów. Wydały się dziwnie odstawać przez chociażby piwo. Spokojnie, spokojnie i nagle bum!
Czekolada była smaczna, ale niestety jej struktura zupełnie mi nie odpowiadała. Zjadłam 2/3, resztę oddałam ojcu, bojąc się o podniebienie, które znalazło się na granicy pokaleczenia do krwi. Na smak z ochotą zjadłabym całość. Nie było jednak przyjemnie jeść, będąc drapaną dodatkiem. Jednocześnie... nie mogę powiedzieć, by czekolada była zła.


ocena: 8/10
kupiłam: Bottega Del Gusto
cena: 13,50 zł (za 75g)
kaloryczność: 589 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, emulgatory, ekstrakt z wanilii

2 komentarze:

  1. Nie pamiętam, którą jadłam. Ani czy mi smakowała, haha. Zapach ładny, gorzej z konsystencją. Możliwe, że mnie by pasowała, ale Twój opis czyni z niej paskudnicę. Smaki bez nie moich posmaków, więc na plus. Podoba mi się wizja kurortu dla dorosłych z lodami i piwem. Należy jednak dodać, że dla dorosłych entuzjazmów sadomaso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pamiętam; z Ghany - ją bardzo chciałam, ale nie udało mi się jej zdobyć. A na niej zależało mi najbardziej.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.