sobota, 19 czerwca 2021

Terravita Premium Czekolada Mleczna Pomarańczowa mleczna z kandyzowaną skórką pomarańczową

Lubię (lubiłam? - stan rzeczy od napisania wstępu nieco uległ zmianie) Terravitę ogółem, o czym pisałam już nie raz. Niestety nie są to czekolady w moim stylu. Mimo to, wiele z nich mnie ciekawi (ciekawiło), z takiej czystej niezdrowej "ciekawskości". Nie mogąc stacjonarnie znaleźć np. Mlecznej + Ciasteczka, postanowiłam zamówić przez internet. A żeby się opłacało, dobrałam też obiekt dzisiejszej recenzji. Wprawdzie nie lubię kandyzowanych rzeczy, w czekoladach mogę je czasem tolerować, ale tu... pomarańcza zaciekawiła mnie ze względu na połączenie. Mam wrażenie, że skórka prawie zawsze dodawana jest do tabliczek ciemnych. A co to, mleczne są gorsze? Z doświadczenia wiem, że pomarańcza ogółem jak najbardziej pasuje też do mlecznych. Czasem nie wiem, czy nie bardziej. Przykłady? Ambiente (Natrajacali) Truffle Chocolate Negro Sabor Naranja, Lindt Lindor Stick Orange - to jednak wciąż czekolady nadziewane. A skórka? A no właśnie.
Zastanowiło mnie jeszcze tylko, dlaczego akurat tej dodano "Premium" w nazwie.


Terravita Premium Czekolada Mleczna Pomarańczowa to czekolada mleczna o zawartości 30 % kakao ze skórką pomarańczy.

Po otwarciu opakowania poczułam zapach soku pomarańczowego o wyraźnym kwasku, ale też słodyczy. To również skórka na słodko, ewidentnie kandyzowana, jakby tylko co wydobyta z jakiegoś ciasta. Ciasta cukrowego, bo zaraz i cukrowość naparła na mnie. Uspokoić ją próbowała wanilia i średnio wyraziste mleko. Po połamaniu i w trakcie jedzenia zrobiła się wyraźniej pomarańczowa w kontekście skórkowo-soczystym.

Tłusto-plastikowa, może nieco lepkawa tabliczka okazała się twarda i trzaskająca przy łamaniu. Już przekrój zdradził, że skórek nie pożałowano. Wydaje mi się, że czekoladzie czekoladzie kruchości, mimo że sama sprawiała wrażenie lekko ciągnąco-rwącej.

W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym. Początkowo wydawało się, że będzie to robiła pyliście, bo stawiała lekki opór, ale nie. Prędko wygładziła się i rozpływała gęsto  i tłusto, łącząc zbitą, "chłodną" maślaność ze śmietankowością. Do tego doszła lekka soczystość, a opór jak był, tak pozostał do końca. Umocniły go kawałki dodatku, którego było mnóstwo w każdej kostce. Zrobiły z tabliczki zlepko-ulepek.
Były twarde do tego stopnia, że gdy chciałam przegryźć kostkę na pół, zęby dziwnie mi po skórkach zatopionych w środku zjeżdżały.

Czekolada niechętnie odsłaniała średnie i duże kawałki-kostki skórki. Były to twarde sztuki, które początkowo wydawały się stwardniałe aż do tego stopnia, że ich brzegi były nieprzyjemnie... mocne ("ostre" mimo wszystko byłoby już przekoloryzowaniem). Z czasem nieco nasiąkały i... ("miękły" znów będzie powiedzeniem za dużo) traciły na twardości.
Przy gryzieniu pod i na koniec minimalnie nasiąkły, ale do końca zostało w nich coś mącznie-suchego, co wyszło na jaw zwłaszcza przy gryzieniu. Wlepiały się wtedy w zęby i rozpadały na grudki z efektem proszku-mąki.

W smaku czekolada, jak i w zapachu, mocno pobrzmiewała pomarańczą. Ewidentnie nią przesiąkła w wydaniu kwaskawo-słodkiego aromatu, kojarzącego się z sokiem pomarańczowym z lichą goryczką. Cukier stał dopiero za tym, acz chwilami i tak... to była bardziej cukrowo-plastikowa pomarańcza. Mleczność została jakoś oddelegowana i jedynie pobrzmiewała w tle, wzmacniając skojarzenie z plastikową mleczną czekoladą "figurkową".

Pomarańcza wniosła nieco soczystości i nawet goryczkę skórki, ale gdy kawałki jej skórki zaczęły wyłaniać się spod czekolady, wcale nie podwyższyły tego smaku. Wręcz przeciwnie: zdawały się rozbijać wszystko, same nic nie wnosząc.

Cukrowa słodycz już w połowie rozpływania się kęsa trochę drapała w gardle, ale gdy bierze się pod uwagę całość, wcale aż tak słodko dzięki pomarańczy nie było. Czekoladowo jednak tak specjalnie też nie. To raczej plastikowa masa czekoladopodobna.

Dodatek rozgryzany bliżej końca i na koniec pobrzmiewał cukrowym kandyzowaniem, ale smakował już bardziej skórkowo-pomarańczowo i mącznie-kartonowo. Był to smak słodko-goryczkowaty i zgaszony, nijaki.

Po zjedzeniu został posmak soku i kandyzowanej, ciastowej skórki pomarańczowej oraz przesłodzenie. Język i podniebienie miałam nieprzyjemnie zmolestowane twardym dodatkiem już po pierwszej kostce.

Całość postrzegam jako kiepską. Beznadziejna pomarańcza w kiepskiej bazie. Jedynie aromat fajnie wyszedł, ale zabijał on smak czekolady, więc ogół bez sensu.
I tak oto... straciłam serce do marki. Reszta po zaledwie kostce powędrowała do Mamy: "sama czekolada smaczna, ale nie tak jak inne mleczne Terravity. Ta skórka za to beznadziejna, bo twarda i wręcz ostra". Mama zjadła całość, którą jej dałam i pokaleczyła sobie i język, i podniebienie do krwi.


 ocena: 4/10
kupiłam: sklep.terravita.pl
cena: 3,06 zł (za 50g)
kaloryczność: 513 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), kandyzowana skórka pomarańczy 7% (skórka pomarańczy (61%), cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, regulator kwasowości: kwas cytrynowy) emulgator: lecytyny (z soi); naturalny aromat, ekstrakt wanilii

4 komentarze:

  1. Podejrzewam, że smakowo pasowałaby mi bardziej niż Tobie, natomiast co do zakupu... wiadomix :) Konsystencja fajna, gdyby pominąć dodatek. Za smakiem owoców kandyzowanych też nie przepadam, chyba że w cieście, i tylko pomarańczy i cytryny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, ja nigdy nie ruszyłabym ciasta z kandyzowanymi. Choć jako dziecko lubiłam serniki babci, kiedy dała skórkę kandyzowaną (mimo że błagałyśmy z Mamą, by nie dawała), nawet się nie zbliżałam.

      Usuń
  2. Ja mam tak jak Ty :) u mnie w domu ani mama ani babcia kandyzowanej skórki pomarańczowej do niczego nue dawały. W makowcu był sok pomarańczowy a w serniki skórka ale cytrynowa otarta ze sparzonego owocu ;) ja nawet te skurkę z pączków wyrzucałam :)
    Teraz unikam. Nawet wczoraj grzebania miałam sporo wyrzucając skórkę pomarańczową z sera z poduszek od sowy :P nie lubię ich goryczki to po pierwsze a po drugie nie pogryze ich. Mało tego. Wchodzą mib w kieszenie przy dziąsłach i nie mogę wydłubać :( słodycze z pomarańczową nutą a i owszem ale nie w formie dodatku w postaci skórki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię tylko kandyzowanej skórki. Do swojej masy z maku i bakalii daję świeżą startą (taką uwielbiam), jak i sok wyciśnięty z owocu.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.