sobota, 25 czerwca 2022

(Słodki Przystanek) Beskid Darkmilk Venezuela Carenero with Goat Milk 55 % ciemna mleczna z Wenezueli kozia / z mlekiem kozim; nowa po zmianach 2021/22

Po owczym flanie Rians pomyślałam właśnie o tej tabliczce. Jak nabiał lubię i kozi, i owczy, tak w czekoladzie owcze mleko, jak i krowie, raczej omijam. Kozie robi wrażenie bez zmian. Kozia tabliczka z Beskidu to niewątpliwie jedna z moich naj, jednak zrecenzowaną w 2021 Darkmilk Wenezuela Carenero Superior z Mlekiem Kozim 55 % nieco zmieniono, stąd i nowa recenzja. 

Beskid Bean-to-Bar Chocolate Darkmilk Venezuela Carenero with Goat Milk 55 % to ciemna mleczna czekolada o zawartości 55 % kakao z Wenezueli z regionu Carenero z mlekiem kozim; wersja od roku 2021/22.
Konszowała min. 48 godzin.

Po otwarciu poczułam wyrazisty zapach orzechów laskowych i karmelu; powiedziałabym, że orzechów otulonych delikatnym karmelem oraz mleka koziego. Było subtelne, niby zwierzakowe, ale czyste i... kojarzące się z naturą, drzewami i sianem, rozgrzanymi słońcem. Podsycała je lekka soczystość żółtych owoców (może m.in. odrobineczki cytryn). Kompozycja, mimo dość wysokiej słodyczy, wydała mi się lekka. Rześka jak letni wietrzyk.

Choć na dotyk tabliczka zapowiedziała tłustość i lepkawość, przy łamaniu podała to w wątpliwość, wykazując twardość porównywalną do ciemnych 70%. Przyjemnie trzaskała, by następnie ukazać mi proszkowo-ziarnisty przekrój. 
W ustach rozpływała się jednak idealnie gładko i dość kremowo. Robiła to powoli i tłusto w maślano-śmietankowy sposób. Zalepiała i przytykała śliskawą mazią, jakby spływającą z esencjonalnie gęstej grudki. Ta z kolei wydawała się chropowato-szorstkawa. Jedynie pod koniec pojawiała się lekka suchość, pylistość i cierpkawość, co ratowało sytuację.

W smaku pierwsze rozlało się tsunami śmietanki. Wręcz Śmietanki. Roztoczyła łagodność, ale wyraźnie wzbogacając się o kozią nutę. Rozchodziła się subtelna cierpkość przypominająca jogurt. Wyobraziłam sobie grecki śmietankowy z ogromną ilością kakao. I bez wątpienia kozi. Kozie mleko podkreśliła soczysta, ale bardzo delikatna nuta owoców.

Słodycz rosła, w zasadzie wypływając też z samej śmietankowości. Oddawała lekko śmietankowy, delikatny karmel i orzechy w karmelu. Naturalnie słodkawe orzechy laskowe zaczęły wyłaniać się z niego, nakręcając moc. Pojawiła się lekka gorzkawość. 

Pomyślałam o ziemi i splocie orzechów, bo laskowym specyficznej mocy dodały pekany. Jedne i drugie jednak przejawiały sporo swojej naturalnej maślaności, takiej słodkawej i... lekko tłusto-soczystej?

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa słodycz wydała mi się wręcz krówkowa i urocza. Osiągnęła apogeum, by następnie w naturalny sposób się nieco zachwiać. Maślany karmel otaczał orzechy i mieszał się z kozią nutką, co na ułamek sekundy zaobfitowało w iluzję słonawego karmelu. Paloność karmelu właśnie i kozie mleko utworzyły obraz wsi, stoków siana i czyściutkich kóz (prosto z wystawy!). Wszystko eko, bio, najwyższej klasy. Pomyślałam o sianie i szeleszczących trawach rozgrzanych słońcem.

Także o trawie... skoszonej? Wróciła lekka rześkość, soczystość. W tle mignęła odrobina owoców, w tym chyba cytryn... Były niejednoznaczne, zestawione z owocami żółtymi... słodkimi albo zrobionymi na słodko, może jako jakieś smoothie z jogurtem / mlekiem kozim.

W karmelu uwypukliła się paloność, ale słodycz i tak rosła. Zebrało się więcej orzechów z maślanie łagodniejszym echem. Ogólna mleczność wydała mi się przepotężna, wręcz śmietankowa i chwilami nieco odcinająca się od koziości, jednak... Kozia nutka się tej śmietanki kurczowo trzymała. Wszystko to wydało mi się bardzo łagodne. Nawet lekka cierpkość z czasem prawie zupełnie odpuściła.

W posmaku została kozia nutka w orzechowo-karmelowej, ociupińkę kakaowo ziemistej toni. Czułam cierpkawość tego wszystkiego, może drobny, cytrynowy kwasek, ale złagodzone śmietanką. W dodatku dość szybko mnie to zasłodziło, przyprawiając o drapanie w gardle (jakoś w połowie jedzenia tabliczki już aż denerwująco).

Całość okazała się łagodniejsza od dawnej wersji. Jakby... mleko utraciło kozią siekierowość? Sprawiała wrażenie bardziej wygładzonej, o wiele bardziej śmietankowej, a jednak wciąż charakteru jej nie brak. A także słodszej (nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam zmienioną kolejność składu). Wyraźnie kozia, gorzkawa i słodka w niebanalny sposób - to wciąż najlepsza kozia, jaka jest obecnie dostępna mi znana, ale to już nie to.


ocena: 9/10
kupiłam: Słodki Przystanek (dostałam)
cena: 17,90 zł (za 60 g; ja dostałam)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarno kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy nierafinowany, mleko kozie w proszku (20%)

2 komentarze:

  1. Czyli znowu zmiana na gorsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety. Ja się już załamuję czasem ogółem, bo prawie wszystkie produkty, co kupię, to zmiany na gorsze.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.