sobota, 9 sierpnia 2025

Czarna Czekolada Tanzania 80 % ciemna z Tanzanii

Zależało mi na tym, by za dziś przedstawianą czekoladę wziąć się we względnie krótkim odstępie czasu po Czarna Czekolada Tanzania 92 %. Różniły się niby tylko kilkoma procentami zawartości kakao, ale nie raz już czekolady pokazały mi, jak te kilka procent drastycznie może zmienić wydźwięk nut. Uwielbiam takie porównania!

Czarna Czekolada Tanzania 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80% kakao z Tanzanii.

Po otwarciu poczułam cytrusy wymykające się ze znacznie słodszych owoców: moreli, brzoskwiń, truskawek. Do głowy przyszedł mi też gęsty sok marchwiowo-malinowo-brzoskwiniowy. Także cytrusy wystąpiły jako łączące kwaśność ze słodyczą - na pewno czułam limonki i mandarynki. Kwaśność stonował karmel i karmelowe cappuccino z lekko palonym akcentem. Przewinął się jeszcze dżem wiśniowy; czerwono owocowy i wiśnie w likierze oraz... jako składnik mieszanki studenckiej? Suszone wiśnie mieszały się z podprażonymi arachidami, odlegle zerkającymi ku drzewom. Drzewom kwitnącym, ukwieconym?

Czekolada była twarda jak kamień i masywna. Przy łamaniu trzaskała głośno jak suche, grube konary. 
W ustach rozpływała się wolno i kremowo. Była gładka i maziście tłusta. Potwierdziła się jej masywność, mimo że rzedła w soczysty, taninowy sposób. 

W smaku pierwsza uderzyła intensywna, ale nie bardzo wysoka słodycz truskawek. Podbiły je również słodkie, delikatne kwiaty i toporniejszy palony karmel o słodyczy nieco przygaszonej.

Słodycz zaserwował też sok malinowo-marchwiowy... chyba jeszcze z brzoskwiniami, w który powoli zaczęły przeistaczać się truskawki. Brzoskwinie zarysowały się też jako one same, a już po chwili dołączyły morele. Te wprowadziły lekki kwasek, przedstawiając się jako świeże, średnio dojrzałe owoce. Kwasek nie rozwinął się jednak w pełni, bo tuż obok moreli zaznaczyły swoją obecność słodkie, dojrzałe banany i jabłka. Jakiś mus bananowo-jabłkowy?

Słodycz owoców mieszała się z kwiatami, przywodząc na myśl gruszki (nashi?) i podrzucając nieco rześko-egzotyczny ton. Nie na długo jednak, bo z czasem jednak nieco się oddaliły. Karmel utrzymywał się za to bardzo wyraźnie, mimo tej rosnącej z każdej strony owocowości. Razem z owocami zapewnił znaczący wzrost słodyczy. Mimo jego wyraźnie palonego charakteru, z czasem odbił w trochę kajmakowym, mlecznym kierunku.

Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa paloność karmelu wydobyła z oddali prażone orzechy. Wyobraziłam sobie mieszankę studencką z dominującymi arachidami i dodanymi suszonymi wiśniami, stanowiącymi kwaskawe kontrapunkty.

Za orzechami przemknęły... drzewa? Odnotowałam kawę... w zasadzie leciutko gorzko-palone, karmelowe cappuccino z wyraźnie zaznaczonym spienionym mlekiem. Dzięki niej drzewa zagrały wyraźniej, acz.. chwilowo wpisywały się też w słodycz, ciepło? Ogólna gorzkość wydała mi się niska i nawet bez aspiracji do wzrostu, choć niewątpliwie obecna. Drzewny motyw nasilił się.

Kwaskawe wiśnie przywołały trochę... dżemów z czerwonych owoców? Nalewki wiśniowej, zamykającej te cięższe owoce jakby w skondensowanej słodyczy o poważniejszym wydźwięku? Wróciły kwiaty, ale tym razem słodko-cięższe, jakby... te dżemy i nalewki nimi doprawiono? Wyobraziłam sobie jakiś syrop kwiatowo-wiśniowy.

Karmel nie odpuszczał, osładzając wszelkie kwaśniejsze wątki. Zza wiśni wyłoniły się cytrusy - głównie słodkie mandarynki, ale i trochę limonek. Karmelowa słodycz przerobiła je na sorbet czy cytrusowy mousse na śmietance i maśle. A drzewna nuta podszepnęła... whisky? Whisky jabłkową czy cytrusową? Maślaność jednak szybko ukryła alkoholowy aspekt tego.

Po zjedzeniu został posmak słodkich czerwonych owoców - soku, dżemu, nalewki - oraz mieszanki studenckiej, składającej się z prażonych różnych orzechów i suszonych wiśni. Bardzo wyraźnie czułam palony karmel oraz alkoholowy syrop: likier - karmelowo-kwiatowy? Podrasowany mocniejszą whisky?

Sporo było tu dość ciężkiej słodyczy dżemów, nalewek, syropu, ale i owoców lżejszych świeżych czy jako sok z marchwią. Truskawki, maliny, brzoskwinie i morele, trochę gruszek nadały lekkości reszcie. A ta była złożona: wszak sporo czułam też karmelu, prażonych orzechów i kwiatów. Wyrównało się, że nie było ani ciężko, ani specjalnie lekko. Niska gorzkość, a kwasek tylko jako pojedyncze nuty sprawiły, że kompozycja wyszła spójnie i przystępnie. Dla mnie trochę za delikatnie.

Czekolada podeszła mi jednak bardziej niż Czarna Czekolada Tanzania 92 %, bo nie była tak maślano-śmietanowa. Acz to w dzisiaj przedstawianej jakby zastąpiła słodycz. Niestety była też jeszcze mniej gorzka. Jej kwaśność w jedno zgrała się z bardzo wysoką słodyczą, więc i ta wydawała się subtelniej zaserwowana. Jednak naprawdę dobrze to wyszło! Nuty suszonej wiśni, czerwonych owoców, słodkich owoców, w tym moreli, cappuccino i sorbet limonkowy z karmelową nutą przypominały to, co czułam we wspomnianej, ale nie 1:1. We wspomnianej owoce wyszły kwaśniej, trochę już kwachowato. Słodkawe, prażone orzechy z dzisiejszej tam przedstawiły się jako kadzidełkowe drewno sandałowe. 


ocena: 9/10
cena: 29 zł (za podawane 68g)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.