piątek, 28 sierpnia 2015

Kinder Bueno Dark

Nie znam nikogo, kto nie znałby Kinder Bueno. To jest wszędzie; przy każdej kasie w sklepach, w reklamach, w kinie w moim mieście jakieś "czwartki z bueno" robią. Czy to działa na ludzi, że lecą do sklepów i kupują je tonami? Nie. Przynajmniej nie na mnie. Nigdy nie lubiłam Kinder Bueno. Zawsze, gdy je dostanę, oddaję je od razu komuś innemu, ale zdarzyło mi się jeść i na samo wspomnienie tego, robi mi się niedobrze. Kinder Bueno White funkcjonuje u mnie jako zupełnie inny produkt. Nie wiem, co w nim jest, ale straszliwie mi smakuje. W zasadzie, to jeden z moich ulubionych wafelków, bo chyba do tej kategorii zaliczyć go można.

Wszystko pięknie, ładnie, ale... kiedy jakiś czas temu w sklepach pojawiła się limitowana edycja tego właśnie batono-wafelka, Kinder Bueno Dark, czyli wersji w ciemnej czekoladzie, natychmiast kupiłam. Był to czyn w zasadzie spontaniczny, ale w pełni świadomy. Wafelek w deserowej czekoladzie z mleczno-orzechowym kremem, czyli teoretycznie, nic paskudnego. Idąc tym tropem, skoro wszystkim smakuje krem z tego produktu, a mnie głównie zraził jakiś słodko-plastikowy smak, zapewne pochodzący od czekolady, może mi posmakować. Dedukcja ta nie zmieniła jednak faktu, że wrzuciłam wafla do szuflady ze słodyczami i zostawiłam go tam na parę miesięcy. Nie miałam na niego ochoty.


Pewnego dnia, kilka dni po powrocie z wyjazdu, naszła mnie ochota na coś małego, słodkiego (ale nie do końca) i niezbyt skomplikowanego, żeby potem nie musieć wytężać mózgu, pisząc recenzję. Wiadomo, na co padło.

Kiedy otworzyłam opakowanie, zobaczyłam tradycyjnie pakowane oddzielnie dwa paluszki. Jeden w jednym miejscu trochę się nadtopił, ale nie było tragedii. Nie wiem dlaczego, ale wydało mi się to takie tanio zwyczajne. W ogóle nie wyglądało wytrawnie, tak, jak i opakowanie, w którym coś, nie bardzo wiem co, mi nie pasuje.

Rozerwałam folię i powąchałam. Ot, wafelkowo-czekoladowy zapach, czyli dalej nic szczególnego. 
Ugryzłam pierwszy kawałek. Czekolada w mgnieniu oka zaczęła się rozpuszczać. Jej cienka warstwa szybko znikała, w sposób mazisto-tłusty. Jego posmak zszedł na szczęście na dalszy plan, ale na moje nieszczęście, plan pierwszy (drugi, trzeci i kilka kolejnych) zajął cukier. Słodycz silna i drapiąca w gardle, zmieszana z gorzkością, która była tempa, jak ołówek dzieciaka, pozbawionego temperówki na długi czas. To była po prostu lekka gorzkość, bez żadnej głębszej nuty. W ogóle kakao sprawiało wrażenie jakiegoś dziwnie "pustego". 
Mimo, że nie zachwycające, ani nawet nie zadowalające, kakao trochę ułatwiało odbiór cukru. 

Gdy moje zęby trafiały na wafelek, miałam chwilę, by odetchnąć. Wafel bowiem był neutralny; w zasadzie pozbawiony smaku. Ani to słodkie, ani to słone. Raczej blade, z lekko wiórowatym posmakiem. Był nieco chrupiący, ale zarazem straszliwie delikatny, że trzymając go w ręku, bałam się, że zaraz gdzieś coś wgniotę.
Ten element skrywał nadzienie, którego odnalazłam w środku całkiem sporo. 
Pierwsze wrażenie? Margaryna. Drugie? Margaryna z cukrem. Po chwili do tego duetu dołączyły też orzechy laskowe. Może nawet możemy tu mówić o odrobinie mleka. Nie, nie pysznego, świeżego mleka, a takiego w proszku. Najsilniejszym z tego wszystkiego okazał się tłuszcz. Krem był taki lekko proszkowy, ale jakby producent próbował zrobić coś rzeczywiście kremowego. Grudka margaryny z cukrem, doprawiona orzechami. Po trzech kawałkach, najbardziej czułam jednak słodycz i orzechy. Mleko gdzieś tam też było, ale jakby zanikało w słodyczy. 

Spróbowałam nie wyłapywać poszczególnych elementów, a przyjąć do siebie całość. Niewiele to batonowi pomogło, ale fakt, było trochę lepiej. Cukier, jakaś tam, mało kakaowa, gorycz, posmak orzechów i tłustość. Miało wyjść delikatnie i lekko wytrawnie, a wyszło topornie i nijako.

Szczerze mówiąc, po dwóch kawałkach jednego paluszka miałam już dość. Drugiego oddałam, nawet nie otwierając. 
Nie bardzo rozumiem tego fatalnego odbioru całości. Pamiętam, że zawsze, gdy jadłam wersję białą, smakowało mi wszystko, łącznie z kremem. Wiedziałam, że jest tłusty, ale ten dzisiaj opisany... mało, że jest tłusty. On jest tłuszczem. Po prostu. Oprócz tego ta niby ciemna czekolada tylko mnie dobiła. Przesłodzona, jak i wszystko inne. 
Miałam plan, że jak posmakuje mi ten, to dam drugą szansę klasycznemu Bueno. A jaki wniosek wyciągnęłam? Chyba nie warto kupować więcej popularnych batonów, wafelków itp. 



ocena: 3/10 (2 jest zarezerwowane dla klasyka, a 1 dla najpaskudniejszych rzeczy na świecie)
kupiłam: Stokrotka
cena: około 2-3 zł
kaloryczność: 566 kcal / 100 g, paluszek (21,5g) - 121 kcal
czy znów kupię: nie

31 komentarzy:

  1. charlottemadness28 sierpnia 2015 05:45

    Kinder Bueno zdarzało mi się jadać w dzieciństwie, właśnie "zdarzało".Jakoś nie był to mój batonik nr 1. Sądziłam,że może się skuszę.. deserowa czekolada.. hmm może nie będzie źle, jednak Twoja recenzja uświadamia mnie,że lepiej nie (w ochronie kubków smakowych przed obrzydlistwem). Nadzienie margaryny z cukrem, doprawionej orzechami mnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nie wiem, co mnie podkusiło do zakupu. Chyba ta wersja biała... Przynajmniej wiem, że nie ma co kupować klasyka, nawet "do recenzji".

      Usuń
  2. Ja Kinder Bueno jadłam ze 2razy w życiu tego z ciemną czekoladą i białą nie jadłam .Nadzienie gdzie margaryna margarynę pogania brzmi obleśnie fuj . Ja nawet jak piekę coś to wolę dać masło a często w kremach jest napisane by dać margarynę ja jej nie daję mi psuje smak wolę masło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też... ostatnio widziałam przepis na ciasteczka maślane i w składnikach była margaryna, nie masło. Za taki przepis to ja dziękuję.

      Usuń
    2. Serio ciastka maślane z margaryną co też ludzie nie wymyślą:P

      Usuń
  3. Hmm ta ciemna wersja wydawała mi się bardzo pociągająca, wyobrażałam sobie, że gorzka czekolada będzie fajnie kontrastować ze słodkim nadzieniem.. Oczywiście się przeliczyłam, limitka gorsza od klasyki :P Chociaż prawdę mówiąc, gdy wczoraj wzięłam sobie kosteczkę mlecznego kinder bueno (mam paczkę takich w wersji mini), jakoś zupełnie mi nie smakowała. Nie wiem, czy przeleżały w szufladzie za długo, ale to nie ten smak, który pamiętam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie, wersja klasyczna jest jeszcze paskudniejsza, bo słodsza.

      Usuń
  4. Ja też zdecydowanie wolę wersję White:) jest pyszna:) Tego jadłam ale po kostce stwierdziłam że coś mi w nim nie pasuje:( resztę batona zuzylam do babeczek:) (zawsze tak robię gdy jakieś czekolady mi nie smakują wtedy reszta domowników pomaga mi je zjeść;) ).Mam pytanie odnośnie do serii słodyczy zza granicy: czy pojawi się może recenzja jakiś płatków śniadaniowych niedostępnych w Polsce?-jestem wielkim platkozercą:)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadłam jedne płatki i mam porobione ich zdjęcia i notatki o nich, ale... sama nie wiem, nie chcę zacząć recenzować wszystkiego, w końcu to blog o słodyczach, a płatki śniadaniowe...? Sama jeszcze nie wiem.

      Usuń
    2. Ja jednak nalegam:) Z chęcią zobaczę recenzję płatków śniadaniowych na Twym blogu:) z resztą niektóre płatki są tak słodkie że mogą klasyfikować się jako słodycze:)
      Gwiazdeczka*

      Usuń
    3. W sumie racja, szczególnie te, o których pisałam... :P

      Usuń
  5. A ja lubię :3 zwłaszcza w tej wersji, jest odrobinę mniej słodki ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwa zaleta, dlatego aż tróję dostał. :P

      Usuń
  6. Recenzowałam stooo lat temu. Pamiętam że mi również nie podpasował - chyba dziwna goryczka nie zgrała mi się z Kinder Bueno o ile dobrze pamiętam. Klasyka lubię.. White nie jadłam :/
    Cóż, limitka niewypał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie, właśnie "wypał" - i tak jest o cały punkt lepsza, niż klasyczna wersja.

      Usuń
  7. tej wersji jeszcze nie znam, natomiast wersję podstawową uwielbiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Weź, weź, bo jak Ci zaraz...

    ...dam adres, żebyś te wszystkie niechciane, a dostawane klasyki i Darki mi słała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to jeden paluszek będę zawsze tradycyjnie oddawała mamie, a drugi wysyłała Tobie, dla mnie pasuje. :D

      Usuń
  9. Kinder Bueno White bardzo lubię, co innego tyczy się klasycznej wersji ;) Dark nie jadłam i nie zamierzam. Margaryna, margaryna z cukrem - podziękuję.. xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten wafelek stanowi dla mnie zagadkę. Z jednej strony bardzo go lubię - zwłaszcza wersję white. Jednak nie przekłada się to wcale na moją częstotliwość jego zakupienia. Mimo, że jest dla mnie pyszny to jednak jem go bardzo rzadko, podobnie jak Kinderki. Chyba nie chcę go zbyt często sobie serwować, aby się nim nie przejść za bardzo i za szybko. :D Ja za ciemną nie przepadam to nie kusi mnie on wcale, a wcale chyba, że z ciekawości. Zauważyłam jednak, że wzbudza on skrajnie różne opinie. Jedni totalnie go krytykują, inni wychwalają pod niebiosa twierdząc, że lepszy niż klasyk. Sama pewnie go nie kupię, ale jak ktoś mnie poczęstuje to chętnie się przekonam o co tyle krzyku. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co napisałam przy ocenie: JEST lepszy, niż klasyk, więc opinie o nim nie są aż tak różne. ;)

      A z White mam to samo - tak mało jest smacznych rzeczy tego typu, że nie chcę, żeby mi się znudził.

      Usuń
  11. Zgadzam się, na pewno ta jest lepsza niż oryginał!

    http://worshipingmornings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. A my zawsze bardzo lubiłyśmy Kinder Bueno ale własnie White smakuje nam najmniej :P Za to wersja Dark posmakowała nam i nawet jest lepsza od klasyka :P Chociaż z drugiej strony nigdy nie bawiłyśmy się w próbowaniu poszczególnych elementów wafelka a zawsze jadłyśmy całość i razem jednak to smakuje dla nas cudnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż... dla mnie też smakuje bardziej niż klasyk; jednak 2, a 3 to jest różnica! :P

      Usuń
  13. W życiu. Oryginalną wersję lubię, ale jak można tak zmasakrować Kinder Bueno i dać go w polewie ciemnej lub białej? Dlaczego??!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wersja biała nie różni się tylko polewą i jest, według mnie, setki razy lepsza od klasyka. ;P

      Usuń
  14. Zupełnie zapomniałam, że mam ten wafelek w pudelku XD ciągle liczę, że mi będzie bardziej smakował, ale jakoś tak odwlekam w czasie degustację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście wątpię, czy to może smakować i nie dziwię się, że odwlekasz w czasie. :P

      Usuń
  15. Serio? Seeerio?! :O Dla mnie był mega, ale i tak nie pobije wersji białej ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ludzie kochaja margaryne z cukrem, dlatego te wafle są takie popularne. Wersja Dark zupelnie mnie nie kusi - co z tego, że troszke więcej kakao... margaryna z cukrem pozostanie margaryna z cukrem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz to najtrafniejsza i najkrótsza recenzja na świecie! :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.