Po całkiem miłej degustacji Lindt'a z papają, na tę tabliczkę spojrzałam nieco pod innym kątem. Najpierw podchodziłam do niej dość sceptycznie, bo ani nie jest to wyszukane połączenie smaków, ani forma nie jest nadzwyczajna. Na taką letnią pogodę z mojej szuflady wybrałabym raczej ciemną z kokosowym nadzieniem, ale muszę zauważyć, że pisząc tę recenzję byłam na drugim końcu Polski, u mojego taty, tuż przed wyjazdem do USA (pierwsza połowa lipca), więc nie miałam zbyt dużego wyboru, jeśli o czekolady chodzi.
Lindt Exotische Fruchte Mango-Maracuja jest czekoladą mleczną z nadzieniem mango-marakuja i kremem mlecznym. Mango jest jednym z moich ulubionych owoców, a marakuję... kiedyś tam próbowałam i pamiętam, że była słodko-kwaśna i... i właściwie to tyle. Od początku nie byłam pewna, czy uda mi się wyodrębnić i trafnie zidentyfikować jej smak, a skład wcale nie był obiecujący dla "odnalezienia marakui".
Otworzyłam egzotycznie wyglądającą, soczyście różową (kolor może być soczysty?) tekturową "kopertę", która nie przypadła mi do gustu ze względu na kolor, i rozerwałam sreberko. Wypukłe,grube lindt'owskie kostki wyglądały już o wiele bardziej zachęcająco, niż opakowanie. Zapach... zapach był cudownie mleczny, z aromatami kakaowo-czekoladowymi. Stwierdziłam, że mam tu do czynienia z czekoladą bardziej mleczną,
Połamałam na kostki i wreszcie spróbowałam tę nowinkę, do której moje uczucia zmieniały się co kilka dni.
Czekolada mleczna powitała mnie rozkoszną słodyczą, wyrazistą mlecznością i nutką kakao. Kiedy zaczyna powoli się rozpuszczać, odkrywa goryczkę kakao, która przeplata się ze smakiem świeżego mleka. To po prostu Lindt, a ja będę go wychwalała, jak zawsze.
Po chwili do dobrze znanego smaku dochodzi delikatny kwasek. Kostka pęka, a w ustach rozchodzi się kwaskowato-słodki smak, który rozchodzi się od półpłynnego "dżemu". Był to smak wyraźnie owocowy, ale zabrakło mi w nim tej typowej dla owoców świeżości, orzeźwiającego powiewu. Mango wyłapałam bez problemu - było czytelne, mimo, że był to smak jeszcze nie całkiem dojrzałego, trochę niewyrazistego owocu. Do tego dołączył smak tłustego, mleka z bardzo słodkim akcentem. W międzyczasie kwaskowatość zaczęła się zmieniać w jakby bardziej cytrynowo-mandarynkową. Mandarynka po chwili ugięła się pod naciskiem cytryny i mango.
Mleczność zaczęła się wywyższać i w końcu to ona przejęła słodycz. Ucieszył mnie ten fakt, bo owocowe nadzienie miało w sobie element nadmiernego ''podkręcania''. Było w nim coś trochę sztucznego.
Biały krem był nieco tlustsyz od samej czekolady, rozpuszczał się gładko i raczej szybko, niż wolno.
Czysto mleczny smak łączył się z kakaową nutką, a wtedy owocowa kwaskowatość stawała się tylko wspomnieniem.
To byłby pyszny duet, gdyby nie słodycz. W pewnym momencie, po około dwóch, może trzech, kostkach zrobiło się o wiele za słodko. Potem było już tylko gorzej: słodycz stała się wręcz muląca.
Czekolada w sumie jest niezła, ale całej na pewno nie dałabym rady wcisnąć. Już nawet nie chodzi o zasłodzenie, ilość cukru przyprawiającą o mdłości... Jednak mango-marakuja nie pasują mi specjalnie do mlecznego kremu. Nie wyszło to lekko i orzeźwiająco, a wręcz przeciwnie. Mimo tego, wciąż jest całkiem smaczna.
ocena: 7/10
kupiłam: Carrefour (?)
cena: ?
kaloryczność: 512 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 15%, cukier inwertowany, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku 3%, olej palmowy, koncentrat soku z marakui 1,5%, mango 1%, syrop glukozowy, koncentrat soku z mango 0,5%, koncentrat soku cytrynowego, lecytyna sojowa, laktoza, pektyna, naturalne aromaty
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku 15%, cukier inwertowany, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku 3%, olej palmowy, koncentrat soku z marakui 1,5%, mango 1%, syrop glukozowy, koncentrat soku z mango 0,5%, koncentrat soku cytrynowego, lecytyna sojowa, laktoza, pektyna, naturalne aromaty
Dla mnie dwie kostki są wystarczające. Muli ta czekolada. Coś Lindt troche przecukrzył tym razem. Czekają na mnie jeszcze 2 z trio letniej edycji. Na razie nie mam jednak na nie chęci. Gustuję teraz w deserowych/gorzkich.
OdpowiedzUsuńJa po prostu gustuję w czekoladzie, to mam łatwiej, ale powiem Ci, że papaja jest lepsza od tej, a acai... sama jestem ciekawa, ale jakoś mi do niej nie spieszno, mimo, że leży i czeka na mnie.
UsuńSzybciej decyduje się na otwarcie kolejnego Zottera niż Lindta. (zresztą nic dziwnego że tak się dzieje) Najchętniej bym zamawiała i zamawiała Zottery ale budżet nie jest taki łaskawy
UsuńO tak! Swoją drogą, ja mam zamiar spróbować wszystkich czekolad Zottera, ale przyjemności sobie dozuję i prawdopodobnie będzie to mój cel na najbliższe kilka lat.
UsuńNo to może długo potrwać zwłaszcza, że oferta sie zmienia.
UsuńTo fakt, ale nie uda się, jeśli nie spróbuję. :P Już teraz zamówiłam większość jesiennych tabliczek, a może uda mi się jeszcze chociażby np. Raspberry Juice + Lemon zamówić. A najwyżej zbankrutuję!
UsuńChwile zasłodzenia powiadasz ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, powiem Ci szczerze, że ja spodziewałam się takiej słodyczy czytając nazwę. Dla mnie mango to typowy zamulacz cukrowy. Liczyłam jednak, że gdzieś coś może złagodzi ten smak. No cóż.. Jednak nie.
Ale zazdroszczę Ci tej czekoladki, bo to Lindt. Miałam ją już w łapach ale opanowałam się. Przewożenie jej na odległość 60km w największe upały.. Było ryzykowne :)
Też bym nie ryzykowała. Nie ma czego zazdrościć - to w zasadzie prawie sam cukier.
UsuńMango dla mnie nie kojarzy się z cukrem. To znaczy... w słodyczach prawie zawsze robią ten smak straszliwie słodki, ale sam owoc najlepiej dla mnie smakuje jeszcze trochę niedojrzały, twardawy i kwaskowaty. :3
Owoc owoc owoc - najlepiej :)
UsuńNajlepiej już w ogóle w połączeniu z kefirem/maślanką/jogurtem.
Dobra pora na fantazje jedzeniowe :D
Lindtem co prawda kiedyś gardziłam (no, nie aż tak - nie przepadałam), ale ta wersja jest bardzo ciekawa, szczególnie na lato. :)
OdpowiedzUsuńGardzić Lindt'em? Ale jak to?! :P
UsuńHm, ja na lato szukam orzeźwienia, tu było raczej zamulenie...
Tej nie próbowałam i nie zamierzam, ale kosztowałam z acai i miałam podobne odczucia, po kilku kostkach zemdliło mnie od tej słodyczy. Jedno wielkie meh ;(
OdpowiedzUsuńA w ogóle, można liczyć na jakieś alaskańskie opowieści (nie tylko czekoladowe)? :>
Mam trzy recenzje słodyczy, które jadłam na szlakach i tak, troszeczkę podróżniczych opowieści w tych wpisach będzie. ;)
UsuńZałamałaś mnie tym o acai. Liczyłam, że chociaż ona nie będzie taka przesłodzona.
Super, nie mogę doczekać się relacji!
UsuńKolejna, na którą mam ochotę. Marzy mi się delikatny kwasek nadzienia i słodycz idealnej mlecznej czekolady Lindta. Może zażyczę ich sobie na święta, bo nie chce mi się bulić takiej kasy :P
OdpowiedzUsuńMoże Tobie posmakują, a na jesieni można liczyć na jakieś promocje na nie, skoro to letnie smaki. To by przynajmniej logiczne było.
UsuńCzekolad z cyku spróbowałam zapomniałam:) . Ja dziś odebrałam dwie czekolady co zamawiałam . Jedna to Lindt Caffe Latte,druga Eiscafe może będą dobre bo kawowe:) . Jadłaś je?
OdpowiedzUsuńLatte lubię jako kawę ze spienionym mlekiem; w słodyczach nie wydaje mi się atrakcyjna, bo zazwyczaj jest efekt czegoś słodkiego i mlecznego z prawie niewyczuwalną odrobinką kawy. Eiscafe mam w szufladzie, nawet dwie sztuki, ale jeszcze nie próbowałam.
UsuńWłaśnie jadłam tą o smaku kawy mrożonej pyszna czekolada:) gdyby nie to,że słodycze tuczą to chyba bym zjadła całą:) . Lindt ma naprawdę dobrą białą czekoladę .
UsuńJa tam, jak jakaś pyszna, to zjadam całą. :P To fakt, lindt'owska biała to coś wspaniałego!
UsuńLiczę, że moja acai nie okażę ie mulącym koszmarkiem :(
OdpowiedzUsuńBez przesady, koszmar to to nie był (wystarczy gorzka kawa do popicia!). :P Tak, też liczę na acai bo już tylko ona mi została i powiem tak: w niej nadzieja!
UsuńCena tej serii mnie powaliła już w Almie więc sobie ją odpuszczam :P
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to smak za tę cenę. Gdybym wiedziała, co mnie czeka, raczej nie chciałabym tej czekolady.
UsuńOj, daj spokój. To opakowanie jest takie urocze ;w sam dla dziewczynek jarających się Japonią i wszystkim z nią związanym.
OdpowiedzUsuńCzyli najwidoczniej nie dla mnie. A wygląd opakowania przełknęłabym, gdyby zawartość rewelacyjna była.
UsuńJakbyśmy dostały w prezencie to pewnie cieszyłybyśmy się jak dzieci ale same pewnie nie skusimy się na nią, bo to nie są nasze ulubione smaki ;)
OdpowiedzUsuńFakt, to nie jest czekolada, którą człowiek sam za wszelką cenę chce kupić.
UsuńZe wszystkich czekolad to właśnie najbardziej lubię te z nadzieniem, a najlepiej takim półpłynnym. Stąd wszystkie karmelowe, mleczne, czy własnie z ,,dżemami" mi bardzo odpowiadają. Ta mnie kusi niesamowicie, bo mango i marakuja to zazwyczaj moje ulubione owoce właśnie jako dodatek w jogurtach stąd przypuszczam, że zadowoliłyby mnie i w czekoladach. :-) Liczyłam jednak, że wyjdzie lepiej choć trochę przeczuwałam, że Lindt może nie sprostać ,,egzotycznym" oczekiwaniom. :D
OdpowiedzUsuńTych owoców trzeba by po prostu o wiele więcej dodać przy produkcji do czekolady, a Lindt niestety jest na to za komercyjny. Szkoda.
UsuńPrzez tą sztuczność nie lubię tego typu warstwowych czekolad. Ale i tak bym spróbowała ;).
OdpowiedzUsuńNajbardziej z tego to kusi mnie chyba… opakowanie. :D
OdpowiedzUsuńNo niewiem, jestem zrażona do płynnych nadzieni,,, :/
OdpowiedzUsuńhttp://worshipingmornings.blogspot.com/
o miałam dzisiaj dodac przepis na babeczki z mango, ale padło na ananasa i tak z ciekawości spojrzałam że czekolady z ananasem nie jadłaś :O masz o tym smaku jakas tabliczke ?
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie jadłam, ale mam, w duecie z kokosem - Lindt'a.
UsuńBabeczki z mango / ananasem? Brzmi smakowicie! :D
to czekam na recenzje w takim razie :O :D
UsuńNie wiem, kiedy się pojawi, bo na razie nagromadziło mi się tych amerykańskich recenzji, ale postaram się ją gdzieś upchnąć. :P
UsuńMango w czekoladzie? Nigdy nie jadłam :(
OdpowiedzUsuńCała seria we wrześniu pojawi się u mnie, ale zdradzę, że wszystkie tabliczki mnie mniej lub bardziej zawiodly. Strasznie słodkie (na szlaku akurat ok, ale w domu bym nie ogarnęła), dżem wkurzajacy - lepiej by sie sprawdzila inna forma dla owoców w tej czekoladzie...
OdpowiedzUsuńWłaśnie u mnie z nimi było tak, że niby są całkiem smaczne (wątpię, żeby jakakolwiek inna marketowa czekolada miała lepsze nadzienia owocowe), ale... od Lindt'a liczyłam na o wiele więcej.
UsuńNie mogę doczekać się Twoich recenzji.