Nadszedł dzień moich imienin (nie, to nie dzisiaj - pisałam to w lipcu), a jako, że ich nie obchodzę, znów umknęło by to mojej uwadze. Było to jednak bardzo słoneczne popołudnie, spędzone w Anchorage. Dzień po przylocie poświęciłam na obejście tego miasta i zajęcie się kwestią alaskańskiej gastronomii. Skierowałam się do supermarketu i dziwnym faktem, znalazłam się w wiadomym dziale.
Gdy tylko zobaczyłam tę uroczą, boską tabliczkę z kostką z nagą kobietą na koniu, wiedziałam, że to coś dla mnie, jakkolwiek to brzmi. Godiva Chocolatier 31 % Milk Chocolate Salted Caramel, czekolada mleczna z solonym karmelem (albo raczej toffee, jak możemy przeczytać ma odwrocie opakowania) wydała mi się bogato wyglądająca, a przy tym zapowiadająca się niezmiernie smakowicie.
Otworzyłam ją jednak dopiero następnego dnia, dojeżdżając do Homer (oczywiście na miejscu pasażera; nie myślcie, że kieruję zajmując się czekoladą). Od razu po samochodzie rozszedł się maślano-czekoladowy zapach.
Gdy rozerwałam złotko, zobaczyłam wielkie kostki, czyli takie jak lubię, z delikatnym ''grawerem''. Oh, jak mi się ta czekolada spodobała!
Pierwszy kęs w końcu znalazł się w ustach. Czekolada zaczęła się rozpuszczać dość szybko i kremowo. Było w jej strukturze tyle delikatności, idealnej gładkości, że byłam naprawdę zaskoczona. Ta czekolada była wręcz maślana!
To właśnie masełko łączyło się ze słodką śmietanką. Mogę śmiało powiedzieć, że była głęboko mleczna. Mleko, świeża śmietanka - to jest to! W tym natężeniu te smaki są tak rzadko spotykane, że przy jedzeniu tej czekolady, momentami brakowało mi tchu. Przysięgam, dawno nie jadłam tak czysto śmietankowej czekolady.
Słodycz była silna, ale nie zamulająca. W zasadzie, osiągnęła równy poziom ze śmietanką, ale nie wpłynęła na nią jakoś znacząco. Wydała mi się doskonale wkomponowana. Oprócz tego, im bliżej chrupiących kawałków, było w niej coraz więcej czegoś przyjemnie maślanego, kojarzącego się z toffi. Można powiedzieć, że ta czekolada zaserwowała cukier w jego najlepszym wydaniu, bo jego smak wcale nie był rażący. Powiem więcej: z każdą kostką chciałam więcej i więcej.
Obok tego wszystkiego odnalazłam także subtelną sugestię kakao. Nie nazwałabym tego nawet goryczką, czy cierpkością. To było takie skierowanie moich myśli w kakaowym kierunku. Tę nutę odebrałam mimo wszystko jako stabilną i wiele znaczącą dla całości.
Gdy czekolada prawie całkowicie zniknęła, na języku pozostało całe mnóstwo dość drobnych kawałków (koloru beżowo-złotego). Rozchodził się od nich lekki, słonawy posmak. Gdy zaczęłam je gryźć, głośno chrupały, mimo że wcale nie były przesadnie twarde. Co więcej, wcale nie przyklejały się do zębów.
Miały w sobie o wiele więcej słodkiej maślaności, niż soli, ale i tak były smaczne.
Posmaku palonego karmelu nie musiałam tu zbyt długo szukać: sam w końcu przyszedł.
Ta dosłownie szczypta soli, pojawiająca się jeszcze zanim czekolada całkiem się rozpuściła, świetnie wgryzała się w słodycz.
W końcu nadchodził także moment, w którym czuło się tylko odrobinę karmelowo-toffi słodyczy z całkiem słuszną dawką soli.
Całość odebrałam jako niezwykle dobrze wyważoną. Ta tabliczka była naprawdę pyszna, chociaż po kilku kostkach zatęskniłam za posmakiem kakaowej goryczki, czy jeszcze silniejszego smaku palonego karmelu. Z drugiej jednak strony, jakakolwiek mała zmiana mogłaby zepsuć harmonię tej czekolady.
ocena: 10/10
kupiłam: Fred Meyer
cena: 2.99 $
kaloryczność: 525 kcal / 100 g
czy znów kupię: tak
Skład: mleczna czekolada (cukier, mleko, tłuszcz kakaowy, masa kakaowa, lecytyna sojowa, naturalny aromat), kawałki karmelu (cukier, laktoza, chude mleko, masło, sól, olej kokosowy, serwatka w proszku, lecytyna sojowa)
Skład: mleczna czekolada (cukier, mleko, tłuszcz kakaowy, masa kakaowa, lecytyna sojowa, naturalny aromat), kawałki karmelu (cukier, laktoza, chude mleko, masło, sól, olej kokosowy, serwatka w proszku, lecytyna sojowa)
Czekolada jest wręcz idealna w każdym detalu.Zazwyczaj spotyka się czeko ''solony karmel'' w wersji deserowej/gorzkiej.
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi smaka na tę czekoladę.Jej "przekrój'' też wygląda niczego sobie.
No właśnie, jest po prostu oryginalna, bo mimo, że przeważnie w ciemnych można się znacznie więcej doszukać, tak na mlecznie często także miewam ochotę.
UsuńZ Twojego opisu wnioskuję, że czekolada w smakach była delikatna..?
OdpowiedzUsuńA ona ma tylko 31% kakao? Dla mnie to trochę mało, ale i tak z ogromną przyjemnością bym ją spróbowała!
Delikatna? Po części tak, ale "delikatna" w tym przypadku nie jest synonimem do "mdła". Ta delikatność jest bardzo pozytywna.
UsuńTak, po zawartości nie powiedziałabym, że czuć w niej kakao, ale z nią było trochę tak, jak z lidlową Bellarom (jadłaś może?).
jadłam, ale szału nie ma :P
UsuńNo cóż, według mnie Bellarom jest bardzo dobra jak na swoją cenę, w każdym razie, podobieństwo dotyczy właśnie tego kakaowego akcentu.
UsuńNigdy z Godiva do czynienia nie miałam, a opinie dochodziły do mnie różne. Zaczęło mi burczec w brzuchu po przeczytaniu tej recenzji - teraz już nie mam wątpliwości :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, może mleczna bez dodatków byłaby już za słodka, ale ta tabliczka... jest zjawiskowa!
UsuńOch och och! Piękne opakowanie, piękna tabliczka, ślicznie podzielona. Też jestem fanką większych kostek! :)
OdpowiedzUsuńSmak samej czekolady, konsystencja.. Ojjja.. Ten moment, kiedy znów Ci zazdroszczę! To jest to, w punkt - spełnienie marzeń :)
Solony karmel. No i w tej wersji by wszedł! :) Pychota, nooo pychota! :)
Ten przekrój wygląda mega smacznie, z chęcią bym jej spróbowała gdyby można było ją u nas dostać. Póki co planuję kupić czekoladę Cachet o tym samym smaku, skoro taka miła promocja w Almie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie mam nigdzie w mieście i okolicach Almy. :(
UsuńPamiętam jak bardzo mi ta czekolada smakowała :D w końcu dostała u mnie 10/10 lepsza od Lindta
OdpowiedzUsuńMi ciężko jest porównać ją do Lindt'a, jakby nie patrzeć: ta jest mleczna, a Lindt ciemny. :P
Usuńo, z solonym karmelem, moze byc naprawde dobra : )
OdpowiedzUsuńhttp://little-mornings.blogspot.com
Jest. :D
UsuńPalony karmel jeszcze ujdzie, choć ja bym mogła wyczuć gorzki miód z ucha, ale słuszna dawka soli odpada. Szkoda, bo czekolada wygląda dobrze.
OdpowiedzUsuńCzemu nie obchodzisz imienin?
W zasadzie nie obchodzę niczego, a z imieninami mam taki problem, że praktycznie wypadają w dniu moich urodzin, ale odkąd pamiętam, moi rodzice obchodzili je ze mną w lipcu (w kalendarzu są dwa razy w roku), kiedy to jako dzieciak zawsze o nich zapominałam. Nigdy nie był to dla mnie specjalnie szczególny dzień i tyle.
UsuńKostki są prześliczne.
OdpowiedzUsuńOk. Jestem wnerwiony. Oficjalnie mówię: chcę :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze (najgorsze?) jest to, że zachowując przelicznik 1/1 taka czekolada kosztowałaby u nas ok 3zł. A wątpię by w standardowej półce cenowej coś by tak Cię (nas?) zaskoczyło. Firmy nie znam, ale to akurat nie dziwi.
Karmelova z orzeszkami od Wedla (dla mnie najlepsza) pewnie może się schować, co? ;)
Nie jadłam Karmelovej Wedla, więc się nie wypowiem, ale... za jakiś czas już będę mogła to zrobić, bo ostatnio udało mi się ją zakupić.
UsuńBo ja wiem, czy to takie 3 zł? W zasadzie nie wiem, jakby tu cenę porównać, bo lody Haagen-Dazs były tylko o dolara droższe, a różności od Hershey's - znacznie tańsze. Lindt z tego co pamiętam był o ileś tam centów tańszy.
Moje smaki:) gdyby jeszcze była druga wersja biała czekolad z tymi dodatkami:)
OdpowiedzUsuńSpróbowałabym i białej z tymi dodatkami, ale musiałaby być naprawdę jakiejś zaufanej firmy.
UsuńJejku... Od samego czytania moje wyobrażenie pływają w chmurkach! Tylko nigdzie jej w Polsce nie ma... :/
OdpowiedzUsuńhttp://worshipingmornings.blogspot.com/
Najgorsze jest to, że różne sklepy sprowadzają słodycze z USA, ale raczej same popularne batony i Hershey's, zamiast właśnie takie cudeńka.
UsuńJak widać nie raz ot taki zwykły zakup może przynieść wiele dobrego :) Pewnie nie zwróciłybyśmy szczególnej uwagi na tą tabliczkę a szkoda, bo maślane aromaty mogą naprawdę nam smakować :D
OdpowiedzUsuńNo nie mówcie... nie leciałby Wam wzrok w kierunku takiej ślicznej tabliczki? :P
UsuńObawiamy się, że zniknęłaby nam w tłumie, ten brązowy kolor na nas nie działa :P
UsuńTe kostki...aż się proszą aby wbić w nie zęby :D To połączenie albo się udaje albo nie. Tu wygląda fenomenalnie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie..czy to nie jest czekolada niemal idealna, opakowanie, kostki, smak, ale mam na nią ochotę ;)
OdpowiedzUsuńtej wersji nie jadłam ale Godiva jest calkiem przyjemna :3
OdpowiedzUsuńsolony karmel? Mleczna czekolada? To coś dla mnie <3 Czuję, że pokochałabym tą czekoladę :) Pisałam Ci już chyba o lodach gałkowych z Sowy o smaku słonego karmelu?- Dla mnie ppyszności, ale ciasteczkowe to poezja :D
OdpowiedzUsuńPisałaś, pisałaś... I znowu ślinotok spowodowałaś!
Usuń