poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Menakao Milk Chocolate 44 % Madagascan vanilla mleczna z wanilią z Madagaskaru

Kojarzycie moją poprzednią recenzję czekolady firmy Menakao? Była to ciemna z chili, w której trochę narzekałam na za ostrą przyprawę, a za mało smaku samej czekolady. Kierując się rozumowaniem, że skoro ta firma pisze, że czekolada jest z jakimś dodatkiem, to na pewno go nie pożałowali, szybko skierowałam się ku malutkiej tabliczce z wanilią, czyli Menakao Milk Chocolate 44 % Madagascan vanilla, czyli mleczna z Madagaskaru z zawartością 44 % masy kakaowej z wanilią (także z Madagaskaru) oraz, co odkryłam przyglądając się składowi, z solą, która co prawda jest na ostatnim miejscu w składzie, ale jest. 
Już dawno postanowiłam, że przetestuję wszystkie, które uda mi się zdobyć, czekolady Menakao. Zainteresowała mnie już sama nazwa i wygląd opakowań. Na każdym bowiem znajduje się portret osoby czarnoskórej, wyglądający na odręcznie narysowany. 
Co do nazwy... słowo "mena" znaczy po madagaskarsku "czerwony", a w środku opakowania wytłumaczone jest, że to dlatego, że odcienie czekolad wpadają właśnie w tę barwę. Wszystkie ziarna pochodzą z plantacji na Madagaskarze, który jest nazywany Czerwoną Wyspą. 

Już przy wydobywaniu tabliczki z czarnego opakowania zauważyłam, że nie jest ona specjalnie gładka, sprawia wrażenie charakternej, lecz kolor ma dość jasny, minimalnie rzeczywiście wpadający w czerwień. Zmieniono nieco wygląd małych tabliczek, co mnie trochę rozczarowało, bo tamten z napisem bardziej mi odpowiadał, jednak zaraz, a właściwie natychmiast, uniósł się bardzo przyjemny zapach, co zrekompensowało nieco rozczarowanie wyglądem. Kakao wydobyte dzięki odrobince wanilii było czuć już za sprawą zmysłu węchu... czy to oznacza, że zmysł smaku odbierze je jeszcze wyraźniej?

Zaczęłam łamanie na kostki, czemu towarzyszył donośny trzask, przywodzący na myśl łamanie gałązek, albo i odległy wystrzał. Jak ja dawno nie słyszałam tego dźwięku przy mlecznej czekoladzie!

Pierwsza malutka kosteczka powędrowała do moich ust, a tam, powoli, jakby ostrożnie, rozszedł się smak mleka i lekko owocowo-kwaśnego kakao. Odrobina surowej słodyczy była ich cieniem - nieodłączna, ale jednak pozostawała z tyłu. 
W miarę, jak czekolada, ociągając się, zaczęła się rozpuszczać, uderzyło to, jak szorstka i pylista właściwie jest. Surowa słodycz w końcu, po długim skradaniu się, niczym zabójca, zadała cios i głęboka, lekko orzechowa nuta cukru trzcinowego rozeszła się, w pełni pokazując swoje oblicze. Była to przełomowa chwila,. bowiem w tym momencie na wszystkie strony rozbryznęła się naturalna, mleczna tłustawość. Chodzi mi o takie mleko ze wsi, nie zaś odtłuszczone i poddane obróbce. Znalazło się tu miejsce również dla pewnej maślaności, która nadała odrobinę gładkości dla czekolady, co ułatwiło ją w odbiorze jako delikatniejszą i trochę utemperowaną. 
Gdy wydawało się, że została już ujarzmiona, z łańcuchów zerwała się wanilia. Najpierw subtelnie muskała kubki smakowe, żeby potem znaleźć drogę do całkiem silnego, teraz już gorzkawego, kakaowego smaku. Wraz z tym, jak wanilia przybierała na sile, oplatając swoimi więzami kakao, lekka kwaskowatość całkowicie zaniknęła. Cierpki smak kakao próbował przez moment się przebić, wraz z nim o swoją pozycję upomniała się sól, a właściwie jej odrobina. 
Kakao złączone w jedno z wanilią, wydobyło z tabliczki także bezwzględne, palone nuty, przywodzące na myśl wypalone pole po bitwie. 
Wtedy, pokornie, znów wyłoniła się słodycz, nieco silniejsza niż na samym początku, jednak dalej całkiem surowa, wsparta przez mleko, które wydało się być obserwatorem wydarzeń: ciągle niby obecne, jednak odległe i nie ingerujące w przepychanie się goryczki, kwaskowatości, słodyczy i słonego posmaku. 
Po zniknięciu ostatniej kostki w ustach pozostał tylko cierpki posmak, nierozłącznie z wanilią - silną, lecz będącą tylko dodatkiem, jeszcze bardziej wydobywającym smak samego kakao. Czekolada była dosadna, jeśli chodzi o wszystkie jej składniki, ale zarazem przyjemnie lekka i głęboka. 


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 8 zł (za 25 g)
kaloryczność: 601,8 kcal / 100 g
czy kupię znów: tak i to większą tabliczkę

Skład: cukier trzcinowy, pełne mleko w proszku, ziarna kakaowe z Madagaskaru, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa non-GMO, wanilia z Madagaskaru, sól z Madagaskaru

22 komentarze:

  1. słony posmak przy towarzystwie wanilii? Wrażenie musi być niesamowite! A porównanie do zabójcy genialne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki.

      Pyszna jest mount momami biała z wanilią, solą i migdałami (gdzieś na moim blogu jest) - to dopiero niesamowite wrażenie. :D Tam soli było o wiele więcej, niż w tej.

      Usuń
  2. Aż się rozmarzyłam czytając recenzję :) Jestem pewna, że by mi posmakowała!
    Na pewno się skuszę :) A co mi szkodzi, raz się żyje! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę, jak dla mnie, szata graficzna tych czekolad jest dość … niecodzienna? Ale ja lubię takie niezwykłe rzeczy. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie tak jak ja; kiedy coś jest niecodzienne, już zyskuje w moich oczach.

      Usuń
  4. Zaciekawiona jestem tą czekoladą. Bardzo lubię wanilię. Na zdjęciach widać rzeczywiście, że nie jest ona gładka. Dla mnie to duży plus ;)

    A ta tabliczka miała tylko 25g?

    OdpowiedzUsuń
  5. I to jest to. Zamiast białej z wanilią, na którą trochę kręciłam nosem w komentarzu, wzięłabym mleczną z wanilią. Tylko pole bitwy oddałabym Tobie, nie przepadam za smakiem świeżego trupa. Raz na rok zjem, ale wiesz, tak po cichu, żeby nikt mnie nie posądził o kanibalistyczne skłonności. (I czasem podgryzam Rubi, ale ciii).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mmm, świeże zwłoki lubię sobie przegryźć z truskawkowym jogurtem. :3

      Usuń
  6. Bardzo cieszę się, że czekolada pomimo swojego surowego kakaowego smaku dała się poddać subtelnej waniliowej słodyczy. Nie przepadam za czekoladami robiącymi ,,trzask" jednak skoro rozpuszcza się na języku pomimo swojej pylistości to ja jestem jak najbardrziej na tak. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś czuję, że przydałby Ci do gustu. A może i na gorączkę kakao byś inaczej spojrzała. :D

      Usuń
  7. Dla fanów pradziwej wanilii to musi być czekolada z tych co trzeba koniecznie spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To racja. Nawet dla kogoś, komu smak wanilii jest obojętny - dobry początek na ''waniliowe nawrócenie się''.

      Usuń
  8. Lubię wanilię, nawet bardzo, ale ta cena mnie odpycha :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Od tej tabliczki zaczęła się moja miłość do mocno kakaowych mlecznych czekolad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się; jest cudowna. Pewnie miło powspominać. :D

      Usuń
  10. http://theobrominum-overdose.blogspot.com/2015/03/menakao-mleczna-44-z-wanilia.html O tak, to było boskie! Tyyyyle wszystkiego przeplatało się wzajemnie... Cieszę się, że cały asortyment Menakao czeka już w mojej Magicznej Szufladzie na swój czas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak samo! Ale mają dłuuuugie daty, to sobie jeszcze poczekają.

      Usuń
  11. Czekoladę tą opisujesz ta,że aż człowiek nabiera na nią apetytu:) . Brawo dla producenta za piękne opakowanie.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.