niedziela, 2 sierpnia 2015

Milka Crunchy Hazenut mleczna z kremem mleczno-karmelowym i krokantem z orzechami laskowymi

Są na tym świecie takie rzeczy, których zjadacze dzielą się, niczym przekonanie polityczne Polaków. Należą do nich marcepan, chałwa i tym podobne, bo można je albo kochać, albo nienawidzić. Myślę, że Milkę również można do takowych zaliczyć, a ja sama co do niej mam akurat mieszane uczucia, gdyż zawsze mam ściśle określone poglądy i zdanie na każdy temat. Niczym w skrajnych (albo partia A, albo partia B) poglądach politycznych, nie jestem ani wielką miłośniczką Milki, ani wielką hejterką. 

Ku uciesze niektórych i rozczarowaniu innych, mam dzisiaj do zaprezentowania kolejny produkt od przereklamowanej krowy, a mianowicie Milka Crunchy Hazelnut (nazwy po niemiecku nie chce mi się nawet przepisywać), czyli czekolada mleczna z mleczno-karmelowym kremem i krokantem z orzechami laskowymi. Jakiś czas temu była w Polsce, ale ja otrzymałam od mojej mamy część tej, z niemieckiego rynku. 


Typowy, czekoladowo-słodki zapach towarzyszył otwieraniu opakowania, a kiedy łamałam ją na kostki, jeszcze bardziej się nasilił.

Czy smak będzie taki, jak zapach? 
Przy pierwszym kontakcie język-kostka, uzmysłowiłam sobie, że tak. Czekolada jest bardzo słodka, wyraźnie mleczna i tłustawa, czyli typowa Milka. Niby nie wyczułam w niej ani odrobinki kakao, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie była taka straszna, jak niektórzy mówią. Czasem mam ochotę na coś naprawdę słodkiego i wtedy Milka sprawdza się doskonale, szczególnie ta z sortu na niemiecki rynek (ta "polska" Milka jest niby słodsza, ale przy tym obrzydliwsza). 
Kiedy czekolada znika, a robi to dość szybko, bo jej warstwa nie jest specjalnie gruba, usta zostają zalane przez falę tsunami słodkości. Jeśli ktoś myśli, że Milka jest bardzo słodka, to chyba nigdy nie jadł karmelowo-mlecznego kremu z tej czekolady właśnie. Nadzienie jest bardzo, bardzo słodkie, z nutami: mleczną, bardzo słabo wyczuwalną, nutą po prostu tłustą, i nie bardzo umiem powiedzieć, jaki to tłuszcz konkretniej, wiem tylko, że obrzydliwie niesmaczny, oraz karmelową, kojarzącą się z wedlowską Karmellove, z kilogramem cukru. Mimo wszystko, nadzienie to nie było obrzydliwe, że chciałam zapomnieć o tym smaku. Gdyby nie było tak słodkie, albo przynajmniej tak ohydnie tłuste, mogłabym je nazwać smacznym. Przez ten cukier cały czas przebijał się posmak starego tłuszczu, który był jednak łatwy do przeoczenia przez słodycz właśnie, więc można podyskutować, czy to plus, czy minus. Lepszy cukier, niż obrzydliwy tłuszcz.

Ostatnim składnikiem nadzienia jest krokant z orzechami laskowymi, czyli po prostu kawałki orzechów w karmelowej, chrupiącej warstwie z cukru. "Kawałki" jest słowem bardzo naciąganym, odpowiedniejszym będzie - drobinki, które można oglądać po mikroskopem. Były one tak małe, że gdybym nie wiedziała, pewnie nie nazwałabym tego nawet orzechem. Naprawdę, smaku orzechów w ogóle w nich nie było czuć. Chrupiące były, ale nie wiem, czy w tej czekoladzie działało to na plus. Wiem natomiast, że potęgowały jeszcze bardziej słodycz. Czy były karmelowe? Trochę tak, ale zabrakło mi w nich lekko gorzkiego smaku palonego cukru. Te kawałeczki były po prostu słodkie. 

Ta czekolada jest mieszanką wybuchową, jaką tworzy czekolada cukrowa mleczna z kremem cukrowym mleczno-karmelowym i chrupiącym cukrem krokantem.  Cukier do potęgi trzeciej, ale było w tym nawet coś prawie-smacznego. Zjadłam rządzik, który otrzymałam, było baaardzo słodko, nie umarłam, ale nie chciałam już ani kostki więcej. Cieszę się, że spróbowałam, sama w życiu nie kupiłabym tej czekolady i tyle. 


ocena: 4/10
kupiłam: moja mama kupiła w sklepie z niemiecką żywnością
cena: 3.50 zł
kaloryczność: 575 kcal / 100 g 
czy znów kupię: nie

20 komentarzy:

  1. Nie kupię nie lubię krokantu,ale to już Ci kiedyś pisałam:) . Muszę znowu ograniczyć słodycze bo za dużo jem:( a jeszcze jestem od 5tyg u teściowej a ta piecze wspaniałe ciasta 2-3 razy w tyg:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta czekolada zdecydowanie nie jest warta złamanego grosza!
      Ja bym nie dała rady tylu ciast przejeść - jestem jakaś ''nie-ciastowa''. ;)

      Usuń
  2. A ja milkę bardzo lubię ;D
    Czekolada zachęcą, ponieważ właśnie czasami miewam takie dni kiedy KONIECZNIE MUSZĘ zjeść coś super słodkiego, co mnie zamuli i zasłodzi, aczkolwiek ten krokant orzechowy grr... lekko mówiąc nienawidzę go i psuje mi zawsze frajdę z jedzenia. Gdyby te drobinki orzechowe umieścili w samym kremie to myślę że byłaby to moja faworytka, no ale cóż nie ma u mnie takich stoisk z niemiecką żywnością ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. A to jedna z moich ulubionych czekolad ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprawdziłam swoją recenzję, mi smakowała. ale widzę, że miałam wtedy PMS i nieposkromioną ochotę na słodkie,co sama w tym wpisie przyznaje :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, to tak, na takie chwile to powinno się wypisywać recepty na takie czekolady.

      Usuń
  5. Przypuszczam, że dla mnie Milka + mleczne nadzienie + "drobinki spod mikroskopu" = 5/6 chi

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo nie :o Profanacja orzechów :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie musiałabym próbować tej czekolady, a wiem, że i tak bez poznania jej smaku napisałabym dokładnie to samo co Ty. Dlaczego? Bo to milka.
    Dokładnie zgadzam się ze wstępem - milkę się kocha albo nienawidzi. Zależy kto czego oczekuje od czekolady. Jeżeli chce bombę cukru - będzie zachwycony, jeżeli wyszukanych smaków po jednej kostce wyrzuci do kosza.
    Ja jestem pomiędzy. Z jednej strony wychowałam się na Milce i uważam, że biorąc pod uwagę jej konkurentów - Wedel, Wawel, których nawet nie będę tutaj opisywać to i tak wypada świetnie. Z drugiej strony to jest taaak bardzo banalna czekolada - zawsze taka sama. Czekolada w której nie czuć za bardzo kakao, mleczna i zatrważająco słodka, nadzienia to samo. Zawsze zanim spróbuję dokładnie wiem jak to będzie smakować. Cukrowo, tłusto i nudno. Milkę zatem powinno się jeść kiedy po prostu chcesz podnieść sobie cukier we krwi to jest jedyne moje rozwiązanie. :D Niemniej nadal uważam, że te czekolady są zazwyczaj smaczne, bo nie można powiedzieć, że są obrzydliwe. Niektóre wręcz naprawdę bardzo lubię. Tylko, że wydaje mi się, że producent kieruje się zasadą: byle było słodko, a reszta nie ma znaczenia. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Zupełnie jakbym ja to napisała! W swojej cenie, jest smaczna, na podniesienie cukru. Przewidywalna, to też fakt, ale cóż... ostatnio sama siebie zaskoczyłam, że za którą Milkę bym się nie wzięła, nie smakuje mi.

      Usuń
  8. Akurat ta tabliczka nie brzmi zachęcająco, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zaliczam się do tych co milkę uwielbiają ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. z czekolad milki tolerowałam tylko tą do picia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nigdy jej nie próbowałam ii... nie mam zamiaru.

      Usuń
  10. masz bardzo kochaną mamcię :D nie jadłam jej bo uciekła mi sprzed nosa w polo =.= dosłownie... ale widzę, że to było błogosławieńśtwem ;) Nie rozumiem osobiście aż takiego mocnego fenomenu milki... może dlatego, że moją kulę przysłoniło kinder :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna z limtek Milki, która często się powtarza. Na pewno kiedyś jadłam. Dziś bierze mnie obrzydzenie na samą myśl :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubimy Milkę ale tylko wtedy jak mamy ochotę na coś bardzo słodkiego co umili szybko czas :) Ale też nie jest tak, że wyczekujemy wszystkich Milkowych nowości, bo nadal bardzo dużo wersji nie próbowałyśmy :) Tej oczywiście też nie, choć krokant lubimy to nie wiemy czy po Twojej recenzji byśmy się na nią skusiły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele z nich jest po prostu niewarta próbowania i tyle. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.