niedziela, 30 sierpnia 2015

lody Eridanous Frozen Yogurt

Ostatnio (pisane jakoś w maju) poczułam się trochę przytłoczona ilością lodów w mojej zamrażarce. Znaczy, nie przeszkadza mi ogromna ilość zapasów, ale zaczął mnie przerażać fakt, że szuflady w mojej zamrażarce po prostu nie wytrzymają - wszystko poupychałam tam na siłę i na jednej zauważyłam pęknięcie. Stwierdziłam, że choćbym miała zamarznąć od środka, muszę czym prędzej wziąć się za wyjadanie lodów. Co prawda, nie wszystkich na raz, ale po kolei. Zakupy zrobiłam, jak przyszło kilka ciepłych dni, a potem lato znowu się schowało i najzwyczajniej w świecie ochoty na tego typu przekąski nie miałam ochoty. Teraz, trochę pod przymusem, zaczęłam się zastanawiać, jakie lody by tu wybrać. 
Wszystkie wydawały się kuszące, ale postanowiłam zacząć od najbardziej mi obcych. Lody... jogurtowe? W zasadzie nigdy takich nie jadłam. Tu pojawił się kolejny dylemat: Grycana, czy kompletnie mi nieznane? Drogą dedukcji, doszłam do tego, że Grycana na pewno są bardzo słodkie, a tego dnia nie miałam zamiaru konać z wychłodzenia i zasłodzenia równocześnie. 

Wybór padł na Eridanous Frozen Yogurt, czyli lody z jogurtem typu greckiego z miodem (8%) i karmelizowanymi orzechami pekan (8%), zakupione przeze mnie podczas tygodnia greckiego w Lidlu. Już po otwarciu 270-gramowego (500 ml) opakowania dotarło do mnie, że właściwie lidlowe lody też są bardzo słodkie, ale było już za późno.
Rzucając okiem na skład uznałam jednak, że jest całkiem przyzwoity i nie powinno być za słodko.

Swoją drogą, nie lubię zbyt słodkich jogurtów. Przeważnie te pseudo-greckie są strasznie przesłodzone, a greckie... w nich to mam małe rozpoznanie, ostatnio jakiś jadłam to był za gorzki.

Z kolei lody... lody to lubię słodkie, ewentualnie lekko gorzkie (np. kawowe, kakaowe). Co do kwaśnych lodów... nie wiedziałam czego się spodziewać, więc do tych Eridanous podeszłam trochę z dystansem.

Mimo to, kiedy pociągnęłam nosem i poczułam świeżo jogurtowy zapach z czymś słodkim, pomyślałam, że właściwie nie może być źle. 
Najpierw spróbowałam ten miód (który w 100 % miodem nie jest, więcej w nim syropu glukozowego i cukru) i pierwsze, co przyszło mi do głowy to jego dość dziwna konsystencja. Przypominał gęstawy syrop z tanich lodów, ale był gładki, a nie proszkowaty, czy scukrzony. W smaku... delikatnie mówiąc - bez ochów i achów. Owszem, było czuć miód, ale taki najtańszy, wielokwiatowy, bez konkretnej głębi smaku. Oprócz tego, dało się wyróżnić także lekko cukrowy posmak. Nie zabrakło tu także sztuczności i, co raczej logiczne, słodkości. Nie smakował mi osobno, ale ja jestem osobą, która miód je dość często i jest to taki prawdziwy, z dziadkowej pasieki, bez polepszaczy, to na wszelkie dodatki w miodzie jestem wyczulona.

W połączeniu z lodami, ten miodowy sos po prostu był. Dodawał słodkości, ale nie drażnił. Poza tym, był tylko na wierzchu i troszeczkę na dole, pod masą lodową, więc w takiej ilości - może być. 
A jak już o samych lodach... zagarniając je łyżeczką poczułam orzeźwienie. Było to orzeźwienie właśnie, a nie ochłodzenie, które czuje się przy jedzeniu lodów. Naprawdę przyjemny efekt, taki świeżo jogurtowy. Bardziej jednak niż sam jogurt, czułam tutaj maślankę. Całkiem przyjemny kwasek był udekorowany słodkością, co w jogurcie na pewno by mi przeszkadzało, w lodach - wcale. Minimalistycznie jogurtowo-gorzkawy posmak także się znalazł, jednak, że to mają być lody z jogurtem greckim... nie wiem, czy byłabym w stanie stwierdzić, nie czytając składu. 
Lody okazały się naprawdę smaczne i nieprzesłodzone. To drugie jest raczej rzadkością w lidlowych lodach, ale możliwe, że po prostu kwasek to przesłodzenie zniwelował.

To nie koniec zalet! Gęste i idealnie gładkie, pod tym względem także bardzo jogurtowe, pod względem konsystencji miały wszystko, na co liczyłam. 
Dodatkowo, cała masa lodowa skrywała w sobie kawałki orzechów. Było ich mnóstwo, aczkolwiek nie były to całe orzechy, a posiekane na kawałki średniej wielkości. Posmaku karmelowego jednak się nie doszukałam... była przy każdym kawałeczku pewna słodycz, ale tylko tyle. Orzechy chrupiące nie były, w zasadzie można je określić po prostu jako miękkie. Liczyłam, że będą tak skarmelizowane, że wszystko będzie mi tu chrupać, a i paloną nutę poczuję... niestety, przeliczyłam się. Na szczęście nie były zatęchłe i nie brakowało ich.

Sumując za i przeciw, stwierdzam, że Eridanous Frozen Yogurt to dobre lody. Może nie olśniewające, bo miód mógłby być miodem i mogłoby być go więcej, do orzechów też mam malutkie zastrzeżenie, ale całość jest ciekawa i zjadłam ze smakiem. 


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl, tydzień grecki
cena: 6.99 zł
kaloryczność: 225 kcal / 100 g, 122 kcal / 100 ml
czy znów kupię: nie

26 komentarzy:

  1. charlottemadness30 sierpnia 2015 05:54

    Wszystko świetnie, tylko ten pseudo-miód.. Najgorsze co może być..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie była to niby czysta chemia, ale cieszę się, że nie było go więcej, bo wtedy ocena na pewno poszłaby w dół.

      Usuń
  2. Ja nawet nie wiedziałam,że są lady na tygodniu greckim hmm szkoda . Lubię lody jogurtowe,czekolady z nadzienie jogurtowym a to przegapiałam:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też niedawno się zorientowałam, że lody są nie tylko podczas tygodnia amerykańskiego. ;P

      Usuń
    2. Całkowity brak orzeszków.....

      Usuń
  3. Nawet nie wiedziałam, ze były takie lody, szkoda trochę. Lidl i nieprzesłodzone lody to jakiś ewenement.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli wszystkie lody z tygodni są udane ;) Super, w takim razie bardzo super! :)
    Namówiłaś mnie, następnym razem zakupię! Trochę się bałam takiego ustrojstwa, a tu proszę nie ma czego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidl ogółem ma dobre lody, tylko szkoda, że często je przesładza. O tych na szczęście nie można tego powiedzieć.

      Usuń
  5. ojoj... znam te złośliwe zagrywki zamrażarki i też już się boję robić jakiekolwiek zapasy :(

    Wow... ty zawsze piszesz takie szczegółowe i niesamowicie dokładne opisy, i jeszcze codziennie dodajesz! Szacun, naprawdę, ja bym nie podołała, co dwa dni ledwo się wyrabiam. A mam pytanie, bo jak z Olgą rozmawiałyśmy to wyszło, że ona pisze recenzje na telefonie, ja bez laptopa się nie obejdę... a ty na czym? Wesprzesz mnie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja różnie; poza domem na telefonie, podczas jedzenia niektórych czekolad szybko zapisuję hasła i skojarzenia na kartce, a przeważnie na komputerze.

      Usuń
    2. Szpilka, w życiu nie napisałam, że używam do recenzji telefonu!!! Na telefonie robię notatki podczas jedzenia.

      Usuń
    3. No ja myślę... pisanie recenzji na telefonie byłoby istną mordęgą i nie wyobrażam sobie dokonania ładnego rozmieszczenia. Wiem coś o tym, bo wszystkie recenzje z USA pisałam właśnie na telefonie (w wersjach roboczych), ale... na komputerze oczywiście wszystko poprawiłam, bo wyglądało koszmarnie.

      Usuń
  6. Ja również je kupiłam, ale zjem pewnie dopiero w przyszłym roku. Martwi mnie nazwa "lody jogurtowe", bo też nie wiedziałam, czego się spodziewać. Kwasu? Teraz już wiem i nawet cieszę się na dzień konsumpcji. Pewnie będą lepsze od Haagenów, hihi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest nadzieja, bo od mojej siódemki, u Ciebie ocena może pójść zarówno w górę... jak i niestety w dół.
      Haageny są wybitne jakościowo i smakowo i tyle! :P

      Usuń
  7. Jadłaś może kiedyś te popularne amerykańskie ,,Frozen Yoghurt" jakie często oferują w galeriach handlowych? Często nazywają się ,,Yogo Factory", a w Ameryce najbardziej znane są te od Redberry. Ciekawa jestem czy ten z Lidla to podobny produkt do tych właśnie, bo te mrożone właśnie uwielbiam absolutnie! Tyle, że wszystko zależy od dodatków jakie się do nich dobierze, bo same w sobie są dosyć kwaśne. Ja najbardziej lubię z musem z mango lub malin, a do tego posypki, orzechy i owoce mmm. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, bo dla mnie lody mają być słodkie, a jogurt nie powinien być mrożony. :P
      Za to jadłam Ben&Jerry's jogurtowe, które od lidlowych są o wiele lepsze.

      Usuń
  8. Jadłyśmy :P Dla nas maniaczek jogurtów te lody były nieco za mało jogurtowe :P Miodu było z kolei akurat, bo nie lubimy, więc jego niewielka ilość nam odpowiadała :) Było również co pochrupać, także ok :) Zjadłyśmy ze smakiem ale jak pojawią się drugi raz to raczej już się na nie nie skusimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre na raz i tyle.
      Ja z kolei kocham miód... ale tylko ten prawdziwy.

      Usuń
  9. Jogurt widziałam, ale inne z tej serii mnie nie zachwyciły, więc nie próbowałam. No a lodów tym bardziej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A więc nie tylko moja zamrażarka psoci :''') A przechodziłam koło nich, i zastanawiałam się, brać czy nie... :P

    http://worshipingmornings.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam brać te lody, ale coś mi mówiło, że są przeciętne. Jedna potem plułam sobie w brodę, bo koleżanka jadła i mówiła, że boskie. Poczekam na kolejny grecki tydzień i chyba kupię na spróbowanie, bo się ostatnio zamrażalka uszczupliła (nareszcie! :D).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe na jak długo. :P
      No, ja boskimi bym ich nie nazwała.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.