sobota, 19 października 2019

Coppeneur a'la Apfelstrudel mit Vanille im Vollmilch-Chocolade mleczna z nadzieniem z jabłkami, migdałami, orzechami laskowymi, rodzynkami, rumem i cynamonem

Dość długo nie mogłam się zdecydować, czy na koniec przygody z Coppeneur zostawić mleczną czy ciemną. Najpierw, po białej chciałam zjeść ciemną, aby jakoś dać szansę marce na pokazanie, że zna inne składniki niż cukier, ale prawie w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Może zamiast skakać, lepiej tak zamknąć wszystko na poważnie? A i jakoś zachciało mi się (bo było to niedługo po Moser Roth z żurawiną i jabłkiem) czekolady jabłkowej.

Coppeneur a'la Apfelstrudel mit Vanille im Vollmilch-Chocolade to mleczna czekolada o zawartości 34 % kakao z jabłkowym nadzieniem z migdałami, orzechami laskowymi, rodzynkami, rumem i cynamonem; stylizowana na szarlotkę z wanilią.
Nadzienie stanowi 67 % całości.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach słodkiego "jabłka w cukrze", z nienachalnie zaznaczonym owocowym kwaskiem oraz cukrowo-mleczną czekoladą w tle. Po przełamaniu nasilił się mleczno-śmietankowy wątek, a czekoladę podkreślił cynamon i subtelny, ciepły motyw alkoholu.

W dotyku tabliczka wydała mi się tłusto-proszkowa (jak jakaś biała), ale nie topiła się. Łamała się z trzaskiem, była w pewien sposób twarda, ale tylko z racji grubości wierzchniej warstwy. Nadzienie odznaczało się bowiem tłusto-miękką plastycznością. Już na oko widać w nim było średniej wielkości kostki jabłek.
W ustach czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym, minimalnie opornie-gęsto. Oprócz tłustości i echa proszkowości, cechowała ją wodnistość (z racji wysokiej zawartości cukru?). Ogólnie jednak sprawiała wrażenie sucho-proszkowo kremowej.
Nadzienie to miękko-plastyczna masa przypominająca owocowy marcepan: niby gładko-kremowa z racji dużej zawartości śmietanki, a jednak z częściowo przemielonego czegoś (owoców, migdałów i laskowców). Tłustawa, a jednocześnie rzadka w mleczno-soczysty sposób.
Tak jak pisałam, nadzienie było częściowo przemielone, a więc niegładkie, ale farfoclowo-grudkowate, ze skórkami i sporymi kawałkami. Rodzynki to raczej mikroskopijne, ale wciąż jędrne kawałko-skórki, jabłka z kolei... ich kostka mnie zaskoczyła. Zachowała bowiem pewną soczystość. Była miękka, ale nie jak suszone jabłka, a miękkie kawałki jabłek w cieście / konfiturze. Trochę skórek nadało rzężącego efektu. Pod względem struktury zacnie wyszły przy wręcz soczyście-świeżo miękkawych i nieco chrupiących migdałach (i orzechach, odgrywających mniejszą rolę).

W smaku czekolada od pierwszych sekund szarżowała cukrem, do którego zaraz dołączyła maślaność. Po chwili doszło mleko, ujawniające smak wnętrza (którym czekolada ewidentnie przesiąkła). Wszystko to sprawiło, że kojarzyła się wręcz trochę cukrowo-białoczekoladowo. Z czasem tylko ogólna orzechowość jej pomogła.

Nadzienie bardzo szybko podbiło słodycz, acz nadało jej trochę waniliowego wydźwięku. Wanilia surfowała jednak na pewnej... desce sztucznawej cukrowości, przy której pojawił się słodko-ciężki alkohol. Dzięki temu że robiła to na wyraziście śmietankowych falach, wyszła w miarę w porządku. Po oswojeniu się z cukrem, po paru chwilach poczułam w oddali słodkie jabłka. Wszystko to podkreślił cynamon.

Pewne nuty sztucznej cukrowości mniej więcej w połowie ułożyły się w posmak rumu. Ten wymieszał się z cynamonem i rozgrzał kompozycję. Raz i drugi przełożył się nawet na gorzko-alkoholową nutę, która zdziałała wiele dobrego.

Słodycz owocowa miała problem z przebiciem się spod cukru, ale soczystość nabrała odwagi właśnie po tym przyprawieniu. Ze wsparciem rumu, kwaskowato-słodkie rodzynki otworzyły drogę słodko-kwaskowatym, szarlotkowo-konfiturowym jabłkom. Nie kojarzyły się z suszonymi, a z pieczonymi, ciastowymi i przetworowatymi. Pomogły w tym rodzynki i...

...początkowo nieuchwytna, w drugiej połowie coraz bardziej znacząca, orzechowa nuta. Przodowały migdały, choć cynamon przyjemnie podkreślił ogólną orzechowość. Z racji alkoholu raz i drugi pomyślałam o rumowo-migdałowym, "ciastowym" marcepanie... z jabłkami i rodzynkami. Spora ilość masła dodała obrazu szarlotki z orzechową kruszonką. Cynamon bliżej końca, wzmocniony przez nieordynarny rum, tchnął odrobinę ciepłej pikanterii, idealnie zmieszanej z gorzkością rumu.

Migdały i orzechy dominowały, gdy je rozgryzałam. Okazały się pełne smaku i świeżutkie. Wyrazistsze były migdały.
Jabłka z kolei... wnosiły więcej takiej słodkiej, jabłkowej delikatności.
O większe kawałki rodzynek trudno, ale jak już się trafiły, to mieszały się z resztą. Zwłaszcza z cukrem, bo pod nim to wszystko tonęło.

Całość była smaczna, dobra, interesująca, ale niestety zepsuta ilością cukru. Pomysłowe rozwiązanie w kwestii nadzienia kupiło mnie, ale nie miałam żadnej przyjemności z jedzenia przez cukier. Nienachalny, ale wyraźnie wyczuwalny rum, jabłka w zacnym wydaniu i duża ilość cynamonu oraz migdałów, orzechów... to miało taki potencjał! Trochę mało rodzynek, zdecydowanie za mało kakao, ale... Najpierw cukier, potem cukier, długo nic i dopiero te smaki... Szkoda.
Połowę oddałam Mamie, bo mi po prostu za dużo w tym cukru. Jej smakowało o wiele bardziej, mimo że nie zgadła, że to czekolada szarlotkowa. Powiedziała, że "jadła, czuła słodkie i jej smakowało". Tyle. Ocenę oczywiście wystawiłaby wyższą niż ja. I... myślała, że to jakiś Zotter jej wpadł.


ocena: 6/10
kupiłam: LuxFood
cena: 22,63 zł (za 75g)
kaloryczność: 510,83 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, 15% pełne mleko w proszku, woda, 7% nadzienie jabłkowe (suszone jabłka, cukier, skrobia modyfikowana, skrobia, regulator kwasowości: kwasek cytrynowy, aromat), migdały, miazga kakaowa, rum jamajski, orzechy laskowe, 2% rodzynki sułtańskie, cukier inwertowany, koncentrat soku jabłkowego, lecytyna sojowa, naturalny aromat wanilii, cynamon

4 komentarze:

  1. Moja ciocia robi szarlotkę tylko z jabłek i cynamonu, nie dodaje żadnych orzechów, migdałów czy rumu więc ja przyzwyczaiłam się do nieco innej szarlotki :D ogólnie nie lubię jabłek w słodyczach, jabłka zjem tylko na surowo, jako sok albo mus, ewentualnie właśnie w szarlotce cioci (piecze dla mnie najlepsze ciasta na świecie!) Czekolady z jabłkami trochę bym się bała, bo zwykle odbieram je w słodyczach jako zgniłe :/
    Po wyglądzie rzeczywiście przypomina Zottera :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam w ogóle z szarlotkami zaznajomiona specjalnie nie jestem, ale tak szczerze, to prosta tylko z jabłkami i cynamonem, tak teraz rzeczywiście wydaje mi się najlepsza, bo po prostu przejrzysta. No, ale ja ogólnie jestem nieciastowa, więc...

      Jabłka surowe bardzo lubię, a w czekoladach? Zależy od wykonania. Pysznego to jadłam kiedyś Zottera z nadzieniem, ale jak pomyślę o np. z kawałkami jabłek to obecnie niee, nie chciałabym takiej.

      Usuń
  2. Jabłko w cukrze wydobyło z głębin mej pamięci mgliste wspomnienie jabłek startych na tarce i posłodzonych cukrem w kryształkach, który chrupał. Taki deser musiała mi robić babcia. Bardzo go lubiłam. Obecnie bym nie zjadła - po co dodawać do jabłek cukier?

    Konsystencja nadzienia zacna, lubię efekt farfoclowatości marcepana. No i crunchy orzechowe jest po stokroć lepsze od cukrowego. Struktura czekolady - smuteczek. Ciepła pikanteria cynamonu i alkoholowość rumu musi być super duetem. Smak więc potencjalnie mi odpowiada. Mimo tego nie mam ochoty na jabłkową czekoladę, to niezbyt popularne połączenie i nie jestem do niego przyzwyczajona. Z drugiej strony po inne nowości (dla mnie) bym sięgnęła, więc prawdopodobnie chodzi o chwilowy brak ochoty na jabłka. Podejrzewam, że moja mama też by się ucieszyła, że słodkie i wysokopółkowe (nie za Zottera, więc na to by nie wpadła).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwny deser, logika babć jest dziwna. Czegoś takiego nigdy nie jadłam i nie chciałabym (zaskoczenie!).

      Rozumiem taką niechęć. Sądzę jednak, że w przyplywie chęci na coś jabłkowego, byłabyś bardziej ode mnie z niej zadowolona.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.