piątek, 4 października 2019

Luximo Premium Czekolada gorzka 70 % z płatkami pomarańczowymi / ciemna z pomarańczą

W pewnym momencie poczułam dosłownie rozpacz, że mam tyle czekolad Millano, które prawdopodobnie odbiorę jako paskudne, a nie mam nawet komu ich upchnąć. Bez próbowania to nawet wyrzucić głupio... A z kolei jeśli chodzi o czekolady z pomarańczą, to mój problem jest następujący: kocham nuty pomarańczy w ciemnych, lubię połączenie pomarańczy i czekolady, marzy mi się dobra tabliczka ze skórką, ale... chyba jeszcze nigdy nie trafiłam na czekoladę z kawałkami tego owocu, która by mnie oczarowała. Przeważnie dodają kandyzowaną, a takiej nie lubię. Millano i takowa? Patrząc na skład nie byłam jednak pewna, czy to na pewno kandyzowana skórka - raczej nie. Po Luximo Premium 74 % Madagaskar nieśmiało zaczęła tlić się we mnie... prawienadzieja. Powtarzałam sobie też, że... może będzie lepiej niż Wawel Luximo Premium Czekolada Gorzka 70 %.

Luximo Premium Czekolada gorzka 70 % z płatkami pomarańczowymi to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao "z płatkami pomarańczowymi", produkowana przez Millano-Baron dla Biedronki.

Po otwarciu poczułam całkiem przyjemny pomarańczowy zapach, kojarzący się z naaromatyzowanymi galaretkami, ale także ze słodkim owocem w towarzystwie biernego kakao o palonokawowym wydźwięku.

W dotyku ciemna tabliczka sprawiała wrażenie próchnowatej, a przy łamaniu głośno trzaskała i nieco się kruszyła. Była twardo-sucha, gęsto najeżona dodatkiem.
W ustach rozpływała się łatwo, choć w średnim tempie, przybierając postać ulepkowatej grudki. Nie była zbyt tłusta czy sucha, ale dziwnie nieokreślona, bo pełna dodatku.
A ten był... jakby dużymi kryształkami pomarańczowego cukru. Twarde, chrupiąco-trzeszczące i przyklejające się do zębów kawałki były minimalnie soczyste. Wewnątrz trafiło się, że kawałek owocu się znalazł, ale... ogólnie to było straszne. Gdy tylko zaczęły się wyłaniać, byłam zdegustowana ich strukturą. Potem było już tylko gorzej. Wyjątkowo oblepiające zęby kawałki miękkawego cukru.

Od początku po ustach równocześnie rozchodziła się gorzkawość smaku palonego i goryczkowato-galaretkowa pomarańcza.

Słodycz nie czekała na zaproszenie - również rozeszła się szybko. Poniekąd waniliowa, nie za silna, ale prosta i dość ciężka. Mieszała się z pomarańczową nutą i szybko rosła wraz z tym, jak odsłaniały się kawałki dodatku.

Gorzkość w tym czasie za plecami pomarańczy przemyciła trochę palono-kawowy smak, trochę zaleciała spalenizną... Podpełzła też pod pomarańczę, weszła w cierpkawość. Kojarzyło mi się to z jakimiś galaretkami w czekoladzie czy raczej polewie czekoladowej. Smak niskich lotów i ze sztucznym echem.

Ta sztuczność rozchodziła się głównie od chrupaczy. Okazały się cukrowo-sztuczne, bardzo słodkie i pomarańczowe. Zestawiona została soczysta, smakowicie naturalna pomarańcza z taką sztuczną i cukrową. Sok pomarańczowy... kompletnie zepsuty sztucznym cukrem.

Miałam wrażenie, że aromat pomarańczowy i poczucie sztucznej słodyczy aż wgryzły mi się w język. Cierpkawa czekolada pod koniec wydała mi się jedynie mdłym tłem dla mdłego "smaku pomarańczowego".

Pozostał po tym posmak aromatu pomarańczowego, lekka kwaśność i cierpkość... ogólnie o tandetnym wydźwięku.

Całość była kiepska, ale forma dodatku sprawiła, że już pierwszy kęs miałam ochotę wypluć. Okropne kawałki trzeszczącego cukru - co z tego, że z sokiem pomarańczowym? Były potworne, oblepiały zęby i sprawiły, że czekolada zachowywała się jak ulepek. Smak tego był... "pomarańczowawy" i nudny. Po kęsie podziękowałam. O ile w przypadku miętowych tabliczek cukrowy chrupiący dodatek wydaje się jeszcze względnie normalny (tak jak miętówki - to w końcu twarde cukierki), tak jakby... landrynko-cukier pomarańczowy? Tragedia. Do tego stopnia, że miałam wszystko gdzieś i resztę czekolady oddałam z powrotem tacie, choćby miał wyrzucić. Zaznaczyłam też, że nigdy więcej takich prezentów nie chcę. Oczywiście nie mówię, że to najpotworniejsza czekolada na świecie... ktoś bardziej odporny na taką formę dodatku może być zadowolony.


ocena: 3/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 518 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier, płatki pomarańczowe 10% (sacharoza, pomarańcza, skrobia kukurydziana), tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, naturalny aromat pomarańczowy, ekstrakt z wanilii

5 komentarzy:

  1. Taki dodatek w czekoladzie też mnie nie przekonuje. Już bym wolała czystączekoladę z aromatem pomarańczowym :/
    Czytając wstęp nasunęło mi się kilka pytań - większość czekolad kupujesz czy dostajesz? Dużo masz ich w zapasach? Czym się kierujesz podczas kupowania słodkości? Jadasz je codziennie? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem i ja nie miałabym nic przeciwko samemu aromatowi.

      O wiele więcej kupuję. Na blogu może tego nie widać, ale wynika to z tego, że prezentuję też te, których próbuję tylko trochę itp., a jem dużo tych, które na blogu już są. Jem je dla przyjemności własnej, często zagryzając te, które mnie nie usatysfakcjonowały.
      Mam ponad setkę na pewno.
      Kieruję się... Gustem. Patrzę na markę, zawartość i pochodzenie kakao oraz region. W tych z dodatkami, nadzieniami oczywiście na to, co to właściwie jest. Ważne, by było to coś, co lubię, może być dziwnie, bo lubię dziwne rzeczy. Ewentualnie coś niepsotykanego tez postrzegam jako ciekawe.

      Tak, codziennie. Właściwie średnio w tygodniu wypada jakiś jeden dzień, kiedy nic słodkiego nie jem.

      Usuń
    2. Dzięki za wyczerpującą odpowiedź ^^

      Usuń
  2. Znam uczucie rozpaczy, że ma się za dużo, przy czym u mnie dotyczy raczej zbiorów słodyczowych ogółem. Tabliczka zupełnie nie w moim klimacie i nie ma znaczenia, że lubię Millano. Milion lat nie używałam słowa próchno. Ładnie brzmi. Cukier trzaskający pod zębami, najgorzej. Wysoka słodycz w ciemnej czeko to także dupna cecha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie byłby to pierwszy produkt Millano, który porządnie byś zjechała. Chciałabym to przeczytać. :>

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.