poniedziałek, 14 października 2019

Zotter Labooko Single 50% Lactose-Free Cow´s Milk mleczna bez laktozy

Nie ukrywam, że jestem sceptyczna do "rzeczy bez niczego" (tak sobie nazywam te wszelkie "bez laktozy", "bez glutenu" i "inne bezy"). Nie podoba mi się i nie rozumiem mody na nie. Oczywiście co innego, gdy czyjś organizm naprawdę czegoś nie toleruje. Takie rzeczy ani trochę mnie nie pociągają. Nawet te z oferty Zottera. Traktuję je bowiem jako coś dla danej grupy konsumenckiej, nawet nie ciekawostki czy pęd za modą. Mama ma problemy z laktozą, toteż często słyszę, że niewiele produktów bez tego cukru mlecznego, jest smaczna. Tak się jednak stało, że tabliczka do mnie trafiła. Mimo że to jedyna mleczna czekolada bez laktozy, jaką jadłam, zgadłam w ciemno, że to ona.

Zotter Labooko Single 50% Lactose-Free Cow´s Milk to ciemna mleczna czekolada o zawartości 50 % kakao; bez laktozy.

Po otwarciu wydała mi się delikatna pod względem zapachu, lekko kwiatowo-roślinna i odlegle kozia...? Czy może raczej "wytrawnie mleczna", tak jakby słonawo-orzechowa. Niby również karmelowo słodka, ale wytrawna.

Przy łamaniu była twarda, co potwierdzało głośne trzaskanie. Mimo ziarnistego przekroju i tego, że w rękach wydawała się wręcz tłusto-krucha, w ustach okazała się błogo kremowa. Prawie aksamitna, nie do końca gładka. Rzeczywiście tłusta, minimalnie szorstko-proszkowa (co wyszło bardzo pozytywnie, bo dodało charakteru).

W pierwszej chwili mignęła mi niemal roślinnie-orzechowa neutralność albo już prawie gorzkawość. Spłynęła po niej delikatna - ale jakże esencjonalna - słodycz kwiatów i wanilii. Oczami wyobraźni zobaczyłam wielkie, jasne kwiaty wanilii właśnie i róże.

Szybko popłynęło mleko: naturalne i... siankowe, kojarzące się trochę z kozim. Przy tej pozornie koziej nucie taniec zaczęła lekka gorzkawość. Klimat zrobił się palony, narastająca słodycz podporządkowała mu się. Orzechowo-siankowe klimaty przyniosły odrobinę soli, co w efekcie z ogólną naturalnością skojarzyło mi się z solono-kozim toffi. Wytrawne mleko harmonijnie splatało się z palono-prażonym motywem orzechów.

Te wydobyły ze słodyczy silniejszą paloność, karmel: nienachalny, a głęboki. Cudownie mieszał się z gorzkością i waniliowo-siankowo-kwiecistą lekkością, która prześlizgnęła się wraz z nim.

W posmaku pozostał "kozi orzech" oraz poczucie słodyczy jakiegoś palonego, roślinnego toffi. Motyw kwiatów i wanilii również czułam. To właśnie na tych trzech elementach skupiła się słodycz, jakby nie naruszając mleka i orzechów, które wyszły tak... głęboko i wytrawnie, szlachetnie. Wprawdzie jedynie gorzkawo, a nie gorzko, ale wytrawnie.

Pyszna, intrygująca czekolada. Tylko pomachała mi odległym skojarzeniem z kozim mlekiem, a już merdałam ogonkiem i służyłam na dwóch łapkach. Wprawdzie tutaj słodycz odebrałam jakoś mocno, ale to bo była tak "obok" wytrawności. A w tej z kolei mało mi było gorzkości, niemniej jednak... tę czekoladę polecam wszystkim! Jako ciekawostkę, ale i jako po prostu coś smacznego.


ocena: 9/10
kupiłam: BioKredens.pl
cena: -
kaloryczność: 591 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie, acz mogłabym dostać :P

Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku bez laktozy, sproszkowana wanilia, sól

4 komentarze:

  1. Ja też nie przepadam za tymi, jak Ty to nazywasz, rzeczami jesz niczego i innymi bezami (bezy też nie lubię xD) nigdy nie jadłam czekolady mlecznej bez laktozy. Nie wiem też jak smakuje kozie mleko, ale chętnie bym spróbowała. Naprawdę zaintrygowała mnie ta tabliczka i jakbym ją gdzieś zobaczyła to mogłabym kupić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samą myśl o bezach robi mi się niedobrze i mam ciary na plecach. Jak je sobie wyobrażam (bezy w sensie) to robi mi się coś, jak niektórym, gdy paznokciami przeciąga się po tablicy.

      Kozie mleko jest bardzo smaczne. Lubię zarówno sklepowe, jak i z bazarków. Zwłaszcza takie prosto od... kozy chciałoby się napisać, ale tu raczej: od człowieka z bazarku, mogłoby Ci posmakować. Ono jest naturalnie chudsze od krowiego, ale właśnie wciąż specyficznie tłustawe. Ciekawe.

      Usuń
  2. Dziwne to Twoje uprzedzenie :/ Odkąd kupuję mleko bez glutenu i wodę bez laktozy, czuję się o wiele lepiej. Z rana przebiegam 10 km, a pod wieczór jeszcze 20. Polecam również chleb bez czekolady i herbatę bez dodatku alergennych orzechów ziemnych. Ty powinnaś się tak odżywiać. Zresztą za parę lat zmienisz zdanie!

    Konsystencja na duży plus. Wstęp smakowy super, aż do wprowadzenia na scenę kozy. Słonawe toffi byłoby ok, ale słone toffi z koziej dupy nie. Czy tam z wymion, dla mnie na to samo wychodzi. Albo może dobrze obstawiam dupę, skoro wspominasz o "kozim orzechu"?

    Idę stąd, bo moja wyobraźnia przegrzała się od niespodziewanego październikowego wzrostu temperatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 km? Dobrze, zdrowo, ale mam nadzieję, że na czczo? I najpierw litr wody dla pobudzenia! No jasne, że chleb bez czekolady... Tylko erytrytolu trochę dodam. Dopiero się uczę, pani Olgu.

      Prawie ryknęłam śmiechem przy części komentarza o "kozim orzechu". :D
      W ogóle to sprawdzając recenzję tak sobie pomyślałam, że gdyby nie cała koziość, to mógłby to być Twój Zotter.

      Idź, idź i do tych swoich 20 km karne 10 dodaj.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.