sobota, 5 października 2019

Scholetta Caramel Liqueur Truffle mleczna z karmelowym kremem z likierem

Po pierwszym dobrym wrażeniu, jakie zrobiła na mnie marka Scholetta, przyszły kruche czasy gorszych smaków. Niestety, cała seria nowych była już kupiona. Szaleństwo? Nie. Dobrze wiedziałam, że to raczej propozycje nie dla mnie, ale z Mamą wzięłyśmy je głównie pod nią; ze świadomością, że pewnie tylko po pasku pod recenzje zgarnę. Tym razem więc to Mama decydowała, którą kiedy otwierać (no dobra, z moimi małymi sugestiami). Jako wielbicielka karmelu i alkoholowych słodyczy... wiadomo, co wybrała.

Scholetta Caramel Liqueur Truffle in finest milk chocolate with a delicious ganache filling to mleczna czekolada nadziewana (39%) karmelową truflą z karmelowym likierem; edycja na wiosnę 2019.

Po otwarciu poczułam nienapastliwy, a przyjemnie wyrazisty, niemalże słodziutki zapach obrazujący mocno mleczno-śmietankowe toffi. Na drodze do w pełni dziecięcego wydźwięku stała tylko poważniejsza nuta słodkiego likieru. Skojarzyło mi się to z wyidealizowanym, delikatnie alkoholowym Pawełkiem toffi.

W dotyku czekolada sprawiała wrażenie kremowo-proszkowej, acz przy łamaniu pykała. Kiedy zajęłam się poszczególnymi kostkami, odkryłam, iż wierzch cechowała skorupkowata twardość, nadzienie zaś mazista plastyczność. Trochę się lepiło i rwało, ale w gęsto-śmietankowy, przystępny sposób.
W ustach czekolada rozpływała się błogo, gęsto-kremowo w tłusty, śmietankowo-maślany sposób, nie szczędząc jednak proszkowości.
Rzadsze od niej nadzienie po chwili się wyciskało i rozpuszczało nieco od niej szybciej, wpisując się w zalepiającą konwencję. Wydawało się, że pójdzie w śliskość, a tym czasem podtrzymało lekką proszkowość, podłączając się do niej lekkim scukrzonym efektem. Odebrałam je jako odpowiednio (a więc nie za mocno) tłuste w sposób jedynie śmietankowy. Zaskoczyło mnie swoją przyjemną gęstością.
Całość wyszła bardzo spójnie, choć w pierwszej chwili nic tego nie zapowiadało.

W smaku czekolada okazała się niemal tornadem mleka, zacukrzonym co niemiara, z tak znaczącą maślaną nutą, że sama w sobie wydała mi się trochę zalatywać toffi (a nie jak by przesiąkła). Wyrazista, niemal dziecięca i bardzo w tym udana, choć za cukrowa.

Nadzienie również wyszło bardzo słodko, ale... ono kontynuowało raczej śmietankowość. Niezwykle ją podkreśliło, co wyszło niczym nadzwyczajnie śmietankowy karmel, tak łagodny że w sumie bardziej jak śmietankowe toffi. W tym wszystkim, słodycz dość szybko przełamała leciutko podszczypująca w język nuta alkoholu. Ewidentnie słodki, nie za mocny likier dodał powagi i trochę rozgrzał gardło. Alkohol czułam wyraźnie, ale jako jeden z elementów (co było plusem).

Zamknęło się to w śmietankowo-cukrowej, "toffiowato"-likierowej toni. Czekolada odeszła na tył, ulegając "toffiowatości" i śmietance z cukrem.

Całość wyszła świetnie, choć skupiła się na śmietankowym toffi i likierze. Idealne proporcje, brak napastliwości i ordynarności, a w ich miejscu wyrazisty smak. Za silna słodycz zaserwowana umiejętnie - tak, że wyszła jakoby pożądanie (choć mimo wszystko uważam, że powinna być odrobinę niższa). Mnie brakowało chociaż namiastki kakao, ogólnie czekoladowości i... to twór zupełnie nie w moim stylu, jednak robiący wrażenie, że można tak tanio i tak, że w sumie nie mam do czego się przyczepić.
Fakt, po kostce oddałam Mamie, bo... co innego docenić, a co innego jeść to, co się lubi. Czekolada wyszła tak dobrze, że miałam wyrzuty, iż nie kupiłam jej dwóch. Po prostu tak bardzo w jej stylu, że wiecie... Jak przewidziałam, uznała, że ona to i 9 by dała. Jedynymi maminymi zarzutami było to, że do takiej słodyczy, to "alkoholu za mało", stwierdziła, że przydałaby się tam chociaż jeszcze odrobina spirytusu, a nadzienia karmelowe woli lejące (np. Milka Caramel). Piszę jednak to wszystko, bo też chyba warto też wziąć pod uwagę konsumenta, do jakiego ten produkt ewidentnie jest skierowany (tylko i wyłącznie subiektywnie wystawiłabym jednak niższą ocenę).


ocena: 8/10
kupiłam: Aldi
cena: 2,99 zł
kaloryczność: 500 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, mleko zagęszczone odtłuszczone, tłuszcz mleczny, syrop cukru inwertowanego, likier karmelowy 1,3%, syrop glukozowy, substancje utrzymujące wilgoć: sorbitole, inwertaza, mleko odtłuszczone w proszku, śmietanka w proszku, laktoza, serwatka w proszku, syrop karmelowy, lecytyna sojowa, pasta z orzechów laskowych, aromat naturalny, ekstrakt wanilii

9 komentarzy:

  1. Ostatnio trochę przekonałam się do alkoholu w słodyczach (zwłaszcza toffi właśnie), więc taka nienapastliwa tabliczka mogłaby mi posmakować. W przeciwieństwie do Twojej Mamy wolę też właśnie takie stałe nadzienia, bo te lejące często wszystko paćkają i się kleją :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś, tak jak ja, nie lubiła pchać do ust całej wielkiej kostki? :D Mama woli się "zafaszerować kostką na raz", więc może jej tam się nic nie paćka.

      Usuń
    2. Ja lubię przegryźć kostkę co najmniej na pół, nigdy nie jem całej na raz :D

      Usuń
    3. Piona! Tym, co jedzą całą na raz, powodzenia przy np. tych płaskich kwadratowych Lindtach Creation.

      Usuń
  2. A wiesz co jest w tym wszystkim najsłodsze? Twoja głęboka relacja z mamcią, a zwłaszcza to, że na tyle różnic między Wami to tak świetnie się ze sobą dogadujecie z obustronnym szacunkiem - ba! Obydwie ,,dostosowujecie" się pod siebie, choć wymaga to skopania wewnętrznego ,,ja" i własnego egoizmu. Ach jak ja uwielbiam czytać fragmenty w Twoich recenzjach gdy nawiązujesz do mamuśki - ale Ty to już doskonale wiesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem i zdaję sobie sprawę!
      Chociaż zawsze, jak czytam Twoje komentarze w tym stylu, to aż mi trochę wstyd się robi, bo prawda jest taka, że Mama jest gotowa na o wiele więcej poświęceń i wyrzeczeń. Chciałabym być mniej egoistyczna... Ale wiesz co? Twoje komentarze ciągle mi o tym przypominają i za to dziękuję! To dodatkowa motywacja.

      Usuń
    2. Oj, ale mama to mama! One w 99% przypadków chcą dla nas jak najlepiej, nie to co ich egoistyczne pokemony xD Ha! Ciesze sie, ze moge sie do czegos przydac i standartowo polecam sie na przyszlosc :D

      Usuń
  3. Scukrzony efekt to rzężąca ziarnistość cukru? Poza konsystencją nadzienia wszystko tu jest moje. Dodanie alko? Jestem za! Po przeczytaniu o wyidealizowanym Pawełku mam większą ochotę na niego niż na bohaterkę tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę, ale w takiej ilości, jakby było tam takie "szkiełko" z cukru, a rozpadło się i wmieszało w nadzienie, bo nie było całkiem ziarniste od cukru (w sensie, że np. wypełnione kryształkami).

      Tego wyidealizowanego to i ja bym w sumie zgarnęła. Takiego, jakiego pamiętam z lat młodości!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.