Scholetta Caramel Liqueur Truffle in finest milk chocolate with a delicious ganache filling to mleczna czekolada nadziewana (39%) karmelową truflą z karmelowym likierem; edycja na wiosnę 2019.
Po otwarciu poczułam nienapastliwy, a przyjemnie wyrazisty, niemalże słodziutki zapach obrazujący mocno mleczno-śmietankowe toffi. Na drodze do w pełni dziecięcego wydźwięku stała tylko poważniejsza nuta słodkiego likieru. Skojarzyło mi się to z wyidealizowanym, delikatnie alkoholowym Pawełkiem toffi.
W ustach czekolada rozpływała się błogo, gęsto-kremowo w tłusty, śmietankowo-maślany sposób, nie szczędząc jednak proszkowości.
Rzadsze od niej nadzienie po chwili się wyciskało i rozpuszczało nieco od niej szybciej, wpisując się w zalepiającą konwencję. Wydawało się, że pójdzie w śliskość, a tym czasem podtrzymało lekką proszkowość, podłączając się do niej lekkim scukrzonym efektem. Odebrałam je jako odpowiednio (a więc nie za mocno) tłuste w sposób jedynie śmietankowy. Zaskoczyło mnie swoją przyjemną gęstością.
W smaku czekolada okazała się niemal tornadem mleka, zacukrzonym co niemiara, z tak znaczącą maślaną nutą, że sama w sobie wydała mi się trochę zalatywać toffi (a nie jak by przesiąkła). Wyrazista, niemal dziecięca i bardzo w tym udana, choć za cukrowa.
Zamknęło się to w śmietankowo-cukrowej, "toffiowato"-likierowej toni. Czekolada odeszła na tył, ulegając "toffiowatości" i śmietance z cukrem.
Fakt, po kostce oddałam Mamie, bo... co innego docenić, a co innego jeść to, co się lubi. Czekolada wyszła tak dobrze, że miałam wyrzuty, iż nie kupiłam jej dwóch. Po prostu tak bardzo w jej stylu, że wiecie... Jak przewidziałam, uznała, że ona to i 9 by dała. Jedynymi maminymi zarzutami było to, że do takiej słodyczy, to "alkoholu za mało", stwierdziła, że przydałaby się tam chociaż jeszcze odrobina spirytusu, a nadzienia karmelowe woli lejące (np. Milka Caramel). Piszę jednak to wszystko, bo też chyba warto też wziąć pod uwagę konsumenta, do jakiego ten produkt ewidentnie jest skierowany (tylko i wyłącznie subiektywnie wystawiłabym jednak niższą ocenę).
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, miazga kakaowa, mleko zagęszczone odtłuszczone, tłuszcz mleczny, syrop cukru inwertowanego, likier karmelowy 1,3%, syrop glukozowy, substancje utrzymujące wilgoć: sorbitole, inwertaza, mleko odtłuszczone w proszku, śmietanka w proszku, laktoza, serwatka w proszku, syrop karmelowy, lecytyna sojowa, pasta z orzechów laskowych, aromat naturalny, ekstrakt wanilii
Ostatnio trochę przekonałam się do alkoholu w słodyczach (zwłaszcza toffi właśnie), więc taka nienapastliwa tabliczka mogłaby mi posmakować. W przeciwieństwie do Twojej Mamy wolę też właśnie takie stałe nadzienia, bo te lejące często wszystko paćkają i się kleją :D
OdpowiedzUsuńCzyżbyś, tak jak ja, nie lubiła pchać do ust całej wielkiej kostki? :D Mama woli się "zafaszerować kostką na raz", więc może jej tam się nic nie paćka.
UsuńJa lubię przegryźć kostkę co najmniej na pół, nigdy nie jem całej na raz :D
UsuńPiona! Tym, co jedzą całą na raz, powodzenia przy np. tych płaskich kwadratowych Lindtach Creation.
UsuńA wiesz co jest w tym wszystkim najsłodsze? Twoja głęboka relacja z mamcią, a zwłaszcza to, że na tyle różnic między Wami to tak świetnie się ze sobą dogadujecie z obustronnym szacunkiem - ba! Obydwie ,,dostosowujecie" się pod siebie, choć wymaga to skopania wewnętrznego ,,ja" i własnego egoizmu. Ach jak ja uwielbiam czytać fragmenty w Twoich recenzjach gdy nawiązujesz do mamuśki - ale Ty to już doskonale wiesz :D
OdpowiedzUsuńWiem i zdaję sobie sprawę!
UsuńChociaż zawsze, jak czytam Twoje komentarze w tym stylu, to aż mi trochę wstyd się robi, bo prawda jest taka, że Mama jest gotowa na o wiele więcej poświęceń i wyrzeczeń. Chciałabym być mniej egoistyczna... Ale wiesz co? Twoje komentarze ciągle mi o tym przypominają i za to dziękuję! To dodatkowa motywacja.
Oj, ale mama to mama! One w 99% przypadków chcą dla nas jak najlepiej, nie to co ich egoistyczne pokemony xD Ha! Ciesze sie, ze moge sie do czegos przydac i standartowo polecam sie na przyszlosc :D
UsuńScukrzony efekt to rzężąca ziarnistość cukru? Poza konsystencją nadzienia wszystko tu jest moje. Dodanie alko? Jestem za! Po przeczytaniu o wyidealizowanym Pawełku mam większą ochotę na niego niż na bohaterkę tekstu.
OdpowiedzUsuńTrochę, ale w takiej ilości, jakby było tam takie "szkiełko" z cukru, a rozpadło się i wmieszało w nadzienie, bo nie było całkiem ziarniste od cukru (w sensie, że np. wypełnione kryształkami).
UsuńTego wyidealizowanego to i ja bym w sumie zgarnęła. Takiego, jakiego pamiętam z lat młodości!