niedziela, 6 października 2019

(Słodki Przystanek) Beskid Venezuela 50 % mleczna z Wenezueli

Jak wspomniałam przy ciemnym wenezuelskim Beskidzie, otrzymałam również wersję mleczną. Na szczęście mleczna nie oznacza tu: "uboga w kakao", o nie! Ucieszyło mnie to, bo zarysowało perspektywę odkrycia, jak na nuty kakao wpłynęło połączenie z mlekiem, a nie np. jak sobie się cukier z mlekiem wymieszał. Chociaż w tej kwestii... Skład i podanie wszystkiego w % wydaje się ciekawym zabiegiem.

Beskid Bean-to-Bar Chocolate Venezuela 50 % to mleczna czekolada o zawartości 50 % kakao z Wenezueli z plantacji Valdiviezo.
Czas konszowania to 48 godzin.

Po otwarciu dosłownie uderzył mnie wyrazisty splot naturalnego, pełnego mleka i śmietanki oraz prażonych orzechów. Łącznikiem między nimi wydawała się naturalna lekko siankowa słonawość i karmel.
Za orzechami stała gorzkawość mokrej, nieco ziemistej kawy, a przy ich prażeniu osiadła wspomniana już karmelowa słodycz. Dokładniej śmietankowo-palonokarmelowa, ale z racji tej... siankowości? Pomyślałam również o suszonych owocach (morelach?). Poczucie zawilgocenia, a więc i soczystość sugerowały niemal miękkie brzoskwinie? Dżem z nich (i moreli?).

Przy łamaniu lśniąca, ciemna tabliczka, mimo iż bardzo twarda, trzaskała cichutko. Wyglądała mi na dość kruchą, a przekrój wydał mi się piaszczysto-proszkowy.
W ustach jednak rozpływała się idealnie gładko, wręcz ślisko i tłusto niczym śmietanka. Odrobina soczystości sprawiła, że śliskość skojarzyła mi się z dżemem / owocami. Gęsta, ale minimalnie zalepiająca czekolada rozpływała się w tempie umiarkowanym.

Już robiąc kęs poczułam smak słodkich lodów śmietankowych, które okazały się bazą.
W następnej chwili wstrzeliła się w to szlachetna gorzkość, przywodząca na myśl prażone orzechy. Cały miks, ale chyba wyłapałam włoskie i laskowe; takie delikatniejsze, a więc może pekan? Prażoność / pieczoność wprowadziły ciepły motyw.

Nagle po wyrazistej śmietance spłynęły hektolitry solonego karmelu. Bardzo słodki, ale wyważony sos karmelowy opłynął także orzechy. Odważnie palony, a z racji naturalności śmietanki właśnie jakby trochę solony. Przy którymś kęsie wydał mi się trochę krówkowy. Może też nieco maślany, ale na pewno nie toffi, a karmelowy. Mieszał się niezwykle spójnie ze śmietanką. Ona z pieczonymi orzechami z kolei łączyła się nutą sianka, co poszło w pieczonym kierunku, a oczami wyobraźni zobaczyłam lekko słonawy wafel do lodów.

Po chwili gorzkawość, cały czas obecna w tle, skorzystała z jego paloności i wprowadziła kawę. Kawa gorzkawa, niewątpliwie wilgotna i jakby... soczysta? Soczystość czy wręcz lekka ziemistość wpisały się w konwencję lodów i ich rześkość (mimo ciepłego wydźwięku pewnych nut). Od kawy rozchodziła się nutka cytrusów. Nie było to jednak bardzo kwaśne... raczej słodkocytrusowe. Na myśl przyszły mi świeże brzoskwinie albo raczej śmietankowe lody brzoskwiniowe i morele... Możliwe, że w formie dżemu / konfitury. Może po prostu owocowy krem na bazie śmietanki? Coś owocowego - na pewno słodkiego i mieszającego się z karmelem oraz śmietanką.

Posmak należał do karmelu i śmietanki, a także palonej gorzkości. Kawa zakończyła to wszystko, choć raczej nie przełamała ich, a wpisała się w nie.

Kawa... jakby tak podana do deseru czy lodów na bazie śmietanki, z brzoskwiniami / morelami, polanych solonym karmelem i posypanych orzechami. To właśnie był wydźwięk tej czekolady.
Jak dla mnie nazbyt tłusta, ale to chyba jedyna wada. Zawarła w sobie wszystkie smaki ciemnej wersji, tylko że... zamknęła je w śmietance / lodach śmietankowych. Owszem, słodycz była silna, ale w sumie wpisana. Podobało mi się skojarzenie z solonym karmelem. Genialna, właśnie taka, na jaką liczyłam.
Naprawdę niewiele jej brakowało, by zachwyciła mnie w równym stopniu co wenezuelska Idilio Origins 15nto Idilio Con Leche (obie były słodko-goryczkowate, z nutą cytrusów i soli), choć tamta kupiła mnie daktylami, miodem gryczanymi i pistacjami (starcie ulubionych orzechów mi normalnie zafundowały!).

Nie tylko smak okazał się wyważony w punkt... skład też wygląda ciekawie - wszystkiego po równi.


ocena: 9/10
kupiłam: Słodki Przystanek (dostałam)
cena: 15,90 zł (za 60 g; ja dostałam)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakaowca 25%, tłuszcz kakaowy 25%, cukier trzcinowy nierafinowany 25%, mleko w proszku pełne 25%

11 komentarzy:

  1. Szkoda, że takie porządne mleczne czekolady są aż tak drogie :( jadlabym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, jak i wszystkie porządne... Ach, marzę, by kiedyś zrobiły się tańsze i bardziej powszechne.

      Usuń
  2. Lubię intensywne, uderzające aromaty. Przynajmniej te atrakcyjne, bo jeśli uderza margaryna, to już gorzej. Lody śmietankowe - super. Słonawy wafel do lodów? Na szczęście nigdy na taki nie trafiłam, fujka. Karmel wolę czysty, co nie jest nowością. Krówkę też. Zamiast czekolady, bo aktualnie nie mam ochoty na tę formę i każdego dnia przekładam degustację październikowych tabliczek, wybrałabym lody śmietankowo-karmelowo-kawowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię intensywne w pozytywnym sensie zapachy.

      Ja też na taki nie trafiłam, bo nie jem lodów w waflach. Ale nie "fujka"! Wydaje mi się, że chodzi mi o zwykły wafel do lodów, ale taki, nad którym się człowiek skupia i jest w stanie wyłapać taką słonawą nutkę, która często jest w waflach. Ogólnie w pieczonych takich rzeczach jest. Na pewno wiesz, o co chodzi. Już teraz w sensie?

      Ty? Teraz? Lody?! To nowość. Dużo Ci czekolad zalega? Ja lecę już ze styczniowo-marcowymi.

      Usuń
    2. 16 czekolad. Po weekendzie na 90% dojdzie siedemnasta, bo mama i Tomek zaczęli pytać, co mi przywozić, jak jeżdżą do Czech w góry, więc za każdym razem proszę o nową Studentską do kolekcji. Teraz mają wybrać ciemną albo kokosową, bo chcę obie, kolejność obojętna.

      Usuń
    3. Ojej, kokosowa jest beznadziejna, serio. Sama w sobie jak coś czekoladopodobnego, a kokosowa kostka niesatysfakcjonująca.

      Usuń
    4. Mimo wszystko liczę na mój wewnętrzny plebs.

      Usuń
  3. Jakby nie dali tłuszczu, tylko samą miazgę, to dopiero byłoby ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie lubię najbardziej. Szkoda, że tak rzadko się na to decydują.

      Usuń
    2. Witam,

      Nasze czekolady powstają z ziaren kakaowca, w tym wypadku ziarna kakaowca z Wenezueli Caicara del Orinoco. Dodajemy masło kakaowe, aby upłynnić czekoladę - jest to konieczne, aby czekolada w kamiennym młynie mogła się odpowiednio rozdrobnić / rozetrzeć (proces rafinacji) oraz skonszować.

      Więcej intensywnych aromatów kakao jest w naszej nowej tabliczce Kolumbia Tumaco 65 % darkmilk, już niebawem będzie dostępna w sprzedaży.

      Usuń
    3. Ależ my wiemy, że tłuszcz kakaowy używany na tym poziomie jest wysoko jakościowy, ale ja osobiście wolę, gdy nie jest dodawany, a tłustość samych zmielonych ziaren łączy się z pewną szorstkością (choć w przypadku mlecznych to wyjątkowo rzadko spotykane).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.