piątek, 24 lipca 2020

lody McEnnedy Caramel & Chocolate Ice Cream with a Caramel Core & Chocolate Flavour Pieces

Za każdym razem, gdy zimą 2019/2020 w sklepach kusiły mnie jakieś nowe smaki lodów, powtarzałam sobie, że będę mogła kupić dopiero jak zjem te, które mam. Szło mi dobrze, bo odkąd narzuciłam sobie tę zasadę, nic nowego nie kupiłam. Problem w tym, że także nic posiadanego nie zjadłam... Najgorsze było to, jak zmieniał się mój stosunek do poszczególnych smaków od momentu kupienia do zjedzenia - aż kilkakrotnie. I tak miałam z dzisiaj przedstawianymi. A to skrajne "na cholerę ja je w ogóle kupiłam?! karmel pewnie będzie jak woda z cukrem", a to przypominały mi się dobre lody Mucci Caramel Love. Gdy więc tylko znów w grudniu byłam w Aldim i mi się przypomniały, na dniach sięgnęłam po podobne posiadane.

McEnnedy Caramel & Chocolate Ice Cream with a Caramel Core & Chocolate Flavour Pieces to "lody o smaku czekoladowym z 4 % kawałkami o smaku czekoladowym (polewy kakaowej) i lody o smaku karmelowym z 12 % rdzeniem / sosem karmelowym". Produkowane w Niemczech na tydzień amerykański.

Zaraz po otwarciu lody zapachniały cukrem z nutą cukru trochę palonego i mlecznymi, przesadnie zacukrzonymi lodami. Delikatne kakao wydało mi się wycofane, jednak na szczęście obecne.

Masę cechowała gęsta miękkawość. Nie była bowiem twarda jak kamień. Znacznie lepsza, bo gęstsza i ciężkawa, konkretna w pozytywnym sensie była część czekoladowa. Topiła się wolniej od karmelowej, które była ewidentnie rzadsza.
W miarę jedzenia i rozpływania się karmelowe ujawniały rozrzedzoność, nawet już wodnistość, przez co nieprzyjemnie podtapiały i opływały czekoladową część.
W trakcie jedzenia brązowa połowa była kremowa i gęsta, gładka i odpowiednio tłustawa, jasna zaś proszkowa, przez co aż trzeszczała (od proszku i cukru?). Wykazywała wodnistość, przy czym jakby ciągnęła się lekko. Sprawiała wrażenie kiepsko zagęszczonej.
Karmel okazał się... dziwny. Nie był to ani sos, ani masa. Trochę się ciągnął, ale pozostawał zwarty, jakby... zżelowany? I dziegciowy, zalepiający. Nie mocno gęsty, ale i nie rzadki. Niespecjalnie mieszał się z masą lodową, co chyba akurat jest plusem.
Kawałki polewy czekoladowej okazały się rozpływającymi się, tłustymi kawałkami, nie zaś kamieniami. W udany sposób udawały średniej jakości czekoladę. Znalazłam ich całkiem sporo (w brązowej części), wszystkie mniej więcej tej samej wielkości - takiej wyśrodkowanej, nie były to całe kostki czekolady, ale drobnica / opiłki też nie.

W smaku same lody karmelowe okazały się do bólu słodkie i łagodne zarazem. Karmel... był w nich raczej umowny, bardziej czuć w nich bazowe mleko, trochę śmietanki. W zasadzie robiły za tło. Ot, zacukrzone mleko, może zabarwione jakąś już bardziej niż karmelową, to "waniliowatą" słodyczą.

Część czekoladowa również była słodka, ale znacząco mniej. Nie odznaczała się wyjątkową wyrazistością, ale przez delikatność jaśniejszej części, dowodziła. Czuć w niej trochę gorzkawe kakao, trochę mlecznej bazy, jednak to raczej lody kakaowo-czekoladowe, niż czysto czekoladowe.

Kawałki polewy właśnie kakao, goryczkowato-cierpkie, proste i przystępne, podkreśliły. Były mało słodkie, a mimo że dość maślane, to udanie kojarzyły się z delikatniejszą ciemną czekoladą.

Słodki do potęgi był z kolei karmel. Zacukrzał momentalnie, po czym ujawniał... też bardziej cukrowo-kajmakowy, tłuszczowy posmak, nie zaś palonokarmelowy. Wydał mi się sztuczny i tandetny. Kojarzył się przede wszystkim z kajmakiem, może odlegle z krówką, tylko że takimi... cukierkowo-sztucznymi.

Jedząc miałam wrażenie, że ten zasładzająco-sztuczny karmel przygłuszył jeszcze bardziej samą karmelową część lodów, ale przynajmniej gorzkawe kakao chwilami nieźle przy nim się wyeksponowało. Mleczność / śmietanka jednak wcale jakoś uciekały, przez co baza sprawiała wrażenie jeszcze bardziej mdłej, niż na początku.

Całościowo lody wyszły ciekawie jak na przeciętniaki, ale nie powiedziałabym, że to jakiś hit. Ot, niezłe kakaowe lody z kakaowymi kawałkami, trochę nijakiej drugiej części...  Karmel będący "od biedy może być" karmelem, któremu do karmelu marzeń daleko... Struktura taka sobie. O ile do samej masy lodowej większych zarzutów nie mam, tak ta masa karmelowa mogłaby być lepsza.
Mucci Caramel Love też zasładzały, ale robiły to karmelem, a więc smacznie... Przynajmniej jakoś.
Tych zmęczyłam może 1/4, a resztę oddałam Mamie. Jako że jej za gorzka była część kakaowa, chciała ją wyrzucić, to wymyśliłyśmy, że wygmera "wszystkie te karmele" i już jakoś zutylizuję kakaową. Spróbowałam, utwierdzając się, że ta część była akurat w porządku (nudna, ale niezła, jako smak analogiczny do Gelatelli Premium Belgijska Czekolada, dałabym jej 7, bo jednak coś nie grało), ale... Nie dałam rady do końca, bo... miałam wrażenie, że jak się bardziej zruszyło całość, przeszła kiepsko karmelowymi akcentami.
Miałyśmy problem przez to, że karmelowa część topiła się szybciej, zanieczyszczając kakaową, bo ta (z racji kakaowości) u Mamy nie miała szans, a ja od biedy bardziej byłam skłonna już właśnie ją zjeść (ale też... sos szedł przez środek i bruździł). No ale cóż... Karmelowa Mamie w sumie smakowała, cieszyła się, że jest taka rzadko-wodnista, miękka i słodka.


ocena: 5/10
kupiłam: Lidl
cena: 9,99 zł (za 430g / 500ml)
kaloryczność: 262 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 29% śmietanka, mleko odtłuszczone, cukier, syrop glukozowy, mleko zagęszczone odtłuszczone, żółtko jaja, 3% kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz mleczny, mleko zagęszczone, tłuszcz kokosowy, lecytyna sojowa, stabilizatory: mączka chleba świętojańskiego, guma guar, karagen, pektyny; miazga kakaowa, sól, ekstrakt z laski wanilii, naturalny aromat waniliowy, naturalne aromaty

5 komentarzy:

  1. Sam pomysł z takim karmelowym środkiem brzmi dla mnie obłędnie, szkoda że wykonanie takie sobie. Mimo wszystko z ciekawości właśnie dla tego środka mogłabym je kupić :D ach, ileż różnicy robi właśnie taki karmel we wnętrzu. Same lody kakaowe i karmelowe by mnie nie skusiły, ale tak strasznie ciekawi mnie ten korek z karmelu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, tylko że zrobić, aby zrobić to nie wszystko... Powinno to jeszcze smakować!

      Usuń
  2. "Szło mi dobrze, bo odkąd narzuciłam sobie tę zasadę, nic nowego nie kupiłam. Problem w tym, że także nic posiadanego nie zjadłam." - Trwam w tym stanie od 2 lat. Nie kupuję, ale też nie wyjadam, więc posiadane tylko się starzeją. Sweet.

    Ta konsystencja, w przeciwieństwie do kamiennej syrenkowej, odpowiada mi. Zdaje się odpowiadać. Kakaowe lody czekoladowe są ok, umownie karmelowe też, o ile pozostają smaczne, a tu w mojej ocenie jest ok. Jedyne potencjalne utrapienie to niespójność czasu topnienia smaków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to dołożę. Wczoraj dokupiłam dwa pudła lodów, które mi posmakowały, ale chyba znikają ze sklepów. Byłoby spoko, gdyby nie to, że mają datę do września... Ch... jakby co, zjem sobie po terminie, niech się starzeją, tylko nie marszczą i nie siwieją. Albo nawet... bo już zrecenzowane na świeżo, zdjęcia ładne... :>

      Syrenki, gdy się już je, nie miały w sobie nic z kamienia. To ocieplający się krem a'la masło orzechowe. Kamienne tylko po wyjęciu z zamrażarki, gdy np. próbuje się nałożyć.

      Niespójność była bardzo dobijająca.

      Usuń
    2. "...obijająca." i miałam jeszcze dopisać, że to jak z braniem dwóch smaków na gałki, potem się topi, miesza, ble. Nie podobało mi się nigdy coś takiego.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.