wtorek, 5 października 2021

lody Goplana Grześki 500 ml

Nie lubię Grześków i nigdy za nimi specjalnie nie przepadałam. Nie cierpię małych, wafelkowych kulek, obecnie nie jadam wafelków, bo nie są mi do szczęścia potrzebne. O dziwo, oprócz czekolad ze słodyczowych łask wciąż nie wypadły u mnie lody. Lubię zawinąć się w koc, kigurumi i zjeść jakieś jesienią / wiosną. Jestem zbyt czuła na kontrasty, by jeść je latem. Co mnie podkusiło, by porwać się na grześkowe lody? Szczerze nie wiem... chciało mi się jakiś prostych i kakaowych, nie czekoladowych - dla odmiany po Magnum Intense Dark 70 %. Poczytałam o truflowym sosie z rożków (a to nie moja forma), więc uznałam, że dam im szansę (kupując byłam pewna, że w pudełkowych też jest sos, a nie kawałki czekolady - gdybym doczytała, nie kupiłabym). Co prawda w kwestii wafelków w lodach byłam nieco podejrzliwa, że okażą się zawilgoconym kartonem, ale z drugiej strony... jedyne lody z wafelkami jakie jadłam to Haagen-Dazs caramel cone i były świetne. Nie ukrywam, że kiedyś chciałam zdobyć podobne KitKaty, ale... ciągle były mi za drogie, aż w końcu zniknęły ze sklepów (nie skomentuję faktu, że niedługo po tym, jak spróbowałam tych, wróciły lody KitKat). No ale jednak Grześki...? Cóż, cenowo podobne lidlowe zaczęły popisywać się obniżaną jakością, różne specyficzne nowości nie satysfakcjonowały... Przyznaję, że zaczęło mnie irytować wydawanie pieniędzy na lody (w głowie włączał się przelicznik, ile czekolad by za to wyszło) i aż w końcu bardzo się wkurzyłam... czy już naprawdę nie da się kupić dobrych lodów w niskiej cenie?! Nie nastawiając się negatywnie, postanowiłam sięgnąć po takie "zwyklejsze". Mama z kolei z tej linii wzięła Jeżyki, kierując się tym, że to jej ulubione ciastka.

Lody Goplana Grześki 500 ml to lody kakaowe z (5 %) kawałkami czekolady i (3,5%) mini wafelkami Tyci Grześki z kremem o smaku kakaowym w czekoladzie; wersja pudełkowa 500 ml wyprodukowane przez Colian.

Po otwarciu pudła poczułam kakaowo-słodki, minimalnie (ale jednak!) cierpkawy zapach. Przeciętnie kakaowo lodowy, a jednak przyjemny.

Masa lodowa okazała się miękka, nieprzyjemnie zwarto-ciągnąca. Topiła się w średnim tempie. Lody były jakby zagęszczone, ale średnio gęste. Wydały mi się nieco roztrzepano-gumiaste. Odebrałam je jako lekko tłuste i rozwodnione. Trochę taka... pseudopuszysta woda. Wysoka proszkowość odwracała od tego uwagę, ale i ona nie była miła.
Kawałków czekolady w wielkości drobniusieńkiej dodali mnóstwo, że trudno zagarnąć chociaż trochę masy bez nich. Sporo też blaszek drobnej i średniej wielkości. Z kolei wafelki ok. 1 cm kwadratowego znalazły się głównie na wierzchu. Niżej odkryłam jedną sztukę, ale ogólnie za wiele nie zjadłam, więc nie wiem, czy na dnie nie było więcej.
Obstawiam, że to po prostu Grześki Tyci, a więc małe wafelki z niewielką ilością tłustego kremu i średnio grubą polewo-czekoladą. Całe były chrupiące, pewnie dzięki polewie, jednak część się rozwalała - ta już była odpychająco zawilgocona. Wafelki wstępnie wydały mi się kamienne; w trakcie jedzenia, gdy dochodziły... właśnie to zależy. Jedne chrupiące i delikatne (aż za), mimo że z poczuciem przemrożenia (niby dobrze, że chrupią, ale też nie wyszły tak, że chciało się je jeść przez drugi czynnik), inne? zawilgocone na twardawy karton. Niby miękkie, ALE... Otóż polewa musiała do siebie dojść, by zrobić się gumiasto miękką. Dziwnie się rozpuszczała - właściwie to znikała na tłustą wodę. Dość grube warstwy waflowe powychodziły różnie. Albo zachowały "chrupiącość", albo były jakby stetryczałe i zawilgocone, rozmiękłe, a następnie utwardzone. Jak się trafi. Krem zaś... był zbity, plastyczny, gumowo-zwarty i nieprzyjemnie wodnisty. W mig zatłuszczał.
Kawałki czekolady okazały się opornie rozpuszczającym się twardym plastikiem, znikającym na tłustą wodę. 

W smaku sama masa lodowa okazała się raczej delikatna. O dominację walczyła wysoka słodycz i prosty, kakaowo-kakałkowy smak. Trochę się poprzepychały, ale w końcu pogodziło je mdławe mleko. Słodkie kakao przejawiało znacząco rozwodniony motyw, acz mleczną bazę czuć. Nie była jednak zbyt wyrazista. Dzięki temu kakao nawet chwilami pozwoliło sobie na leciutką cierpkość, a słodycz na irytujący aspekt. To mało wyraziste, a słodkie lody kakaowe i tyle.

Kawałki czekolady smaku prawie nie miały, acz gdy doszły do przystępnej temperatury jakoś tam leciutko podbijały chwilami cukrowość i cierpkość. Okazały się tandetną, przesłodzoną czekoladą niby-ciemną.

Wafelki... wyszły podobnie jak i ona. Chrupane smakowały mieszaniną pszenicznego wafla niskiej jakości i cukrolady z kakaowo-cierpkim echem. Szybciej gryzione sprawiały, że cukier dosłownie szedł w zęby. Dominowała na nich (waflach, nie zębach) za słodka, przecukrzona czekolada. Była także kakaowo cierpka, ale nie da się jej nazwać gorzką. Otulała mdławe, nijakie wnętrze. To wafelek staro-kartonowy, ze słodko-nijakim, lekko cierpkim, tłuszczowym kremem. Zostawiły posmak cierpkości i echo sztuczności. Były tak kiepskie, że dwa zjadłam na potrzeby recenzji i o kolejnych myśleć nie chciałam (tak, to Grześki i tyle).

Po wafelkach także masa lodowa wydała mi się jeszcze słodsza w sztucznym kontekście i chyba jeszcze mniej mleczna. Może za to bardziej kakaowo-cierpka? Przeciętnie, tanio kakaowa i wciąż bardzo, bardzo słodka.

Po zjedzeniu małej ilości został cierpkawy posmak kakao, wysoka słodycz i waflowość... tania i stara. A do tego niesmak chemicznie słodkich, tanich lodów, co próbowało ratować proste kakao w proszku.

Całość wydaje mi się do bólu przeciętna. To lody kakaowe z niższej średniej półki z równie przeciętnymi, kiepskimi (bo w dodatku przemrożonymi) waflami. Niewarte uwagi jak pierwsze lepsze lody z pierwszym lepszym waflem w niskiej cenie. A jednocześnie wcale nie wyjątkowo odpychające.
Zjadłam niewiele, bo po prostu każda łyżeczka budziła pytanie: "po co coś tak płytkiego jeść?".
Mimo że nigdy nie sięga po kakaowe / czekoladowe lody, tymi Mama się zainteresowała i spróbowała. Jadła bowiem Jeżyki i uznała je za bardzo kiepskie, choć ciastka wówczas uwielbiała. O lodach Grześki stwierdziła: "Mimo że ja nie lubię, to wydają się takimi zwykłymi, kakaowymi lodami. Jak ktoś kakaowe lubi i nie patrzy na skład i cenę, to pewnie mu posmakują; te kulki znośne choć fafłate, płatki-wafelki tylko chrupią, a więc urozmaicają konsystencję.". I tu ciekawa sprawa: wyjaśniłam, co dokładnie w lodach było i... okazało się, że wszystkie kulki (wafelki Grześki Tyci), na jakie trafiła były rozmiękłe, a płatki-kawałki... no właśnie: bez smaku, że aż nie poznała, że to ma być czekolada ciemna (nie lubi jej); wzięła je za wafle.


ocena: 4/10
kupiłam: Kaufland
cena: 6,99 zł (za 500 ml; promocja)
kaloryczność: 135 kcal / 100 ml
czy kupię znów: nie

Skład: odtworzone mleko odtłuszczone, cukier, olej kokosowy, syrop glukozowo-fruktozowy, miazga kakaowa, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu 2,4%, serwatka w proszku, tłuszcz kakaowy, tłuszcze roślinne (palmowy, shea w zmiennych proporcjach), mąka pszenna, emulgatory: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyny sojowe, polirycynooleinian poliglicerolu, stabilizatory: mączka chleba świętojańskiego, guma guar; olej rzepakowy, substancje glazurujące: guma arabska, szelak; skrobia, syrop glukozowy, substancja spulchniająca: węglany sodu; sól

2 komentarze:

  1. Świat stoi na głowie, skoro nastały czasy, w których zakupu tego typu lodów można się bardziej spodziewać po Tobie niż po mnie. A propos wspomnianej we wstępie czułości na różnicę temperatur, ja serio byłabym chora. Jesienią i zimą jestem lekko zaziębiona nawet dzień po zrobieniu prania i umyciu włosów bez wysuszenia tych bezpośrednio przy głowie. Wracając, lodowe Grześki mogłabym zjeść w rożku, napatykowcu, małym kubeczku. Nie lubię dużych kubków. Nawet te upolowane przeze mnie dręczą mnie koniecznością spożycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tekst sprzed roku. Zabawne, że obecnie żadnych lodów bym nie kupiła. Przeszedł mi już zupełnie typ produktu.

      Jak ja się cieszę, że mnie nigdy, przenigdy żadne przeziębienia się nie czepiają!

      Pomijając jakość, wszelkie na patyku czy coś - nie smutno Ci, że takich nie da się tak fajnie jeść łyżeczką? Takich stopionych, miękkich...

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.