czwartek, 1 kwietnia 2021

lody Magnum Intense Dark 70 % Cocoa Cracking Chocolate Tub

Kolejne lody, które mnie zaskoczyły... niestety niepozytywnie i to już po kupieniu. Otóż kiedyś lubiłam Magnum, ale potem one się pogorszyły (chodzi mi o samą masę lodową), a ja odkryłam, że wolę lody pudełkowe, a wszelkie patykowce / rożki mi przeszły. Nowe Magnumy (np. Double Caramel na patyku) czy nawet pudełkowe małe Vanilla & Chocolate potwierdziły, że nie warto sobie nimi zawracać głowy. A już na pewno nie miałam zamiaru wydawać kasy na duże i wątpliwe jakościowo pudła (na polskim rynku startowały chyba w cenie ok. 20 zł). Poza tym miały nielubiane przeze mnie polewy na wierzchu. Z czasem jednak zaczęły do mnie docierać słuchy, że to czekolada z Magnumów, nie kamienna polewa. To... mogło wyjść dobrze albo źle, bo o ile na lodach zawsze mi smakowała, tak w wersji tabliczkowej ani mleczna, ani biała. Potem jednak jakoś dowiedziałam się, że mocno czekoladowe pudełkowe Magnumy to lody także z sosem czekoladowym, którego ponoć było mnóstwo. A czekolada miała zawierać 70 %. To... ryzykowne, zwłaszcza po HD Chocolates Dark Chocolate & Almonds 70 % Cocoa, które były niewiarygodnie twarde. Przemówiła jednak do mnie taka mocno ciemnoczekoladowa kompozycja. A może warto dać Magnumom szansę po latach? Uznałam, że tak (bo i cenowo staniały). Niestety... dopiero po zakupie dowiedziałam się, że jednak to ja miałam rację, na początku (a pomyliłam je z Double Chocolate Deluxe). Potem jakieś dziwne czynniki wprowadziły mnie w błąd. To lody z czekoladą na wierzchu i w środku, a nie sosem. "Zamrożone kamienie, super." - pomyślałam i zabrałam się za nie jak najszybciej, by starcie to mieć już za sobą.

Magnum Intense Dark 70 % Cocoa Cracking Chocolate Tub to lody czekoladowe z 28 % ciemną czekoladą (o zawartości 70 %) na wierzchu jako polewa, po bokach pudełka (jako "skorupka"?) oraz kawałkami zatopionymi w masę lodową. Masa lodowa zawiera 3,5% mlecznej czekolady.
Pudło zawiera 440 ml / 297 g.

Po otwarciu poczułam delikatny zapach bez wątpienia ciemnej czekolady z zaznaczoną wytrawną goryczką kakao. Z czasem nasiliła się intensywność tej niestety także cukrowej czekolady. Po przebiciu się przez nią, dołączył aromat lodów: również czekoladowo-kakaowy, ale jednocześnie wyraźnie mleczny. Jedząc i uważnie wąchając lody (gdy już wierzch w większości zjadłam), byłam pewna, że czuję w nich mleczną czekoladę, a nie tylko duet czekolady i mleczną bazę.

Czekolady w całym pudle było niewiarygodnie dużo, że aż po zjedzeniu uznałam, że to czekolada z lodami, nie zaś lody z czekoladą. Co więcej, były tam kawałki, płatki i mnóstwo kawałów ogromnych: grubych na prawie centymetr i długich na 4-5 cm.
Czekolada na wierzchu była twarda jak kamień, ledwo ją przebiłam łyżką do zdjęć. Oczywiście z czasem nieco doszła do rozsądnej twardości w temperaturze pokojowej, bo rozwaliłam ją i zgarnęłam na bok. Głośno przy tym trzaskała. Ta po bokach to samo, mimo że miejscami była znacznie cieńsza. Tu pomogło specjalne opakowanie, po którego naciśnięciu łatwiej się z nią uporać.
W większości jednak czekolada była gruba i konkretna. Przy jedzeniu wciąż cechowała ją twardość, ale także tłustość i mazistość, wręcz śliskość. Rozpływała się kremowo i gładko jak średniej jakości tabliczkowa, dopiero na koniec pozostawiała lekko pylisty efekt.
Również całkiem nieźle sprawdziła się skorupka, która przylegała do opakowania. Zwłaszcza w wyjadaniu już z pudła, bo podtapiały ją lody i łatwiej było ją oskrobać. Dodano ją też na dnie - grubości tej z wierzchu.
Kawałki czekolady wtopione w masę również normalnie się rozpływały w ustach. Mimo że chwilowo zimne, rozpływały się z ochotą. Także były bardzo tłusto-śliskie i mięknąco-maślane.
W zasadzie... ta czekolada bardzo przypominała czekoladę z Magnumów na patyku (przynajmniej tych dawnych). Zaskoczyła mnie pozytywnie.
Sama masa lodowa nie była twarda, a jedynie twardawa początkowo; gdy topiła się w trakcie jedzenia, dała się poznać jako nie za tłusta, choć kremowo-gęsta. Cechowała ją puszysta lekkość. Chwilami wydawała mi się wręcz piankowa, spulchniona. Czuć, że bazę stanowi mleko, co kojarzyło się ze spienionym mlekiem. Było w niej także coś pozytywnie zagęszczającego. To efekt... jakby kryła topiącą się czekoladę. Na sam koniec zostawiała lekko pyliste wrażenie.

W smaku czekoladowy wierzch to intensywna, ale przesadnie słodka ciemna czekolada. Od razu po ustach rozprowadziła gorzkość i lekką cierpkość, lecz i słodycz zaraz nadciągnęła bez oporów. Rosła, prędko zasładzając i drapiąc w gardle. Wraz z nią na szczęście umacniał się wytrawnie-palony wydźwięk. Reprezentowały go gorzkawe orzechy (włoskie?) i palona ziarnista kawa. Pojawiła się lekka kwasowość, przywodząca na myśl kawę i śliwki. To zdecydowanie ciemna czekolada, acz że aż 70 % to bym nie powiedziała. Sporo było w niej łagodzącej maślaności i słodyczy.
Podobnie smakowała po bokach, ale z racji ilości wydawała się nieco mniej gorzka, choć wciąż kakaowa, trochę bardziej polewowa.

Kawałki wtopione w masę smakowały tak samo, jak wierzch. Mimo gorzkości, orzechowo-kawowego smaku i cierpkiego kwasku śliwek, cukrową słodyczą potrafiły aż zamulić. Okazały się dominujące, co miało i plusy (wyrazisty smak ciemnej czekolady), jak i minusy (słodycz była trudna do zniesienia).

Kawałki wmieszano na szczęście w masę lodową, która odznaczała się nieco niższą słodyczą. Wyraźnie czuć, że lody zostały zrobione na mleku, które wyszło odrobinkę śmietankowo. Baza zdecydowanie także smakowała czekoladą, a więc gorzkawo-słodko. W jej przypadku czuć jednak jeszcze mleczną bazę i nutkę łagodniejszą. Jej czekoladowość nie była aż tak wytrawna, zalatywała mleczną czekoladą i kakao. Pozytywnie zaskoczył mnie jednak w miarę niski poziom słodyczy. Z czasem nieco wzrosła, ale goryczka kakao i cukrowość z czekolady na zasadzie kontrastu eksponowały jej delikatność.

Wydawało mi się, że baza i czekoladowe kawałki wzajemnie się pilnowały, żeby nie było ani za ciemnoczekoladowo, ani za mlecznie. Połączenie okazało się intensywnie czekoladowo-kakaowe, ale niestety też muląco słodkie.

Bliżej końca wzrosła cierpkawość i ogólna gorzkawość kakao, ale cukier osiągnął taki poziom, że był nie do zniesienia, aż zaczęło mnie mdlić. Stało się tak, bo w zasadzie uczta zakończyła się jak się zaczęła: cukrową czekoladą (tą z dna).

Po zjedzeniu pozostało poczucie lekkiego zatłuszczenia ślisko-tłustą czekoladą i posmak czekoladowych lodów na mleku tak po prostu, cierpkości kakao i przecukrzenie totalne. Aż zrobiło mi się od niego trochę niedobrze, było za słodko, ale... nie żałowałam. Mogłam zjeść mniej, lecz ogólnie to było na tyle przyjemne zasłodzenie, że zjadłam, licząc się z konsekwencjami.

Całość uważam za na tak dobrą, że aż mnie to zaskoczyło. Walcząc z wierzchem jeszcze się negatywnie nakręciłam, a tu proszę... porządnie czekoladowe lody. Z wyczuwalnym i mlekiem bazy, i mlekiem mlecznej czekolady w bazie oraz sporą dawką kakao, cierpkości i kwasku z czekolad, które - właśnie! - ciemnymi czekoladami były.
Kupiła mnie także konsystencja samych puszystych, nieciężkich, a jednocześnie cudownie gęstych lodów. Jakoś tłustość czekolado-polew wydaje mi się bardziej do zniesienia, niż to baza miałaby być tłusta. Lody mają być lekkie. Te, tak ogółem jednak nie były z racji proporcji. Ilość tej czekolady aż zwaliła z nóg, co dla niektórych może być minusem, bo nie są to lody dobre na upały, by się schłodzić. Ja jednak nic nie mam do "mniej lodowych lodów", bo i tak nie jem ich latem i bardzo zimnych. Cukrowość tej niby ciemnej czekolady też mnie zszokowała (ona już niepozytywnie). Na szczęście, mimo niej, wciąż smakowała ciemną czekoladą. Piszę to w szoku, ale gdyby nie ilość cukru i tłuszczu w czekoladzie, mogłyby spokojnie 10 zgarnąć. Dobre, wyraziste lody, których ryzykowna struktura jest jak najbardziej przyjazna, a smak bez dwóch zdań czekoladowy. To jeden z tych produktów, na którego wady w miarę łatwo przymknąć oko, gdy człowiek wie, na co się pisze.
Tak mnie to wszystko zdziwiło (wszak produktów Magnum nie lubię od dawna), że aż kupiłam drugie pudełko i... swoje stanowisko utrzymuję (a potem jeszcze jedno, bo promocja, ale cii). Stanęło na tym, że... systematycznie wracałam do tych lodów każdorazowo potem konając z zacukrzenia po zjedzeniu, aż wreszcie je wycofali (chyba, bo nie widuję). Nawet nie zliczę, ile było tych powrotów.
Swoją drogą, aż z ciekawości sprawdziłam skład analogicznego smaku na patyku - jest gorszy (zawiera syrop f-g, wodę, olej kokosowy). To chamstwo. Obstawiam, że zasłodzenie się czekoladą i stonowanie to lodem byłoby lepszą opcją (tak obiektywnie, bo ja patykowców i tak po prostu nie lubię).


ocena: 9/10
kupiłam: Auchan; Kaufland
cena: 13,50 zł; 9 zł (za 440 ml - kupuję je tylko w promocjach)
kaloryczność: 331 kcal / 100 g; 223 kcal / 100 ml
czy kupię znów: wracałam wprawdzie głównie w promocji, ale... z chęcią kupiłabym też w normalnej cenie; niestety to już niemożliwe

Skład: odtworzone mleko odtłuszczone, śmietanka 18%, miazga kakaowa, cukier, odtłuszczone mleko zagęszczone, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu w proszku, tłuszcz mleczny, pełne mleko w proszku, emulgatory (E442, lecytyna sojowa, E471), stabilizatory (E407, E410, E412)

4 komentarze:

  1. Powiem Ci że początków Twoje słowa sprawiły, że zrobiło mi się nieco przykro, że znowu spotkał Cię lodowy zawód. A tu proszę jaki finał ;) super. Umiesz stopniować napięcie ;D
    Czy będziesz testować ten wariant smakowy z sosem o którym w początkach recenzje wspomniałaś? Jestem ciekawa jak wypadnie.
    Nigdy nie jadłam magnum w takiej pudełkowej formie. No ale ja żadnych lodów w pudełku nie jem w okresie normalności :) tylko rożki i napatykowce. Wiadomo dlaczego ;) te nowe karmelowe rozkochały mnie w sobie. Karmelizowane migdały zawiodły przeogromnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość Magnumów przetestowana już dawno (większość, bo niektórych nie mam zamiaru), a te z sosem 15 kwietnia będzie post.

      Piszesz o Double Gold Caramel Billionaire Golden? Jadłam je w pudełkowej wersji i rzeczywiście dobre, ale tak straszliwie słodkie, jak dla mnie, że wystawiłam 7. Dobre, ledwo zjadłam i niestety przez słodycz więcej nie kupię.
      Od razu dodam, że z pudełkowymi Magnum to były wzloty i upadki, a solony karmel przyprawił mnie o traumę (choć właściwie skończyło się na tym, że tylko go spróbowałam).

      Usuń
  2. Gdyby to było opakowanie jednorazowe, ach! Od razu przypomniał mi się Lód Mojego Życia (Black Espresso). Oczywiście tu musiałaby być jeszcze inna masa lodowa, niemniej ciemna czekolada się zgadza, a to już coś. Że czekolada z lodami, nie na odwrót, zupełnie mi się nie podoba. Liczę, że w mniejszym kubku byłoby inaczej. Ciekawe, skąd różnice w składzie. Może przez cenę produktu? Bo jak ktoś jest skłonny wydać dychę+, zasługuje na więcej? Hmm. Ewentualnie składniki inaczej się trzymają i napatykowiec musi być gorszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że to taka konwencja, że to w zasadzie 1:1 czekolada z lodami / lody z czekoladą, więc pewnie podobnie wyglądałby mały kubek. Albo tak, albo zupełnie inaczej.

      O, możesz mieć rację, że kwestia składu z tym jest związana. Tylko że... na patyku Magnum kiedyś były droższe i lepsze, a i tak na rynkowym rynku chyba osiągnęły sukces. Niezbyt to rozumiem, ale cóż.

      Black Espresso jadłam: https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2015/09/lody-na-patyku-magnum-black-espresso.html - bardzo mi smakował. Jak na kawowego loda, otarł się o ideał. Stając przed wyborem, które dla mnie bardziej smakowały - mimo ocen i narzekań - wybieram Intense 70 %, ale bo czekoladowe do potęgi, a z kawowymi słodyczami niezbyt mi obecnie po drodze (tak jak i nie przepadam za czysto śmietankowymi w smaku bazami). Tak obiektywnie i myśląc o wariantach, o Tobie - myślę, że te to godny konkurent dla Espresso; Espresso chyba wydawały się nieco mniej zasładzające i lepiej oddające zamierzony wariant (bo jak na ciemną czekoladę - jednak ta słooodycz). Smak i efekt (pomijam formę) Espresso w Twoim odczuciu pewnie i tak by wygrał, bo kawa.

      Mocno czekoladowe Magnum na patyku recenzowałaś, kojarzysz? Tylko że Twoje to chyba były Double z sosem...?

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.