czwartek, 8 kwietnia 2021

Fjak Sjokolade 68 % Mork India ciemna z Indii

Zachwycają mnie skandynawskie widoki, lubię skandynawskie kryminały i... cóż, w ogóle ta część świata wydaje się ciekawym miejscem. Marek czekolad stamtąd jednak nie znam i w końcu postanowiłam to zmienić. Fjak jest małą czekoladziarnią z Norwegii. Założono ją w fiordzie Hardangerfjord w 2017 roku, choć czekoladą jej twórcy, Agur i Siv,  zajmują od 2015. Ponoć w 2018 wstrząsnęli Akademią Czekolady. Mnie jednak zainteresowali czymś zupełnie innym. Czekoladą z regionu, który kręci mnie i mam do niego sentyment (bo właśnie z Indii była pierwsza plantacyjna, jaką jadłam - Earth Loaf 72 %) oraz (chyba głównie) z Madagaskaru. Byłam pewna, że to od tej wspomnianej zacznę, ale miała datę dłuższą o prawie rok, więc cóż - niech Indie znowu będą początkiem jakiejś przygody.
Kakao do wyrobu tej czekolady pochodzi od GoGround team, czyli niewielkiego zespołu prowadzonego przez małżeństwo Ellen i Lucę, którzy wspierają rozwój wiejskich społeczności zielonych wzgórz, gdzie rośnie to, czym się zajmują. Takie działania jak widać opłaciły się, bo tabliczkę sowicie obsypano nagrodami.

Fjak Sjokolade 68 % Mork India to ciemna czekolada o zawartości 68 % kakao z Indii z regionu Idduki.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam intensywny zapach słodkich prażonych / pieczonych jabłek w cynamonie i... miodzie? Sporo słodyczy aż drapiącej w nosie jakiś sugerowała, a co więcej, dosładzała kolejne nuty. Te reprezentowały subtelny kwasek herbat owocowych, hibiskusowych, kwiatowych. Pomyślałam o truskawce - dojrzałej, bardzo słodkiej. Owocowa świeżość stała obok prażonego klimatu, a kwiatowy motyw zapewniał im spójność. Między nimi z czasem doszukałam się wręcz nabiałowego złagodzenia. Mleko i maślanka, jakie się pojawiły, skojarzyły mi się z jakąś maślanką truskawkową, a prażone tło podszepnęło jogurty / maślanki "smak: pieczone jabłko" (nigdy nie jadłam, to wyobrażenie). Wyrazisty, ale łagodny w wydźwięku aromat.

Tabliczka w dotyku wydawała się zwarta i dość suchawa.
Trzaskała pięknie, właściwie trzasko-pykała, ale w twardy sposób. W trakcie łamania sprawiała wrażenie aż leciutko pyliście-kruchej. Drobnoziarnisty przekrój nie przeczył.
W ustach rozpływała się powoli, ale z ochotą, aksamitnie. Była lekka, nietłusta i zupełnie nietwarda. Długo zachowywała formę i kształt, ale ewidentnie miękła, pozostawiając budyniowe smugi. Z czasem uwalniała ogrom soczystych owoców. Ich soki wyciskały się z gęstwiny, po czym już w połowie rozpływania się, przejmowały pałeczkę. Pod koniec już nieco rozlawszy się, zostawiły budyń w spokoju, że leciutko podsuszył on wszystko pyłkiem kakao.

W smaku przywitała się słodziutkim smakiem jabłek prażono-pieczonych w miodzie i cynamonie. Nie mogąc się doczekać na swoją kolej, już tu przejawiały leciutki kwasek jakby "podkwaszonych" w swej słodyczy. Pomyślałam o drobnych suszonych owocach, też właśnie aż kwaskawych. Jasny miód, a właściwie miodek, zalał wszystko. Spłynął po jabłkach i zetknął się z przyprawami. Były ciepłe i słodkie, ale charakterne. Nie przytłaczały ciężkością; miały w sobie wiele wspólnego z kwiatami, które także czułam. Cynamon, goździki - odrobinka ostrawej goryczki także jabłkom nadała wyrazistości.

Kaszowato-miękkie, jako jakaś słodka masa, jabłka... musiały być lekko kwaskawe, ewentualnie podrasowane cytryną. Świeże czerwone i soczyste też się przewijały; ich słodycz mieszała się jednak z innymi nutami. Wśród owoców całkiem sporo było czerwieni... Niejednoznacznej jednak. Oto po chwili pojawiła się truskaweczka: słodziutka, dojrzała. Aż... poziomkowa? Jak kwiatowa, czerwonoowocowa, słodka herbata? Zaraz do głowy przyszły mi też soczyste suszone owoce, np. rodzynki.

Zasnuło to ciepło. Czy to przypraw, czy herbaty właśnie. Mniej więcej w połowie delikatna gorzkawość wzrosła. Pieczono-prażone nuty i palony motyw przejawiające się od początku, ustabilizowały się jako smak nieco mocniejszy. Palony motyw łączył się z suszonym, toteż pomyślałam o ziołach, herbatach.

Te...  znów zaraz łagodniały w kwiatowym kontekście. Pieczona nutka przypomniała sobie o jabłkach, a że ciepło nie odpuściło - cynamon za sprawą lepkiego miodu się ich trzymał. To jednak też... jak herbata z miodem i cytryną? Rześkość zaczęła podsuwać bardziej mleczne nuty. W nich również zaznaczył się kwasek owocowy. Jak jogurt czy maślanka truskawkowe i / lub "pieczone jabłko". Kwasek jogurtu i owoców splatał się pod nadzorem wysokiej słodyczy owoców i miodu.

Pod koniec słodycz wyszła na przód, ale charakter ciepłych przypraw i palenio-prażenia uwypuklał jej głębię. Wydała mi się bardzo miodowa i podszyta słodko-kwaskawymi czerwonymi owocami.

Właśnie miód został w posmaku wraz z kwiatowymi herbatami i owocowymi, mlecznymi tworami. Zarówno herbaty, jak i owoce prawdopodobnie miały czerwony kolor. Czułam też leciutką cierpkość kakao i cynamonu... może nawet ściągnięcie? Takie z pogranicza owocowego a kakaowego.

Naprawdę podoba mi się charakter indyjskiego kakao. Miód i przyprawione suszone zioła (kwiato-herbaty), owoce różnej maści: od jabłek, przez czerwone w każdej możliwej formie (świeże, z maślanką, jako herbata) po delikatne sugestie innych dla urozmaicenia. Wprawdzie gorzkości mi jakoś zabrakło, ale przyprawy, nabiałowy wątek wynagrodziły mi to. Gorzkość by tu raczej nie pasowała. Mimo jednak trochę za wysokiej słodyczy (nigdy nie zrozumiem robienia czekolad np. właśnie 68% zamiast 70%), postanowiłam jej ocenę minimalnie podciągnąć.
Miód i kwiaty wystąpiły również w Soklet 70 % - tam jednak kwasek był mocniejszy i to bardzo cytrusowy; znów Zotter Labooko 70 % India był podobnie kwiatowo-ziołowy i cynamonowy, przyprawiony, ale o wiele bardziej orzechowy. W jego ogólnie kwaskawych nutach doszukałam się czereśni i śmietanki, co można jakoś powiązać. Niezwykle "przyprawiona" Mirzam India 65 % też miała coś z kwaskawych czerwonych owoców.
Tak mi się o niej luźno pomyślało jako o zalanej miodem i nadzianej jabłkami z cynamonem Tesco finest Ecuadorian 74 %.


ocena: 10/10
kupiłam: CocoaRunners
cena: £6.95 (za 53g)
kaloryczność: nie podana
czy kupię znów: chciałabym kiedyś do niej móc wrócić

Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

5 komentarzy:

  1. No i co tam słychać, Lisbeth? :P Cóż za dziwna, zaskakująca, niecodzienna kompozycja aromatyczna! Pieczone jabłka z cynamonem i miodem, wow. Potem jeszcze inne słodkości. W ogóle się nie zapowiada, kiedy się patrzy na opakowanie. Do tego pasujący smak, hmm. I poziomkowe truskawki, zjadłabym takie (choć bardziej same poziomki). I teraz podsumowanie: wszystko fajnie, ale czy dla ciemnej czekolady? Brak gorzkości i skojarzenie z mleczną nadziewajką raczej zniechęcają mnie niż zachęcają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź, co słychać, znajdziesz w specjalnie zakodowanym pliku na swoim dysku twardym.

      Ta była obłędna. Zdarza się, że piszesz mi, że pewne nuty nie pasują do ciemnych, a do mlecznych nadziewanych. No... to przecież nie tak. Patrz jak w waflach / chrupkach czasami wyczuwasz dziwne rzeczy typu mrożona pizza - no przecież tego tam realnie nie ma. Skojarzenia, porównania wychodzą inaczej. Niezbyt mi pasuje np. nadzienie poziomkowe do ciemnej, no bo gdzie poziomki do ciemnej? Są za urocze. Jednak gdy masz ciemną, o pewnym wydźwięku, to "nuta poziomek jako nuta ciemnej czekolady" jest boska. To pewnie jak z idealizowaniem smaków ze wspomnień. Realnie nie chciałaby czekolady ciemnej z poziomkami np. posypką.

      Ta jest Twoja, mnie zachwyciła... A Ty mi tu jeszcze narzekasz! Weź się... A to ja kupiłam kolejne (kilka, już pewna marki po tej) i... okazało się, że w moim odczuciu to jedyna pyszna Fjak. Śmiech przez łzy.

      Usuń
    2. Realnie nie chciałabym*

      Usuń
    3. Spróbuj Wawel z nadzieniem poziomkowym. Nawet da się zjeść ;)

      Usuń
    4. Nie mam najmniejszego zamiaru. Nie cierpię marnych wyrobów Wawelu i za nic ich nie kupuję. Poza tym - właśnie napisałam, że mi nie pasuje takie nadzienie do ciemnej. Co więcej, nie satysfakcjonuje mnie "nawet da się zjeść". Nie chcę czekolad, które "nawet da się zjeść". Chcę "pyszne, które mam ochotę jeść".

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.