poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Terravita Czekolada Mleczna + Ciasteczka / Milk Chocolate with Cocoa Cookies mleczna z kakaowymi ciastkami

Lata temu zakochałam się w Bellarom Chocolate Meets Neo. W ogóle lubię czyste mleczne z kakowymi ciasteczkami, bo łączy się to według mnie świetnie - o ile są dobrze zrobione. Niestety, takich (mlecznych z samymi ciasteczkami) w ogóle jest bardzo mało, a trafiałam także na niesatysfakcjonujące (np. wstrętna Natasja Barona). Od zniknięcia Bellaromek usilnie takich szukam. Ucieszyłam się, gdy ceniona przeze mnie i tania marka zdecydowała się wzbogacić ofertę o właśnie taki wariant.
Znając słodycz Terravity, nawet ucieszyła mnie niska gramatura - wiedziałam, że cukrowemu tworowi o takim rozmiarze mogę podołać. Co więcej, zakochałam się w opakowaniu - na niektórych pojawia się lemur (lub zebra, lub panda). Trochę nie rozumiem zabiegu, że jeden wariant ma różne zwierzaki losowo, ale trudno. Problem w tym, że stacjonarnie nigdzie nie mogłam ich znaleźć. Mimo więc że marka podziękowała mi za współpracę, zamówiłam przez internet prosząc o opakowanie konkretnie z lemurem (i chowając dumę do szafki z czekoladami).

Terravita Czekolada Mleczna + Ciasteczka / Milk Chocolate with Cocoa Cookies to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z kakaowymi ciasteczkami.

Po otwarciu poczułam cukrowo-waniliową słodycz i głęboką, wyrazistą, pełnomleczną toń, za którymi krył się kakaowo-ciasteczkowy motyw. Było to urocze i przyjemne, wręcz "słodziutkie".

W dotyku tabliczka wydała mi się trochę plastikowo-lepkawa, tłustawa. Łamana wykazywała konkret i kruchość. Na pewno nie była miękka, acz twarda też nie. Raczej nietwarda i to pewnie z racji grubości. Dodano do niej średniej wielkości okrągłe ciastka (wielkości trochę mniejszej od 1 grosza). Umieszczono je raczej na spodzie tabliczki (nie w wierzchach kostek), acz pokrywała je czekolada. 5 z 16 kostek trafiła mi się bez ciasteczek - nie podoba mi się takie nierówne rozmieszczenie i ilość (bo samą czekoladę można i tak bez problemu spróbować odgryzając wierzch kostki). Ciastek powinno być zdecydowanie więcej.
W ustach rozpływała się łatwo i powoli, zmieniając się w miękki i gęsto-tłustawy, zalepiający krem. Z czasem wyczułam lekką proszkowość, ale nie zwracałam na nią uwagi. Wydawała się aksamitna. Z gęstwiny wyłaniały się bowiem chrupiąco-twardawe ciasteczka. Zostawione same sobie nasiąkały, miękły średnio, ale rozpuszczały się. Zmieniały się w ciasteczkową zawiesino-papkę, która wciąż (nawet na koniec) chrupnąć potrafiła. Ciastka były bowiem wysokiej jakości i pierwszej świeżości.

W smaku czekolada od samego początku wykazała wysoką cukrowość, znacząco jednak wymieszaną z wanilią. Zaraz do słodyczy dołączyła głęboka mleczność, przemieszała się z nią. Nie osłabiła jej, ale cudownie się z nią zgrała.

Obie wirowały, spływały do gardła i zasładzały, drapiąc w nim. Przełożyły się na pełen uroku klimat czekoladek z nadzieniem mlecznym dla dzieci. Sama baza była zachwycająco mocno, naturalnie mleczna. Mniej więcej w połowie odnotowałam ciasteczkową nutę.

Wraz z wyłaniającymi się ciastkami rosła ciasteczkowośc, ale i słodycz wreszcie nieco zelżała. Poczułam leciutką cierpkość kakao.
Ciasteczka podgryzane i podsysane "obok czekolady" sprawiały wrażenie jedynie lekko kakaowych przez ogrom cukru, jednak bliżej końca - to one miały przewagę. Nawet niegryzione (wystarczyło, że zaczęły nasiąkać, a czekolady było mniej) smakowały gorzkawym kakao, choć i przypalonej nuty w nich nie brak. Niektóre wydawały się nawet odrobinkę słonawe. Wszystko to jednak było idealnie trafione. Rozpływając się na koniec upuszczały cierpkawo-kakaowy smak ciastek typu Oreo, ale także swoją własną słodycz.

Wydaje mi się, że na końcówce podkreśliły czekoladowość czekoladek tak słodkich, że aż lekko plastikowych.
Resztki, jakie z nich zostały, gryzione na koniec osłabiały smak cukrowości, mieszały się z mlekiem, ale drapania w gardle nie powstrzymały. Zdecydowanie za silna słodycz cały czas rosła, na koniec mordując zupełnie.

Po zjedzeniu został posmak oczywiście trochę przypalonych, goryczkowatych ciasteczek kakaowych i waniliowo-mleczna nuta wpisana w zasłodzenie totalne. Było wciąż dość urocze, tak mleczno-ciasteczkowe, że... akurat niektórzy pewnie by je podciągnęli do tych pozytywnych zasłodzeń. Cukrowy pożar, palenie w gardle może jeszcze z zaciśniętymi zębami bym zniosła lepiej, gdyby nie fakt, jak duża część została bez ciastek.

W szoku uznałam, że czekolada wyszła prawie tak dobrze co Bellarom Neo meets Chocolate (choć już nie jest tak bardzo w moim stylu, jak w tamtych czasach była podlinkowana). Ciasteczka na smak lepsze, rozpływały się cudnie, choć formę (mniej symetryczną, po prostu pokruszone) wolę z Bellarom. Sama zacna czekolada to duet mleka i waniliowej, mocno przesadzonej słodyczy, ale... to do kompozycji pasuje. Mam jednak problem co do ilości ciastek. Otóż wiem, że w Bellarom mogłoby być ich nieco mniej, bo sama baza była cudowna, nie tak powalająco słodka. W Terravicie z kolei przez ilość słodyczy wolałabym nie 8 %, a 18 %. Jeden punkt odjęłam właśnie za poskąpienie ciastek, drugi poleciał za słodycz - gdyby nie to, spokojnie miałaby 10. Czystej czekolady tego typu (pisałam o tym przy klasycznej mlecznej 100 g) nie byłabym w stanie zjeść, więc tu to ogromny minus.

Po zjedzeniu części z ciastkami (Mamie oddałam 7 kostek, w tym te wszystkie 5 bez ciastek - "ciastko" odstąpiłam jej jedno, a drugie trafiło się ukryte, bo chamsko gryzłam tak, by ciasteczka wygryźć i dostała ogryzki :>) czułam, że od cukrowości umrę i choć przy pierwszej kostce myślałam, że chyba nawet wystawię 10, tak pod koniec uznałam, że nie ma szans na to. Najmniejszych. Zjadłam, bo wreszcie dostałam coś zbliżonego do tabliczki, po której wycofaniu czułam pustkę i rozpacz, ale to było tak słodkie, a dodatku tak poskąpiono, że wiem, iż nie chcę do niej wracać. Wciąż oceniam też biorąc namiar na półkę i to, że nie da się ukryć, iż osoby takie jak ja, mogą nie być docelową grupą konsumentów. Według Mamy: "przepyszna, ta słodycz wcale nie za silna, bo szlachetna nawet taka; a i same ciastka bardzo dobre, nieprzypalone, a kakaowe".

O dziwo Choceu jedzona dzień wcześniej (bo robiłam dwa podejścia) zacukrzała mniej... a mimo to zdecydowanie to mleczna czekolada wygrywa w połączeniu z ciasteczkami. I w Terravicie były one jednoznacznie zacne. Jednocześnie ja wolę choć niamiastkę Bellaromkowości, a biała z natury średnio mi leży.


ocena: 8/10
kupiłam: sklep.terravita.pl
cena: 3,06 zł (za 50g)
kaloryczność: 524 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (ale gdybym dostała czy coś, nie pogardziłabym)

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, ciasteczka kakaowe 8% (mąka pszenna, cukier, masło, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, substancje spulchniające: E450, E500, E503(ii); naturalne aromaty, sól morska), serwatka w proszku, emulgator: lecytyny sojowe; ekstrakt wanilii

12 komentarzy:

  1. Jadłam. Poziom cukru mnie powalił na kolana. Ja miałam opakowanie z zebrą. Chyba? Mama nie chciała kończyć więc poszła do murzynów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie poziom cukru Terravit powala. Dla nich i im podobnych proponuję dodanie kategorii w czekoladnictwie "czekolady cukrowe", obok mlecznych, ciemnych itd.

      Jak rozumiem, ciasta nie wymagały już słodzenia, za to musiałyście kupić jeszcze więcej kakao? :D

      Usuń
  2. W pierwszej chwili po spojrzeniu na opakowanie pomyślałam, że to czekolada z ciastkami typu jaffa cake. Takiej nie znam, a chętnie bym kupiła. Ty znasz? Zaprazentowana tabliczka wydaje się fajna, zwłaszcza porządne rozmiarowo ciacha. (Rozmieszczenie smutnawe, ale rozumiem proces produkcyjny). U mnie wszystkie warianty są w Leclercu. Chyba gdzieś jeszcze widziałam, ale głowy nie dam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa myśl. W życiu bym na taką nie wpadła i szczerze? Nie wyobrażam sobie. Nie znam więc. Znam jedynie batona Roshen, który jest jakby czekolado-jaffacako-batonem (Cherry Brownie), ale nie polecam Ci go, bo to kiepścizna. Widziałam ostatnio chyba w gazetce (albo sobie wymyśliłam) ciastka miniaturki jaffa cakes. Myślisz o takich zatopionych w tabliczce? Łe... chyba nic dobrego z tego by nie było.

      Nie mam Leclerca. Pewne warianty widuję jednak epizodycznie w Auchanie (a i bywam tam tylko raz na miesiąc).

      A procesu produkcyjnego ja nie rozumiem i nie uważam, że to jest tłumaczenie. Tak samo w kwestii jogurtów - kiedyś Mama miała jakiś sernikowo-mandarynkowy z ciasteczkami, który uwielbiała i bardzo smakowały jej ciasteczka z niego. Często jednak trafiała, że nie było w środku żadnego. Uważam więc, że choćby miało to wyjść drożej, dodatek powinien być jakoś dosypywany na linii już do kubeczków / foremek na czekoladę, a nie mieszany w wielkim kotle (jak pewnie jest).

      Usuń
  3. "chamsko gryzłam tak, by ciasteczka wygryźć i dostała ogryzki :>" - hahahah, kocham :D
    Tego wariantu akurat nie jadłam, jakoś mnie nie skusił, ale jak wspomniałaś o tej czekoladzie bellarom... Zupełnie o niej zapomniałam, a zawsze chciałam jej spróbować <3 jeśli to jest chociaz jej namiastką to jednak się skusze ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tę warto. Uważam ją za lepszą od bananowej czy pomarańczowej, a jako że kojarzę, że Ci smakowały, to obstawiam, że i ta może.

      Usuń
  4. Czytam pani bloga od jakiegoś czasu i często mam wyrzuty sumienia, gdy jem czekoladę o złym składzie a mimo wszystko mi ona smakuje. Ma pani sposoby na to, jak zwalczyć w sobie chęć na gorsze? Jak najdzie mnie na słodkie to potrafi mi czasem najgorsza nadziewaja posmakować, a chcę je wyeliminować z diety. Trochę zazdroszczę tego że panią naturalnie taka cukrowość odpycha. Mnie czasami niestety wciąż ciągnie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co odmawiać sobie bardzo słodkich czekolad, by się potem rzucić na te słodkie i o bardzo niskiej jakości. Gdy ma się słabą wolę (nie piszę tego w negatywnym znaczeniu!), łatwo potem właśnie o takie "rzucanie się" - a po co? Warto po prostu kupować je świadomie. Trzeba sobie pewne rzeczy poukładać, a chcąc zmniejszyć cukier w diecie ogółem, mówią, że najlepiej robić to stopniowo, zastępując biały cukier czymś innym (np. owocami? słodyczami alternatywnymi, np. z cukrem trzcinowym, słodzikami - jak Ci nie przeszkadzają, raw barami). Nie jestem dietetykiem i nie chcę niczego głupiego polecić. Te, które Ci smakują, jedz po prostu z umiarem, rozsądkiem. Od czasu do czasu można zjeść coś dla smaku po prostu, co w tym złego?

      Jak się nie je chemii, nie słodzi się, z czasem organizm sam się odzwyczaja, a potem buntuje. Jak się człowiek od tego wszystkiego nie uzależni, to nie czuje tego pociągu. To... chyba przychodzi z czasem? Jak Ci zależy na zdrowym odżywianiu, to podejdź do tego na luzie, świadomie i rozsądnie. Uda się!

      Usuń
  5. Podziękowali za współpracę???
    Dziwię się, powinni Ciebie trzymać i chronić i błagać o współpracę, nie rozumiem ludzi...
    Terravita miała dawniej lepsze czekolady, ale to daaawniej daaawniej, pewnie nie będziesz pamiętać (z racji wieku ja pamiętam ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozeszliśmy się w normalnych relacjach, bez zgrzytów. Po prostu nie widzę niczego dla siebie w ich obecnym asortymencie, nie satysfakcjonuje mnie już jakość, a oni (i wcale im się nie dziwię) wolą wysyłać swoje produkty tym, którzy się z nich cieszą i piszą pochwalne teksty. Ja natomiast nie mam problemu z tym, że jak chcę jakiś ich produkt, to po prostu go sobie kupię lub nie. Podziękowanie mi za współpracę to nie jest sposób na uniknięcie, bym ich opisywała.

      Pamiętam dobre mleczne Terravity czyste z dzieciństwa. Gdy byłam dzieckiem w wieku szkolnym, Terravita robiła czekolady od których lepiej było trzymać się z daleka. Jakieś 3 lata temu mocno się poprawili, a teraz zaobserwowałam, że z jakością lecą w dół jak kamień zrzucony ze szczytu góry.

      Usuń
    2. To może jednak z uwagi na coraz szerszy asortymentu czekolad deserowych i ciemnych współpracę trzeba odnowić? Wczoraj w Auchan kupiłam chyba nowe czekolady gorzkie terravity. Czysta 77%, 77% z dodatkiem kawy i kardamonu oraz 77% z chilli i pomarańczą :)

      Usuń
    3. Nie trzeba. Nie wiem, co jest niezrozumiałego w zdaniu: "nie widzę niczego dla siebie w ich obecnym asortymencie". Nie obchodzi mnie, że jest coraz szerszy, skoro ja się w tym szerokim kręgu nie znajduję.

      Nowe powiadasz...
      https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/03/terravita-cocoacara-77-cacao-pure-dark.html
      https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2019/03/terravita-cocoacara-77-cacao-coffee.html
      https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2018/12/terravita-cocoacara-77-cacao-orange.html

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.