środa, 7 kwietnia 2021

J.D. Gross Czekolada Biała Wanilia Bourbon z wanilią

Czasem nie wiem, dlaczego słodycz / czekolada niezbyt w moim stylu mimo wszystko wydaje mi się interesująca. Dzisiaj prezentowana długo mi się jako taka nie widziała. Po Mousse au Lait Passion Fruit i Coconut Macaroon nie widziałam sensu próbowania białego czystego Grossa. Biały, nawet dobry, i nawet nie taki czysty, a z wanilią... po prostu nie leżał w kręgu moich zainteresowań, skoro prawdziwą radość z czekolady czerpię głównie dzięki kakao. Białe mi przeszły do tego stopnia, że nawet białe z wanilią nie kuszą. Niemniej, czekoladę mi polecano. Niemniej, kiedyś (w 2015 r., z którego to pochodzą obie recenzje) uwielbiałam połączenie białej czekolady i wanilii i np. Vivani Weisse Vanille mnie zachwyciła, a Moser Roth Bourbon Vanille była tylko o dwa punkty gorsza. Znając swój obecny gust powiedziałabym, że teraz takiego zachwytu by nie wzbudziły, ale że wciąż umiem docenić i czerpać chwilową przyjemność dobrą białą, byłam ciekawa, jak coś takiego wypadnie u mnie po latach.

J.D.Gross Czekolada Biała Wanilia Bourbon to biała czekolada z wanilią burbońską; produkowana dla Lidla.

Już rozchylając papierek zetknęłam się z wyrazistą wanilią: słodką i szlachetną, rozchodzącej się na maślano-mlecznym, białoczekoladowym tle. Było to wysoce słodkie, ale nie chamsko-cukrowo. Skojarzyło mi się z serkiem waniliowym lub waniliowym sernikiem... serniczusiem? Naturalna wanilia i jej laska tkwiła mi głowie przez całą degustację.

Czekolada na dotyk dała się poznać jako tłusta. Przy łamaniu nie była miękka, lecz wykazywała skłonności do rwania się. Odgryzając kawałek miałam wrażenie, że zatapiam usta w kremoladzie na bazie masła.
W ustach zdawała się gęstawa, przy czym miękła bardzo szybko. Rozpływała się już wolniej, ale też dość szybko, z ochotą i aksamitnie kremowo. Duży udział w kremowości miało masło, ale nie przełożyło się na ciężką tłustość. Miała w sobie też coś ze śmietanki. To raczej mocno maślany, kremowy... sernik w formie tabliczki.. Idealnie gładki, tylko z drobinkami wanilii, wyczuwalnymi językiem.

Od pierwszych sekund czuć wanilię, choć początkowo jedynie jako mgiełkę. Ogólnie od początku słodycz wydała mi się zaskakująco stonowana.

To maślaność białej czekolady oraz ogrom śmietanki i pełnego, naturalnego mleka rozlały się szybciej i odważniej. Po chwili okazały się sowicie dosłodzone, ale wciąż wyraziste. Przywiodły na myśl kremowy sernik, serniczek... Waniliowy przez duże W.

Wanilia stała za jego słodyczą. Umocniła się i rosła dość szybko. W pełni naturalna i szlachetna, chwilami wyszła wręcz dymnie i... zahaczyła o goryczkę laski wanilii. Zwłaszcza przy drobinkach - gdy się na nich skupiałam - czułam ją dość... specyficznie. Mieszała się z mleczno-śmietankową bazą, w czym wydała mi się przez ułamek sekundy wręcz świeczkowo-oleista, by po chwili mignąć mi przed oczami błogo słodkim serkiem homogenizowanym.

Słodycz płynęła tak i płynęła z śmietankowego sernika waniliowego, w pełni naturalnego, może z serka homo. Z czasem zrobiło się słodko, że aż trochę zadrapało mnie w gardle (przy drugiej kostce), ale w sumie... wciąż było przyjemnie. To bowiem słodycz cięższa i poważniejsza.

Bliżej końca wanilia nie odpuszczała. Ta słodycz białoczekoladowa się jej poddała, znikając ze śmietanką tak, że to głównie wanilia została jako posmak. Wmieszana jednak w śmietankowo-mleczną toń.
Oprócz mocno waniliowego posmaku, czułam też drapanie (ale nie samej słodyczy, a też od "przyprawienia") w gardle, ale żadnych nieprzyjemnych efektów.

Całość zszokowała mnie tym, jak dobrze i w gruncie rzeczy umiarkowanie słodko wyszła. Znając słodycz Grossów (która często jest według mnie za silna, ale potrafię na to przymknąć oko), nastawiłam się na waniliowo-cukrowe tsunami. A to był... wciągający, waniliowy wir, w który chciało się wciągnąć z racji głębi.
Głównie waniliowa, ale i cudownie śmietankowo-maślana - wyważona w tym jak pyszny białoczekoladowy, waniliowy sernik. Biorąc pod uwagę ceny i wszystko, przebiła znane mi dotychczas białe (w tym Domori Bianco, OB). Zgodzę się, że niektórych wanilia pewnie mogłaby aż przytłoczyć, ale dla mnie, niedoceniającej zbyt czystego smaku tłuszczu kakaowego w przypadku czystych białych, nie wyobrażam sobie lepszej białoczekoladowej czystej opcji. W sumie całość także mnie już przytłoczyła po dwóch kostkach, ale to ze względu na niską tolerancję na słodycz i to, że w słodyczach chodzi mi raczej o czucie kakao. 
Swoją drogą, może nie mówi mi to aż tak wiele, ale "w tym cukry" to jedynie 45 g (dla porównania OB 44g; a jedzona dzień wcześniej Witor's - 52g). Zamierzałam zeżreć 100 gramów, ale przeceniłam swoje możliwości i i tak skończyło się na trzech podejściach po dwie kostki. Aż mi głupio było, bo była naprawdę pyszna, ale po prostu nie trafia do kategorii tego, czego w słodyczach szukam, a do "jednorazowych ciekawostek" (i męczy mnie potem jedzenie takich np. dwa-trzy dni pod rząd). Resztę oddałam więc Mamie. Jej też bardzo smakowała, acz stwierdziła po niej: "Ja tak naprawdę to nie wiedziałam, jak taka czysta i prawdziwa, sama wanilia smakuje. Tutaj właśnie chyba nią, taką mlecznością*, aż przytłoczona byłam. Lubię te swoje serki, budynie i wszystko waniliowe, o smaku, a ta rzeczywiście jest inna. Bardzo słodka i taka tłuściutka, tak dobrze tak.". (Ciekawostka: kilka dni później kupiłam Mamie Bio lody z Kauflandu z dobrym składem waniliowe - z wanilią właśnie - i stwierdziła, że "to ten smak!", przypisując wanilii właśnie "dziwną mleczność" i wyrabiając sobie wreszcie porządnie opinię: "dziwny taki... pyszny!". Aż się jej oczy zaświeciły, więc i o czekoladzie jej opinia była bardzo pozytywna.)


ocena: 10/10
kupiłam: Lidl
cena: 5,49 zł (za 125g)
kaloryczność: 607 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, mleko w proszku odtłuszczone, bezwodny tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, sól 0,1%, ekstrakt z wanilii Bourbon, mielona laska wanilii Bourbon

7 komentarzy:

  1. Nie ma co tu duży kryć. Wanilina to nie wanilia. Serek president z wanilią to nie serek homogenizowany z dodatkiem aromatu czy waniliny jak wskazują producenci. Wiadomo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie pamiętam, czy Ci wspominałam, ale zawsze jak widzę w Lidlu sezonowe Grossy - głównie ciemne - myślę o Tobie. // Zapach i serniczuś <3 Do konsystencji nie umiem się odnieść bez próbowania. Smak bajeczny, zwłaszcza że zahacza o serek homo. Szkoda, że to jednolita tabliczka ważąca 100+ g.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspominałaś. <3 Ja w Lidlu zawsze uśmiecham się z myślą o Tobie, jak akurat rzucą mi się w oczy Alesto.

      Bez próbowania - taak, tym bardziej, że zupełnie inaczej jemy czekolady.

      Usuń
  3. O faktycznie ta jest wyśmienita, też nie potrafiłem się od niej oderwać:D Po zmianie szaty graficznej J.D.Gross, oprócz tej pojawiła się biała z migdałami - też świetna. Za to zniknęły 60% Amazonas i 81% Ekwador (85%, która się pojawiła w jej miejsce mi nie smakuje, już wolę 85% Moser Roth). Kiedyś byłem zdania, że białe czekolady są tylko i wyłącznie zamulające przez niedorzecznie wysoką słodycz, ale J.D.Gross i Willie's El Blanco przekonały mnie, że białą też da się zrobić genialnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "też nie potrafiłem się od niej oderwać" - właśnie w tym sęk, że ja się oderwałam ("skończyło się na trzech podejściach po dwie kostki") i nie dałam rady zjeść tyle, ile planowałam, bo jednak biała, czyli dla mnie nie na dłuższe posiedzenie.
      Wspomniane zniknęły lata temu.
      Biała z migdałami wchodzi w inną linię, Superieur. Jedna na blogu już jest, dwie w kolejce do publikacji.

      To prawda, że także białe da się zrobić bardzo dobre, jednak ja i tak nie jestem ich fanką na dłuższą metę.

      Usuń
  4. Czułam, że ta tabliczka będzie Ci smakowała. Ja także mam niską tolerancję na słodycz cukru, ale uważam, że czekolada biała z wanilią bourbon J.D.Grossa jest mniej słodka niż wiele mlecznych czekolad. Jak dla mnie wypada wybitnie i choć jestem fanką bardzo wysokiej zawartości kakao, to ta tabliczka jest jedną z najlepszych, jakie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że wyszła mniej słodko. Zabawne, bo akurat wczoraj jadłam jednego białego Zottera migdałowego, a jeszcze wcześniej mleczną jedną i właśnie biały Zotter był diametralnie mniej słodki od tej mlecznej. Taak, to stereotyp, że białe są najsłodszymi z czekolad. I, jedząc tego Zottera, utwierdziłam się, że ten Gross to i jeden z lepszych białych, jakie ja jadłam. Zotter się nie umywa, więc naprawdę podziw dla merketowej czekolady tym większy!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.