sobota, 17 kwietnia 2021

J.D.Gross Superieur Czekolada biała z migdałami 32 %

Już przy J.D.Gross Superieur Czekolada z migdałami pomyślałam sobie, że skoro na następny tydzień zaplanowałam Auchan Blanc Noix de Coco z ciekawym dodatkiem, jakim są karmelizowane wiórki, z chęcią zestawię je z białą z migdałami. To dość dziwne, ale to właśnie ona zwróciła moją uwagę na tę serię. Białe specjalnie mi nie leżą, jednak do dziś dobrze pamiętałam, jak bardzo smakował mi podobny Lindt Les Grandes 32 % Mandeln. Co jak co, ale akurat do białej czekolady, karmelizowane migdały wydają mi się spoko - mimo że normalnie karmelizowane kawałki w moim odczuciu wychodzą raczej kiepsko. Właśnie m.in. ze względu na nią, postanowiłam, że chyba jednak warto też spróbować czystszą (bo jednak z wanilią, więc nie "czystą") białą Grossa.

J.D. Gross Superieur Czekolada biała z migdałami 32 % Migdały to biała czekolada z migdałami całymi, karmelizowanymi siekanymi i mielonymi.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam wyrazisty zapach karmelizowanych migdałów na białoczekoladowo maślano-śmietankowym tle i niemal zrównaną z nim woń karmelowo-migdałowego nugatu. Wąchając spód, czułam mnóstwo karmelu i właśnie zmieszanych z nim migdałów o prażono-ciepłym charakterze. Wierzch wydawał się nieco bardziej migdałowo-nugatowy, maślany. Było to słodkie do granic możliwości, ale w sposób leciutko waniliowy, białoczekoladowy, a nie czysto cukrowy.

Tabliczka w dotyku była tłusto-suchawa, jakby lepkawa, a jednak konkretna. Twarda przez grubość łamała się z pyknięciem ze względu na kruche migdały. Wydawała się przy tym bardzo krucha.
Było ich mnóstwo: większość całych, ale też sporo dużych (np. ćwiartek) i mniejszych kawałków karmelizowanych.
W ustach czekolada rozpływała się powoli i bardzo gęsto, trochę wręcz opornie. Była maślanie tłusta, jednak znacząca pyłkowa proszkowość to przełamywała. Kojarzyła się ze zbitą, bardziej oporną kremoladą, giandują. Miała w sobie coś z suchawego masła migdałowego. Wysoką, acz uzasadnioną tłustość zacnie dodatkowo przełamał ogrom dodatków.
Karmel (bo to bez dwóch zdań był karmel, a nie po prostu cukrowa otoczka) z kawałków nie stanowił grubej warstwy. Początkowo trochę stukał o zęby - gryziony wtedy chrupał, ale też rozpuszczał się konsekwentnie, tylko trochę zostawało go na koniec.
Migdały zostawiałam głównie na koniec, tylko część podchrupywałam "obok czekolady", gdy ta się rozpływała. Okazały się krucho-twarde w pozytywnym sensie. Karmelizowane były w większości twardsze i bardziej sucho-chrupiące, podprażone, choć zaskakująco świeże pod otoczką. Inne z kolei pod karmelem były dość miękkawe. Całe i kilka połówek to z kolei po prostu bajka. W większości ze skórkami, wydawały się podprażone leciutko, a tak... świeże i chwilami wręcz soczyste. Rewelacyjne.

W smaku od pierwszych sekund czekolada przedstawiła się jako maślano białoczekoladowa, po czym zaczęła zalewać mi usta gęstym tsunami śmietanki, mleka o migdałowym motywie. Natychmiast pomyślałam właśnie o migdałowej śmietance / mleku albo kremie migdałowym. Było to takie pełne i wyraziste, chwilami trochę maślane... maślano migdałowe i coraz bardziej nugatowe.

Szybko odnotowałam bowiem także słodycz. Była wysoka, ale początkowo zaskakująco trzymała się w ryzach. Przemieszała się z maślano-śmietankową tonią, dodając jej niemal miodowej nuty. Migdałowo-miodowego nugatu, mleka z miodem? I migdałów karmelizowanych (w miodzie?)? Spływając do gardła, po paru chwilach zaczęło to aż drapać. Postarałam się, by zrobić gryza też bez dodatków - o tak, bez nich słodycz była już za silna; z nimi na szczęście nie.

Gdy zdarzyło mi się szybciej chrupnąć karmelizowane kawałki, migały trochę cukrem. A migdałowy smak wciąż był nieźle wyczuwalny. Zaczął nasilać się przy dodatkach. W drugiej połowie rozpływania się kęsa karmel z kawałków migdałów, rozpuszczając się, jeszcze podwyższył słodycz. Ta nabrała ewidentnie palono-karmelowego zabarwienia. Wydobyła palono-prażony wątek. Niektóre kawałki migdałów wydały mi się odrobinkę posolone, inne prawie otoczek pozbawione. One, jak i całe migdały, nawet nierozgryzane mocno podbijały lekko naturalnie słodko-gorzkawy smak migdałów.

Bliżej końca słodycz przyspieszała, lecąc w cukrowym kierunku, i niebezpiecznie zahaczając o przesadę. Wydawała się wprawdzie ogólnie cieplejsza, bardziej prażono-karmelowa, czemu dopomogła fuzja nugatu z karmelem, ale to, jak drapała w gardle trochę męczyło.
Na szczęście na koniec zostały mi migdały. Gryzione kawałki okazały się nieźle udawać podprażono-świeże. Niektóre wciąż smakowały karmelowo, raz po raz nawet coś słonawo-karmelowego się zaplątało. Zaś całe i połówki... to po prostu najwyższej jakości lekko podprażone świeże migdały. Z odrobinkę gorzkawymi skórkami, pełne mocy. Zachwycające. One neutralizowały smakowe zasłodzenie (o te w gardle już trudniej). Całe szczęście, że naprawdę trudno o kęs bez migdała bądź jego porządnego kawałka.

Po zjedzeniu zostało przesłodzenie, ale nie tak straszne, jak można by się spodziewać. Bardzo wyraźny był posmak migdałów: od świeżych, przez podprażone i karmelowo-nugatowe, podkarmelizowane po jakiś migdałowy krem. Czułam, jak otula je śmietankowosć i bezkresna słodycz, która po migdałach wydała mi się zwyklejsza, cukrowa.

Całość oceniam zaskakująco dobrze. Boskie migdały w dobrej czekoladzie o znaczącym udziale karmelu ogółem, nie zaś tylko jako karmelizowanie wyszły świetnie. W ogóle to dziwne, że tak zacne okazało się tu karmelizowanie - lepiej niż w np. Zotter Caramelised Nuts.
Mimo że bardzo podobna do Lindta, wyszła inaczej. Przede wszystkim sama czekolada Grossa mocno smakowała migdałami (do Lindta miazgi z nich chyba nie dodali - ale to jakby podlinkowanego Lindta wymieszać z Lindt Mandeln in Nougat) i była bardziej maślana, Lindt to głównie śmietanka i "bułeczki maślane" oraz niemal ciasteczkowy zapach. Lindt wyszedł dzięki temu lepiej. Migdały jednak zdecydowanie wolę te z Grossa - takie kruche świeżynki serwujące 200 % swego smaku wygrywają z mocno prażonymi lindtowskimi. Idealnie przełamały słodycz, która w czystej tabliczce była by za silna.

Mimo że się zasłodziłam i obecnie białe to nie moja bajka, przy pierwszym podejściu zjadłam 6 kostek z premedytacją fundując sobie cukrowy zgon (choć nie była tak zabójczo słodko, bo w sumie "w tym cukry" to 40g, a np. mleczna Terravita z ciasteczkami 56g). W zasadzie nie mam jej nic do zarzucenia, to bardzo dobra propozycja na białą czekoladę. A migdały? W paczkach czasem tak dobre nie są. Cenowo do Lindtów Les Grandes (ok 20 zł) niezwykle korzystnie.
Przy drugim podejściu w sumie już trochę mnie znudziła, więc ostatnie dwie kostki oddałam Mamie, a ją po prostu wprawiła w zachwyt: "Ideał białej czekolady. I te migdały... cudowne! W tej czekoladzie żadnych posmaków jak często w białych... Przepyszna. Dlaczego do mnie trafiła?". Była podejrzliwa, że i jej wpadła. Jednak dobrą córką jestem!


ocena: 10/10
kupiłam: Lidl
cena: 5,99 zł (za 150 g)
kaloryczność: 605 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 32% migdały (21% całe migdały, 6% mielone migdały, 5% karmelizowane migdały: 60% migdały, cukier), cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, śmietanka w proszku, serwatka, lecytyna słonecznikowa, sól, naturalny aromat waniliowy

4 komentarze:

  1. Chciałabym mieć kosmetyk o zapachu tej czekolady. Krem do rąk lub twarzy, balsam do ciała, błyszczyk. (Na pewno nie pastę do zębów ani antyperspirant, brr :P) Kocham całe bakalie, więc te cieszą mnie najbardziej. Karmelizowanych drobin mogłoby nie być, nawet jeśli służą nakarmelowieniu tabliczki. Jednak wada konsystencji przeważa nad zaletą nuty smakowej. Pewnie by mi smakowała w całokształcie, ale z białych lidlówek wolę musową kokosówkę i alpejską nógatówkę z odległej przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię jedzeniowych kremów do rąk i twarzy (dobra, w ogóle takich kremów nie lubię). Kocham za to słodkie, smakowite żele pod prysznic, balsamy etc.

      Pamiętam alpejską, o ile to ta (https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2015/11/schuetzli-biaa-z-nadzieniem-migdaowo.html - pamiętam, że u Ciebie miała wysoką notę, więc chyba tak?). Ja zdecydowanie wolę Grossa. Ciekawostka: do tej alpejskiej Mama wróciła jakieś pół roku temu. Czekolada miała nieco inne opakowanie i Mamie nadal smakowała, ale już nie aż tak, jak kiedyś. I zastanawiamy się, czy to gust, czy i te czekolady pogorszyli.

      Usuń
  2. Obawa o jakość bakalii w czekoladzie, musli, itp. towarzyszy moim zakupom za każdym razem. To smutne. Z jednej strony człowiek lubi takie połączenia, z drugiej nie wie czy ulokuje kapitał dobrze czy popłynie... ostatnio otworzyłam musli w tubie z lidla ważne do końca bieżącego roku. Orzechy laskowe były niestety gorzkie. Wszystkie połówki miały ciemne środki
    Oatatnio także ta teravita gorzka z całymi orzechami laskowymi pleśnieje plmimp długiego terminu do spożycia... no co to ma być?!
    Białe czekolady to u mnie wyjątek. Musi mnie mocno najść żebym takie kupiła. Wolę już mleczne. One mają chociaż choć minimalny udział dobrego dla organizmu kakao więc zawsze jakoś człowiek się wybieli :D
    Nawiązując do wypowiedzi Olgi muszę powiedzieć, że nigdy nie mogłam znieść waniliowych ani migdałowych odświeżaczy powietrza, perfum, dezodorantów
    ... mydeł także. Ze zgrozą patrzę zawsze w drogerii jak babki kupują balsamy do ciała o zapachu czekolady czy innego diabelstwa ... nie zniosłabym tego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poradzę na to, ale mogę przynajmniej napisać, że wiele orzechów, suszonych owoców itp. marki własnej Auchana cechuje wyróżniająca się na rynku jakość (i są stosunkowo niedrogie). Polecam więc. Piszę jednak o tych paczkowanych, pojedynczych (nie miksy, nie produkty z nimi).

      Nie funkcjonuje u mnie żadne "wybielanie". Słodycze jem dla przyjemności, nie wartości (choć to, jak jem ogółem przekłada się, że preferuję ciemne, z dobrego kakao i cieszę się, że mam tak, a nie inaczej).

      Faktycznie, że od zbyt mocnych, słodkich zapachów może aż mdlić, głowa boleć czy coś.
      "Ze zgrozą patrzę zawsze w drogerii jak babki kupują" - Tu z kolei mogę jedynie polecić odwrócenie wzroku.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.