Magnum Double Chocolate Deluxe Tub to lody o smaku mlecznej czekolady z czekoladowym sosem (11%) oraz 22 % mleczną czekoladą w formie polewy na wierzchu, "skorupki" i kawałków. Sama lodowa baza zawiera 5 % mlecznej czekolady.
Pudło zawiera 440 ml / 310 g.
Struktura lodów okazała się ogółem dość problematyczna. Otóż warstwa mlecznej czekolady na wierzchu była gruba niemal na centymetr, przez co trudna do rozłupania. Łatwiej już z cieńszą "skorupką", która pokrywała ścianki. Dzięki temu, jak zrobiono pudełko, można ją połamać (ściskając pudełko) - jest to jednak i tak możliwe dopiero po jakimś czasie. Pod tym względem wypadła jednak gorzej niż ciemna, bo miejscami, zalewana topiącymi się lodami, trochę miękła, nie odchodziła od opakowania z taką ochotą. Mimo to, czekolada - także ta jako kawałki w masie - nie miała w sobie nic ani z ulepka, ani z kamienia.
A sama w sobie... również gęsta i kremowo-tłustawa, ale jednocześnie zachwycająco puszysta, lekka. Jej gęstość wydawała się pochodzić z czekoladowości, sama zaś reprezentowała lżejsze lody mleczne, kojarzące się ze spienionym mlekiem.
Wszystko to zalewał gęstawy sos, który wraz z tym jak ocieplał się, stawał się coraz rzadszy, choć wciąż z elementem zagęszczenia (jak czekolada do picia?). Odebrałam go jako śliskawo-gładki, jednak to w trakcie jedzenia umykało, bo mieszał się z resztą. Dodali go tylko pod warstwą polewy na wierzchu, ale łatwo o to, by wszystko bardziej się przemieszało. Nie uważam tego za wadę.
Czekolada na brzegach wyszła nieco bardziej polewowo, ale możliwe, że to przez formę.
Kawały wtopione w masę z kolei były przesłodzoną, mocno mleczną czekoladą, jak ta na wierzchu. Może wydawały się... nawet jeszcze bardziej mlecznoczekoladowe? Choć wciąż z nutką kakao. Zwłaszcza gdy jadłam je po zagarnięciu sosu.
Pewnie przez kontrast, sama baza znów niesamowicie uderzała czekoladą. Powiedziałabym, że "czekoladą abstrakcyjnie" (jak to lody czekoladowe) i czekoladą mleczną na równi. Mleko wyraźnie czuć także jako bazę lodów - pełne i naturalne, harmonijne z dodatkami. Czekoladowość bazy była głęboka i wszechobecna. Chwilami obok mlecznoczekoladowego smaku, upuszczała odrobinkę kakao. Bliżej sosu, a już w ogóle po małym przemieszaniu, zostało uwypuklone. Słodycz, mimo że także silna, była dlatego bardziej... łagodząca. Stanowiła spójnik między sosem, a czekoladą.
Po zjedzeniu czułam się nieźle zacukrzona i zatłuszczona... mlecznością tłustej czekolady.
Całość była smaczna i wcale nie tak straszliwie zacukrzająco-mdląca, jak się obawiałam. Owszem, całość przesłodzono, ale można w tym zasłodzeniu odnaleźć przyjemność dzięki wyrazistej mleczności. Wbrew pozorom, odrobinkę kakao też czuć, a sos wyszedł w porządku. To niby niezły, ale jednocześnie najsłabszy element - wolałabym, by zrobili go lepiej, bo to on dodał trochę kakao, acz nie był idealny.
Lody te skojarzyły mi się trochę z niegdyś ukochanym Muller de Luxe Creme au Chocolat.
Wydają się zrobione na jednym poziomie, co ciemnoczekoladowo-wytrawniejsze Intense 70 %, jednak z bardzo subiektywnych względów oceny różnicuję. Sos tym nadał głębi, to pewne. Same w sobie bowiem to mlecznoczekoladowa bomba, która zasładza niemiłosiernie, co jednak trochę tonuje mleko. Wersja ciemna, również przesłodzona, wydała mi się bardziej mdląca, ale zawierała to, czego mi trzeba - porządną dawkę kakao i zero nieprzyjemnych nut. Dobrze, że sos dają tylko do tych, a nie do 70 %, bo on jest do dopracowania. Jak i ilość cukru w obu do zmniejszenia.
Osobiście dodam tylko, że wolę tamte, bo mleczna czekolada tak mnie nie chwyta. Zmalał jednak tym samym zapał do próbowania wersji właśnie z mleczną. Jestem jednak ogromną entuzjastką pomysłu posiadania w ofercie czegoś dla wielbicieli mlecznej czekolady oraz ciemnej (bo wiadomo, że jedne nie zadowolą i tych, i tych).
ocena: 7/10
kupiłam: Kaufland
cena: 15,99 zł (za 440 ml)
kaloryczność: 323 kcal / 100 g; 226 kcal / 100 ml
czy kupię znów: nie
Skład: odtworzone mleko odtłuszczone, cukier, śmietanka 16%, koncentrat odtłuszczonego mleka, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 3%, syrop glukozowo-fruktozowy, pełne mleko w proszku, tłuszcz mleczny, syrop glukozowy, słodzone zagęszczone mleko odtłuszczone, śmietanka w proszku 1%, emulgatory (E442, lecytyna sojowa, E476, E471), stabilizatory (E410, E412, E407), aromat
Podoba mi się moc czekolady mlecznej ^^ zawsze mnie te magnumy kusiły przez tą polewę ale odstraszały kalorie i cena :'D
OdpowiedzUsuńNie mogę się nadziwić, iż z nas dwóch to - w moim mniemaniu - ja od zawsze byłam magnumowa, tymczasem od paru lat nie kupuję żadnych nowości, a Ty obskakujesz sporo. Co prawda pudełkowe, ale jednak. // Kurczę, czekolada i na górze, i po bokach. W kubeczku to dla mnie nie do przejścia. Twardą lubię wyłącznie w napatykowcach. W kubeczkowcach powinien być sam sos i ewentualnie kawałki, wszelako drobne i nie za dużo (coś jak w smaku stracciatella). Zatłuszczona bym się nie czuła w takim produkcie, ale zacukrzona - możliwe. Wiem, jak dają popalić Grycany. Ale porównanie do Mullera, accchhh.
OdpowiedzUsuńLata temu Magnumy były jednymi z moich ulubionych lodów, ale potem się zepsuły, powchodziły nowe, a ja w tym czasie zrobiłam się niepatykowolodowa. Pudła w większości mają lepsze składy i czuję tę ich lepszą jakość, co mi przypomina te dawne tylko że w mojej formie. Ja nie widzę w tym nic dziwnego.
UsuńCzekolada też na dnie jako denko! Stracciatella?! Dlaczego chciałabyś tak zepsuć te lody? Ta czekolada jest do połamania, co pewnie fajnie wychodzi, gdy za łamanie jej bierze się np. jakiś mięśniak. Obstawiam, że gdyby zrobili taką formę w mniejszej wersji, byłoby łatwiej dla mnie.
Grycan dają popalić, więc od lat za nimi nie przepadam. Niektóre z jedzonych Magnum chyba były na ich poziomie zacukrzania (obstawiam, że te tutaj właśnie to mniej więcej poziom Grycan), ale nie wszystkie - niektóre są nieco mniej słodkie.