niedziela, 11 kwietnia 2021

Witor's Cacao ciemna 47 % z nadzieniem kakaowym

Po chorwackiej Kras Dorina Napolitanke przyszła pora na innego nadziewańca dla mas z innego kraju - z Włoch. Włoskie słodycze są o wiele bardziej charakterystyczne. Wszelkie smaki typu stracciatella, cappuccino pojawiają się wszędzie od lat - marka Witor's tabliczki także w tych wariantach ma, ale nie ciekawiły mnie. Ani cappuccino nie lubię, ani rzeczy stracciatella - od tych to odkąd pamiętam, trzymam się z daleka. Dzisiejszej postanowiłam dać szansę, bo lubię mocno czekoladowe czekolady, a nawet Auchan Dark Chocolate Mousse w miarę mi smakowała. Liczyłam, że i w tę się wciągnę. Skład odstraszał, ale doczytałam, że np. ich olej palmowy ma certyfikat RSPO - no cóż, "zdrowości" mu to nie doda, ale przynajmniej dla tej tabliczki palmy nie były rżnięte w pień bez żadnych ograniczeń, a z minimalizowanymi szkodami dla przyrody. Marne pocieszenie.


Witor's Cacao Cioccolato Fondente con Ripieno al Cacao to ciemna czekolada o zawartości 47 % kakao nadziewana kremem kakaowym.

Po otwarciu poczułam intensywny zapach cukru i kakao o prostym charakterze. Nie był nieprzyjemny, jednoznacznie kojarzył się z kakaowo-czekoladowym smarowidłem.

Tabliczka w dotyku była dość zwarta, ale nie twarda. Niby jeszcze się łamała, ale miałam wrażenie, że z chęcią by się rwała. Kostki przy robieniu gryza trochę się już wgniatały; łatwo poznać, że to nie twór prawdziwie ciemny. Kostki nadziano sowicie mazistym, tłusto-gęstawym, ale miękkim kremem.
Już w ustach czekolada szybko miękła i zmieniała się w gęsto zalepiającą, tłusto-aksamitną masę, mieszającą się z wnętrzem.
Okazało się jeszcze bardziej od niej miękkie i mazisto-zalepiające. Wręcz przytykające jak kremy typu Nutella. Oprócz tego, cechowała je wysoka, miękka tłustość margaryny i masła, przy czym nie przerażała ona dzięki znaczącemu, wręcz trzeszczącemu pylistemu efektowi. Mimo to miało w sobie aż coś śliskiego. Mocno kojarzyło się z kakaowymi kremami do pieczywa i mieszanką czekolad Lindt Lindor z miękkimi nadziewanymi Terravitami.
Tłuszcz zostawał na ustach (osadzał się już w trakcie jedzenia).

W smaku sama czekolada uderzyła cukrem, by zaraz obudować go lekką cierpkością kakao o mocno palonym wydźwięku. Drobna gorzkawość skojarzyła mi się ze spalenizną, kawowo-przypalonym ciastem, jednocześnie mimo wszystko zasładzającym. Była trochę palona i niegłęboka. Sama w sobie zajeżdżała prostym kakao w proszku.

Nadzienie tylko oddalało myśli o głęboko czekoladowych rzeczach, dodając maślano-margarynowego smaku kremu / smarowidła. Drastycznie podnosiło słodycz, mimo ewidentnie obecnego kakao. Cukier i tłuszcz trochę wgryzały się w czekoladowość, rozbijając jej smakowitszy aspekt. "Smarowidło" wyszło o wiele bardziej kakaowo-smarowidłowo, acz cierpkawo. W porywach wydawało się truflowe, cukrowo-likierowe, nawet gorzkawe, a chwilami wracało na cukrowo-kakaowy tor.

Bliżej końca cukier wirował z kakao, czułam się zalikierowano-zasososwiona "czymś czekoladowym", nie czekoladą. W gardle słodycz zaczęła drapać, a między kakao i cukrem zaplątał się motyw oleju.

W posmaku pozostało cierpkawe kakao i za silna słodycz, związane i złagodzone margarynowo-maślanym motywem kremu. Czułam też tani tłuszcz, jako posmak i efekt na ustach. Mimo wszystko obyło się bez drastycznie nieprzyjemnych nut - pewnie cukier wszystko skutecznie zagłuszył.

Całość okazała się do bólu średnia. Miękko-słodka, kakaowa w niedziecięcy sposób, ale pozbawiona gorzkości. Nudna w tym i męcząca. Jakbym jadła kiepską czekoladę, nadzianą kiepskim smarowidłem. Wierzę, że to może komuś o wiele bardziej do gustu przypaść, ale nie każdemu. Ogólnie bowiem trudno, by jakieś szczególne większe emocje wzbudziła.
Myślałam, że uda mi się w nią wciągnąć jak w Auchan Dark Chocolate Mousse, ale nie (po jakiś czterech kostkach sobie darowałam). Tamta wciąż była bardziej cukrowo-czekoladowa, niż taka smarowidłowa jak dzisiaj opisywana. Ta już przechyliła się w kierunku za bardzo nadziano-mięciutkim, mało tabliczkowym. Znalazła się między Terravitą np. Tiramisu a Lindt Lindor Stick Dunkle.

Mama spróbowała z ciekawości, "bo włoska" i co prawda w jej gorącym pokoju czekolada już prawie popłynęła, ale bez większych emocji (przypominam, że nie cierpi ciemnych) wydała werdykt: "śmieszna, w środku taka dosłownie jakby cukier ze zwykłym kakao wymieszali, takie dwa smaki zupełnie obok i jeszcze taka aż trzeszcząco-pyłkowa". Mówiła to uśmiechając się, zaciekawiona, a potem tylko jeszcze prychnęła na mnie, że przesadzam, że taka bardzo za słodka. "No bo ciemna jednak, kakaowa. Normalna, ale nie chcę jej" - po kostce stwierdziła, że dla ojca wywalimy.


ocena: 5/10
kupiłam: Auchan
cena: 4,99 zł
kaloryczność: 539 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, miazga kakaowa, oleje roślinne (kokosowy, z palmy kernel, palmowy - w zmiennych proporcjach), odtłuszczone kakao w proszku 6%, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, aromaty

2 komentarze:

  1. Czy Nutellę też uważasz za margarynową? Dla mnie porównanie do N. to ogromny plus, a do m. na ogół wielki minus. Za cukrowością stoją fajne smaki, ale co mi po nich, skoro desereówek nie lubię właśnie przez poziom słodyczy? Takiej czekolady nawet nie wzięłabym do ręki, zupeeełnie nie mój typ. Już bym wolała zaryzykować z 90% kakao. Wierzę w średniość, choć u mnie mogłaby to być wręcz dolna krawędź zbioru średniości.

    PS A gdzie literka w "iałam"?! Było zjeść całą czekoladę, nie czułabyś głodu i nie musiałabyś zjadać recenzji :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Nutellę uważam za oleistą, ale ona wydaje mi się taka zalepiająco-przytykająca. Napisałam o tym przytykającym efekcie, a potem opisałam konsystencję margarynową. I jak wróciłam do tego, co napisałam ("z kakaowymi kremami do pieczywa i mieszanką czekolad Lindt Lindor z miękkimi nadziewanymi Terravitami.") to faktycznie można dwojako zrozumieć. Chodziło mi, że to kojarzyło się i z Nutellą, i z tymi margarynowymi nadzieniami. A w 100%ach nie było ani Nutellą, ani tymi nadzieniami.
      Jestem pewna, że Tobie krem by odpowiadał. Co jednak z tego, że "by odpowiadał", skoro całość i tak nie jest warta polecenia.

      90% dobrego producenta, przy łagodniejszym regionie mogłoby Ci smakować, tego jestem pewna.
      Ja wczoraj aż się zawahałam nad Lindtem 99%, bo ewidentnie zmieniony, a 85 % jakiś czas temu bardzo poprawili i z próchna zmienili w dobrą czekoladę, ale jednak nie ufam pewnym producentom i pewnym zawartościom (bo 90 % Lindta próbowane całkiem niedawno mi nie leżało).

      PS Dzięki. "M" jak miłość, więc nie ma przy tej czekoladzie miejsca dla tej litery.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.