Po tym, jak otrzymałam informację z Lidla, że wstrzymano produkcję niektórych Bellarom (nie wiem, czy na stałe, czy czasowo) w akcie desperacji kupiłam czekoladę, która pojawiła się w sklepie często przeze mnie odwiedzanym, będącym swego rodzaju fenomenem w mojej małej mieścinie (sprowadzają tam czasem ciekawostki, nie mają wygórowanych cen). Taki mały problem, że zazwyczaj odwiedzam tam dział ze zdrową żywnością, a tego dnia... schyliłam się do bardzo niskiej półki. Z czekoladami. Jedną nawet kupiłam. W końcu z kakaowymi ciasteczkami, bez białego kremu... Wyszłam z założenia: "może akurat! ale pewnie oblech, to Mamuśka się ucieszy" (dobra, i tak to właśnie po czekoladę dla niej poszłam).
Millano-Baron Natasja Chocolate bar with cocoa cookies to czekolada mleczna z kakaowymi ciasteczkami zawierająca 30 % kakao koncernu Bedo, do którego należy także ZWC "Millano" (znaczy się Baron na niepolski rynek).
Spod czekolady na spodzie przebijało się całe mnóstwo okrągłych (?) ciasteczek, ale w przekroju nie wyglądało na to, by było ich aż tak dużo. Była dość twarda, ale łamała się bez problemu; nie topiła się w palcach. W ustach rozpływała się łatwo, gładko i niebagienkowo (tak bardziej "rzadko"), bo ogólnie nie była za tłusta. Dość szybko ujawniała okrągłe, lekkie ciastka, które trochę przypominały (pod względem struktury) wszelkie chrupki ryżowe, pszenne itp. dodawane do czekolad, ale i rozpływały się. Nie były jednak tak spójne z czekoladą jak np. w Bellarom z Neo.
W smaku od razu wychwyciłam dziwny posmak i silną słodycz. Ta słodycz nie była jeszcze najcukrowszą cukrowością, ale była przesadzona. Albo inaczej: trudno w tej czekoladzie o coś oprócz niej. Smak mleka... był jakiś dziwny, taki mało mleczny. Z czasem nasilał się tylko ten posmak, aż w końcu nie był tylko posmakiem, a smakiem. To była wanilina.
Ciastka w smaku przebijały się dopiero, gdy się je już rozgryzało, bądź "męczyło językiem" (co robiłam na przemian). O dziwo nie były przypalone, a początkowo mocno kakaowe i niezłe, ale z czasem i od nich wychodziła słodycz i jakoś to, co dobre, nikło w okropnych posmakach.
Przy drugiej kostce odpadłam. To było po prostu niesmaczne - ani czekoladowe, ani mleczne, ani jakiekolwiek. Naprawdę, mogli dać chociaż zwykłe mleko, a nie odtłuszczone... Nawet wśród zwykłych czekolad kosztujących jakieś 3 zł / 100 g wypada poniżej średniej, a i możecie mi wierzyć, że to nie to, że zmienił mi się gust po tych wszystkich dobrych czekoladach, bo tę jadłam w krótkim odstępie czasu od przypomnienia sobie Bellarom, która podtrzymała ocenę. Mama stwierdziła, że "nie była aż tak niesmaczna, żeby dostać tylko 3, ale... no, smaczna to ona nie była".
ocena: 3/10
kupiłam: Lewiatan
cena: 5.99 zł (za 200 g)
kaloryczność: 511 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, ciastka kakaowe 10% (mąksa pszenna, cukier, oleje roślinne: palmowy, rzepakowy; kakao o obniżonej zawartości tłuszczu w proszku, mieszanka słodowa: syrop glukozowy, syrop jęczmienny, ekstrakt słodowy; odtłuszczone mleko w proszku, substancja spulchniająca: kwas winowy), miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, E476; aromaty
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, ciastka kakaowe 10% (mąksa pszenna, cukier, oleje roślinne: palmowy, rzepakowy; kakao o obniżonej zawartości tłuszczu w proszku, mieszanka słodowa: syrop glukozowy, syrop jęczmienny, ekstrakt słodowy; odtłuszczone mleko w proszku, substancja spulchniająca: kwas winowy), miazga kakaowa, serwatka w proszku, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, E476; aromaty
Myślę sobie... co to za sklep... Na końcu patrzę... - Aaaa... lewiatan :D
OdpowiedzUsuńNigdy nie zwróciłam na nią uwagi, ale jak zobaczyłam ją u Ciebie w miniaturce to już zdążyłam nabrać ochoty xD Swoją drogą ciekawa nazwa... Natasja :D Nie wiem czy odebrałabym ją podobnie, ale zaufam Ci na słowo i ją sobie odpuszczę ;)
Swoją drogą wiem, że już wspominałam, ale Twoja mama ma bardzo z Tobą dobrze! Nawet do sklepów zachodzisz specjalnie jej po słodkości :D
To fakt, ale to działa w dwie strony. Czasem to ona robi mi zakupy, więc się wyrównuje.
Usuńzatem ideolo!
UsuńUhm, ten zakup był rzeczywiście aktem desperacji ;). Zdziwilabym się, gdyby Millano dorównało Bellarom...
OdpowiedzUsuńAktem desperacji i wspięciem się na wyżyny własnego masochizmu. Taak, dorównanie Bellarom to by było coś.
UsuńWłaśnie zajadam swoje przepyszne jaglane brownie i niech tak zostanie ta czekolada brrr
OdpowiedzUsuńO, chciałabym, by mi ktoś takie brownie zrobił!
UsuńMogę ci podać przepis jak chcesz i sama zrobisz jest mega proste:)
UsuńNie robię ciast (nawet mąki, cukru itp. nie mam), więc nie zrobię, ale przepis z chęcią przygarnę. Może Tacie takie wyzwanie rzucę, żeby mi zrobił, bo uwielbia piec.
UsuńNie mam takich złych doświadczeń z Baronem, więc nie ufam Twojej opinii. Musiałabym się sama nadziać.
OdpowiedzUsuńPS Zaszalałaś z tym wynagradzaniem sobie lidlowych braków.
Ty masz szczęście do Barona. Jadłam już recenzowaną przez Ciebie Luximo z pistacjami (niedługo recenzja) i te dwie czekolady to niebo, a ziemia.
Usuń