wtorek, 7 listopada 2017

Rococo Orange Marmalade ciemna 65 % z Grenady z pomarańczą i limonką

Kiedy po niesatysfakcjonującej czekoladzie Zotter Raspberry dalej ciągnęło mnie do kwaksowatych, ale nie kwaśnych klimatów, postanowiłam sięgnąć po czekoladę marki, która nieco mnie rozczarowała, ale której nie skreśliłam (w końcu wciąż posiadałam kilka tabliczek). Tutaj spodziewałam się silnej słodyczy, ale co, jak nie pomarańcza mogło być przyjemnie kwaskowate?
Pomysł na tę czekoladę ponoć wziął się z rodzinnego przepisu na pomarańczową marmoladę z karmelizowanymi gorzkimi pomarańczami i limonką. Przy zamawianiu wyobraziłam sobie czekoladę nadzianą taką marmoladą, ale... byłam w błędzie; to nie nadziewaniec.

Rococo Orange Marmalade to ciemna czekolada o zawartości 65 % kakao z Grenady z pomarańczą i limonką.

Natychmiast po otwarciu uderzył mnie zapach pomarańczy, który odebrałam jako za natarczywy i przerysowany, ale przynajmniej w gorzkiej tonacji i w zdecydowanym towarzystwie kakao. Z czasem jednak się trochę rozszedł, co wyszło mu na dobre. Było to połączenie skórki pomarańczy i olejku, ale odsłaniające także limonkową rześkość (co skojarzyło mi się wręcz jogurtowo). Z czasem całość zaczęła sprawiać wrażenie słodko naperfumowana.

Przy łamaniu czekolada lekko trzaskała, ujawniając w przekroju drobinki i kawałki cytrusów.
W ustach zachowywała się dziwnie. Rozpuszczała się opornie, bo zupełnie niegładko. Wtopiono w nią bowiem mnóstwo drobinek (momentami tak malutkich, że był to proszek i wtedy był "jakby bez smaku") cytrusów o mięsistej strukturze. Mięsisty proszek + jędrne kawałki, wszystko to dość soczyste. W efekcie uplasowało się to gdzieś między soczystością, a wodnistością.

W smaku od razu przywitało mnie smakowite kakao o wyważonym, gorzkawym charakterze z nutą kakao w proszku (nie mówię tu o tanim i odtłuszczonym), bez którego by się obeszło, ale które aż tak bardzo nie przeszkadzało.
Bardzo szybko odznaczała się także pomarańcza, a właściwie jej skórka. Ogólna tonacja była więc gorzkawa i nawet słodycz się w nią wpisała. Wyszła trochę "karmelowawo"-owocowo, choć nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że podobnie jak w zapachu jest naperfumowana. Ogólnie jednak nie narzucała się zbytnio.

Pewnie dlatego, że na statecznej kakaowej bazie rozwinęły się cytrusy i właściwie zdominowały całą resztę. Za głównym smakiem (skórką pomarańczy) krył się smaczek olejku, a więc trochę przerysowany, ale i taki po prostu słodko pomarańczowy. W tle pojawiały się przebłyski soczystej, naturalnej limonki, a przy paru drobinkach było ją wyraźnie czuć. Do cytrusowej gorzkawości dochodził więc delikatny kwasek, który paradoksalnie podkreślał "naperfumowanie".
Na koniec pozostał posmak kakao i cytrusów, czyli gorzkawych skórek pomarańczy, pomarańczy i limonki, ale i lekka olejkowość pomarańczowa.

Gorzkawy charakter był raczej subtelny i przystępny. Kakao było wyczuwalne, ale jako tło dla pomarańczy, bez żadnych konkretnych nut. Całość nie wyszła tak soczyście i naturalnie, jak bym sobie tego życzyła, ale też nie strasznie sztucznie czy w sposób przesadzony. Nie było za słodko (jak w przypadku przesłodzonej Gold Frankincense & Myrrh), bo cytrusy zdominowały kompozycję, ale na sposób naturalniejszy, soczystszy niż we wspomnianej. I w dzisiaj opisywanej miały do tego prawo, w końcu to zasadniczy dodatek.
Czekolada w smaku wyszła całkiem przyjemnie, ale chyba tylko nieco lepiej niż np. Wawel Luximo ze skórką pomarańczy, bo tutaj jednak ta kakaowa baza była porządna, a nie z odtłuszczonym kakao (a różnica w cenie kolosalna). Zupełnie nie pasowała mi jednak konsystencja... o wiele bardziej wolałabym albo większe kawałki, albo idealnie zmielony dodatek, albo (tak, jak myślałam, że jest) nadzienie.


ocena: 6/10
kupiłam: zamówienie przez e-mail
cena: 26 zł (za 70 g)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, kakao w proszku, pasta pomarańczowa 12,5% (pomarańcze, cukier, syrop glukozowy), sproszkowana limonka, olejek pomarańczy brazylijskich, olejek gorzkich pomarańczy, lecytyna sojowa

11 komentarzy:

  1. Nie są to moje smaki... spróbować z ciekawości zawsze warto i spróbowałabym, ale nie kupiłabym tej tabliczki - pieniadze wolałabym wybrać na jakąś 100 lub 90% :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupując liczyłam na zupełnie coś innego i w ogóle wtedy myślałam, że Rococo są naprawdę dobre, na poziomie Pacari czy coś.

      Usuń
    2. Pacari i Zottera chyba nic nie przebije.... Jak myślisz? ;)

      Usuń
    3. Zależy. Osobiście, gdybym miała do końca życia jeść czekolady tylko jednej marki na pewno bym ich nie wybrała. Jeśli chodzi o nadziewańce czy czekolady z dodatkami to rzeczywiście na lepsze nie trafiłam.

      Usuń
  2. Też się zawiodłem na kilku Rococo. Nie przepadam też za przeperfumowanymi, olejkowymi aromatami i smakami - niestety wiekszośc czekolad z różą też na to cierpi. No i trochę mało kakao, zwykle wychodzi wtedy za słodko (patrz Valrhona), tylko Pacari jakoś daję rade przy tej zawartości kakao. Kakao w proszku to trochę wstyd, nawet jeśli nie jest odtłuszczone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Valrhony to ogólnie nie lubię (choć przyznaję, że ze dwie pyszne perełki mają) , bo właśnie nie dość, że takie słodkie to jeszcze oprócz tej słodyczy wydają mi się mdłe.
      Taak, z tym kakao to prawda, ale już wolę to, niż gdyby mieli jeszcze np. dosłodzić.

      Usuń
  3. charlottemadness7 listopada 2017 13:08

    Do połączenia pomarańcza-limonka mam neutralny stosunek,a jeszcze ta cena.. Wcale nie zachęca .Tak jak Ervisha wolałabym wybrać już seteczkę :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że to nadziewaniec, wyobraziłam sobie coś a'la Zotter z marmoladą zamiast kremu, więc... Gdybym wiedziała, to też bym jej nie kupiła. A nawet nie wiem, ale wydaje mi się, że Rococo nie ma setek.
      The Granada Company ma setkę, która już jest u mnie na blogu i... Też nie jest warta uwagi.

      Usuń
  4. Mooogłaby mi smakować, ale rzeczywiście musiałabym mieć ochotę na czekoladę z pomarańczą oraz być gotowa na kwasek i goryczkę. Problem stanowi tylko limonkowa rześkość i limonka w ogóle. Nienawidzę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była dość... wyczuwalna, więc rzeczywiście mogłabyś mieć problem.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.